[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bennett siedział na łóżku, a na mój widok uniósł spojrzenie.— Potrzebuję tylko… — nie dokończyłam, wskazując na moją torbę.Kiwnąłgłową, ale nic nie powiedział.Zazwyczaj nie wstydziłam się swojego ciała.Ale stojąc tylko w ręczniku, wiedząc, że na mnie patrzy, poczułam się wyjątkowo skrępowana.Złapałam kilka rzeczy i przemknęłam obok niego; odetchnęłam dopiero wtedy, gdy po raz kolejny znalazłam się w bezpiecznym schronieniu łazienki.Ubrałam się w ekspresowym tempie, związałam szybko włosy, całą resztę zostawiając na później.Łapiąc karty magnetyczne z półeczki, wróciłam do sypialni.Nie poruszył się.Siedział na krawędzi łóżka z łokciami opartymi na udach, wydałsię zamyślony.O czym dumał? Przez cały poranek byłam kłębkiem nerwów, moje uczucia ustawicznie przeskakiwały z jednej skrajności do drugiej, ale on wydawał się tak spokojny.Tak pewny.Ale pewny czego? Co zdecydował?— Czy mam ci przynieść coś konkretnego?Podniósł głowę i popatrzył nieco zaskoczony, jakby taka myśl nie przyszła mu do głowy.— Hm… Mam dziś po południu kilka spotkań, prawda?Kiwnęłam głową.— Przynieś, co uważasz, zdaję się na ciebie.Znalezienie jego pokoju zajęło mi chwilę; był obok na prawo.Cudownie.Teraz będę wyobrażać go sobie w łóżku tylko przez ścianę.Jego torby już tam były.Przystanęłam na krótko, uświadamiając sobie, że będę musiała grzebać w jego rzeczach.Podniosłam największą, położyłam na łóżku i otworzyłam.Mocne uderzenie jegozapachu przyprawiło mnie o gwałtowny przypływ pożądania.Zaczęłam przeglądać schludnie spakowane rzeczy.Był zawsze wyjątkowo schludny i zorganizowany; ciekawe, jak wygląda jego dom.Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale teraz zaciekawiłam się, czy kiedykolwiek go zobaczę, czy kiedykolwiek zobaczę jego łóżko.Przerwałam, ponieważ zdałam sobie sprawę, że chcę tego.Czy on też by chciał?Uświadomiłam sobie, że się guzdrzę.Podjęłam przeszukiwanie bagażu, wreszciewybrałam ciemnoszary garnitur Helmut Lang, białą koszulę do fraka, czarny jedwabny krawat, bokserki, skarpety i buty.Ułożyłam wszystko na swoim miejscu, pozbierałam odzież i skierowałam się do swojego pokoju.Wychodząc na korytarz, nie zdołałam stłumić nerwowego chichotu, o jaki przyprawiła mnie absurdalność całej sytuacji.Na szczęście udało mi się opanować, zanim otworzyłam drzwi.Zrobiłam dwa kroki do środka i zamarłam.Stał przy otwartym oknie, zalany porannym światłem słonecznym.Każdy pięknykształt jego rzeźbionego ciała, doskonale podkreślał światłocień.Ręcznik przepasywał mu biodra nieprzyzwoicie nisko, a ponad nim widoczny był tatuaż.— Zobaczyłaś coś, co ci się spodobało?Niechętnie przeniosłam uwagę na jego twarz.— Ja…Moje oczy, jakby przyciągane magnesem, znów zjechały w dół do jego biodra.— Pytałem, czy znalazłaś coś odpowiedniego? — przeszedł przez pokój,zatrzymując się tuż przede mną.— Słyszałam cię — powiedziałam, piorunując go wzrokiem.— Tylko się właśniezamyśliłam.— I gdzie dokładnie błądziłaś myślami? — Przesunął mi kosmyk wilgotnych włosów za ucho.Ten zwykły gest sprawił, że ścisnęło mnie w żołądku.— Mamy harmonogram, którego musimy się trzymać.Przysunął się o krok.— Dlaczego ci nie wierzę?— Ponieważ jesteś pochłonięty sobą? — zasugerowałam, napotykając jegospojrzenie.Wygiął brwi i przyglądał mi się przez moment, po czym wziął z moich rąk ubranie i ułożył na łóżku.Zanim zdążyłam się poruszyć, ściągnął ręcznik i odrzucił na bok.Słodka Matko Boska.Jeśli na tym świecie istnieje świetniejszy okaz mężczyzny, zapłaciłabym duże pieniądze, żeby go zobaczyć.Podniósł bokserki i zaczął je wkładać, ale zatrzymał się, patrząc na mnie.— Zdaje się, że właśnie przypomniałaś mi o harmonogramie, którego mieliśmy się trzymać? — wyraził wątpliwość, przypatrując mi się wesoło.— Chyba że faktycznie widzisz coś, co ci się podoba.Skur…Zmrużyłam oczy i odwróciłam szybko, wracając do łazienki, aby dokończyć toaletę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Bennett siedział na łóżku, a na mój widok uniósł spojrzenie.— Potrzebuję tylko… — nie dokończyłam, wskazując na moją torbę.Kiwnąłgłową, ale nic nie powiedział.Zazwyczaj nie wstydziłam się swojego ciała.Ale stojąc tylko w ręczniku, wiedząc, że na mnie patrzy, poczułam się wyjątkowo skrępowana.Złapałam kilka rzeczy i przemknęłam obok niego; odetchnęłam dopiero wtedy, gdy po raz kolejny znalazłam się w bezpiecznym schronieniu łazienki.Ubrałam się w ekspresowym tempie, związałam szybko włosy, całą resztę zostawiając na później.Łapiąc karty magnetyczne z półeczki, wróciłam do sypialni.Nie poruszył się.Siedział na krawędzi łóżka z łokciami opartymi na udach, wydałsię zamyślony.O czym dumał? Przez cały poranek byłam kłębkiem nerwów, moje uczucia ustawicznie przeskakiwały z jednej skrajności do drugiej, ale on wydawał się tak spokojny.Tak pewny.Ale pewny czego? Co zdecydował?— Czy mam ci przynieść coś konkretnego?Podniósł głowę i popatrzył nieco zaskoczony, jakby taka myśl nie przyszła mu do głowy.— Hm… Mam dziś po południu kilka spotkań, prawda?Kiwnęłam głową.— Przynieś, co uważasz, zdaję się na ciebie.Znalezienie jego pokoju zajęło mi chwilę; był obok na prawo.Cudownie.Teraz będę wyobrażać go sobie w łóżku tylko przez ścianę.Jego torby już tam były.Przystanęłam na krótko, uświadamiając sobie, że będę musiała grzebać w jego rzeczach.Podniosłam największą, położyłam na łóżku i otworzyłam.Mocne uderzenie jegozapachu przyprawiło mnie o gwałtowny przypływ pożądania.Zaczęłam przeglądać schludnie spakowane rzeczy.Był zawsze wyjątkowo schludny i zorganizowany; ciekawe, jak wygląda jego dom.Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale teraz zaciekawiłam się, czy kiedykolwiek go zobaczę, czy kiedykolwiek zobaczę jego łóżko.Przerwałam, ponieważ zdałam sobie sprawę, że chcę tego.Czy on też by chciał?Uświadomiłam sobie, że się guzdrzę.Podjęłam przeszukiwanie bagażu, wreszciewybrałam ciemnoszary garnitur Helmut Lang, białą koszulę do fraka, czarny jedwabny krawat, bokserki, skarpety i buty.Ułożyłam wszystko na swoim miejscu, pozbierałam odzież i skierowałam się do swojego pokoju.Wychodząc na korytarz, nie zdołałam stłumić nerwowego chichotu, o jaki przyprawiła mnie absurdalność całej sytuacji.Na szczęście udało mi się opanować, zanim otworzyłam drzwi.Zrobiłam dwa kroki do środka i zamarłam.Stał przy otwartym oknie, zalany porannym światłem słonecznym.Każdy pięknykształt jego rzeźbionego ciała, doskonale podkreślał światłocień.Ręcznik przepasywał mu biodra nieprzyzwoicie nisko, a ponad nim widoczny był tatuaż.— Zobaczyłaś coś, co ci się spodobało?Niechętnie przeniosłam uwagę na jego twarz.— Ja…Moje oczy, jakby przyciągane magnesem, znów zjechały w dół do jego biodra.— Pytałem, czy znalazłaś coś odpowiedniego? — przeszedł przez pokój,zatrzymując się tuż przede mną.— Słyszałam cię — powiedziałam, piorunując go wzrokiem.— Tylko się właśniezamyśliłam.— I gdzie dokładnie błądziłaś myślami? — Przesunął mi kosmyk wilgotnych włosów za ucho.Ten zwykły gest sprawił, że ścisnęło mnie w żołądku.— Mamy harmonogram, którego musimy się trzymać.Przysunął się o krok.— Dlaczego ci nie wierzę?— Ponieważ jesteś pochłonięty sobą? — zasugerowałam, napotykając jegospojrzenie.Wygiął brwi i przyglądał mi się przez moment, po czym wziął z moich rąk ubranie i ułożył na łóżku.Zanim zdążyłam się poruszyć, ściągnął ręcznik i odrzucił na bok.Słodka Matko Boska.Jeśli na tym świecie istnieje świetniejszy okaz mężczyzny, zapłaciłabym duże pieniądze, żeby go zobaczyć.Podniósł bokserki i zaczął je wkładać, ale zatrzymał się, patrząc na mnie.— Zdaje się, że właśnie przypomniałaś mi o harmonogramie, którego mieliśmy się trzymać? — wyraził wątpliwość, przypatrując mi się wesoło.— Chyba że faktycznie widzisz coś, co ci się podoba.Skur…Zmrużyłam oczy i odwróciłam szybko, wracając do łazienki, aby dokończyć toaletę [ Pobierz całość w formacie PDF ]