[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I  myśl o zemście.Rzuciła się z całych sił do przodu, sięgnęła rękoma po omacku i szarpnęłanogi Davida, przewracając go.Poczuła, jak chłopiec upada.Głośno dyszał.Miał nierówny oddech.Gdy tak obok niego stała, myśląc, że już po wszystkim, ogarnęła ją wielkasatysfakcja.Potem jednak poczuła jego dłoń, która zacisnęła się na jej kostce.Kopnęła go, próbowała się oswobodzić, była zaskoczona siłą, jaką jeszcze miał.Straciła równowagę.Nigdzie pod ręką nie było ściany, której mogłaby sięprzytrzymać.W dole zazgrzytał żwir.Upadła na plecy, jej głowa z pełnymimpetem gruchnęła o szynę.Straciła świadomość w chwili, gdy w ciemnościrozbłysły światła.42Kamienie wpijały się jej w plecy, a ból zgniatał głowę niczym garota,zaciskająca się żelazna obręcz.Nie wiedziała, czy ma oczy otwarte, czyzamknięte, jaskrawe światło wokół postrzegała jak błyskawice.Potem jakieśstopy biegnące po żwirze.Ktoś krzyczał: Proszę się odsunąć!Czuła dłonie na szyi, nadgarstku, piersi.Odpychała je, rzucała się na boki. Jest puls.Nad sobą w jasnej mgle światła, poprzez drobinki kurzu tańczącew powietrzu, widziała twarze zamazane jak na śnieżącym monitorze.Miriam kręciła głową, nie miała pojęcia, że szeroko otwartymi oczymawpatrywała się w Rona.Nie poznawała go. Nie możemy jej ruszyć.Kręgosłup..bez karetki. Musimy ją wynieść na noszach.Próbowała się podnieść. Leż.Energiczny ucisk na ramiona. Henri. Spokojnie.Nic mu nie jest.Snop światła powędrował w prawo ku postaci siedzącej na pomoście.Popatrzyła tam.Reflektor oświetlał powoli stopy, nogi, tułów, twarz.Henri.Odpoczywał oparty o ścianę i trzymał przy ustach butelkę, z której łapczywiepił.Czy wiedział, że Miriam tu była?Ron znów się nad nią pochylił.  Nie martw się.Nic mu nie jest.To tylko wyczerpanie, nic poza tym.Uspokojona zamknęła oczy, by zaraz potem znów gwałtownie je otworzyć. Olivier? %7łyje.Zapadła się z powrotem w mrok, do którego już tak przywykła, że bała się,iż jaskrawe światło reflektorów oparzy jej oczy.Dana jej była tylko krótkachwila spokoju, wkrótce potem bowiem ktoś głośno zaklął: Cholera, tutaj coś leży.Ja chyba wdepnąłem w.jakieś zwłoki.Usłyszała szelest żwiru pod licznymi stopami.Wydało się jej, że toskrzypienie będzie ją wiecznie prześladować.Próbowała się podnieść.Alew tym samym momencie poczuła ciepłą dłoń, która trzymała ją za rękę.Zamrugała krótko, lecz zaraz potem znów zacisnęła powieki.To jednakwystarczyło, by dostrzec, kto szepcze jej do ucha: Kocham wariatkę!Przez kilka sekund delektowała się tym uczuciem, aż nagle ktośwstrząśniętym głosem oznajmił: Ubranie, buty.To chyba ciało jakiejś kobiety.Leży tu pod żwiremod miesięcy.Trójkąt bermudzki, pomyślała.Znalezliśmy go. FRANKFURT NAD MENEMZRODA, 23 MAJA43W pokoju przesłuchań w podziemiach prezydium policji trwało pełne napięciaoczekiwanie.Hanna Roosen i komisarz Ron Fischer siedzieli pod ścianą.Od Davida dzielił ich tylko okrągły stół ze szklanym blatem.Miriam ostatniowidziała chłopca w szpitalu.Teraz dziwiła się, że był tak wysoki i silny.Przypominał ojca.Miriam z obandażowaną głową i dłońmi siedziała obok Henriego przedmonitorem w pokoju obok i w napięciu śledziła przesłuchanie Davida Husa.Z bezsensownej nadziei jak najszybszego uzyskania wyjaśnień zrodził się pomysłnagrywania tej rozmowy na wideo i jednoczesnego oglądania na żywo.Wzrokchłopca utknął jednak w jakimś martwym punkcie.David odmawiałprzedstawienia swojej wersji zdarzeń. Słyszałaś?  zapytał Henri. Co? Ostatecznie zawiesili Wagnera. Czas najwyższy.yle tylko, że potrzebowali aż dwóch dni, by dojrzeć do tejdecyzji. To koniec jego kariery  oznajmił Henri. Przykro ci z tego powodu? Powinnaś była od razu powiedzieć o tych anonimowych telefonach. Już zapomniałeś? Traktowałeś mnie jak powietrze.Poza tym podprowadziłci komórkę.Tylko w ten sposób zdobył mój numer i tylko tak dowiedział sięo tunelu. Najpierw myślałem, że zostawiłem telefon w biurze, a potem że w domu wymamrotał Henri w poczuciu winy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl