[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Andrea zdmuchująca włosy z czoła.Andrea przytulona do jego piersi.O Andreo, Andreo, Andreo, rzuć mi jakąkolwiek jałmużnę!Wiosna nadeszła, jak zwykle, nieoczekiwanie.Jeszcze wczoraj piętrzyły sięna Aabie zwały kry, a już nabrzmiewały forsycje i rozkwitały w parkach pierw-sze krokusy.Do tej pory Jochen przeszedł przez wszystkie fazy nadziei, rozpa-czy, wściekłości i rezygnacji, ale wciąż jeszcze serce stawało mu w piersi, kiedydzwonił telefon.Także i tego dnia.Ale i tym razem nie była to Andrea, tylkoFrank, który powiedział:- Słuchaj no, Jochen, sądzę, że powinieneś o tym wiedzieć: Andrea jest w cią-ży.Z tobą.*Rok 1989 był dla wielu początkiem końca.W Polsce oznaczał on pożegnanie z Peerelem, dyktaturą proletariatu i real-nym socjalizmem, chociaż miały przecież trwać wiecznie.W Berlinie towarzyszHonecker u boku towarzysza Ceausescu po raz ostatni pobłogosławił z trybunysto tysięcy młodych aktywistów, maszerujących z okazji czterdziestych urodzinNiemieckiej Republiki Demokratycznej.Więcej urodzin nie było.TowarzyszCeausescu nie doczekał końca roku, a co się stało z młodymi aktywistami, niewiadomo, być może zasilili szeregi Junger Union.TLR Dla Franka Jacobi początkiem końca stał się dzień urodzin Andrei.Jakiekol-wiek by zawieruchy wojenne, rewolucje i zamachy stanu wstrząsały światem,zawsze starał się w jej urodziny być w domu i już chociażby dzięki temu był todzień wyjątkowy.Zadawał sobie też wiele trudu z wyborem prezentów, tym razem zamówił jejportret u Horsta Janssena, postarał się o bilety na  Aidę" w słynnej Arena di Ver-ona i kupił pierścionek z szafirem, który w Paryżu przyciągnął jego wzrok nawystawie sklepu z antykami przy Place de Vosges.- Czego sobie jeszcze życzysz, moja śliczna? - zapytał, zamykając ją w ra-mionach i przyciskając usta do jej zachwycającego karczku.- Weekend w No-wym Jorku? Wyścigi konne w Baden-Baden? Gro�e Woche zaczyna się w końcusierpnia, miałabyś czas, żeby kupić sobie odpowiednie rękawiczki i olśniewającykapelusz, na którym zmieściłby się cały ogród.- Chcę mieć dziecko, Frank - odparła spokojnie Andrea, wysuwając się z jegoobjęć.- Skończyłam trzydziesty pierwszy rok życia i mój zegar biologiczny tonie tyle zegar, ile bomba zegarowa.W moim wieku Annika miała dzieci w gim-nazjum.Przez chwilę twarz Franka stężała w wyrazie zniecierpliwienia, ale jego rysynatychmiast się wygładziły.Ujął dłoń Andrei i przycisnął ją do ust.- Myślałem, że już powiedzieliśmy sobie na ten temat wszystko, co było dopowiedzenia, mój skarbie.Mam sześćdziesiąt trzy lata, w tym wieku zostaje sięco najwyżej dziadkiem, a nie ojcem.Nie będę się ośmieszał.Moje dzieci są do-rosłe, koklusze, nocniki, niańki, przedszkolanki i komitety rodzicielskie mam jużza sobą i nie czuję się na siłach jeszcze raz zaczynać wszystko od początku.Oże-niłem się, bo Barbara była w ciąży i następne dwadzieścia lat spędziliśmy głów-nie na wychowywaniu potomstwa.Mieszkaliśmy w mieszkaniach odpowiadają-cych dziecięcym wymogom, w których kontakty były zabezpieczone, meble ob-ciągnięte zmywalnym plastikiem, wykładziny podłogowe miały ochronne kolory,TLR a świnki morskie sikały do mojego łóżka.Ze względu na ciągłe zapalenia oskrze-li dzieci jezdziliśmy latem nad Morze Północne, które było tak zimne, że mi jajaodpadały, a w restauracjach od razu kazaliśmy kelnerowi dostawiać dwa głębo-kie talerze, bo po wszystkim rzygały.Spróbuj zrozumieć, że resztę życia chcęspędzić inaczej.Zanim Barbara, pierwsza żona Franka, znalazła w macierzyństwie treść swo-jego życia, była bardzo wesołą dziewczyną z dużym temperamentem.W łóżkużywe srebro, poza łóżkiem dobry kumpel.Miała przepyszne ciemnorude włosy,które nosiła ściągnięte zwykłą aptekarską gumką, bardzo jasną delikatną skórę,chłopięco wąskie biodra i małe twarde piersi, których sutki zaczepnie zarysowy-wały się pod obcisłą bluzką.Barbara nie uznawała staników i nigdy ich nie nosi-ła, a działo się to wszystko, jeszcze zanim aktywistki Women's Lib zdarły z sie-bie biustonosze i uroczyście je spaliły, można więc było Barbarę nazwać prekur-sorką w tej dziedzinie i nic dziwnego, że wydała się Frankowi szczytem zepsu-cia.W redakcji Franka pojawiła się któregoś dnia jako wolontariuszka i już trze-ciego dnia pracy nadała temu określeniu zupełnie inny sens, osuwając się przednim w sali konferencyjnej na kolana i uwalniając z radosnym zapałem jego na-brzmiały członek z przyciasnych dżinsów.Na szczęście konferencja zdążyłaprzedtem dobiec końca.W tamtych czasach Barbarze nie brakowało w tej dziedzinie ani odwagi, anifantazji.Kochali się w windzie, w pakamerze na szczotki i wiadra, na skórzanejkanapie w gabinecie naczelnego i tylnym siedzeniu jej vokswagena.Potrafiłaprzyjść do pokoju Franka już bez majtek, oprzeć łokcie o parapet okna i uśmie-chać się niewinnie do pracujących piętro niżej na rusztowaniu murarzy, podczasgdy stojący za nią Frank miotał się między jej pośladkami, umierając ze strachu,że ktoś ich zaskoczy.TLR Barbara dostarczała mu niewątpliwie mocnych wrażeń, ale nie tylko seks znią był podniecający - Frank cenił ją też za pogodne usposobienie i poczucie hu-moru.Była najciekawszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek spotkał, toteż bez wa-hania zaproponował jej małżeństwo, kiedy okazało się, że jest w ciąży.Nie zda-wał sobie jednak wtedy sprawy z tego, że dzieci na wiele lat radykalnie zmieniąjego życie i tylko z najwyższym trudem uda mu się zaakceptować związane znimi ograniczenia.Największe jednak zmiany zaszły w samej Barbarze - Frank zprzerażeniem obserwował tę nagłą metamorfozę: jej małe, zuchwałe piersi osią-gnęły już przy pierwszym dziecku rozmiary arbuzów i wymagały teraz sztyw-nych płóciennych staników, z miseczkami wymoszczonymi gazą i zapinanych zprzodu na haftki.Początkowo Barbara bohatersko walczyła z nadwagą.Do sypialni wjechałyelektryczne pasy do masażu, rowery treningowe, przenośna trampolina i piłkigimnastyczne w trzech rozmiarach.Z lodówki zniknęły wędliny i francuskie se-ry, a kuchnia zmieniła się w laboratorium, w którym Barbara na wadze do listówodważała mikroskopijne porcje i pipetką odmierzała krople oliwy.Nie schudłaani grama, ale Frank zaczął się stołować na mieście.Po drugim dziecku Barbara machnęła ręką na diety i nie próbowała nawet od-zyskać dawnej figury.Twierdziła, że jej nadwaga jest dziedziczna i nic na nią niemożna poradzić.- To genetyczne - mówiła, wzruszając ramionami.- Moje obie babki byłybardzo tęgie.Wkrótce rysy jej twarzy zaginęły na dobre w fałdach tłuszczu.Szanse na od-nalezienie ich kiedykolwiek były, biorąc pod uwagę tryb życia Barbary, mini-malne.Dzieci prowadziły zatrważająco intensywne życie towarzyskie, były za-praszane i same zapraszały na urodziny, pikniki, ogniska, mikołajki, dożynki, ha-loweeny i walentynki, co dawało matkom okazję do kulinarnych wzlotów i wy-piekania całych gór ciast.W czasie tych imprez dzieci, rozgorączkowane i nie-TLR przytomne z przejęcia, z zasady niczego nie jadły, natomiast matki wymieniałyprzepisy i pochłaniały ogromne ilości tortów, szarlotek, makowców, serników,drożdżówek, bezików, makaroników i biszkoptów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl