[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale gdy już z powrotem usiadł za biurkiem, po-zwolił sobie na uśmiech. Domyślam się, że ją znalazłeś  powiedział Nathan. Tak.I diabelnie jej zaimponowałem.Teraz powiedz mi, co już opowiedziałeś moim przyjaciołom.Wrócili do rozmowy o listach.Gdy ustalili plany na najbliższą przyszłość, było już dobrze po jedenastej.Richardsowi i Lyonowi przygotowano sypialnie w północnym skrzydle, ale nie spieszyło im się do łóżek.Ri-chards nalegał, że wezmie na noc kopie listów. Jeszcze nie dowiedzieliśmy się z nich wszystkiego  powiedział.Nikt się z nim nie sprzeczał.Caine poszedł prosto do pokoju Jade.Odprawił strażników, otworzył drzwi zklucza i wszedł do środka.Jade leżała w łóżku i czytała.Gdy Caine wszedł, nie podniosła wzroku znad książki. Potrzebujesz więcej światła, jeżeli masz zamiar nadal czytać.I trzeba podsycić ogień.Tu jest piekielniezimno  powiedział.Jade nadal nie zwracała na niego uwagi. To śmieszne udawać, że mnie tu nie ma  stwierdził Caine; wydawał się rozżalony. Tak samo śmieszne, jak oddawanie wszystkiego, co ukradłam  powiedziała i parsknęła nie odrywającoczu od książki.Caine zapalił jeszcze dwie świece, postawił je na nocnej szafce, a potem podszedł do kominka. Gdzie jest Sterns?  spytał. Poszedł spać.Caine, byłbyś dobrym kamerdynerem.Twój służący doskonale cię wytresował.Caine nie połknął przynęty. Pragniesz walki, skarbie, ale nie sprawię ci tej przyjemności. Nie pragnę walki  burknęła Jade.Zatrzasnęła książkę i przyglądała się, jak Caine dokłada polano na pa-lenisko.Gdy tak stał w świetle rzucanym przez ogień, wyglądał jak posąg z brązu.Koszulę miał rozpiętą na piersi,a rękawy zawinięte do łokci.Kiedy się pochylił, by pogrzebaczem poruszyć ogień, materiał koszuli ciasno opiąłjego plecy, ukazując twarde mięśnie.Jade pomyślała, że na całym świecie nie ma bardziej pociągającego mężczyzny.Zasługiwał na kogoś lep-szego niż ona.Dlaczego nie rozumie tak oczywistej rzeczy?Azy napłynęły jej do oczu; zaczęła drżeć.Czuła się tak, jakby kołdra nagle zmieniła się w śnieg.Marzła.ibyła przerażona.Caine, nie pozwól, bym cię kiedykolwiek opuściła.Zatrzymaj mnie przy sobie na zawsze, błagała bezgło-śnie.O Boże, tak bardzo pragnęła go kochać, polegać na nim.Ale co się z nią stanie, gdy ją porzuci? Jak, naBoga, to przeżyje?Caine zauważył, że coś się z nią dzieje.Twarz miała tak białą jak jej nocna koszula. Kochanie, co się stało?  spytał i podszedł do łóżka. Nic  szepnęła. Nic takiego.Po prostu mi zimno. I boję się, chciała dodać. Caine, chodz do łóżka.Rozpaczliwie pragnęła mieć go przy sobie.Odsunęła zapraszająco kołdrę.Caine zignorował jej prośbę.Podszedł do szafy, wziął koc i przykrył nim Jade.  Tak lepiej?  spytał. Tak, dziękuję  odparła usiłując nie okazać rozczarowania. Jade, jeżeli nie jesteś zbyt zmęczona, chciałbym cię zapytać o parę spraw. Możesz pytać mnie w łóżku  zaproponowała. Będzie ci wygodniej.Potrząsnął głową i usiadł w fotelu. Tak jest dobrze  oświadczył z trudem powstrzymując się od uśmiechu.Pragnęła go tak samo, jak onpragnął jej.Ale, na Boga, musi mu to sama powiedzieć.Jade usiłowała opanować irytację.Ten mężczyzna jest tak nieuchwytny jak deszcz.Czy nie widzi, że onachce, by ją objął? Do diabła, przecież powiedziała, że jej zimno.Powinien był natychmiast wziąć ją w ramiona,pocałować, a potem.Wydała głębokie westchnienie.Caine najwyrazniej nie zdawał sobie sprawy z jej potrzeb, bo znów zacząłwypytywanie o te głupie akta.Musiała wysilić całą wolę, by się skoncentrować.Jego uśmiech przyprawiał ją o gwałtowne bicie serca,więc wbiła wzrok w kołdrę. Jade? Słucham?  spytała zalękniona. Pytałem, czy czytałaś akta naszych Williamów  powtórzył. To nie są nasi Williamowie.Uśmiechnęła się do niego czekając na następne pytanie.Uśmiech Caine a stał się jeszcze bardziej radosny. Czy zacznę wreszcie dostawać odpowiedzi?  spytał. Jakie odpowiedzi? Wydajesz się zmartwiona. Ale nie jestem. Więc chce ci się spać? Wcale nie. No to odpowiadaj na moje pytania  pouczył ją. Czytałaś akta. Tak  przerwała mu. Chcesz, żebym ci je wyrecytowała, prawda? Tak.Czyżbyś wolała robić coś innego?Jade zaczerwieniła się. Nie, oczywiście, że nie.Dobrze, Caine, powiem ci.Ktoś zapukał do drzwi.Caine odwrócił się i zobaczył, że wchodzi Nathan.Na widok Caine a brat Jade zmarszczył czoło. Caine, co ty tu robisz?  spytał. Rozmawiam z Jade  poinformował go Caine. Po co przyszedłeś? Nie mogłem spać  przyznał się Nathan.Podszedł do kominka i oparł się o okap.Był boso i bez koszuli.Caine zauważył blizny na jego plecach.Nic nie powiedział, ale zdziwił się, jak Nathan mógł przeżyć takie bi-cie. Nathan, masz tu szlafrok Caine a, jeżeli ci zimno  powiedziała Jade.Wskazała fotel po drugiej stroniełóżka. Ubierz się, bo się zaziębisz.Nathan nie był w przyjaznym nastroju.Włożył szlafrok Caine a i rozsiadł się w fotelu. Nathan, idz spać  zażądał Caine. Chcę spytać siostrę o kilka spraw.Nathan zostawił drzwi otwarte, więc sir Richards nie zapukał, tylko wszedł do pokoju.Miał na sobie sięga-jący gołych stóp szlafrok w kolorze królewskiego błękitu.Ucieszył się, widząc zgromadzenie.Jade podciągnęła kołdrę pod brodę.Popatrzyła na Caine a, ciekawa, jak zareaguje na tę inwazję. Sir Richardsie, przysuń sobie krzesło  powiedział Caine z rezygnacją. Z przyjemnością  odparł sir Richards i uśmiechnął się do Jade. Nie mogłem zasnąć, więc pomyślałem,że zajrzę do ciebie i.  Gdyby nie spała, zadałbyś jej parę pytań  domyślił się Caine. To bardzo niestosowne  powiedział Richards przyciągając fotel bliżej do łóżka.Jego chichot dowodził,że wcale się tym nie przejmuje. Nathanie  dodał  czy mógłbyś pójść po Lyona? On też ma kilka pytań. Może już śpi  zaprotestowała Jade. Słyszałem, jak spacerował po pokoju.Przez ten Trybunał wszyscy się niepokoimy, moja droga.Trzebawiele wyjaśnić.Nathan wrócił z Lyonem.Jade nagle poczuła się niezręcznie.W końcu była w łóżku, ubrana tylko w nocnąkoszulę. Może poszlibyście do biblioteki  zaproponowała. Ja się ubiorę i. Tak jest dobrze  przerwał jej Caine. Lyon, Jade powie nam, co było w aktach Williamów. Caine, czy mam powtórzyć każde słowo? To by zajęło kilka dni. Zacznij od najważniejszych faktów  powiedział Richards. Lyon i ja wracamy jutro do Londynu.Prze-czytamy wtedy akta w całości.Jade wzruszyła ramionami. Więc zacznę od Terrance a  oświadczyła. Tego, co już nie żyje. Doskonałe  powiedział Lyon.Pochylił się ku niej i uśmiechnął zachęcająco.Jade oparła się wygodnie na poduszkach i rozpoczęła recytację.Prawdziwie zaimponowała Lyonowi i Richardsowi.Gdy już wyszli z pierwszego oszołomienia, zaczęliprzerywać Jade, pytając o ten czy inny szczegół dotyczący rozmaitych misji Williama Terrance a.Skończyła omawiać pierwsze akta dopiero o drugiej.Była tak wyczerpana, że nie mogła powstrzymać zie-wania. Powinniśmy już wszyscy iść spać  powiedział sir Richards. Wrócimy do tego rano.Wychodził już z Lyonem i Nathanem z pokoju, gdy Jade jeszcze go zawołała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl