[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.MinÄ…Å‚ mnie i usiadÅ‚ na jednym zestarych stadionowych krzeseÅ‚ek stojÄ…cych poÅ›rodku biura.To pamiÄ…tka po starym stadioniemiejskim w Cleveland.Targent nie usiadÅ‚. Co was sprowadza? zapytaÅ‚em. OdjechaÅ‚ pan wtedy w takim poÅ›piechu, że nie mieliÅ›my okazji dokoÅ„czyć naszejpogawÄ™dki. Ta pogawÄ™dka zostaÅ‚a zakoÅ„czona, Targent.Jestem zajÄ™ty, wiÄ™c lepiej, żeby to byÅ‚ocoÅ› naprawdÄ™ ważnego.JeÅ›li wpadliÅ›cie tylko na plotki, to za chwilÄ™ was wyproszÄ™.KiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i popatrzyÅ‚ na mnie dziwnie. A propos wpadania.nie wpadÅ‚ pan przypadkiem ostatnio na coÅ›? Nie. Bo mam wrażenie dotknÄ…Å‚ wÅ‚asnej twarzy, oka i wargi że pan na coÅ› wpadÅ‚. A, o to chodzi.To prezent od faceta, którego powinien pan aresztować.WiedziaÅ‚em, dokÄ…d zmierzamy, i wcale mi siÄ™ to nie podobaÅ‚o.Napaść należy zgÅ‚osić.ZwlekaÅ‚em z tym, bo nie porozmawiaÅ‚em jeszcze z Karen, a wiÄ™kszÄ… szansÄ™ na szczerÄ…odpowiedz à propos szantażu miaÅ‚em, idÄ…c do niej w pojedynkÄ™.A teraz wyglÄ…daÅ‚o na to, żeto siÄ™ na mnie zemÅ›ci. Faceta, którego powinienem aresztować? Targent uniósÅ‚ brwi, zdziwiony. Wczoraj w nocy zostaÅ‚em przez kogoÅ› przesÅ‚uchany.Dość ostro.Facet wcisnÄ…Å‚ mitorbÄ™ na gÅ‚owÄ™ i pytaÅ‚, co siÄ™ staÅ‚o w Indianie z synem Jeffersona.Targent odwróciÅ‚ siÄ™ i spojrzaÅ‚ na Daly ego.Potem znów popatrzyÅ‚ na mnie, tymrazem wyraznie zÅ‚y. ZostaÅ‚ pan przesÅ‚uchany w sprawie syna Jeffersona. Tak. No cóż, wiÄ™c ktoÅ› bÄ™dzie miaÅ‚ kÅ‚opoty oÅ›wiadczyÅ‚. Ten, kto nie dostarczyÅ‚ miraportu policyjnego w tej sprawie, który przecież ma bezpoÅ›redni wpÅ‚yw na prowadzoneprzeze mnie Å›ledztwo.Chyba pracuje u nas jakiÅ› niekompetentny dupek.Bo jestem raczejpewien, że zgÅ‚osiÅ‚ pan to wszystko na policji, tyle że raport nie dotarÅ‚ na moje biurko.PatrzyÅ‚em mu prosto w oczy i krÄ™ciÅ‚em gÅ‚owÄ…. Nie zrobiÅ‚ pan tego syknÄ…Å‚ Targent i ten szept zdradzaÅ‚ ogrom narastajÄ…cej w nimwÅ›ciekÅ‚oÅ›ci. PodszedÅ‚ do pana.nie, zaatakowaÅ‚ pana ktoÅ›, kto, jak można przypuszczać,braÅ‚ udziaÅ‚ w zabójstwie, a pan nie czuÅ‚ potrzeby poinformowania o tym policji? Tak mam torozumieć? ChciaÅ‚em porozmawiać z Karen. Czy ona przypadkiem prowadzi Å›ledztwo? Nie. A może pan? Nie. PrzerwaÅ‚em, ale odezwaÅ‚em siÄ™ ponownie, nim zdążyÅ‚ wpaść mi w sÅ‚owo.Kiedy ostatnio rozmawialiÅ›my, wciskaÅ‚eÅ› mi niezÅ‚y kit, detektywie.ZablokowaÅ‚eÅ› mi drogÄ™ iuraczyÅ‚eÅ› tÄ… przezabawnÄ… mówkÄ… o scenariuszach filmowych.ZmarnowaÅ‚em tylko czas przezciebie.I myÅ›lisz, że tak mi siÄ™ spieszyÅ‚o na kolejnÄ… pogawÄ™dkÄ™? MyÅ›lÄ™, że powinno siÄ™ panu spieszyć, żeby rozwiÄ…zać tÄ™ sprawÄ™.A ukrywanie takichinformacji wcale nam nie pomaga, Perry.To przestÄ™pstwo.ByÅ‚ pan gliniarzem, wiÄ™c dobrzepan o tym wie. PosÅ‚uchaj, Targent, gdybym siÄ™ zgÅ‚osiÅ‚ do was wczoraj wieczorem i tak w niczym byto nie pomogÅ‚o.Facet zniknÄ…Å‚, a na jaki trop wpadlibyÅ›cie po rozmowie ze mnÄ…? Na żaden.Ztego spotkania zostaÅ‚y mi tylko jakieÅ› mÄ™tne wypowiedzi i caÅ‚a kolekcja siniaków. UkrywaÅ‚ pan informacje istotne dla Å›ledztwa w sprawie zabójstwa. WÅ‚aÅ›nie ci je przekazujÄ™, detektywie.Uważasz, że rozwiÄ…zaÅ‚byÅ› tÄ™ sprawÄ™, gdybymzadzwoniÅ‚ o drugiej nad ranem? Daj pan spokój.PrzekazujÄ™ te informacje teraz i dość jużtego.DÅ‚ugo jeszcze możemy siÄ™ o to sprzeczać, ale jeÅ›li tak bardzo zależy wam nazamkniÄ™ciu tej sprawy, to chyba masz tyle oleju w gÅ‚owie, żeby zrozumieć, że to w niczymnie pomoże.JeÅ›li bardziej zależy ci na udowodnieniu, kto tu jest wiÄ™kszym macho, to proszÄ™bardzo, nie krÄ™puj siÄ™.Możemy tracić czas do woli. W porzÄ…dku.Nie bÄ™dÄ™ siÄ™ o to kłóciÅ‚, ale jeszcze nie wychodzÄ™.Jest pewna sprawa, októrej chyba powinien pan z nami porozmawiać. Nie wiem, czy w ogóle powinienem z wami gadać. Czyżby? ZmieniÅ‚ siÄ™ wyraz jego oczu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.MinÄ…Å‚ mnie i usiadÅ‚ na jednym zestarych stadionowych krzeseÅ‚ek stojÄ…cych poÅ›rodku biura.To pamiÄ…tka po starym stadioniemiejskim w Cleveland.Targent nie usiadÅ‚. Co was sprowadza? zapytaÅ‚em. OdjechaÅ‚ pan wtedy w takim poÅ›piechu, że nie mieliÅ›my okazji dokoÅ„czyć naszejpogawÄ™dki. Ta pogawÄ™dka zostaÅ‚a zakoÅ„czona, Targent.Jestem zajÄ™ty, wiÄ™c lepiej, żeby to byÅ‚ocoÅ› naprawdÄ™ ważnego.JeÅ›li wpadliÅ›cie tylko na plotki, to za chwilÄ™ was wyproszÄ™.KiwnÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… i popatrzyÅ‚ na mnie dziwnie. A propos wpadania.nie wpadÅ‚ pan przypadkiem ostatnio na coÅ›? Nie. Bo mam wrażenie dotknÄ…Å‚ wÅ‚asnej twarzy, oka i wargi że pan na coÅ› wpadÅ‚. A, o to chodzi.To prezent od faceta, którego powinien pan aresztować.WiedziaÅ‚em, dokÄ…d zmierzamy, i wcale mi siÄ™ to nie podobaÅ‚o.Napaść należy zgÅ‚osić.ZwlekaÅ‚em z tym, bo nie porozmawiaÅ‚em jeszcze z Karen, a wiÄ™kszÄ… szansÄ™ na szczerÄ…odpowiedz à propos szantażu miaÅ‚em, idÄ…c do niej w pojedynkÄ™.A teraz wyglÄ…daÅ‚o na to, żeto siÄ™ na mnie zemÅ›ci. Faceta, którego powinienem aresztować? Targent uniósÅ‚ brwi, zdziwiony. Wczoraj w nocy zostaÅ‚em przez kogoÅ› przesÅ‚uchany.Dość ostro.Facet wcisnÄ…Å‚ mitorbÄ™ na gÅ‚owÄ™ i pytaÅ‚, co siÄ™ staÅ‚o w Indianie z synem Jeffersona.Targent odwróciÅ‚ siÄ™ i spojrzaÅ‚ na Daly ego.Potem znów popatrzyÅ‚ na mnie, tymrazem wyraznie zÅ‚y. ZostaÅ‚ pan przesÅ‚uchany w sprawie syna Jeffersona. Tak. No cóż, wiÄ™c ktoÅ› bÄ™dzie miaÅ‚ kÅ‚opoty oÅ›wiadczyÅ‚. Ten, kto nie dostarczyÅ‚ miraportu policyjnego w tej sprawie, który przecież ma bezpoÅ›redni wpÅ‚yw na prowadzoneprzeze mnie Å›ledztwo.Chyba pracuje u nas jakiÅ› niekompetentny dupek.Bo jestem raczejpewien, że zgÅ‚osiÅ‚ pan to wszystko na policji, tyle że raport nie dotarÅ‚ na moje biurko.PatrzyÅ‚em mu prosto w oczy i krÄ™ciÅ‚em gÅ‚owÄ…. Nie zrobiÅ‚ pan tego syknÄ…Å‚ Targent i ten szept zdradzaÅ‚ ogrom narastajÄ…cej w nimwÅ›ciekÅ‚oÅ›ci. PodszedÅ‚ do pana.nie, zaatakowaÅ‚ pana ktoÅ›, kto, jak można przypuszczać,braÅ‚ udziaÅ‚ w zabójstwie, a pan nie czuÅ‚ potrzeby poinformowania o tym policji? Tak mam torozumieć? ChciaÅ‚em porozmawiać z Karen. Czy ona przypadkiem prowadzi Å›ledztwo? Nie. A może pan? Nie. PrzerwaÅ‚em, ale odezwaÅ‚em siÄ™ ponownie, nim zdążyÅ‚ wpaść mi w sÅ‚owo.Kiedy ostatnio rozmawialiÅ›my, wciskaÅ‚eÅ› mi niezÅ‚y kit, detektywie.ZablokowaÅ‚eÅ› mi drogÄ™ iuraczyÅ‚eÅ› tÄ… przezabawnÄ… mówkÄ… o scenariuszach filmowych.ZmarnowaÅ‚em tylko czas przezciebie.I myÅ›lisz, że tak mi siÄ™ spieszyÅ‚o na kolejnÄ… pogawÄ™dkÄ™? MyÅ›lÄ™, że powinno siÄ™ panu spieszyć, żeby rozwiÄ…zać tÄ™ sprawÄ™.A ukrywanie takichinformacji wcale nam nie pomaga, Perry.To przestÄ™pstwo.ByÅ‚ pan gliniarzem, wiÄ™c dobrzepan o tym wie. PosÅ‚uchaj, Targent, gdybym siÄ™ zgÅ‚osiÅ‚ do was wczoraj wieczorem i tak w niczym byto nie pomogÅ‚o.Facet zniknÄ…Å‚, a na jaki trop wpadlibyÅ›cie po rozmowie ze mnÄ…? Na żaden.Ztego spotkania zostaÅ‚y mi tylko jakieÅ› mÄ™tne wypowiedzi i caÅ‚a kolekcja siniaków. UkrywaÅ‚ pan informacje istotne dla Å›ledztwa w sprawie zabójstwa. WÅ‚aÅ›nie ci je przekazujÄ™, detektywie.Uważasz, że rozwiÄ…zaÅ‚byÅ› tÄ™ sprawÄ™, gdybymzadzwoniÅ‚ o drugiej nad ranem? Daj pan spokój.PrzekazujÄ™ te informacje teraz i dość jużtego.DÅ‚ugo jeszcze możemy siÄ™ o to sprzeczać, ale jeÅ›li tak bardzo zależy wam nazamkniÄ™ciu tej sprawy, to chyba masz tyle oleju w gÅ‚owie, żeby zrozumieć, że to w niczymnie pomoże.JeÅ›li bardziej zależy ci na udowodnieniu, kto tu jest wiÄ™kszym macho, to proszÄ™bardzo, nie krÄ™puj siÄ™.Możemy tracić czas do woli. W porzÄ…dku.Nie bÄ™dÄ™ siÄ™ o to kłóciÅ‚, ale jeszcze nie wychodzÄ™.Jest pewna sprawa, októrej chyba powinien pan z nami porozmawiać. Nie wiem, czy w ogóle powinienem z wami gadać. Czyżby? ZmieniÅ‚ siÄ™ wyraz jego oczu [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]