[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy Richiewpada w ten swój nastrój, lepiej zostawić go w spokoju. I leć po skrzynkę piwa - żąda Richie.- Forsę masz na stole.Kiedy chłopak wraca, stary ciągle siedzi po ciemku; tyle że już zapadł zmierzch.Telewizorjest wyłączony.Timmy czuje, że po krzyżu przechodzi mu zimny dreszcz.komu by nieprzeszedł? Nic, tylko mrok i mroczna sylwetka tatusia, która majaczy w rogu, niczym ciemnabryła.No to postawił piwo na stole, wiedząc, że Richie nie lubi zimnego, ale kiedy mijał ojca,poczuł smród zgnilizny, zupełnie jakby ktoś na cały weekend zostawił na stole gliwiejący ser.Nie komentuje tego, bo dobrze wie, że jego tata nigdy nie należał do czyściochów.Po prostuidzie do swego pokoju, zamyka drzwi i zabiera się do lekcji.Po chwili słyszy, że Richiewłącza telewizor i otwiera pierwszą tego wieczoru puszkę.Przez dwa tygodnie nic się nie zmieniło.Dzieciak wstawał wcześnie, szedł do szkoły i kiedywracał do domu, Richie siedział przed telewizorem, a na stole czekały już pieniądze na piwo.130W mieszkaniu cuchnęło coraz gorzej.Richie w ogóle przestał odsłaniać okna.W połowielistopada zabronił synowi uczyć się w jego pokoju.Powiedział, że drażni go światło bijące zeszpary pod drzwiami.Od tego dnia Timmy, kiedy już dostarczył ojcu piwo, uczył się umieszkającego na sąsiedniej przecznicy kolegi.Pewnego razu, kiedy chłopak wrócił ze szkoły - była już czwarta po południu i zdążyło sięściemnić - Richie powiedział: Zapal światło.Dzieciak zapalił lampkę nad zlewem i, niech mnie piorun strzeli, jeśli jego ojciec nie był całyowinięty kocem. Popatrz - mówi Richie i wyciąga spod przykrycia dłoń.Tylko że to wcale nie była dłoń.Coś szarego.Tyle dzieciak potrafi Henry emu powiedzieć.To wcale nie przypominało ręki.Raczej jakąś szarą grudę.Zmiertelnie przerażony Timmy pyta: Tato, co się z tobą dzieje?.A Richie na to: Nie wiem.Ale to nie boli.Czuję się.to jest nawet miłe.Timmy odpowiada: Lepiej zadzwonię do doktora Westphaila.I wtedy cały koc zaczął dygotać, jakby trzęsło się pod nim jakieś straszne stworzenie. Ani mi się waż, bo dotknę cię i będziesz jak to - mówi Richie, wychylając twarz spod koca.Dotarliśmy właśnie do rogu Harlow i Curve Street.Czułem, że temperaturę ciała mam niższąniż ta, którą wskazywał termometr wiszący przed wejściem do sklepu Henry ego.Normalnemu człowiekowi takie historie po prostu nie mieszczą się w głowie, choć na świecieistnieje wiele dziwnych rzeczy.Znałem faceta.George a Kelso.Pracował w Ban-gor w Wydziale Robót Publicznych.Przezpiętnaście lat zakładał instalacje wodne i naprawiał przewody elektryczne, aż pewnego dnia,kiedy do emerytury brakowało mu niecałe dwa lata, po prostu rzucił robotę.FrankieHaldeman, który dobrze go znał, twierdzi, że George, śmiejąc się i żartując, zszedł w Essexdo kanałów, a w kwadrans pózniej wyszedł z nich z włosami białymi jak śnieg.W oczachpłonęło mu szaleństwo, zupełnie jakby przez jakieś okno zajrzał do samego piekła.Dotarł dogaraży WRP w Bangor, stłukł swój licznik zegarowy, po czym ruszył do Wally s Spa i tampił na umór.Po dwóch latach alkohol go zabił.Frankie utrzymywał, że kilkakrotnie próbowałz George em porozmawiać.Pewnego razu, kiedy Kelso był kompletnie naprany, odwrócił sięna barowym stołku i spytał Frankiego Haldemana, czy widział kiedykolwiek pająka wielkościdobrze wyrośniętego psa, pająka, który siedział w pajęczynie pełnej zaplątanych w niejkotów.Cóż Frankie miał na to odpowiedzieć? Nie twierdzę, że George mówił prawdę, alejestem najgłębiej przekonany, że gdzieś w zakamarkach naszego świata istnieją rzeczy,których widok, jeśli człowiek na nie spojrzy, może doprowadzić do szaleństwa.131Tak więc, chociaż po ulicy hulał wiatr, wyczyniając straszne harce, staliśmy na tymskrzyżowaniu dłuższą chwilę.