[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Potem ukazał się słaby,cienki strumyczek, jak od zwykłego zadrapania.- No, tak - odezwał się Josz.Samson machnął ogonem poubłoconym zadzie i rozdrażniony wciągnął głęboko powietrze.- No, dalej, jazda - rzekł Josz i wsadził rękę do kieszeni.Papieros,który pojawił się w jego ustach, był wilgotny i jakby przybrudzony.Coopętało Josza, żeby zgasić zapałkę na czole umierającego byka?Płomień znikł i znowu zrobiło się ciemno.Byk zaczął jęczeć z bólu, alezaraz umilkł, zrobił dwa niepewne kroki do tyłu, odwrócił głowę ispojrzał na mężczyznę.Kiedy Samson podnosił swój wspaniały łeb, krew blu-znęła zrany i popłynęła czarnym strumieniem, pieniąc się w świetle latarki.Josz poczuł niesmak i zniecierpliwienie.- No, naprawdę - powiedział.Widok tryskającej krwi podrażnił mu pęcherz.Coś powstrzymałogo od oddania moczu w obecności konającego byka.Lecz jegocierpliwość sięgała kresu, palił nerwowo i gniewnie.Samson umierałbardzo powoli.Spływająca krew była ciepła i lepka.Byk osunął się naprzednie nogi, potem nieśpiesznie się położył, pochylonymi rogamibodąc na oślep w daremnym poszukiwaniu ofiary.Oczy byka umarły, ale skóra nadal drgała.Potem skóraznieruchomiała i tylko jedna przednia noga uderzała w słomę jak laskaślepca.Noga przestała się poruszać i wszystko ucichło.Ogon trzepnąlraz i jeszcze raz, niczym dłoń w geście pożegnania.A kiedy cała krewwypłynęła.Samson zwinął się w kłębek, tak jakby pragnął umrzeć wpozycji płodowej.- No, no - mruknął Josz.Potem pasterz dopalił papierosa, opróżnił pęcherz, odwrócił sięna pięcie i poszedł do małej kuchni, gdzie Ze-szka pełniła nocny dyżur.Zeszka, porzucona żona Dova Sirkina, dała Joszowi gliniany kubekciepłego, słodkiego mleka.Była starą, pomarszczoną kobietą, zzapadniętymi jak u sowy oczami.Gliniany kubek był duży i ciężki.Wruchach Zeszki przebijała jakaś gniewna irytacja.Ciało miałaskurczone i wyschnięte.Para unosiła się z kubka, a na powierzchnimleka pływał tłusty kożuch.Nim przyszedł jego czas 673Każdej nocy aż do brzasku Zeszka siedzi w ciasnej kuchence,gdzie przygotowuje się specjalne pożywienie dla niemowląt i chorychdzieci.Kanciastą twarz opiera na kolanach, które ściska ramionami jakzamknięty scyzoryk.Co godzina Zeszka narzuca długi, szorstkipłaszcz i idzie na obchód żłobka.Tu naciągnie koc, tam zamknie okno,nie lubi ona jednak tego nowego pokolenia dzieci; ma poczucie, żeteraz wszystko jest zbyteczne; dzieci, rodzice, wszystko opróczcałkowitego spokoju.Tymczasem siedzi na ławce, nie poruszając się, nie myśląc, jakgdyby na ziemi niczyjej, na granicach snu.Ale nie śpi.Gdy któreśdziecko zapłacze czy zakaszle w oddali, ona toruje sobie po omackudrogę, głaszcze je i uspokaja słowami:- Pssst, no, już teraz dosyć.Albo:- No, już dosyć.Spokojnie.A do siebie mówi:- Niech i tak będzie.Od owego dnia, dawno temu, w którym Dov Sirkin opuścił swojąrodzinę i swój kibuc, Zeszka stawała się coraz bardziej zgorzkniała.ylemówiła o kibucu, a już szczególnie o niektórych osobach.Robimy, comożemy, żeby zachować cierpliwość.Kiedy jej starszy syn, Ehud,został zabity podczas krwawego wypadu odwetowego, trzeba jej byłopilnować z obawy, że postrada zmysły.Przychodziliśmy wtedy kolejnosiadywać z nią wieczorami.Wysłaliśmy ją nawet na kurs rękodzieła.Askoro przyszło jej do głowy bezczelnie zażądać, aby pozwolono jejpełnić regularne nocne dyżury przy jednoczesnym zwolnieniu zwszelkich innych obowiązków, nie domagaliśmy się przestrzeganianaszych zasad, tylko powiedzieliśmy:- A jakże! Proszę bardzo! To wyjątkowy przypadek,postanowiono więc spełnić twoje życzenie.Ale prosimy, pamiętaj.Itak dalej.Gdyby Samson zdecydował się umrzeć z dzikim krzykiem, a niez jękiem rezygnacji, Zeszka na pewno poki68 Mm przyszedł jego czaswalaby głową, mówiąc: W porządku" albo: I na tym koniec".Jednakże Samson postanowił umrzeć spokojnie i Josz wypił mleko,które dla niego przygotowała, po czym wyszedł bez słowa, nieprzytoczywszy żadnej ze swych opowieści z dawnych czasów.Bywało, że zostawał dłużej i nawet opowiadał dowcipy.Tej nocyprzyszedł, wypił mleko i zniknął w ciemności [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Potem ukazał się słaby,cienki strumyczek, jak od zwykłego zadrapania.- No, tak - odezwał się Josz.Samson machnął ogonem poubłoconym zadzie i rozdrażniony wciągnął głęboko powietrze.- No, dalej, jazda - rzekł Josz i wsadził rękę do kieszeni.Papieros,który pojawił się w jego ustach, był wilgotny i jakby przybrudzony.Coopętało Josza, żeby zgasić zapałkę na czole umierającego byka?Płomień znikł i znowu zrobiło się ciemno.Byk zaczął jęczeć z bólu, alezaraz umilkł, zrobił dwa niepewne kroki do tyłu, odwrócił głowę ispojrzał na mężczyznę.Kiedy Samson podnosił swój wspaniały łeb, krew blu-znęła zrany i popłynęła czarnym strumieniem, pieniąc się w świetle latarki.Josz poczuł niesmak i zniecierpliwienie.- No, naprawdę - powiedział.Widok tryskającej krwi podrażnił mu pęcherz.Coś powstrzymałogo od oddania moczu w obecności konającego byka.Lecz jegocierpliwość sięgała kresu, palił nerwowo i gniewnie.Samson umierałbardzo powoli.Spływająca krew była ciepła i lepka.Byk osunął się naprzednie nogi, potem nieśpiesznie się położył, pochylonymi rogamibodąc na oślep w daremnym poszukiwaniu ofiary.Oczy byka umarły, ale skóra nadal drgała.Potem skóraznieruchomiała i tylko jedna przednia noga uderzała w słomę jak laskaślepca.Noga przestała się poruszać i wszystko ucichło.Ogon trzepnąlraz i jeszcze raz, niczym dłoń w geście pożegnania.A kiedy cała krewwypłynęła.Samson zwinął się w kłębek, tak jakby pragnął umrzeć wpozycji płodowej.- No, no - mruknął Josz.Potem pasterz dopalił papierosa, opróżnił pęcherz, odwrócił sięna pięcie i poszedł do małej kuchni, gdzie Ze-szka pełniła nocny dyżur.Zeszka, porzucona żona Dova Sirkina, dała Joszowi gliniany kubekciepłego, słodkiego mleka.Była starą, pomarszczoną kobietą, zzapadniętymi jak u sowy oczami.Gliniany kubek był duży i ciężki.Wruchach Zeszki przebijała jakaś gniewna irytacja.Ciało miałaskurczone i wyschnięte.Para unosiła się z kubka, a na powierzchnimleka pływał tłusty kożuch.Nim przyszedł jego czas 673Każdej nocy aż do brzasku Zeszka siedzi w ciasnej kuchence,gdzie przygotowuje się specjalne pożywienie dla niemowląt i chorychdzieci.Kanciastą twarz opiera na kolanach, które ściska ramionami jakzamknięty scyzoryk.Co godzina Zeszka narzuca długi, szorstkipłaszcz i idzie na obchód żłobka.Tu naciągnie koc, tam zamknie okno,nie lubi ona jednak tego nowego pokolenia dzieci; ma poczucie, żeteraz wszystko jest zbyteczne; dzieci, rodzice, wszystko opróczcałkowitego spokoju.Tymczasem siedzi na ławce, nie poruszając się, nie myśląc, jakgdyby na ziemi niczyjej, na granicach snu.Ale nie śpi.Gdy któreśdziecko zapłacze czy zakaszle w oddali, ona toruje sobie po omackudrogę, głaszcze je i uspokaja słowami:- Pssst, no, już teraz dosyć.Albo:- No, już dosyć.Spokojnie.A do siebie mówi:- Niech i tak będzie.Od owego dnia, dawno temu, w którym Dov Sirkin opuścił swojąrodzinę i swój kibuc, Zeszka stawała się coraz bardziej zgorzkniała.ylemówiła o kibucu, a już szczególnie o niektórych osobach.Robimy, comożemy, żeby zachować cierpliwość.Kiedy jej starszy syn, Ehud,został zabity podczas krwawego wypadu odwetowego, trzeba jej byłopilnować z obawy, że postrada zmysły.Przychodziliśmy wtedy kolejnosiadywać z nią wieczorami.Wysłaliśmy ją nawet na kurs rękodzieła.Askoro przyszło jej do głowy bezczelnie zażądać, aby pozwolono jejpełnić regularne nocne dyżury przy jednoczesnym zwolnieniu zwszelkich innych obowiązków, nie domagaliśmy się przestrzeganianaszych zasad, tylko powiedzieliśmy:- A jakże! Proszę bardzo! To wyjątkowy przypadek,postanowiono więc spełnić twoje życzenie.Ale prosimy, pamiętaj.Itak dalej.Gdyby Samson zdecydował się umrzeć z dzikim krzykiem, a niez jękiem rezygnacji, Zeszka na pewno poki68 Mm przyszedł jego czaswalaby głową, mówiąc: W porządku" albo: I na tym koniec".Jednakże Samson postanowił umrzeć spokojnie i Josz wypił mleko,które dla niego przygotowała, po czym wyszedł bez słowa, nieprzytoczywszy żadnej ze swych opowieści z dawnych czasów.Bywało, że zostawał dłużej i nawet opowiadał dowcipy.Tej nocyprzyszedł, wypił mleko i zniknął w ciemności [ Pobierz całość w formacie PDF ]