[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dopiero w ostatnich słowach jegozłowieszczy geniusz objawił się w całej okazałości. W jaki sposób? Choć wydaje się jasne, że sami musimy stawić czoło różnym wyzwaniomżyciowym, sama świadomość, że żyjesz, mój bracie, daje mi sekretną moc, której zawszepragnąłem, by móc funkcjonować. Sparks wypowiedział te słowa cicho, z pełną powagą.Stoicka dzielność nieokreślonych, acz sugerowanych przeżyć urosła w mej wyobrazni dogigantycznych rozmiarów sugestia zaś, że ja, podówczas sześciolatek, mogłem przyczynićsię do złagodzenia bólu owego lśniącego ideału, będącego dla mnie przykładem, okazała sięnieprzeparta dla nieopierzonego jeszcze umysłu.Byłem zbyt niedoświadczony, by nie dać sięzłapać na tę przynętę.Sugestia była jasna i wyrazista mój brat, lepiej niż ja sam, znałtkwiący we mnie potencjał.Wierzyłem, że w swoim czasie objawi mi go, pozwoli odkryćprawdę o mej tożsamości, po czym zjednoczymy siły w obliczu przeciwności całego świata.Gdyby wtedy, w pierwszym liście, poprosił mnie o to, bez wahania rzuciłbym się na ostrzebagnetu. Jak mu odpowiedziałeś? List kończył się instrukcją, w jaki sposób, gdybym miał ochotę, mogę mu odpisać.Szkoła otrzymała ścisłe polecenia od moich rodziców, by przejmować i zwracać im całąprzychodzącą do Aleksandra korespondencję.Miałem zaadresować list na nazwisko jednegoz jego kolegów z klasy od czasu swego przybycia do szkoły Aleksander pozyskał grupęoddanych mu uczniów, a ich liczba rosła z każdym rokiem po czym list miał zostaćdyskretnie doręczony właściwemu adresatowi.Naturalnie ta potajemna procedura jeszczebardziej wzmogła mój entuzjazm.Odpisałem natychmiast, otwierając przed nim serce, atęsknota za mistrzem, który tak niespodziewanie pojawił się w moim życiu, tryskała ze mniejak woda z górskiego zródełka.Zrobiłem z siebie durnia. Byłeś tylko małym chłopcem odrzekł Doyle.Sparks nie był wobec siebie równiełaskawy.Jego oczy zwęziły się w czarne punkciki skierowanego przeciw samemu sobiegniewu.Wypiwszy brandy, zamówił natychmiast następną. Nigdy nikomu o tym niemówiłem.Nikomu.Doyle wiedział, że Jack nie oczekiwał współczucia i nie przyniosłoby mu onoukojenia.Na stoliku przed Sparksem pojawiła się nowa porcja brandy. Wysłałem mu list.Oczywiście przewidział to i zapewnił, że poczynił przygotowaniaw celu zapewnienia stałej wymiany korespondencji problem stanowiło dostarczanie minapisanych przez niego listów.Posługując się zmyśloną historyjką o okrucieństwie rodziców,pozyskał dla swoich celów jednego z kuzynów swego adiutanta (a miał ich wielu), cichego,spokojnego i godnego zaufania młodzieńca mieszkającego w wiosce niedaleko naszegodomu.Ustalono, że listy od Aleksandra będą przychodzić na jego adres regularnie, dwa razyw tygodniu, po czym chłopak przywiezie je rowerem na teren naszej posiadłości i zostawi wpudełku po biszkoptach, które zakopałem w pobliżu starego dębu słupa granicznego posesji,niewidocznego z żadnego z okien głównego domu.I tak rozpoczęła się moja korespondencja z bratem.Od początku była bogata w treści,a charakteryzowała ją akademicka żywiołowość i dociekliwość.Zainteresowania Aleksandra,zdolność zgłębiania tajemnic świata i wyjaśniania ich mnie, były zdumiewające.Jego wiedzaz dziedziny historii, filozofii, sztuki oraz nauki mogła wprawić w osłupienie.Potrafiłprowadzić z wykładowcami długie dysputy na poziomie uniwersyteckim.Czynił to w takujmujący, bezpretensjonalny sposób, że profesorowie uważali Aleksandra bardziej za swegokolegę aniżeli za ucznia.Ze szkoły, do której uczęszczał, wywodziły się w swoim czasierzesze członków parlamentu, a nawet kilku premierów ten sposób myślenia błyskawiczniesię zakorzenia i nauczyciele zgodnie potwierdzali, iż chłopiec jest ewenementem, któryzdarza się raz na całe pokolenia.Aleksander postawił sobie następnie za cel zabłyśniecie w kręgach towarzyskich, takjak dał się poznać w społeczności akademickiej.Zdał sobie sprawę, że jego ostateczne cele(na tym etapie życia już ściśle określone), będą wymagać od niego wyjątkowej błyskotliwościi sprawności, zarówno ciała, jak i umysłu.Musiał cechować się elokwencją, nieskazitelnymimanierami i ubiorem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Dopiero w ostatnich słowach jegozłowieszczy geniusz objawił się w całej okazałości. W jaki sposób? Choć wydaje się jasne, że sami musimy stawić czoło różnym wyzwaniomżyciowym, sama świadomość, że żyjesz, mój bracie, daje mi sekretną moc, której zawszepragnąłem, by móc funkcjonować. Sparks wypowiedział te słowa cicho, z pełną powagą.Stoicka dzielność nieokreślonych, acz sugerowanych przeżyć urosła w mej wyobrazni dogigantycznych rozmiarów sugestia zaś, że ja, podówczas sześciolatek, mogłem przyczynićsię do złagodzenia bólu owego lśniącego ideału, będącego dla mnie przykładem, okazała sięnieprzeparta dla nieopierzonego jeszcze umysłu.Byłem zbyt niedoświadczony, by nie dać sięzłapać na tę przynętę.Sugestia była jasna i wyrazista mój brat, lepiej niż ja sam, znałtkwiący we mnie potencjał.Wierzyłem, że w swoim czasie objawi mi go, pozwoli odkryćprawdę o mej tożsamości, po czym zjednoczymy siły w obliczu przeciwności całego świata.Gdyby wtedy, w pierwszym liście, poprosił mnie o to, bez wahania rzuciłbym się na ostrzebagnetu. Jak mu odpowiedziałeś? List kończył się instrukcją, w jaki sposób, gdybym miał ochotę, mogę mu odpisać.Szkoła otrzymała ścisłe polecenia od moich rodziców, by przejmować i zwracać im całąprzychodzącą do Aleksandra korespondencję.Miałem zaadresować list na nazwisko jednegoz jego kolegów z klasy od czasu swego przybycia do szkoły Aleksander pozyskał grupęoddanych mu uczniów, a ich liczba rosła z każdym rokiem po czym list miał zostaćdyskretnie doręczony właściwemu adresatowi.Naturalnie ta potajemna procedura jeszczebardziej wzmogła mój entuzjazm.Odpisałem natychmiast, otwierając przed nim serce, atęsknota za mistrzem, który tak niespodziewanie pojawił się w moim życiu, tryskała ze mniejak woda z górskiego zródełka.Zrobiłem z siebie durnia. Byłeś tylko małym chłopcem odrzekł Doyle.Sparks nie był wobec siebie równiełaskawy.Jego oczy zwęziły się w czarne punkciki skierowanego przeciw samemu sobiegniewu.Wypiwszy brandy, zamówił natychmiast następną. Nigdy nikomu o tym niemówiłem.Nikomu.Doyle wiedział, że Jack nie oczekiwał współczucia i nie przyniosłoby mu onoukojenia.Na stoliku przed Sparksem pojawiła się nowa porcja brandy. Wysłałem mu list.Oczywiście przewidział to i zapewnił, że poczynił przygotowaniaw celu zapewnienia stałej wymiany korespondencji problem stanowiło dostarczanie minapisanych przez niego listów.Posługując się zmyśloną historyjką o okrucieństwie rodziców,pozyskał dla swoich celów jednego z kuzynów swego adiutanta (a miał ich wielu), cichego,spokojnego i godnego zaufania młodzieńca mieszkającego w wiosce niedaleko naszegodomu.Ustalono, że listy od Aleksandra będą przychodzić na jego adres regularnie, dwa razyw tygodniu, po czym chłopak przywiezie je rowerem na teren naszej posiadłości i zostawi wpudełku po biszkoptach, które zakopałem w pobliżu starego dębu słupa granicznego posesji,niewidocznego z żadnego z okien głównego domu.I tak rozpoczęła się moja korespondencja z bratem.Od początku była bogata w treści,a charakteryzowała ją akademicka żywiołowość i dociekliwość.Zainteresowania Aleksandra,zdolność zgłębiania tajemnic świata i wyjaśniania ich mnie, były zdumiewające.Jego wiedzaz dziedziny historii, filozofii, sztuki oraz nauki mogła wprawić w osłupienie.Potrafiłprowadzić z wykładowcami długie dysputy na poziomie uniwersyteckim.Czynił to w takujmujący, bezpretensjonalny sposób, że profesorowie uważali Aleksandra bardziej za swegokolegę aniżeli za ucznia.Ze szkoły, do której uczęszczał, wywodziły się w swoim czasierzesze członków parlamentu, a nawet kilku premierów ten sposób myślenia błyskawiczniesię zakorzenia i nauczyciele zgodnie potwierdzali, iż chłopiec jest ewenementem, któryzdarza się raz na całe pokolenia.Aleksander postawił sobie następnie za cel zabłyśniecie w kręgach towarzyskich, takjak dał się poznać w społeczności akademickiej.Zdał sobie sprawę, że jego ostateczne cele(na tym etapie życia już ściśle określone), będą wymagać od niego wyjątkowej błyskotliwościi sprawności, zarówno ciała, jak i umysłu.Musiał cechować się elokwencją, nieskazitelnymimanierami i ubiorem [ Pobierz całość w formacie PDF ]