- I co zobaczył? - zapytał Bertie.- Powiedział, że ciągle jeszcze potrafił rozpoznać swego tatę, chociaż pokrywała go szaragalareta i.wszystko było jakby ze sobą wymieszane.Powiedział, że ubranie Richiego byłolepkie i wrosło mu w skórę.- Jezu Chryste - mruknął Bertie.- Pózniej Richie znów nakrył głowę kocem i zaczął krzyczeć na dzieciaka, żeby zgasiłświatło.- Zupełnie jakby był grzybem - wtrąciłem.- Tak - skinął głową Henry.- Coś w tym rodzaju.- Najlepiej trzymaj ten pistolet w pogotowiu - odezwał się Bertie.- Jasne.Bez słowa powlekliśmy się Curve Street.Kamienica, w której mieściło się mieszkanie Richie-go Grenadine a, stała prawie na samymszczycie wzgórza.Był to jeden z tych wiktoriańskich potworów budowanych na przełomiewieków przez magnatów prasowych i włókienniczych.Bertie urywanym głosempoinformował nas, że Richie mieszka na drugim piętrze, tuż pod sterczącym niczym brewokapem dwuspadowego dachu.Zapytałem Henry ego, co działo się z dzieciakiem pózniej.W trzecim tygodniu listopada chłopak wrócił któregoś popołudnia do domu i spostrzegł, żeRichiemu nie wystarczały już zasłony i poprzybijał gwozdziami koce do wszystkichokiennych ram.Poza tym w mieszkaniu okrutnie śmierdziało - zawiesisty odór, jakby wońfermentujących owoców i drożdży.Po upływie tygodnia Richie kazał synowi piwo podgrzewać na piecu.Wyobrażacie sobie?Samotne dziecko, którego ojciec zamieniał się w.no właśnie, w coś.Timmy musiał grzaćpiwo, a potem słuchać, jak ojciec to pije, właściwie je z odrażającym siorbaniemprzypominającym odgłos, z jakim starcy pochłaniają owsiankę.Czy potraficie sobie towyobrazić?I tak było aż do dzisiaj, kiedy to z powodu śnieżycy dzieciak wrócił wcześniej ze szkoły.- Chłopiec mówi, że poszedł prosto do domu - ciągnął Henry [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Kiedy Richiewpada w ten swój nastrój, lepiej zostawić go w spokoju. I leć po skrzynkę piwa - żąda Richie.- Forsę masz na stole.Kiedy chłopak wraca, stary ciągle siedzi po ciemku; tyle że już zapadł zmierzch.Telewizorjest wyłączony.Timmy czuje, że po krzyżu przechodzi mu zimny dreszcz.komu by nieprzeszedł? Nic, tylko mrok i mroczna sylwetka tatusia, która majaczy w rogu, niczym ciemnabryła.No to postawił piwo na stole, wiedząc, że Richie nie lubi zimnego, ale kiedy mijał ojca,poczuł smród zgnilizny, zupełnie jakby ktoś na cały weekend zostawił na stole gliwiejący ser.Nie komentuje tego, bo dobrze wie, że jego tata nigdy nie należał do czyściochów.Po prostuidzie do swego pokoju, zamyka drzwi i zabiera się do lekcji.Po chwili słyszy, że Richiewłącza telewizor i otwiera pierwszą tego wieczoru puszkę.Przez dwa tygodnie nic się nie zmieniło.Dzieciak wstawał wcześnie, szedł do szkoły i kiedywracał do domu, Richie siedział przed telewizorem, a na stole czekały już pieniądze na piwo.130W mieszkaniu cuchnęło coraz gorzej.Richie w ogóle przestał odsłaniać okna.W połowielistopada zabronił synowi uczyć się w jego pokoju.Powiedział, że drażni go światło bijące zeszpary pod drzwiami.Od tego dnia Timmy, kiedy już dostarczył ojcu piwo, uczył się umieszkającego na sąsiedniej przecznicy kolegi.Pewnego razu, kiedy chłopak wrócił ze szkoły - była już czwarta po południu i zdążyło sięściemnić - Richie powiedział: Zapal światło.Dzieciak zapalił lampkę nad zlewem i, niech mnie piorun strzeli, jeśli jego ojciec nie był całyowinięty kocem. Popatrz - mówi Richie i wyciąga spod przykrycia dłoń.Tylko że to wcale nie była dłoń.Coś szarego.Tyle dzieciak potrafi Henry emu powiedzieć.To wcale nie przypominało ręki.Raczej jakąś szarą grudę.Zmiertelnie przerażony Timmy pyta: Tato, co się z tobą dzieje?.A Richie na to: Nie wiem.Ale to nie boli.Czuję się.to jest nawet miłe.Timmy odpowiada: Lepiej zadzwonię do doktora Westphaila.I wtedy cały koc zaczął dygotać, jakby trzęsło się pod nim jakieś straszne stworzenie. Ani mi się waż, bo dotknę cię i będziesz jak to - mówi Richie, wychylając twarz spod koca.Dotarliśmy właśnie do rogu Harlow i Curve Street.Czułem, że temperaturę ciała mam niższąniż ta, którą wskazywał termometr wiszący przed wejściem do sklepu Henry ego.Normalnemu człowiekowi takie historie po prostu nie mieszczą się w głowie, choć na świecieistnieje wiele dziwnych rzeczy.Znałem faceta.George a Kelso.Pracował w Ban-gor w Wydziale Robót Publicznych.Przezpiętnaście lat zakładał instalacje wodne i naprawiał przewody elektryczne, aż pewnego dnia,kiedy do emerytury brakowało mu niecałe dwa lata, po prostu rzucił robotę.FrankieHaldeman, który dobrze go znał, twierdzi, że George, śmiejąc się i żartując, zszedł w Essexdo kanałów, a w kwadrans pózniej wyszedł z nich z włosami białymi jak śnieg.W oczachpłonęło mu szaleństwo, zupełnie jakby przez jakieś okno zajrzał do samego piekła.Dotarł dogaraży WRP w Bangor, stłukł swój licznik zegarowy, po czym ruszył do Wally s Spa i tampił na umór.Po dwóch latach alkohol go zabił.Frankie utrzymywał, że kilkakrotnie próbowałz George em porozmawiać.Pewnego razu, kiedy Kelso był kompletnie naprany, odwrócił sięna barowym stołku i spytał Frankiego Haldemana, czy widział kiedykolwiek pająka wielkościdobrze wyrośniętego psa, pająka, który siedział w pajęczynie pełnej zaplątanych w niejkotów.Cóż Frankie miał na to odpowiedzieć? Nie twierdzę, że George mówił prawdę, alejestem najgłębiej przekonany, że gdzieś w zakamarkach naszego świata istnieją rzeczy,których widok, jeśli człowiek na nie spojrzy, może doprowadzić do szaleństwa.131Tak więc, chociaż po ulicy hulał wiatr, wyczyniając straszne harce, staliśmy na tymskrzyżowaniu dłuższą chwilę.- I co zobaczył? - zapytał Bertie.- Powiedział, że ciągle jeszcze potrafił rozpoznać swego tatę, chociaż pokrywała go szaragalareta i.wszystko było jakby ze sobą wymieszane.Powiedział, że ubranie Richiego byłolepkie i wrosło mu w skórę.- Jezu Chryste - mruknął Bertie.- Pózniej Richie znów nakrył głowę kocem i zaczął krzyczeć na dzieciaka, żeby zgasiłświatło.- Zupełnie jakby był grzybem - wtrąciłem.- Tak - skinął głową Henry.- Coś w tym rodzaju.- Najlepiej trzymaj ten pistolet w pogotowiu - odezwał się Bertie.- Jasne.Bez słowa powlekliśmy się Curve Street.Kamienica, w której mieściło się mieszkanie Richie-go Grenadine a, stała prawie na samymszczycie wzgórza.Był to jeden z tych wiktoriańskich potworów budowanych na przełomiewieków przez magnatów prasowych i włókienniczych.Bertie urywanym głosempoinformował nas, że Richie mieszka na drugim piętrze, tuż pod sterczącym niczym brewokapem dwuspadowego dachu.Zapytałem Henry ego, co działo się z dzieciakiem pózniej.W trzecim tygodniu listopada chłopak wrócił któregoś popołudnia do domu i spostrzegł, żeRichiemu nie wystarczały już zasłony i poprzybijał gwozdziami koce do wszystkichokiennych ram.Poza tym w mieszkaniu okrutnie śmierdziało - zawiesisty odór, jakby wońfermentujących owoców i drożdży.Po upływie tygodnia Richie kazał synowi piwo podgrzewać na piecu.Wyobrażacie sobie?Samotne dziecko, którego ojciec zamieniał się w.no właśnie, w coś.Timmy musiał grzaćpiwo, a potem słuchać, jak ojciec to pije, właściwie je z odrażającym siorbaniemprzypominającym odgłos, z jakim starcy pochłaniają owsiankę.Czy potraficie sobie towyobrazić?I tak było aż do dzisiaj, kiedy to z powodu śnieżycy dzieciak wrócił wcześniej ze szkoły.- Chłopiec mówi, że poszedł prosto do domu - ciągnął Henry [ Pobierz całość w formacie PDF ]