[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszelkie ewentualne zmianymogą dokonywać się wyłącznie pod kontrolą Kongregacji Nauki Wiary.Jan Paweł II zwykłmówić do gejów czy lesbijek, że szanuje w nich „osobę”, ale powinni pozbyć się pewnychzachowań.Tymczasem gdyby się przyjrzeć definicji „osoby” wziętej z personalizmu czytomizmu, toby się okazało, że nie ma czegoś takiego jak osoba.Odpowiadając na pytanie,kim jestem, nie mówię, że jestem osobą, bo przecież nie znajduję w sobie czegoś takiego jakosoba.Gej nie jest „osobą”, on definiuje się przez bycie gejem, tak – jak często bywa –żarliwy katolik, odpowiadając na pytanie, kim jest, mówi: jestem katolikiem, a nie osobą.Patriota, Żyd, Serb – odpowiedzą podobnie: jestem Polakiem, Żydem czy Serbem, a nieosobą.Dziwna to konstrukcja moralna, która buduje szacunek na kategorii osoby, a nie nadoświadczeniu tożsamości.Bardzo to warunkowa kategoria szacunku, szanuje w tobie osobę,a nie to, że jesteś katolikiem, szanuję w tobie osobę, ale już nie to, że jesteś gejem.Jednocześnie warto pamiętać, że poglądy papieża zawarte w Katechizmie były mimowszystko mniej radykalne niż przekonania wielu polskich konserwatystów.W kwestiistosunku do homoseksualizmu Katechizm mówi, że jest to zjawisko odwieczne, nie wiadomo,jakie są jego przyczyny, że homoseksualiści jako osoby powinni cieszyć się szacunkiem, aponadto że zachowania homoseksualne nie są aż tak grzeszne, jak myśli o tym MłodzieżWszechpolska; są czymś, co Katechizm nazywa „nieuporządkowaniem w sferze moralnej”.To nawet nie grzech.A jak silny był ten konflikt między Janem Pawłem II i kulturą demokratyczną?Hiszpański filozof Fernando Savater twierdzi, że takie wartości współczesnejdemokracji jak wolność, równość i prawa człowieka zostały przyswojone wbrewpapiestwu i tradycji katolickiej.Jaka jest Pani opinia na ten temat?Oczywiście ma rację.Kościół zawsze bronił hierarchii społecznej.Feudalizm był idealnymśrodowiskiem dla Kościoła, gdzie papież zależał od Chrystusa, król od papieża, feudał odpana, wójt od plebana, kobieta od mężczyzny.Rewolucja francuska ze swoimi hasłamiwolności, zwłaszcza równości i świeckości – to była trauma! Kościół sprzyja systemomzwanym dziś autorytarnymi, lubi porządek i posłuszeństwo, lepszość i gorszość; bezbożnicy,innowiercy, żydzi, dzicy, kobiety, antychryści, sodomici nie mają prawa mieć takiego samegomiejsca w społeczeństwie jak biali chrześcijańscy mężczyźni.Kościół sympatyzował zfaszyzmem.Mało się dziś o tym mówi, ale przecież tak było.Jeśli chodzi o papieża, tooczywiście był człowiekiem na tyle nowoczesnym i wrażliwym, że widział zbrodnie i błędyKościoła; niektóre z nich nawet potępiał.Ale on również stał na straży hierarchii.Był bardzoniechętny emancypacji kobiet, choć zrobił znacznie więcej niż jego poprzednicy dla uznaniaw kobiecie człowieka (który wszelako powinien znać swoje miejsce: w domu, przy mężu idzieciach).Myślę, że od pewnego momentu Wojtyła był bezwzględnym strażnikiemtomistycznej ortodoksji.Nie odstępował od niej, a wręcz starał się ją wzmacniać, odstępowałod niej, a wręcz starał się ją wzmacniać, toteż wszelkie próby interpretacji genezy, użycia czyinterpretacji wartości chrześcijańskich uważał ze niedopuszczalne.W Polsce wielukomentatorów nauk papieża nawet nie zdawało sobie sprawy z tego, jak bardzo papież byłdogmatyczny i restrykcyjny.Benedykt XVI broni podobnych poglądów co jego poprzednik,ale czyni to w znacznie bardziej wyrafinowany intelektualnie sposób.Tymczasem Jan PawełII bronił ortodoksji z uśmiechniętą twarzą człowieka z ludu, a jednocześnie z absolutnym nonpasaran dla aborcji, antykoncepcji, zapłodnienia in vitro, homoseksualizmu, eutanazji,samobójstwa etc.A jak Jan Paweł II wpisuje się w historię polskiego Kościoła?Uważam, że trzeba by zbadać tę rzekomo wielką, pełną zasług rolę Kościoła w czasiezaborów.Według mnie to kompletna fikcja.Gdyby się przyjrzeć działalności różnych księży,biskupów, to raczej można by dojść się do wniosku, że rola Kościoła w tamtych czasach nieodbiegała od tego, co widzimy dzisiaj, czyli był to po prostu oportunizm i koniunkturalizm,dodatkowo uzasadniany wzniosłymi ideałami.Jeśli Kościół miałby do wyboru przetrwać lubbronić polskich pryncypiów, wybrałby niewątpliwie przetrwanie.Bo Kościół jest państwem,które – tak jak inne – musi nie tylko trwać, ale umacniać i powiększać swoje terytorium.Wszystko jest temu podporządkowane.Druga sprawa to rola kardynała Wyszyńskiego,którego wielkości i „świętości” też nie jestem w stanie pojąć.Niewątpliwie był onstrażnikiem interesów Kościoła, ale pamiętam jego wystąpienia z 1980 roku, podszytestrachem i koniunkturalizmem.Nie rozumiał tego, co dzieje się w Polsce, i bardziej zależałomu na zachowaniu status quo niż na solidarnościowej rewolucji.W końcu Kościół miał się wPRL-u całkiem nieźle [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl