[ Pobierz całość w formacie PDF ]
." Jak są czucie? Wiem, że twoje rany były całkiempoważne.Gregori zbadał cię, zapewniając że jesteś całkowicie wyleczony? " Tłumaczy: FranekM"Mam się dobrze.Byłem ranny wiele razy i będzie jeszcze nie raz." Manolito badałościany jaskini."Sądzisz, że Xavier mógł zjednoczyć wampiry przeciwko nam? ""Ktokolwiek zjednoczył naszych wrogów, czy to byli bracia Malinov czy Xavier iRazvan, nie ma naprawdę znaczenia.Złączyli się i nie mamy innego wyboru, jak tylkosobie z nimi radzić." Michaił dodał skomplikowany splot do zabezpieczeń jużotaczających parę w ziemi."Nie mogłem znalezć tu żadnego dowodu, ani w siecijaskiń, że nasz wróg czyha.A ty? ""Nie." przyznał Manolito z jakąś niechęcią, gdy dodał jego własne pasmazabezpieczeń, specyficzne tylko dla jego rodziny, takie które było trudne  i trzebabyło wolno  rozplątać, z poważnymi konsekwencjami jeśli zostałoby to zrobionenieprawidłowo.Riordan rozpozna jego pracę natychmiast.Nie znalazł żadnegodowodu, ale wciąż nie był przekonać czy jego najmłodszy brat był całkowiciebezpieczny  a to z nim nie współgrało.Obydwaj wyszli z sali i ruszyli w dół wąwozu prowadzącego z powrotem w górę wkierunku powierzchni.Manolito próbowało ruszać się tuż przed Księciem, wciążniespokojny, wciąż czując się podenerwowany, mimo jego sprawdzenia całej jaskini."Muszę zobaczyć Falcona i Sarę, a następnie muszę porozmawiać z Gregori i mojącórkę, " powiedział Michaił." Ucieszę się gdy ta noc się skończy.Sprawdziłeśgospodę?Skyler wskazała kilkakrotnie, że myśli, że nagły przypływ mocy pochodzi z tegokierunek.""Tak, ale wrócę jeszcze raz.Falcon powiedział mi, że zabierze tam dzieci za okołogodzinę.Chcę sprawić, jeszcze raz, zamiatanie przybędą wszystkie kobiety i dzieci "odpowiedział Manolito."Dla pewności że oni są bezpieczni."Jego niespokojne spojrzenie przesunęło się na ziemię, ściany, strop jaskini gdyprzechodzili szybko przez przejście.Odgłos kapiącej wody był nieustający.Wydawałsię zbyt głośne w salach, niewyczerpany rytm zasłaniający jakikolwiek szelestdzwięku, który mógł ostrzec go przed niebezpieczeństwem.Spróbował go wyciszyć,ale dzwięk tylko wydawał się głośniejszy, prawie tubalny przechodząc przez jaskinie.Manolito zatrzymało się, umieszczając jego ciało między Mikhail a jaskinią."Niepodoba mi się to.""Nie podobało mi się to od dłuższego czasu" odpowiedział Michaił.Obydwaj przestudiowali korytarz.Byli tylko kilka stóp od wejścia.Zwiatłopochodzące od śniegu i lodu rozsypało się wzdłuż wejścia w promieniu kilku stóp,jakby w zaproszeniu.Małe formacje lodu utworzyły się na suficie korytarza, długie,wąskie dzidy w różnych kolorach. Tłumaczy: FranekMManolito potrząsnęło swoją głową, unosząc rękę."Pozwól, że pójdę pierwszy.Poprostu poczekaj tu i zobacz czy wpadnę w pułapkę, albo może powinniśmy poruszaćsię jako para i zobaczymy co się zdarzy.""Jeśli oni tu są, chcemy to wiedzieć.Twój brat leży we śnie z jego życiową partnerką.Jedna z nasze kobiety właśnie ma rodzić.Musimy wiedzieć, czy nasi wrogowienajechali też nasze sale."Manolito kiwnęło głową i