[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyglądało to tak, jakby straciła siły i nie mogła iść dalej.Michael, gotów nieść pomoc, ruszył natychmiast w jej stronę. Dobrze się czujesz? zapytał. Czy chodzi o dziecko?Madeline zamknęła oczy i wyprostowała się. Zadyszałam się, wchodząc po schodach.I& twój domysł jest słuszny, spowodowało to dziecko.Przystanęłam, żeby odpocząć. Przepraszam cię za to, co miało miejsce zeszłej nocy.Dużo wtedy mówiłem.I wszystko, copowiedziałem było nieprawdą.Usłyszawszy te słowa, Madeline nie okazała ani gniewu, ani zadowolenia.Wyglądało to tak, jakby jegoprzeprosiny nie za bardzo ją interesowały. I kocham cię dodał, oczekując, że po tych słowach nastąpi wielka zmiana i wszystko znowu będziedobrze.Tymczasem Maddie spojrzała na niego z miną nauczycielki współczującej uczniowi, który choć siębardzo starał, nie opanował zadanej lekcji.I nic mu nie odpowiedziała.A on poczuł się okropnie.Taksamo jak ona wtedy gdy, wyznawszy mu miłość, nie usłyszała od niego podobnego wyznania. Co do Colvera& mówił dalej, zamierzając załatwić wszystko od razu, zanim straci cierpliwośćalbo odwagę. On chce tutaj zostać aż do czasu, gdy dziecko się urodzi.A ja sądzę, że tak chyba będzie najlepiej oznajmiła tak, jakby to zostało już ustalone bez jego udziału.Co to miało znaczyć? Po co tutaj ten Colver? Do czego jest potrzebny, skoro nie jest ojcem dziecka?Takie pytania cisnęły się Michaelowi na usta.Nie zadał ich jednak, by nie prowokować kolejnej kłótni. Sam mówi, że to się stanie już wkrótce powiedział.Kiwnęła głową. Mówi też, że potrzebujesz odpoczynku.Wcale tak nie powiedział, ale z pewnością była to prawda. Właśnie szłam się położyć zgodziła się. Nie czuję się dobrze.A więc czuła się zle.A także zle wyglądała.Widział to wyraznie.Nie powiedział tego jednak, bo niechciał jej straszyć. Wkrótce będzie po wszystkim zapewnił ją, mając nadzieję, że to ją uspokoi.Ona jednak wcale nie zrobiła się spokojna.Popatrzyła na niego przez chwilę tak, jakby nie miałapewności, co on naprawdę chce powiedzieć.A potem oznajmiła: Zanim pójdę do swojej sypialni, chcę ci zadać jedno pytanie.Gdybyś mógł przeżyć swoje życiejeszcze raz&Wyglądało na to, że jest to jedno z tych retorycznych pytań, które zadają kobiety, a które to pytanianigdy nie wróżą nic dobrego.Michael przygotował się na najgorsze. & czy byłbyś szczęśliwy, gdybyś poślubił Evelyn? Ależ na Boga, nie! Odpowiedział za szybko i zbyt szczerze. Ona mnie nie chciała dodał zaraz.Kocha Sama. Ale gdyby nie to, byłaby lepszą partią& powiedziała Madeline twierdzącym tonem. Oczywiście, że nie. Miałbyś z nią mniej problemów upierała się Madeline. Ona zna od dawna twoich przyjaciół,a oni znają ją.Nie sprowadziłaby na ciebie kłopotów w postaci jakichś papużek czy też starej szkapy.Ani byłego ukochanego. Ja ją bardzo kocham powiedział Michael zażenowany tym, że słowo kocham przechodzi mu przezgardło z taką łatwością jedynie wtedy, kiedy mowa o uczuciu do kogoś innego niż jego żona. Jednakjedynie jak siostrę.Zresztą ona przed upływem roku zdradziłaby mnie z moim własnym bratem.Niemówiąc o tym, że ma okropne maniery i nie chce się zmienić.Podczas jedynej kolacji, którą wspólniewydaliśmy, omal nie doprowadziła gości do apopleksji.A kiedy ją całowałem, nic nie czułem. Do apopleksji? Aż tak? zapytała Madeline z uśmiechem.Michael kiwnął głową. Ty czasami wystawiałaś na próbę moją cierpliwość, ale Evelyn z całą pewnością pod tym względemnie dorównujesz.Z twarzy Madeline zniknął uśmiech.Czyżby znowu powiedział coś nie tak? Czyżby popełnił błąd, krytykując jej przyjaciółkę? Czy chciałabyś, żebym ci pomógł dojść do sypialni? zapytał, bo ona znowu oparła się o ścianę.Pokręciła głową i ruszyła przed siebie korytarzem, odprawiając go niedbałym gestem, tak jakby dawałamu do zrozumienia, że nie chce od niego żadnej pomocy.Widocznie jestem niepotrzebny [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Wyglądało to tak, jakby straciła siły i nie mogła iść dalej.Michael, gotów nieść pomoc, ruszył natychmiast w jej stronę. Dobrze się czujesz? zapytał. Czy chodzi o dziecko?Madeline zamknęła oczy i wyprostowała się. Zadyszałam się, wchodząc po schodach.I& twój domysł jest słuszny, spowodowało to dziecko.Przystanęłam, żeby odpocząć. Przepraszam cię za to, co miało miejsce zeszłej nocy.Dużo wtedy mówiłem.I wszystko, copowiedziałem było nieprawdą.Usłyszawszy te słowa, Madeline nie okazała ani gniewu, ani zadowolenia.Wyglądało to tak, jakby jegoprzeprosiny nie za bardzo ją interesowały. I kocham cię dodał, oczekując, że po tych słowach nastąpi wielka zmiana i wszystko znowu będziedobrze.Tymczasem Maddie spojrzała na niego z miną nauczycielki współczującej uczniowi, który choć siębardzo starał, nie opanował zadanej lekcji.I nic mu nie odpowiedziała.A on poczuł się okropnie.Taksamo jak ona wtedy gdy, wyznawszy mu miłość, nie usłyszała od niego podobnego wyznania. Co do Colvera& mówił dalej, zamierzając załatwić wszystko od razu, zanim straci cierpliwośćalbo odwagę. On chce tutaj zostać aż do czasu, gdy dziecko się urodzi.A ja sądzę, że tak chyba będzie najlepiej oznajmiła tak, jakby to zostało już ustalone bez jego udziału.Co to miało znaczyć? Po co tutaj ten Colver? Do czego jest potrzebny, skoro nie jest ojcem dziecka?Takie pytania cisnęły się Michaelowi na usta.Nie zadał ich jednak, by nie prowokować kolejnej kłótni. Sam mówi, że to się stanie już wkrótce powiedział.Kiwnęła głową. Mówi też, że potrzebujesz odpoczynku.Wcale tak nie powiedział, ale z pewnością była to prawda. Właśnie szłam się położyć zgodziła się. Nie czuję się dobrze.A więc czuła się zle.A także zle wyglądała.Widział to wyraznie.Nie powiedział tego jednak, bo niechciał jej straszyć. Wkrótce będzie po wszystkim zapewnił ją, mając nadzieję, że to ją uspokoi.Ona jednak wcale nie zrobiła się spokojna.Popatrzyła na niego przez chwilę tak, jakby nie miałapewności, co on naprawdę chce powiedzieć.A potem oznajmiła: Zanim pójdę do swojej sypialni, chcę ci zadać jedno pytanie.Gdybyś mógł przeżyć swoje życiejeszcze raz&Wyglądało na to, że jest to jedno z tych retorycznych pytań, które zadają kobiety, a które to pytanianigdy nie wróżą nic dobrego.Michael przygotował się na najgorsze. & czy byłbyś szczęśliwy, gdybyś poślubił Evelyn? Ależ na Boga, nie! Odpowiedział za szybko i zbyt szczerze. Ona mnie nie chciała dodał zaraz.Kocha Sama. Ale gdyby nie to, byłaby lepszą partią& powiedziała Madeline twierdzącym tonem. Oczywiście, że nie. Miałbyś z nią mniej problemów upierała się Madeline. Ona zna od dawna twoich przyjaciół,a oni znają ją.Nie sprowadziłaby na ciebie kłopotów w postaci jakichś papużek czy też starej szkapy.Ani byłego ukochanego. Ja ją bardzo kocham powiedział Michael zażenowany tym, że słowo kocham przechodzi mu przezgardło z taką łatwością jedynie wtedy, kiedy mowa o uczuciu do kogoś innego niż jego żona. Jednakjedynie jak siostrę.Zresztą ona przed upływem roku zdradziłaby mnie z moim własnym bratem.Niemówiąc o tym, że ma okropne maniery i nie chce się zmienić.Podczas jedynej kolacji, którą wspólniewydaliśmy, omal nie doprowadziła gości do apopleksji.A kiedy ją całowałem, nic nie czułem. Do apopleksji? Aż tak? zapytała Madeline z uśmiechem.Michael kiwnął głową. Ty czasami wystawiałaś na próbę moją cierpliwość, ale Evelyn z całą pewnością pod tym względemnie dorównujesz.Z twarzy Madeline zniknął uśmiech.Czyżby znowu powiedział coś nie tak? Czyżby popełnił błąd, krytykując jej przyjaciółkę? Czy chciałabyś, żebym ci pomógł dojść do sypialni? zapytał, bo ona znowu oparła się o ścianę.Pokręciła głową i ruszyła przed siebie korytarzem, odprawiając go niedbałym gestem, tak jakby dawałamu do zrozumienia, że nie chce od niego żadnej pomocy.Widocznie jestem niepotrzebny [ Pobierz całość w formacie PDF ]