[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odwrócił się i opuścił zaułek.Teraz było już zupełnie ciemno.Gracze w baseballa dawno rozeszli się do domów.Jeśli nawet na jego garniturze widniały plamy krwi, nie było ich widać w mroku późnowiosennego wieczoru.A ona wcale nie nazywała się Norma.Ale on dobrze wiedział, jak on sam się nazywa.Nazywał się.nazywał.Miłość.Nazywał się miłość i spacerował ciemnymi ulicami, ponieważ Norma na niego czekała.I znajdzie ją.Już niebawem.Zaczął się uśmiechać.Znów wędrował lekkim, tanecznym krokiem po Siedemdziesiątej Trzeciej Ulicy.Na schodkach przed domem siedziało małżeństwo.Obserwowało go: zadarta głowa, oczy wpatrzone w dal, lekki uśmiech na ustach.Kiedy ich minął, kobieta powiedziała:lJak to się dzieje, że ty już tak nie wyglądasz?llCzego?llNic, nic - odparła, nie spuszczając wzroku z młodego człowieka w szarym garniturze, który znikał w ciemności nadchodzącej nocy, i myślała, że jeśli istnieje coś piękniejszego niż wiosna, musi to być młodzieńcza miłość.l [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl