[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zanim zdążyłem odpowiedzieć - zamierzałem poinfor-mować ją, że nawet w najlepszych chwilach rzuca niewielelepiej od dwunastoletniej dziewczynki - odłożyła słuchawkę.Po kilku sekundach zrobiłem to samo.Czy to był pod-stęp? Miałem mieszane uczucia.John powinien jak najprę-dzej się o tym dowiedzieć.Co prawda nie zostawił na sekre-tarce numeru swoich rodziców, ale przecież miała go Mattie.Gdybym jednak do niej zadzwonił, musiałbym powiedzieć,co się stało.Chyba powinienem dać już sobie spokój z telefo-nami; za dużo tego jak na jeden wieczór.Może w nocy przyj-dzie mi do głowy jakiś pomysł.Wepchnąłem rękę do kieszeni i mało jej sobie nie przebi-łem nożem do mięsa.Zupełnie o nim zapomniałem.Wyją-łem go, zaniosłem do kuchni, wrzuciłem do szuflady, następ-nie wyjąłem z drugiej kieszeni mały aerozol, odwróciłem się,żeby odstawić go na miejsce, do jego większych braci.i znie-ruchomiałem.Na drzwiach lodówki, w kółku ułożonymz magnesików, znajdował się następujący napis:Piowo19nCzyżbym to ja go ułożył? Czy to możliwe, żebym tak głę-boko pogrążył się w transie, że nieświadomie ułożyłem cośw rodzaju niedorobionej minikrzyżówki? A jeśli tak właśniebyło, to co to mogło oznaczać?Może to zrobił ktoś inny, pomyślałem.Któryś z moichniewidzialnych sublokatorów.- Pionowo dziewiętnaście - powiedziałem, przesuwającpalcami po literkach.A może Dziewiętnaście pionowo"?Tak jak w krzyżówce.Hasła niekiedy brzmią właśnie w tensposób: Zobacz 19 poziomo" albo Zobacz 19 pionowo".No dobrze, ale do której krzyżówki to się odnosi?- Przydałaby mi się pomoc - oznajmiłem, ale nie otrzy-małem odpowiedzi, ani z przestrzeni astralnej, ani z wnętrzaswojej głowy.Wreszcie wyjąłem z lodówki piwo, które obie-całem sobie już dawno temu, usiadłem na kanapie w saloniei wziąłem do ręki krzyżówkę, którą niedawno rozwiązywa-336 WOREK KOZCIłem.Aż roiło się w niej od głupawych haseł-żarcików, wywo-łujących uśmiech wyłącznie na ustach najbardziej uzależnio-nych krzyżówkowiczów.Wysokoprocentowy aktor? MarlonBrandy.Biblia hodowców ptaków? Złapać drozda".Hasłospod 19 pionowo brzmiało: Pielęgniarka z Orientu", czyli,co dobrze wie każdy krzyżówkowicz na świecie, amah.%7ład-nego związku ze mną i moim życiem, a przynajmniej żadne-go, który zdołałbym dostrzec.Na wszelki wypadek przejrzałem wszystkie krzyżówkiw pisemku, wszędzie sprawdzając 19 pionowo.Narzędzierzezbiarza (dłuto).Armata z krótką lufą (haubica).Na przy-kład Hawaje (archipelag).Zirytowany, cisnąłem pisemkow kąt.Kto powiedział, że chodzi właśnie o to? W domu by-ło ich jeszcze co najmniej pięćdziesiąt, po dwa lub trzy w każ-dej szufladzie i prawie na każdej wolnej półce.Położyłem gło-wę na oparciu i zamknąłem oczy.Zawsze lubiłem dziwki.Czasem to miejsce było na mo-jej twarzy.To tutejszy odpowiednik miejskiego parku, gdzie potulneszczeniaki i krwiożercze brytany spacerują obok siebie.U nas nie ma miejskiego pijaczka.Robimy to na zmianę.To właśnie tam się stało.Obudziłem się po trzech godzinach, ze sztywnym karkiemi potwornym pulsującym bólem z tyłu głowy.Gdzieś z dale-ka, z Białych Gór, dobiegały przytłumione odgłosy burzy,w domu było potwornie gorąco.Wstając z kanapy musiałemzdrowo się natężyć, żeby oderwać od niej mokre od potudżinsy.Powoli, jak bardzo stary człowiek, poczłapałem dopółnocnego skrzydła, wszedłem do łazienki, popatrzyłem namokre rzeczy w wannie, pomyślałem, że warto byłoby za-nieść je do pralni, ale natychmiast zrezygnowałem z tego za-miaru; czułem, że gdybym spróbował się schylić, głowa eks-plodowałaby mi jak granat.- Niech się tym zajmą duchy - wymamrotałem.- Skoropotrafią przewiesić pranie na suszarce, taka drobnostka jakzaniesienie brudów do piwnicy nie powinna im sprawić żad-nych problemów.Połknąłem trzy pastylki tylenolu, zrzuciłem ubraniei zwaliłem się do łóżka.W nocy obudził mnie płacz dziecka.- Przestań - powiedziałem.- Przestań, Ki.Nikt cię niezabierze.Jesteś bezpieczna.Zaraz potem znowu zasnąłem.Rozdział 19Dzwonił telefon.Wypełzłem ku niemu z paskudnego, du-szącego snu, wydostałem się w blask poranka, opuściłem sto-py na podłogę i skrzywiłem się, ponieważ rana z tyłu głowyprzypomniała o sobie pulsującym bólem.Byłem pewien, że,jak to zwykle się dzieje, telefon umilknie, zanim do niego do-trę, po czym położę się i bezproduktywnie spędzę dziesięć mi-nut zastanawiając się, kto to mógł być, aż wreszcie dojdę downiosku, że równie dobrze mogę wstać na dobre.Drrr.drrr.drrr.Dziesięć? Dwanaście sygnałów? Ktoś chyba miał ważnypowód.%7ływiłem nadzieję, że ten upór nie oznacza kłopotów,ale z doświadczenia wiedziałem, że prawie nikt nie wykazujetakiej determinacji, jeżeli ma do przekazania dobrą wiado-mość.Ostrożnie dotknąłem tyłu głowy; ból nie ustępował,lecz był jakby płytszy niż poprzedniego dnia, a kiedy spoj-rzałem na palce, nie dostrzegłem na nich ani śladu krwi.Poczłapałem do holu.- Tak?- No, wygląda na to, że masz z głowy zeznawanie w są-dzie.- Bili?-Aha.- Skąd wiesz.- Wystawiłem głowę za róg i spojrzałemna idiotyczny zegar z kotem.Dopiero dwadzieścia po siód-mej, a już niezle przygrzewa.Będzie gorąco jak w kuchencemikrofalowej, jak mawiamy w TR.- Skąd wiesz, że postano-wił.- Niczego nie wiem, bo nikt mi o niczym nie mówił- od-parł z lekką urazą w głosie.- Ani on mnie nie pytał o zdanie,ani ja nigdy nie dawałem mu żadnych rad.- W takim razie, o co chodzi? Co się stało?22.Worek kości338 WOREK KOZCI- Nie oglądałeś jeszcze telewizji?- Jeszcze nawet nie zdążyłem wypić kawy.Ani słowa przeprosin.Bili uważał, że ludzie, którzy poszóstej rano wylegują się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Zanim zdążyłem odpowiedzieć - zamierzałem poinfor-mować ją, że nawet w najlepszych chwilach rzuca niewielelepiej od dwunastoletniej dziewczynki - odłożyła słuchawkę.Po kilku sekundach zrobiłem to samo.Czy to był pod-stęp? Miałem mieszane uczucia.John powinien jak najprę-dzej się o tym dowiedzieć.Co prawda nie zostawił na sekre-tarce numeru swoich rodziców, ale przecież miała go Mattie.Gdybym jednak do niej zadzwonił, musiałbym powiedzieć,co się stało.Chyba powinienem dać już sobie spokój z telefo-nami; za dużo tego jak na jeden wieczór.Może w nocy przyj-dzie mi do głowy jakiś pomysł.Wepchnąłem rękę do kieszeni i mało jej sobie nie przebi-łem nożem do mięsa.Zupełnie o nim zapomniałem.Wyją-łem go, zaniosłem do kuchni, wrzuciłem do szuflady, następ-nie wyjąłem z drugiej kieszeni mały aerozol, odwróciłem się,żeby odstawić go na miejsce, do jego większych braci.i znie-ruchomiałem.Na drzwiach lodówki, w kółku ułożonymz magnesików, znajdował się następujący napis:Piowo19nCzyżbym to ja go ułożył? Czy to możliwe, żebym tak głę-boko pogrążył się w transie, że nieświadomie ułożyłem cośw rodzaju niedorobionej minikrzyżówki? A jeśli tak właśniebyło, to co to mogło oznaczać?Może to zrobił ktoś inny, pomyślałem.Któryś z moichniewidzialnych sublokatorów.- Pionowo dziewiętnaście - powiedziałem, przesuwającpalcami po literkach.A może Dziewiętnaście pionowo"?Tak jak w krzyżówce.Hasła niekiedy brzmią właśnie w tensposób: Zobacz 19 poziomo" albo Zobacz 19 pionowo".No dobrze, ale do której krzyżówki to się odnosi?- Przydałaby mi się pomoc - oznajmiłem, ale nie otrzy-małem odpowiedzi, ani z przestrzeni astralnej, ani z wnętrzaswojej głowy.Wreszcie wyjąłem z lodówki piwo, które obie-całem sobie już dawno temu, usiadłem na kanapie w saloniei wziąłem do ręki krzyżówkę, którą niedawno rozwiązywa-336 WOREK KOZCIłem.Aż roiło się w niej od głupawych haseł-żarcików, wywo-łujących uśmiech wyłącznie na ustach najbardziej uzależnio-nych krzyżówkowiczów.Wysokoprocentowy aktor? MarlonBrandy.Biblia hodowców ptaków? Złapać drozda".Hasłospod 19 pionowo brzmiało: Pielęgniarka z Orientu", czyli,co dobrze wie każdy krzyżówkowicz na świecie, amah.%7ład-nego związku ze mną i moim życiem, a przynajmniej żadne-go, który zdołałbym dostrzec.Na wszelki wypadek przejrzałem wszystkie krzyżówkiw pisemku, wszędzie sprawdzając 19 pionowo.Narzędzierzezbiarza (dłuto).Armata z krótką lufą (haubica).Na przy-kład Hawaje (archipelag).Zirytowany, cisnąłem pisemkow kąt.Kto powiedział, że chodzi właśnie o to? W domu by-ło ich jeszcze co najmniej pięćdziesiąt, po dwa lub trzy w każ-dej szufladzie i prawie na każdej wolnej półce.Położyłem gło-wę na oparciu i zamknąłem oczy.Zawsze lubiłem dziwki.Czasem to miejsce było na mo-jej twarzy.To tutejszy odpowiednik miejskiego parku, gdzie potulneszczeniaki i krwiożercze brytany spacerują obok siebie.U nas nie ma miejskiego pijaczka.Robimy to na zmianę.To właśnie tam się stało.Obudziłem się po trzech godzinach, ze sztywnym karkiemi potwornym pulsującym bólem z tyłu głowy.Gdzieś z dale-ka, z Białych Gór, dobiegały przytłumione odgłosy burzy,w domu było potwornie gorąco.Wstając z kanapy musiałemzdrowo się natężyć, żeby oderwać od niej mokre od potudżinsy.Powoli, jak bardzo stary człowiek, poczłapałem dopółnocnego skrzydła, wszedłem do łazienki, popatrzyłem namokre rzeczy w wannie, pomyślałem, że warto byłoby za-nieść je do pralni, ale natychmiast zrezygnowałem z tego za-miaru; czułem, że gdybym spróbował się schylić, głowa eks-plodowałaby mi jak granat.- Niech się tym zajmą duchy - wymamrotałem.- Skoropotrafią przewiesić pranie na suszarce, taka drobnostka jakzaniesienie brudów do piwnicy nie powinna im sprawić żad-nych problemów.Połknąłem trzy pastylki tylenolu, zrzuciłem ubraniei zwaliłem się do łóżka.W nocy obudził mnie płacz dziecka.- Przestań - powiedziałem.- Przestań, Ki.Nikt cię niezabierze.Jesteś bezpieczna.Zaraz potem znowu zasnąłem.Rozdział 19Dzwonił telefon.Wypełzłem ku niemu z paskudnego, du-szącego snu, wydostałem się w blask poranka, opuściłem sto-py na podłogę i skrzywiłem się, ponieważ rana z tyłu głowyprzypomniała o sobie pulsującym bólem.Byłem pewien, że,jak to zwykle się dzieje, telefon umilknie, zanim do niego do-trę, po czym położę się i bezproduktywnie spędzę dziesięć mi-nut zastanawiając się, kto to mógł być, aż wreszcie dojdę downiosku, że równie dobrze mogę wstać na dobre.Drrr.drrr.drrr.Dziesięć? Dwanaście sygnałów? Ktoś chyba miał ważnypowód.%7ływiłem nadzieję, że ten upór nie oznacza kłopotów,ale z doświadczenia wiedziałem, że prawie nikt nie wykazujetakiej determinacji, jeżeli ma do przekazania dobrą wiado-mość.Ostrożnie dotknąłem tyłu głowy; ból nie ustępował,lecz był jakby płytszy niż poprzedniego dnia, a kiedy spoj-rzałem na palce, nie dostrzegłem na nich ani śladu krwi.Poczłapałem do holu.- Tak?- No, wygląda na to, że masz z głowy zeznawanie w są-dzie.- Bili?-Aha.- Skąd wiesz.- Wystawiłem głowę za róg i spojrzałemna idiotyczny zegar z kotem.Dopiero dwadzieścia po siód-mej, a już niezle przygrzewa.Będzie gorąco jak w kuchencemikrofalowej, jak mawiamy w TR.- Skąd wiesz, że postano-wił.- Niczego nie wiem, bo nikt mi o niczym nie mówił- od-parł z lekką urazą w głosie.- Ani on mnie nie pytał o zdanie,ani ja nigdy nie dawałem mu żadnych rad.- W takim razie, o co chodzi? Co się stało?22.Worek kości338 WOREK KOZCI- Nie oglądałeś jeszcze telewizji?- Jeszcze nawet nie zdążyłem wypić kawy.Ani słowa przeprosin.Bili uważał, że ludzie, którzy poszóstej rano wylegują się [ Pobierz całość w formacie PDF ]