[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był to nagi człowiek o ciele lśniącym od potu.Między udami ściskał długi, ozdobnybęben i bił w niego kantami dłoni.Ognisko już przygasło, zamieniło się w stertęrozżarzonych węgli, lecz ciepło bijące od niego powodowało, że powietrze wokółfalowało, zniekształcając otoczenie.Jim zatrzymał się i osłonił oczy dłońmi, lecz niepotrafił stwierdzić, czy cień nadal jeszcze tam jest.Bęben łomotał przez cały czas, a terazdo uszu Jima dotarł jeszcze monotonny zaśpiew.To pewnie jakaś ceremonia Navajo, modlitwa dziękczynna do księżyca albo cośpodobnego, pomyślał.Czuł się jak intruz i wstydził się własnej paranoi, która zmuszałago do przyglądania się podejrzliwie każdemu falującemu cieniowi wokół ogniskai wyobrażania sobie, że to coś więcej niż cień.%7łe to Niedzwiedzia Panna, ostrząca zębyi pazury, by kogoś rozszarpać.Odwrócił się w stronę motelu i dostrzegł Sharon wybiegającą na dziedziniec. Panie Rook! zawołała. Panie Rook? Gdzie pan jest?Człowiek przy ognisku odwrócił się w ich stronę.Bębnienie nagle ucichło. Tutaj, Sharon! odkrzyknął Jim. Tu jestem! Panie Rook, Catherine zniknęła!Jim spojrzał w stronę ogniska.Mężczyzna nadal patrzył w jego stronę, bębenmilczał.Wiatr przegnał rozgrzane powietrze i przez ułamek sekundy Jim widziałpotężną, mroczną przygarbioną postać przypominającą niedzwiedzia, tyle że trzy razywiększą.Ale zaraz potem wiatr poderwał w powietrze chmurę dymu i popiołu i postaćzniknęła.Jim wrócił na dziedziniec.Sharon miała na sobie obszerną różową koszulęz emblematem Care Bears, a jej włosy były nawinięte na różowe plastikowe wałki. Obudziłam się i chciałam pójść do łazienki, panie Rook, i wtedy zobaczyłam, żeCatherine zniknęła! Nie zabrała ze sobą żadnych rzeczy.Szukałam jej na korytarzu,a potem usłyszałam to bębnienie i okropnie się wystraszyłam. Już dobrze, w porządku odparł Jim.Bęben za jego plecami nadal milczał, ogieńzaczynał wygasać. Nie wiem, co się tu dzieje, ale najlepsze, co możesz zrobić, towrócić do łóżka.Catherine była bardzo niespokojna, kiedy tu przyjechaliśmy.Możeposzła na spacer, żeby sobie coś przemyśleć.Sharon skinęła głową w stronę ogniska i sylwetki mężczyzny z bębnem. O co tu chodzi, panie Rook? Czy ten facet ma coś na sobie? Hmmm& chyba nie.Ale sama rozumiesz, to nie Santa Monica.Tu podchodzą dotakich spraw zupełnie inaczej. A dokąd pan się wybierał? zapytała podejrzliwie Sharon. Nawet nie ma panbutów na nogach. Ja? Cóż& chyba chciałem się temu przyjrzeć.Sharon spojrzała na niego spod przymrużonych powiek. W tej wycieczce jest coś dziwnego, panie Rook oświadczyła. Nie przypominażadnych innych naszych wyjazdów w teren.Prawie zwariowałam ze strachuw samolocie, a teraz te bębny i ludzie pokrzykujący w środku nocy& Cóż, prawdę mówiąc nie przyjechaliśmy tutaj na wycieczkę powiedział Jim.Jesteśmy tu głównie ze względu na Catherine.Kiedy miała piętnaście lat, obiecano jąpewnemu Navajo o imieniu Psi Brat, ale ona wcale nie chce za niego wychodzić.Przyjechałem do Window Rock, żeby się przekonać, czy istnieje sposób na zerwanie tychzaręczyn.A was potrzebowałem, żebyście dotrzymywali jej towarzystwa.Sharon spojrzała na niego. Ten Psi Gnat nadal chce się z nią ożenić? Brat, nie Gnat.Owszem, o ile mi wiadomo, tak. To dlaczego Catherine w ogóle tu przyjeżdżała? Niech napisze do niego list i owszystkim zapomni.A po co pan tu jest? Jej ojciec nie mógł jej sam przywiezć? Musiałem pojechać z powodu Martina i tego, co się stało w naszej szatni.Musiałem pojechać, bo moje mieszkanie zostało zdemolowane i ktoś zabił mojego kota. Nie bardzo kojarzę& Widzisz, ten Psi Brat to najwyrazniej bardzo zazdrosny typ i rzucił na Catherinecoś w rodzaju czaru.Kiedy jakiś facet się z nią umawia, Psi Brat mści się na nim.W przypadku Martina posunął się do ostateczności& uśmiercił go. Myślałam, że to robota braci Catherine [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Był to nagi człowiek o ciele lśniącym od potu.Między udami ściskał długi, ozdobnybęben i bił w niego kantami dłoni.Ognisko już przygasło, zamieniło się w stertęrozżarzonych węgli, lecz ciepło bijące od niego powodowało, że powietrze wokółfalowało, zniekształcając otoczenie.Jim zatrzymał się i osłonił oczy dłońmi, lecz niepotrafił stwierdzić, czy cień nadal jeszcze tam jest.Bęben łomotał przez cały czas, a terazdo uszu Jima dotarł jeszcze monotonny zaśpiew.To pewnie jakaś ceremonia Navajo, modlitwa dziękczynna do księżyca albo cośpodobnego, pomyślał.Czuł się jak intruz i wstydził się własnej paranoi, która zmuszałago do przyglądania się podejrzliwie każdemu falującemu cieniowi wokół ogniskai wyobrażania sobie, że to coś więcej niż cień.%7łe to Niedzwiedzia Panna, ostrząca zębyi pazury, by kogoś rozszarpać.Odwrócił się w stronę motelu i dostrzegł Sharon wybiegającą na dziedziniec. Panie Rook! zawołała. Panie Rook? Gdzie pan jest?Człowiek przy ognisku odwrócił się w ich stronę.Bębnienie nagle ucichło. Tutaj, Sharon! odkrzyknął Jim. Tu jestem! Panie Rook, Catherine zniknęła!Jim spojrzał w stronę ogniska.Mężczyzna nadal patrzył w jego stronę, bębenmilczał.Wiatr przegnał rozgrzane powietrze i przez ułamek sekundy Jim widziałpotężną, mroczną przygarbioną postać przypominającą niedzwiedzia, tyle że trzy razywiększą.Ale zaraz potem wiatr poderwał w powietrze chmurę dymu i popiołu i postaćzniknęła.Jim wrócił na dziedziniec.Sharon miała na sobie obszerną różową koszulęz emblematem Care Bears, a jej włosy były nawinięte na różowe plastikowe wałki. Obudziłam się i chciałam pójść do łazienki, panie Rook, i wtedy zobaczyłam, żeCatherine zniknęła! Nie zabrała ze sobą żadnych rzeczy.Szukałam jej na korytarzu,a potem usłyszałam to bębnienie i okropnie się wystraszyłam. Już dobrze, w porządku odparł Jim.Bęben za jego plecami nadal milczał, ogieńzaczynał wygasać. Nie wiem, co się tu dzieje, ale najlepsze, co możesz zrobić, towrócić do łóżka.Catherine była bardzo niespokojna, kiedy tu przyjechaliśmy.Możeposzła na spacer, żeby sobie coś przemyśleć.Sharon skinęła głową w stronę ogniska i sylwetki mężczyzny z bębnem. O co tu chodzi, panie Rook? Czy ten facet ma coś na sobie? Hmmm& chyba nie.Ale sama rozumiesz, to nie Santa Monica.Tu podchodzą dotakich spraw zupełnie inaczej. A dokąd pan się wybierał? zapytała podejrzliwie Sharon. Nawet nie ma panbutów na nogach. Ja? Cóż& chyba chciałem się temu przyjrzeć.Sharon spojrzała na niego spod przymrużonych powiek. W tej wycieczce jest coś dziwnego, panie Rook oświadczyła. Nie przypominażadnych innych naszych wyjazdów w teren.Prawie zwariowałam ze strachuw samolocie, a teraz te bębny i ludzie pokrzykujący w środku nocy& Cóż, prawdę mówiąc nie przyjechaliśmy tutaj na wycieczkę powiedział Jim.Jesteśmy tu głównie ze względu na Catherine.Kiedy miała piętnaście lat, obiecano jąpewnemu Navajo o imieniu Psi Brat, ale ona wcale nie chce za niego wychodzić.Przyjechałem do Window Rock, żeby się przekonać, czy istnieje sposób na zerwanie tychzaręczyn.A was potrzebowałem, żebyście dotrzymywali jej towarzystwa.Sharon spojrzała na niego. Ten Psi Gnat nadal chce się z nią ożenić? Brat, nie Gnat.Owszem, o ile mi wiadomo, tak. To dlaczego Catherine w ogóle tu przyjeżdżała? Niech napisze do niego list i owszystkim zapomni.A po co pan tu jest? Jej ojciec nie mógł jej sam przywiezć? Musiałem pojechać z powodu Martina i tego, co się stało w naszej szatni.Musiałem pojechać, bo moje mieszkanie zostało zdemolowane i ktoś zabił mojego kota. Nie bardzo kojarzę& Widzisz, ten Psi Brat to najwyrazniej bardzo zazdrosny typ i rzucił na Catherinecoś w rodzaju czaru.Kiedy jakiś facet się z nią umawia, Psi Brat mści się na nim.W przypadku Martina posunął się do ostateczności& uśmiercił go. Myślałam, że to robota braci Catherine [ Pobierz całość w formacie PDF ]