[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chciałem prosić pana o pewne informacje, które mogą okazać się pomocne.- Informacje? Nie bardzo rozumiem,- Chodzi o niedawne wydarzenia w Domku pod Cisami.Słyszał pan o nich zapewne? - zapytał Neele nie bez ironii, a młody człowiek uśmiechnął się pobłażliwie.- Czy słyszałem? To nie najtrafniejsze określenie.Gazety są pełne tych wydarzeń! Trudno w nich znaleźć coś więcej.Słowo daję! Nasza prasa jest zdumiewająco krwiożercza.W okropnych czasach żyjemy.Bomba atomowa! Dzienniki nurzające się w ohydnych zbrodniach! Ale powiedział pan, że chce mnie o coś zapytać.Nie wyobrażam sobie doprawdy, co by to być mogło.Nie wiem nic o wydarzeniach w Domku pod Cisami.Kiedy zamordowano pana Fortescue, byłem na wyspie Mań.- Niebawem jednak przyjechał pan tutaj.Otrzymał pan telegram od panny Elaine Fortescue.- Ach! Ta wszystkowiedząca policja! Tak! Elaine mnie wezwała, więc przyjechałem natychmiast!- Podobno zamierza pan ożenić się wkrótce.Czy i to się zgadza?- Zgadza się, inspektorze.A pan, jak sądzę, nie ma nic przeciwko mojemu małżeństwu?- To, proszę pana, czysto osobista sprawa panny Fortescue.O ile mi wiadomo, wzajemna sympatia państwa liczy sobie czas pewien.Sześć czy też siedem miesięcy, prawda?- Prawda, inspektorze.- Byli państwo nieoficjalnie zaręczeni, lecz pan Fortescue nie udzielił zgody.Powiedział też panu, że panna Elaine nie może liczyć na pomoc w żadnej formie, jeżeli nie zastosuje się do jego woli.Wtedy pan zerwał ów związek i wyjechał.Gerald Wright uśmiechnął się z politowaniem.- Scharakteryzował pan tę kwestię raczej brutalnie.W istocie, inspektorze, padłem ofiarą swoich zapatrywań politycznych.Rex Fortescue był kapitalistą w najgorszym tego słowa znaczeniu.Dla pieniędzy nie mogłem zrezygnować z głęboko zakorzenionych poglądów.- Ale nie ma pan zastrzeżeń wobec małżeństwa z osobą, która odziedziczyła właśnie pięćdziesiąt tysięcy funtów.- Żadnych zastrzeżeń, inspektorze - uśmiechnął się Gerald Wright, tym razem z widoczną satysfakcją.- Pieniądze będą zużyte z korzyścią dla społeczeństwa.Ale nie przyszedł pan chyba, aby omówić ze mną moją sytuację finansową lub zapatrywania polityczne?- Nie, panie Wright.Przyszedłem, aby omawiać z panem suche fakty.Jak panu wiadomo, pani Adela Fortescue zmarła piątego listopada skutkiem zatrucia cyjankiem potasu.Tamtego popołudnia był pan w pobliżu Domku pod Cisami, mógł więc pan widzieć lub słyszeć coś, co miałoby znaczenie dla śledztwa.- Czemu pan sądzi, że tamtego popołudnia byłem, jak się pan wyraził, w pobliżu Domku pod Cisami?- Z hotelu wyszedł pan kwadrans po czwartej.Skierował się pan w stronę Domku pod Cisami.Stąd logiczny wniosek, że Domek pod Cisami stanowił cel przechadzki.- Istotnie, miałem taki zamiar, inspektorze - odparł Gerald Wright.- Jednakże rozmyśliłem się po drodze.Z panną Fortescue.z Elaine byłem już umówiony na szóstą w hotelu.Z szosy skręciłem w boczną alejkę i okrężną drogą wróciłem do Golfa krótko przed szóstą.Elaine nie przyszła na spotkanie.Rzecz zrozumiała w okolicznościach, jakie wynikły.- Widział ktoś pana w czasie tego spaceru?- Na szosie minęło mnie kilka samochodów.Ale nikogo znajomego nie spotkałem, jeżeli o to panu chodzi.Boczna alejka, o której wspomniałem, jest bardzo wąska i tiki samochodów zbyt błotnista.- A zatem hotel opuścił pan kwadrans po czwartej.Wrócił pan do hotelu krótko przed szóstą.Ma pan jedynie własne słowa na potwierdzenie swoich poczynań w tym czasie.Gerald Wright nadal uśmiechał się protekcjonalnie.- Bardzo to kłopotliwe dla nas obu, ale niestety zgadza się, inspektorze.- Gdyby więc ktoś zeznał, że około czwartej trzydzieści pięć wyjrzał oknem z podestu na półpiętrze i zobaczył pana w ogrodzie Domku pod Cisami.inspektor Neele umilkł nie dokończywszy zdania.Młody człowiek zmarszczył czoło.- Widoczność musiała być wtedy bardzo słaba - powiedział.- Ten ktoś nie mógłby poznać mnie ani żadnej innej osoby.- Czy pan Vivian Dubois, który mieszka również w tym hotelu, jest panu znany?- Dubois? Dubois? Nie zdaje mi się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Chciałem prosić pana o pewne informacje, które mogą okazać się pomocne.- Informacje? Nie bardzo rozumiem,- Chodzi o niedawne wydarzenia w Domku pod Cisami.Słyszał pan o nich zapewne? - zapytał Neele nie bez ironii, a młody człowiek uśmiechnął się pobłażliwie.- Czy słyszałem? To nie najtrafniejsze określenie.Gazety są pełne tych wydarzeń! Trudno w nich znaleźć coś więcej.Słowo daję! Nasza prasa jest zdumiewająco krwiożercza.W okropnych czasach żyjemy.Bomba atomowa! Dzienniki nurzające się w ohydnych zbrodniach! Ale powiedział pan, że chce mnie o coś zapytać.Nie wyobrażam sobie doprawdy, co by to być mogło.Nie wiem nic o wydarzeniach w Domku pod Cisami.Kiedy zamordowano pana Fortescue, byłem na wyspie Mań.- Niebawem jednak przyjechał pan tutaj.Otrzymał pan telegram od panny Elaine Fortescue.- Ach! Ta wszystkowiedząca policja! Tak! Elaine mnie wezwała, więc przyjechałem natychmiast!- Podobno zamierza pan ożenić się wkrótce.Czy i to się zgadza?- Zgadza się, inspektorze.A pan, jak sądzę, nie ma nic przeciwko mojemu małżeństwu?- To, proszę pana, czysto osobista sprawa panny Fortescue.O ile mi wiadomo, wzajemna sympatia państwa liczy sobie czas pewien.Sześć czy też siedem miesięcy, prawda?- Prawda, inspektorze.- Byli państwo nieoficjalnie zaręczeni, lecz pan Fortescue nie udzielił zgody.Powiedział też panu, że panna Elaine nie może liczyć na pomoc w żadnej formie, jeżeli nie zastosuje się do jego woli.Wtedy pan zerwał ów związek i wyjechał.Gerald Wright uśmiechnął się z politowaniem.- Scharakteryzował pan tę kwestię raczej brutalnie.W istocie, inspektorze, padłem ofiarą swoich zapatrywań politycznych.Rex Fortescue był kapitalistą w najgorszym tego słowa znaczeniu.Dla pieniędzy nie mogłem zrezygnować z głęboko zakorzenionych poglądów.- Ale nie ma pan zastrzeżeń wobec małżeństwa z osobą, która odziedziczyła właśnie pięćdziesiąt tysięcy funtów.- Żadnych zastrzeżeń, inspektorze - uśmiechnął się Gerald Wright, tym razem z widoczną satysfakcją.- Pieniądze będą zużyte z korzyścią dla społeczeństwa.Ale nie przyszedł pan chyba, aby omówić ze mną moją sytuację finansową lub zapatrywania polityczne?- Nie, panie Wright.Przyszedłem, aby omawiać z panem suche fakty.Jak panu wiadomo, pani Adela Fortescue zmarła piątego listopada skutkiem zatrucia cyjankiem potasu.Tamtego popołudnia był pan w pobliżu Domku pod Cisami, mógł więc pan widzieć lub słyszeć coś, co miałoby znaczenie dla śledztwa.- Czemu pan sądzi, że tamtego popołudnia byłem, jak się pan wyraził, w pobliżu Domku pod Cisami?- Z hotelu wyszedł pan kwadrans po czwartej.Skierował się pan w stronę Domku pod Cisami.Stąd logiczny wniosek, że Domek pod Cisami stanowił cel przechadzki.- Istotnie, miałem taki zamiar, inspektorze - odparł Gerald Wright.- Jednakże rozmyśliłem się po drodze.Z panną Fortescue.z Elaine byłem już umówiony na szóstą w hotelu.Z szosy skręciłem w boczną alejkę i okrężną drogą wróciłem do Golfa krótko przed szóstą.Elaine nie przyszła na spotkanie.Rzecz zrozumiała w okolicznościach, jakie wynikły.- Widział ktoś pana w czasie tego spaceru?- Na szosie minęło mnie kilka samochodów.Ale nikogo znajomego nie spotkałem, jeżeli o to panu chodzi.Boczna alejka, o której wspomniałem, jest bardzo wąska i tiki samochodów zbyt błotnista.- A zatem hotel opuścił pan kwadrans po czwartej.Wrócił pan do hotelu krótko przed szóstą.Ma pan jedynie własne słowa na potwierdzenie swoich poczynań w tym czasie.Gerald Wright nadal uśmiechał się protekcjonalnie.- Bardzo to kłopotliwe dla nas obu, ale niestety zgadza się, inspektorze.- Gdyby więc ktoś zeznał, że około czwartej trzydzieści pięć wyjrzał oknem z podestu na półpiętrze i zobaczył pana w ogrodzie Domku pod Cisami.inspektor Neele umilkł nie dokończywszy zdania.Młody człowiek zmarszczył czoło.- Widoczność musiała być wtedy bardzo słaba - powiedział.- Ten ktoś nie mógłby poznać mnie ani żadnej innej osoby.- Czy pan Vivian Dubois, który mieszka również w tym hotelu, jest panu znany?- Dubois? Dubois? Nie zdaje mi się [ Pobierz całość w formacie PDF ]