podjęło kilka ostrożnych kroków, patrząc na dzidy lodu wgórze.Z każdym krokiem który robił, lód marszczył powierzchnię jakbyprzedostawały się przez nie wibracje"Przejdz do mgły," Manolito poinstruowało Księcia, niepokój ocieniał jego umysł.Ziemia i lód wybuchły w powietrze prosto ku stopom Księcia, gejzer gleby wyprysnąłwysoko między myśliwym a Michaiłem, otwierając ziemię gdzie stał Michaił."Idz! Wyjdz stąd," rozkazał Manolito, cofając się do tyłu tył.Dziura zwiększona się i pogłębiła z zamazująca prędkością, ziejąca szczelina poniżejKsięcia pękała nawet gdy zaczął rozpuszczać się do pary.Szponiasta ręka sięgnęła zciemnej dziury i zawinęła się wokół kostki Mikhaila, szpony zagłębiły się w głąbciała.Uścisk stanął na przeszkodzie przemiany i kreatura szarpnęła mocno,zdeterminowana by wciągnąć Księcia pod ziemią.Zbiorowe westchnienie uciekło karpackim ludziom.To Michaił, był tym którypołączył ich razem.Michaił, dostarczał wspólną drogę komunikacji, i to Michaił,trzymał razem przeszłość i przyszłość karpackich ludzi.Wszyscy znali w momencie jego tarapatów  znalazł się pod niebezpieczeństwemataku.Cichy okrzyk udręki Raven tylko zwiększył alarm i wstrząs.Manolito zignorowało to wszystko, rozpuszczając się do pary, poślizgując się przezgejzer gleby na drugą stronę.Michaił walczył by wydostać się poza ziejącą dziurę napodłodze korytarza.Szpony wydarły dwa zagłębienia na jego kostkach.Michaił mógłpoczuć, że brzytwa pazurów wampira trafiła na jego ciało.Kreatura połykała jegokrew, zęby próbowały szarpać jego ciało po więcej, przez cały czas robiąc okropnyhałas, gdy szarpał nogę Mikhaila, próbując wciągnąć go poniżej do jego legowiska.Jeszcze nie wampir.Michaił wysłał do Manolito.Manolito zanurkował prosto w ziemię, dążąc do zwróconej ku górze twarzy kreatury.W ostatniej chwili przed zetknięciem się, przesunął się do formy harpii, z wielkimzakrzywionym dziobem, ze szponami ostrymi jak brzytwa i nikczemnymi.Szedłprosto do oczu.Gdy szedł uśmiercić nieznaną istotę  mieszaninę wampira i czegośodrażająco złego, pomyślał o MaryAnn.Przepraszam.Przez jedną krótką chwilę, był świadomy jej świadomości, zdziwionej i przerażonej.Dotknął jej umysł, w jedne krótkiej pieszczocie, i puścił ją.Lepiej było jej nie spotkaćniż zabrać ją do grobu.A wejście do nory nieznanego wroga było równoznaczne z Tłumaczy: FranekMsamobójstwem.Książę musiał być chronionym i nie było żadnego wahania z jegostrony.Jeśli jego życie podlegało konfiskacie, jego ludzie wciąż będą iść dalej.Orzeł rozdarł żarzące się czerwono oczy wampira, niszcząc skórę nad gardłem iklatką piersiową, zakopując się głęboko i szybko, by zmusić kreaturę do odsunięcia sięod swojej ofiary.Nie miało wybór, nie jeśli chciało przeżyć.Obrzydlistwowyszarpnęło swoje pazury z kostki Mikhail i pchnęło brutalnie orła.Wychodz! Wychodz! Wychodz ! Manolito krzyknął do Michaiła, gdy ziemia ikamienie zaczęły się wlewać do środka nad jego głową.Jeden kamień uderzył mocnoorła, uderzając go w bok tak że jedno wielki skrzydło załamało się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl