[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Skoro już zostaliśmy sami — zaczął Will — chyba możemy odpuścić sobie wszelkie pozorykulturalnej rozmowy, co? — Wszyscy pokiwali głowami.Will uniósł napełnioną szklankę i upiłkolejny łyk szkockiej.— Uważam również, że w tym wypadku Bennett zostanie głównymkonsultantem.Max parsknął.— Chodzi o konferencję? — zapytałem zdezorientowany.— To naprawdę banał — dodał Bennett sarkastycznie.— Superatrakcyjna stażystka i szef, który nie przyznaje się, jak go do niej ciągnie.Mogę spisać dalszy ciąg akcji krok po kroku.Zamrugałem, uświadomiwszy sobie, o co im chodzi.— Ona nie jest moją stażystką.Nie mam żadnego wpływu na jej karierę — pokręciłem głową,gdyż właśnie tego nie powinienem był powiedzieć.— Nie jestem… to znaczy… ona z pewnością nie jest zainteresowana.Ja też nie.Cała czwórka się roześmiała.— Niall — zaczął Will, opierając łokieć na kolanach — kiedy George zapytał, czy się kimśinteresuje, o mało nie wylała ci drinka na spodnie.— Właśnie miałem to powiedzieć — poświadczył Bennett.— Coś mi mówi, że jako pierwsza pośpieszyłaby ci z pomocą w ich czyszczeniu — dokończyłWill.— Może podoba się jej ktoś, kto pracuje w naszej firmie.— Owszem.Ty.— Max uniósł szklankę i wysączył ostatnie krople bursztynowego płynu.— Naprawdę — odparłem, tłumiąc uśmiech — to fantastyczna dziewczyna, ale na pewno nie jest dla mnie romantyczną opcją.Bennett przechylił głowę.— Jakiego koloru ma oczy? — zapytał.Zielone.Pokręciłem głową, udając niewiedzę.— Co miała na sobie? — zapytał Will.Niebieską sukienkę prawie do kolan — tego też nie powiedziałem.Na szyi delikatny złotyłańcuszek, na prawej ręce pierścionek.Musiałem się mocno powstrzymywać, by o niego nie zapytać, aż George z właściwą sobie subtelnością załatwił sprawę za mnie.Przewróciłem oczami.Mój brat znów się roześmiał, tym razem wskazując drinkiem na mnie.— Faceci nie zauważają takich drobiazgów, dopóki ktoś im się nie spodoba.— Chyba że są George’em — dodał Will.George chwycił go za kark i przyciągnął do siebie, żeby go pocałować.— Jak widać, nie muszę się już nad tym zastanawiać — odparłem.— Zdecydowaliście za mnie.— Tak zwykle robimy — odparł Will, poprawiając kołnierzyk koszuli i opadając z powrotem na krzesło.— To choroba, wiemy o tym.— Chociaż, szczerze mówiąc, bałem się, że tracimy pazur — dodał George.— Dobrze widzieć, że jednak wciąż nas na to stać.Panie będą z nas dumne.— Max postukałknykciami o stół i wstał.— No dobrze, muszę się zbierać.Nowe porządki: Sara kładzie małą, a ja karmię ją o północy.— Mała wreszcie akceptuje butelkę od taty? Pewnie już pachniesz jak kobieta — dociąłemMaxowi, przypominając sobie o tym okruchu, którego mi przedstawił przy mojej ostatniej wizycie.Max się roześmiał i pogłaskał mnie po plecach.Wstaliśmy wszyscy, w niemym porozumieniukończąc spotkanie.Patrzyłem, jak brat zbiera swoje rzeczy i się żegna, czując tę samą mieszankę dumy i tęsknoty za tym, do czego wraca: żony i córki.Do prawdziwego domu.— Ucałuj ode mnie dziewczyny — poprosiłem go na odchodne.Pomachał mi, po czym odwróciłsię i zniknął mi z oczu.Bar nagle opustoszał, po wyjściu czwórki mężczyzn zapadła w nim głucha cisza.Pragnąłem dokładniej określić tęsknotę, którą poczułem przy pożegnaniu.Nie była zabarwiona zazdrością ani goryczą związaną z moją własną sytuacją.Po prostu odwiedziny u Maxa i Sary kilka tygodni temu uświadomiły mi, że wiem, czego chcę: stabilizacji, żony i rodziny — a na to właśniemam teraz małe szanse.Nigdy nie przepadałem za zmianami, a perspektywa zmiany oczekiwań w stosunku do swojego życia po rozwodzie dodatkowo mnie przygnębiała.Aż do tej pory nie zdawałem sobie sprawy z tego, że odkładałem myśl o tym, jak będziewyglądało teraz moje życie i jak osiągnąć to, czego pragnę.Po prostu wrzuciłem na luz.Od siedmiu miesięcy gładko posuwałem się do przodu: praca, w weekend piłka i łódki, czasami wieczorny wypad z kumplami, Archiem i Ianem.Ale żeby naprawdę spełnić marzenia, będę musiał wyjść ze skorupy i kogoś poznać.Teraz zaś, wskutek sugestii Tony’ego, Maxa, Willa i Bennetta, a nawet George’a — a może tylko wskutek przebywania w towarzystwie olśniewająco pięknej i słodkiej kobiety natychmiast zacząłem się zastanawiać, czy może Ruby nie okaże się typem kobiety, z którą bym się umówił.Ale nie chciałem rzucać się na nią tylko dlatego, że inni mnie do niej popychali lub że poczułem w życiu pustkę.Oczywiście, jest atrakcyjna i w głębi duszy z łatwością mógłbym sobie wyobrazić, jak do niej startuję.Czy potrafiłbym wejść w związek z namiętnością i otwartością oraz lojalnością w stopniu,jakiego nigdy nie doznałem od Portii? Dla mnie ona zawsze była najważniejsza, lecz sama na pierwszym miejscu stawiała rodziców.Ja byłem drugi.Nie odstręczyło mnie to na początku, lecz teraz, z perspektywy czasu, widziałem, że właśnie dlatego nigdy nie osiągnęliśmy prawdziwego partnerstwa w małżeństwie.W ciągu roku lub dwóch lat uświadomiłem sobie, że z rezygnacją zaakceptowałem Portię jako swój los tylko dlatego, że stanowiła kawał mojego własnego życia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl