[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zapominaj, od jak dawna się znamy.Nieoczekiwanie Nicola opuściła wzrok.Nagle poczuł, że tapróba sił wykazała jego przewagę, a co więcej, ona też musiałazdawać sobie z tego sprawę.Odwróciła się na pięcie i bez słowaopuściła biuro.BABCIA MARCUSA NOWAKA wstała z plastikowegokrzesła, gdy zobaczyła, że przez drzwi z mlecznego szkła doszpitalnej poczekalni weszła Pia.Starsza kobieta mogła byćrówieśnicą Very Kaltensee, lecz różnica między zadbanąmilionerką a spracowaną, zgarbioną i powykrzywianąreumatyzmem starowinką była nie do przeoczenia.Nikt, kto nanią patrzył, nie mógł mieć wątpliwości, że posiwiała AugusteNowak niejedno w życiu przeszła. Proszę, może na chwilę usiądziemy zaproponowała Pia,wskazując kanapę z fotelami pod oknem. Dziękuję, żepoczekała pani na mnie. Nie mogę zostawiać go samego odparła staruszka.Najej pomarszczonej twarzy widać było troskę i smutek.Piazaczęła od pytań o jej dane i uważnie słuchała odpowiedzi,robiąc przy tym notatki.Okazało się, że to ona wezwała policję.Okna jej sypialni wychodzą bowiem na podwórze, gdzieznajduje się biuro firmy Marcusa i warsztat.Około drugiej nadranem usłyszała jakieś hałasy, więc wstała i wyjrzała na dwór. Od lat już mam problemy ze snem wyjaśniła AugusteNowak. Kiedy wstałam, zobaczyłam światło w biurze, a bramana podwórze była otwarta.Obok schodów stało zaś ciemne auto,furgonetka.Poczułam niepokój, więc wyszłam sprawdzić, co siędzieje. To było bardzo nierozsądne z pani strony zauważyłaPia. Nie bała się pani?Starsza kobieta machnęła lekceważąco dłonią. Z korytarza zapaliłam światła na zewnątrz kontynuowała. Kiedy otwierałam drzwi, oni wskakiwali doswojego auta.Cała trójka.Ruszyli prosto na mnie, jakby chcielimnie potrącić, ale po drodze uderzyli w jedną z betonowychdonic, które stoją przy płocie do ogrodu, żeby nikt tam niewjeżdżał autem.Chciałam zapamiętać ich numery rejestracyjne,ale musieli je wcześniej zdjąć.Przestępcy. Nie mieli numerów rejestracyjnych? Pia przerwałarobienie notatek i spojrzała na nią zaskoczona.Staruszkapotwierdziła skinieniem głowy. Czym zajmuje się pani wnuk? Jest konserwatorem zabytków wyjaśniła starszakobieta. Odbudowuje i restauruje stare budynki.Jego firmacieszy się bardzo dobrą opinią, ma wiele zleceń.Jednak odkiedy zaczął odnosić sukcesy, wielu przestało go lubić. Jak to? zainteresowała się Pia. Wie pani, jest takie powiedzenie, smutne, ale prawdziwe. Starsza kobieta wydęła z żalem usta. Litość jest za darmo,a na zazdrość trzeba sobie zapracować. Czy pani wnuk mógł znać ludzi, którzy go napadli? Jakpani myśli? Nie, nie sądzę. Auguste Nowak potrząsnęła głową,a w jej głosie słychać było gorycz. %7ładen z jego znajomychnie zrobiłby czegoś takiego.Pia potaknęła. Lekarka, która się nim zajmuje, twierdzi, że obrażenia najego ciele powstały w wyniku czegoś w rodzaju tortur powiedziała. Po co ktoś miałby torturować pani wnuka? Czyma coś do ukrycia? Może ostatnio dostawał pogróżki? Auguste Nowak dziwnym wzrokiem spojrzała napolicjantkę.Może i była prostą kobietą, jednak na pewnointeligencji jej nie brakowało. Nie, nic o tym nie wiem wymigała się od odpowiedzi. A kto mógłby wiedzieć? Jego żona? Nie wydaje mi się. Staruszka zaśmiała się gorzko. Aleproszę zapytać ją o to, kiedy tylko wróci z pracy.Nie mogłazostać przy mężu, bo obowiązki są ważniejsze.Pia bez trudu wyczuła sarkazm w jej głosie.Nie po razpierwszy spotykała się z sytuacją, kiedy za elegancką fasadąkochającej się rodziny krył się ogrom ludzkiego nieszczęścia,nieporozumień i kłótni. A pani naprawdę nie ma pojęcia, czy wnuk przypadkiemnie wpakował się w jakieś kłopoty? Nie, nic o tym nie wiem. Staruszka potrząsnęła z żalemgłową. W każdym razie gdyby chodziło o jego firmę, napewno by mi wspomniał, że coś jest nie tak.Pia podziękowała uprzejmie i poprosiła jeszcze, byAuguste Nowak stawiła się na komisariacie i podpisała protokółz rozmowy.Następnie wysłała zespół techników do Fischbach,do firmy Marcusa Nowaka, a kiedy skończyła, sama ruszyła namiejsce zdarzenia. FIRMA MARCUSA NOWAKA leżała na peryferiachFischbach, przy ulicy zamkniętej dla ruchu i niecieszącej siędobrą sławą wśród okolicznych mieszkańców.Kiedy dotarła namiejsce, zastała pracowników pobitego przedsiębiorcykłócących się pod zamkniętymi drzwiami do przybudówki,w której najprawdopodobniej mieściło się biuro firmy.Pia podeszła bliżej i uniosła legitymację. Dzień dobry! zawołała. Nazywam się Pia Kirchhoff,jestem z policji kryminalnej.Mężczyzni zamilkli. Co się tu dzieje? zapytała Pia. Coś jest nie tak? Wszystko jest nie tak odparł młody mężczyznaw koszuli w kratkę i niebieskich spodniach. Nie możemywejść do środka, a jesteśmy już spóznieni.Ojciec szefapowiedział, że musimy czekać, aż policja dotrze na miejsce.Mówiąc to, wskazał głową na mężczyznę, który zbliżał siędo nich energicznym krokiem. Dobra wiadomość jest taka, że policja jest już na miejscu! Pia wolała, żeby ten tabun mężczyzn nie zadeptywał śladówna miejscu popełnienia przestępstwa, zanim technicy niezabezpieczą śladów. Pan Marcus Nowak został wczorajw nocy napadnięty.Leży teraz w szpitalu i zostanie tam przezjakiś czas. Robotnicy na chwilę zaniemówili. Przepuśćcie mnie! Ale już! zawołał ktoś z tyłu,a robotnicy posłusznie się rozstąpili. Pani? Pani niby jestz policji?Mężczyzna zmierzył ją nieufnie od stóp do głów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Nie zapominaj, od jak dawna się znamy.Nieoczekiwanie Nicola opuściła wzrok.Nagle poczuł, że tapróba sił wykazała jego przewagę, a co więcej, ona też musiałazdawać sobie z tego sprawę.Odwróciła się na pięcie i bez słowaopuściła biuro.BABCIA MARCUSA NOWAKA wstała z plastikowegokrzesła, gdy zobaczyła, że przez drzwi z mlecznego szkła doszpitalnej poczekalni weszła Pia.Starsza kobieta mogła byćrówieśnicą Very Kaltensee, lecz różnica między zadbanąmilionerką a spracowaną, zgarbioną i powykrzywianąreumatyzmem starowinką była nie do przeoczenia.Nikt, kto nanią patrzył, nie mógł mieć wątpliwości, że posiwiała AugusteNowak niejedno w życiu przeszła. Proszę, może na chwilę usiądziemy zaproponowała Pia,wskazując kanapę z fotelami pod oknem. Dziękuję, żepoczekała pani na mnie. Nie mogę zostawiać go samego odparła staruszka.Najej pomarszczonej twarzy widać było troskę i smutek.Piazaczęła od pytań o jej dane i uważnie słuchała odpowiedzi,robiąc przy tym notatki.Okazało się, że to ona wezwała policję.Okna jej sypialni wychodzą bowiem na podwórze, gdzieznajduje się biuro firmy Marcusa i warsztat.Około drugiej nadranem usłyszała jakieś hałasy, więc wstała i wyjrzała na dwór. Od lat już mam problemy ze snem wyjaśniła AugusteNowak. Kiedy wstałam, zobaczyłam światło w biurze, a bramana podwórze była otwarta.Obok schodów stało zaś ciemne auto,furgonetka.Poczułam niepokój, więc wyszłam sprawdzić, co siędzieje. To było bardzo nierozsądne z pani strony zauważyłaPia. Nie bała się pani?Starsza kobieta machnęła lekceważąco dłonią. Z korytarza zapaliłam światła na zewnątrz kontynuowała. Kiedy otwierałam drzwi, oni wskakiwali doswojego auta.Cała trójka.Ruszyli prosto na mnie, jakby chcielimnie potrącić, ale po drodze uderzyli w jedną z betonowychdonic, które stoją przy płocie do ogrodu, żeby nikt tam niewjeżdżał autem.Chciałam zapamiętać ich numery rejestracyjne,ale musieli je wcześniej zdjąć.Przestępcy. Nie mieli numerów rejestracyjnych? Pia przerwałarobienie notatek i spojrzała na nią zaskoczona.Staruszkapotwierdziła skinieniem głowy. Czym zajmuje się pani wnuk? Jest konserwatorem zabytków wyjaśniła starszakobieta. Odbudowuje i restauruje stare budynki.Jego firmacieszy się bardzo dobrą opinią, ma wiele zleceń.Jednak odkiedy zaczął odnosić sukcesy, wielu przestało go lubić. Jak to? zainteresowała się Pia. Wie pani, jest takie powiedzenie, smutne, ale prawdziwe. Starsza kobieta wydęła z żalem usta. Litość jest za darmo,a na zazdrość trzeba sobie zapracować. Czy pani wnuk mógł znać ludzi, którzy go napadli? Jakpani myśli? Nie, nie sądzę. Auguste Nowak potrząsnęła głową,a w jej głosie słychać było gorycz. %7ładen z jego znajomychnie zrobiłby czegoś takiego.Pia potaknęła. Lekarka, która się nim zajmuje, twierdzi, że obrażenia najego ciele powstały w wyniku czegoś w rodzaju tortur powiedziała. Po co ktoś miałby torturować pani wnuka? Czyma coś do ukrycia? Może ostatnio dostawał pogróżki? Auguste Nowak dziwnym wzrokiem spojrzała napolicjantkę.Może i była prostą kobietą, jednak na pewnointeligencji jej nie brakowało. Nie, nic o tym nie wiem wymigała się od odpowiedzi. A kto mógłby wiedzieć? Jego żona? Nie wydaje mi się. Staruszka zaśmiała się gorzko. Aleproszę zapytać ją o to, kiedy tylko wróci z pracy.Nie mogłazostać przy mężu, bo obowiązki są ważniejsze.Pia bez trudu wyczuła sarkazm w jej głosie.Nie po razpierwszy spotykała się z sytuacją, kiedy za elegancką fasadąkochającej się rodziny krył się ogrom ludzkiego nieszczęścia,nieporozumień i kłótni. A pani naprawdę nie ma pojęcia, czy wnuk przypadkiemnie wpakował się w jakieś kłopoty? Nie, nic o tym nie wiem. Staruszka potrząsnęła z żalemgłową. W każdym razie gdyby chodziło o jego firmę, napewno by mi wspomniał, że coś jest nie tak.Pia podziękowała uprzejmie i poprosiła jeszcze, byAuguste Nowak stawiła się na komisariacie i podpisała protokółz rozmowy.Następnie wysłała zespół techników do Fischbach,do firmy Marcusa Nowaka, a kiedy skończyła, sama ruszyła namiejsce zdarzenia. FIRMA MARCUSA NOWAKA leżała na peryferiachFischbach, przy ulicy zamkniętej dla ruchu i niecieszącej siędobrą sławą wśród okolicznych mieszkańców.Kiedy dotarła namiejsce, zastała pracowników pobitego przedsiębiorcykłócących się pod zamkniętymi drzwiami do przybudówki,w której najprawdopodobniej mieściło się biuro firmy.Pia podeszła bliżej i uniosła legitymację. Dzień dobry! zawołała. Nazywam się Pia Kirchhoff,jestem z policji kryminalnej.Mężczyzni zamilkli. Co się tu dzieje? zapytała Pia. Coś jest nie tak? Wszystko jest nie tak odparł młody mężczyznaw koszuli w kratkę i niebieskich spodniach. Nie możemywejść do środka, a jesteśmy już spóznieni.Ojciec szefapowiedział, że musimy czekać, aż policja dotrze na miejsce.Mówiąc to, wskazał głową na mężczyznę, który zbliżał siędo nich energicznym krokiem. Dobra wiadomość jest taka, że policja jest już na miejscu! Pia wolała, żeby ten tabun mężczyzn nie zadeptywał śladówna miejscu popełnienia przestępstwa, zanim technicy niezabezpieczą śladów. Pan Marcus Nowak został wczorajw nocy napadnięty.Leży teraz w szpitalu i zostanie tam przezjakiś czas. Robotnicy na chwilę zaniemówili. Przepuśćcie mnie! Ale już! zawołał ktoś z tyłu,a robotnicy posłusznie się rozstąpili. Pani? Pani niby jestz policji?Mężczyzna zmierzył ją nieufnie od stóp do głów [ Pobierz całość w formacie PDF ]