[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jakby się od dawna poniewierała.Kiedy jednak Ni-kifor Puszta ją zaczepił, szybko wyszło na jaw, że nie jestz branży, względnie zaledwie początkuje, ponieważ nieznała nawet ceny kursu i zupełnie nie potrafiła się targo-wać.Taksa w okolicach dworca, w zależności od wiekui wyglądu, wahała się od pięciu centów do półtora dolara.Tyle wynosiło honorarium kobiety za wyłączne użytkowa-nie jej przez chętnego do zapłaty mężczyznę.W stosunkudo tych wymagań Odessa Serafini chciała zakontrakto-wać się tylko na okres próbny, o pieniądzach w ogóle niebyło mowy i prosiła jedynie o wikt i opierunek, a nadewszystko liczyła się dla niej przyjazń.A co będzie dalej,to się okaże.O sobie zdradziła tylko tyle, że pochodziz okolic dalekiej delty Dunaju i gnana chęcią poznaniaświata przybyła w Wysokie Karpaty.W skrytości duchaliczyła też, że lato będzie tu chłodniejsze.Bardzo lubi lu-dzi i chciałaby jak najwięcej ich poznać.Nikifor Pusztanie zawracał sobie głowy opowiadanymi przez Odessęgłupotami.Dobrze wiedział, że wszystkie te dziewczynysą jednakowe i niczym nerwowo chore gadają o potrzebiemiłości.A ponadto, raczej ujęła go skromność dziewczynyniż to, czego domyślał się pod sukienką, a także obgry-zione paznokcie wskazujące, że raczej nie jest zbyt gadat-liwa, więc szybko dobił z nią targu.Na wszelki wypadek zaraz ją zrewidował, sprawdził, coma w torebce, wywrócił wszystkie kieszenie, a nawet do-kładnie przyjrzał się pięknie uczesanym włosom, ale nie zna-lazł nic poza kilkoma zmiętymi papierowymi chusteczkami,ołówkiem kopiowym, szczoteczką do zębów, grzebieniemoraz wykorzystanymi biletami na statek i kolej.Wynikało346z tego jedynie, że niekiedy wyciera nos, dba o włosy i kilkadni wcześniej wsiadła w Sulinie na statek, potem w Briludo pociągu i przez mołdawskie postoje dotarła na północ.Jeśli nawet coś więcej ze sobą zabrała, to w trakcie długiejpodróży wszystko jej ukradli.Poza kilkoma drobniakami nie miała też pieniędzy.I żadnych dokumentów! O to się nie martw, to się da załatwić  uspokoił jąna wstępie Nikifor Puszta  pracuję u naczelnika Poppa.Powiedz tylko, na jakie nazwisko wystawić ci papiery. Nazwisko, że tak powiem, nieważne  odpowiedziaładziewczyna i przez chwilę się zastanawiała. Ale niechbędzie, powiedzmy Odessa Seranm.Bo tak się nazywam. Bardzo ładnie, a jak do ciebie mówią? Niektórzy zdrobniale  Dessy. To uważaj, Dessy.Wyglądasz na porządną dziew-czynę.I podoba mi się twoja fryzura.Fryzura? Być może.Ale z całą pewnością imię.Kilka-naście lat temu Nikifor Puszta służył w straży granicznejna dobrudżańskim wybrzeżu i dobrze pamiętał o ode-skim szaleństwie.Strażników obozów jenieckich w Midii,Medgidii i Pinansułi, głównie tych, którzy wyróżnili sięczujnością, zabierano w nagrodę pod koniec tygodnia lubw dni świąteczne na wycieczkę statkiem do Odessy.Sta-tek wprawdzie nie dobijał do brzegu i zawracał w zatoceprzed portem i co najwyżej tylko fale docierały do mola,ale spowite w popołudniową mgłę zarysy miasta, unoszą-cy się okrętowy dym, buczenie syren i kwilenie mew do-słownie oczarowywało wycieczkowiczów.I nie bez powo-du właśnie w tej okolicy dużo dziewczyn otrzymywało naimię Odessa.I chyba głównie to imię zadecydowało, że347Nikifor Puszta zabrał dziewczynę do swego mieszkalnegowagonu przy bulwarze Kanibalów.Dolina była końcową stacją kolejowej linii.Szyny przedbudynkiem dworca kończyły się zardzewiałymi zderza-kami, z wyjątkiem jednego toru, który obok rampy towa-rowej skręcał na ulicę i wzdłuż chodnika prowadził dalej,w stronę opuszczonego już tartaku, zanurzając się w zaroś-nięte łopianami, krwawnikami i różnymi badylami hałdy.Kiedy zaczął się interes z przywozem śmieci, na bocznymtorze ustawiono przerobione na sklepy wagony.Tędy bo-wiem przyjeżdżały na wysypiska pomalowane na kolorowotiry z pełnymi śmieci przyczepami.W sklepach, a takżeprzed nimi, na rozłożonych płachtach gazet sprzedawanopapierosy, gumę do żucia, czipsy, piwo w puszkach, lote-ryjne losy oraz prezerwatywy w rozmaitych rozmiarach,a także lekarskie poradniki, wszystko po to, aby bogaci kie-rowcy zostawili na miejscu jak najwięcej swego zarobku.Było też kilka kas wymiany walut, tu i tam wystawały by-stre dzieciaki  pospołu chłopcy i dziewczynki  któremachając z daleka, wpraszały się do szoferki i tam, przy-kucnąwszy u stóp kierowcy, za kilka drobniaków, bawiłygo zmyślnym, wyuczonym łaskotaniem.Pospólstwo figlar-nie nazwało te dzieciaki kanibalami i stąd ten cały bazarnazwano bulwarem Kanibalów.W większości handlowali tu mnisi, zakonnicy biskupaBombonela o bladych obliczach, względnie zdemobilizowa- ni oficerowie w wyblakłych, pozbawionych dystynkcji mun-durach, a porządku pilnowali ochroniarze braci Elfrathów.Mój przyjaciel, Nikifor Puszta, pracował tu dla naczelni-ka stacji Poppa.W jednym z kątów wagonu, za półkami348pełnymi towaru oraz spiętrzonymi po sufit różnymi skrzyn-kami i pudłami, znajdowało się legowisko z materacem.I dotego wagonu Nikifor przyprowadził Odessę Serafim.Malut-kie okienka wagonu okratowane były z obu stron, z zewnątrzoraz wewnątrz, i można było przez nie wyglądać tylko tam,gdzie pędzony niekiedy ciekawością Nikifor Puszta wska-zującym palcem przetarł w szybie pokrytej warstwą maziz pyłu, dymu i pary czyste miejsce.Widać było wtedy pe-rony towarowe i wzlatujące po każdym trzasku zderzakówstadka gołębi i kłęby brunatnego dymu lokomotyw, przezktóre przebij ał niekiedy blask gładkich, blaszanych dachówtowarowych wagonów.Nikifor Puszta obiecał wprawdzie,że któregoś popołudnia, jeśli naczelnik Popp wyrazi na tozgodę, zabierze Odessę Serafim na strzelnicę, do namiotumistrzów rzucania nożem do celu albo wieczorem na dzie-dziniec seminarium duchownego, gdzie klerycy przed ko-lacją grywali ku zaciekawieniu wielu widzów w siatkówkę,ale okazja ciągle się odwlekała.Dokumentów dla dziewczy-ny ciągle nie wyrobiono i dlatego teraz również, podobniejak w inne dni, kiedy Nikifor dostawał specjalne zlecenia odnaczelnika Poppa, zamknął sklep razem z Odessą Serafimw środku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl