[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zabijał ją tymi wolnymi, zmysłowymi ruchami.- Jesteś taka piękna - szepnął do niej, gdy już stała przed nim naga i odsłonięta.Cowięcej, widziała w jego spojrzeniu, że to nie są puste słowa.On naprawdę tak uważał.Coś wniej rosło i pęczniało na samą tę myśl.Harper wsunął w nią palec, a wtedy natychmiast się wygięła, chcąc dostad jeszczewięcej.- O tak, moja piękna - warknął chrapliwie, po czym bez ostrzeżenia zabrał od niej rękęi docisnął ją ramieniem do ściany.Klęknął przed nią i zastąpił swoje palce ustami.To było wszystko, czego jej było trzeba.Natychmiast eksplodowała, w zapamiętaniukrzycząc jego imię i zaciskając palce na jego włosach.Warknął z zadowoleniem i kontynuowałpieszczoty, chod drżąca i osłabiona mogłaby się już osunąd na ziemię.Pieścił ją palcami ijęzykiem, aż po raz kolejny w uniesieniu wykrzyknęła jego imię i zatrzęsła się od intensywnejrozkoszy.- Właśnie tak, moja Maleoka - warknął chrapliwie, płynnie unosząc się z podłogi iznowu przed nią stając.- Powtarzaj moje imię.Uwielbiam, gdy to robisz.Gwałtownie pocałował ją w usta, jednocześnie ujmując ją silnymi dłoomi podpośladkami i unosząc ją z ziemi.Docisnął jej plecy do ściany, otoczył się jej nogami w pasie iprzerwał pocałunek, żeby intensywnie na nią spojrzed.Nie musiał mówid, czego chciał, bo wjakiś sposób wiedziała.Mocno objęła dłoomi jego twarz i powtórzyła ochryple:- Harper.Wszedł w nią płynnie, odbierając jej tym resztkę tchu.Przytrzymywał jej biodra, kiedysię w niej poruszał, a ona ściskała go udami z siłą, o jaką się nie podejrzewała.Pocałował ją jeszcze raz, po czym przesunął usta na jej szyję i zatrzymał dopiero naoznaczeniu.Uszczypnął to miejsce zębami, ale jej nie ugryzł.Gdyby to teraz zrobił,sparowałby się z nią.Zamiast tego przesunął dłonie na częśd lędzwiową jej pleców, przytrzymał ją tutaj ioderwał się z nią od ściany.Przeszedł przez pokój i łagodnie opuścił się z nią na łóżko.412- Tak bardzo cię pragnę - szepnął do niej, gdy ciasno do niego przywarła i poczułaznowu jak to coś w jej piersi ponownie się rozrasta.Nie mogła już nad tym zapanowad.Straciła kontrolę nad samą sobą.- Ja ciebie też - szepnęła na sekundę przed tym, jak po raz kolejny doprowadził ją dokrawędzi i zepchnął z niej prosto w morze przyjemności.Może nie usłyszał.Tym razem już naprawdę głośno krzyczała, gdy nagle przewrócił ją na brzuch i zasypałliznięciami cały jej kręgosłup.Uniosła się na czworaka i pokazała mu czego chce.Natychmiastznowu w niej był.Zwykli ludzie nawet sobie nie wyobrażali jak to cudownie jest byd wilkiem i mied ichłóżkowe umiejętności.Niewiarygodne, że kiedykolwiek chciała się zadowolid zwykłymczłowiekiem.Ostatnie spełnienie osiągnęli niemal razem, po czym spoceni i zmęczeni opadli nałóżko, starając się odzyskad oddechy.Albo, jak w jej przypadku, władzę w nogach.Harperprzekręcił się na bok, ciasno objął ją ramionami i mocno do siebie przytulił.Ułożyła głowę iramię na jego piersi, wsłuchując się w mocne, równe bicie jego serca i starając się odpędzidod siebie poczucie, że jest na właściwym miejscu.Tłumaczenie sobie samej, że to był tylkoseks było dla niej teraz śmieszne.Dla niej to nigdy nie był i nie będzie tylko seks.Ich oddechy się unormowały i serca zwolniły, więc uznała, ze Harper pewnie śpi.Nieruszał się, więc ona też nie zamierzała, ale kiedy emocje opadły, przypomniała sobie co miałamu powiedzied.Czuła sie od tego trochę chora.Naprawdę nie wiedziała jak najlepiej tozrobid.Chyba nie było na to żadnego dobrego sposobu.- Co jest nie tak? - zapytał ją cicho, na co aż podskoczyła, bo była pewna, że usnął.- Nic - skłamała.- Wszystko w porządku.Cicho, gardłowo warknął, gdy zmienił pozycję i podciągnął ją wyżej, żeby mócspojrzed jej w oczy.- Co jest nie tak? - powtórzył cierpliwie, ale z naciskiem.Jedną ręką głaskał ją po włosach i to ją rozpraszało.Może powinna mu to napisad wliście? A może po prostu.Och.Był inny sposób, żeby się dowiedział.I to nie wymagało mówienia.- Chciałabym, żebyś mnie teraz spróbował odblokowad - poprosiła cicho, ale byłapewna, że usłyszał.413Przez sekundę był zaskoczony i to było widad.Nawet jego palce na jej głowieznieruchomiały.- Teraz? - spytał, na co skinęła głową.- Dlaczego właśnie teraz?Wzruszyła ramionami i opuściła głowę niżej, już na niego nie patrząc, ale nie odsunęłasię od niego.Byd może właśnie to zadecydowało o tym, że ją przytulił, po czym wypuściłswoją moc.Ciśnienie w pokoju się zmieniło i Kailee poczuła jak jego wola w nią wnika.Tobyło nawet przyjemne.Czuła jego troskę i wiedziała, ze jest przy nim bezpieczna.Był bardzoopiekuoczy.Nie napierał na nią i nie próbował jej złamad, raczej czekał na zaproszenie.I wkoocu się temu poddała.Harper był jednocześnie zaniepokojony i zachwycony, gdy tym razem z nim niewalczyła i nie napotkał żadnego oporu na swojej drodze.Pierwszy raz z nim współpracowała idzięki temu nie cierpiała.Szybko znalazł tę mentalną barierę, która jej przeszkadzałaswobodnie się przemieniad i bez najmniejszego wysiłku ją usunął.Nie zamierzał też dłużejnadużywad jej gościnności, ale gdy tylko usunął zaporę, natychmiast zalała go fala jej emocji.Wciągnęły go i pochłonęły.Czuł to co ona, widział pewne rzeczy.Dlatego aż głośno wciągnąłpowietrze, gdy do wspomnienia jego twarzy przypisany był ogromny, powalający ból.Przytłoczyło go to.Nie wiedział, czym spowodował ten ból, ale bez najmniejszychwątpliwości to właśnie dlatego nie chciała go znad przez tyle czasu.Zrobił coś, co jązdruzgotało.Ale co to właściwie było?I wtedy znalazł coś jeszcze.Zepchnięte i ukryte, ale jak najbardziej obecne.Kailee miała partnera.I nie musiał już główkowad jak jej o tym najlepiej powiedzied,bo wiedziała, że to on nim jest.Czuła to.Miała te same dominujące potrzeby względemniego, co on względem niej.I kochała go.To wszystko tu było.Bardzo mocno go kochała, aleta miłośd też sprawiała jej ból.Harper wycofał się, zbyt oszołomiony, żeby dalej szpiegowad.Kailee leżała z głową najego piersi, ale nie ruszała się, miała też ledwo wyczuwalny oddech.Najwyrazniej w napięciuoczekiwała na jego reakcję.A on był równie szczęśliwy, co zaniepokojony.Po dłuższej chwili oczekiwania, Kailee usiadła i owinęła się kołdrą, zakrywając sięprzed nim.- Teraz już wiesz - powiedziała trochę gorzko.Prawdę mówiąc, nic nie wiedział.Wszystko było pomieszane.Jedyne co rzeczywiściewiedział na pewno i co napawało go ochotą, żeby wyjśd i zawyd ze szczęścia, to że są414partnerami i że Kailee jest tego w pełni świadoma.Musiał to uporządkowad i musiał siędowiedzied czym spowodował u niej ten paraliżujący ból, który czuła.A potem to naprawid [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Zabijał ją tymi wolnymi, zmysłowymi ruchami.- Jesteś taka piękna - szepnął do niej, gdy już stała przed nim naga i odsłonięta.Cowięcej, widziała w jego spojrzeniu, że to nie są puste słowa.On naprawdę tak uważał.Coś wniej rosło i pęczniało na samą tę myśl.Harper wsunął w nią palec, a wtedy natychmiast się wygięła, chcąc dostad jeszczewięcej.- O tak, moja piękna - warknął chrapliwie, po czym bez ostrzeżenia zabrał od niej rękęi docisnął ją ramieniem do ściany.Klęknął przed nią i zastąpił swoje palce ustami.To było wszystko, czego jej było trzeba.Natychmiast eksplodowała, w zapamiętaniukrzycząc jego imię i zaciskając palce na jego włosach.Warknął z zadowoleniem i kontynuowałpieszczoty, chod drżąca i osłabiona mogłaby się już osunąd na ziemię.Pieścił ją palcami ijęzykiem, aż po raz kolejny w uniesieniu wykrzyknęła jego imię i zatrzęsła się od intensywnejrozkoszy.- Właśnie tak, moja Maleoka - warknął chrapliwie, płynnie unosząc się z podłogi iznowu przed nią stając.- Powtarzaj moje imię.Uwielbiam, gdy to robisz.Gwałtownie pocałował ją w usta, jednocześnie ujmując ją silnymi dłoomi podpośladkami i unosząc ją z ziemi.Docisnął jej plecy do ściany, otoczył się jej nogami w pasie iprzerwał pocałunek, żeby intensywnie na nią spojrzed.Nie musiał mówid, czego chciał, bo wjakiś sposób wiedziała.Mocno objęła dłoomi jego twarz i powtórzyła ochryple:- Harper.Wszedł w nią płynnie, odbierając jej tym resztkę tchu.Przytrzymywał jej biodra, kiedysię w niej poruszał, a ona ściskała go udami z siłą, o jaką się nie podejrzewała.Pocałował ją jeszcze raz, po czym przesunął usta na jej szyję i zatrzymał dopiero naoznaczeniu.Uszczypnął to miejsce zębami, ale jej nie ugryzł.Gdyby to teraz zrobił,sparowałby się z nią.Zamiast tego przesunął dłonie na częśd lędzwiową jej pleców, przytrzymał ją tutaj ioderwał się z nią od ściany.Przeszedł przez pokój i łagodnie opuścił się z nią na łóżko.412- Tak bardzo cię pragnę - szepnął do niej, gdy ciasno do niego przywarła i poczułaznowu jak to coś w jej piersi ponownie się rozrasta.Nie mogła już nad tym zapanowad.Straciła kontrolę nad samą sobą.- Ja ciebie też - szepnęła na sekundę przed tym, jak po raz kolejny doprowadził ją dokrawędzi i zepchnął z niej prosto w morze przyjemności.Może nie usłyszał.Tym razem już naprawdę głośno krzyczała, gdy nagle przewrócił ją na brzuch i zasypałliznięciami cały jej kręgosłup.Uniosła się na czworaka i pokazała mu czego chce.Natychmiastznowu w niej był.Zwykli ludzie nawet sobie nie wyobrażali jak to cudownie jest byd wilkiem i mied ichłóżkowe umiejętności.Niewiarygodne, że kiedykolwiek chciała się zadowolid zwykłymczłowiekiem.Ostatnie spełnienie osiągnęli niemal razem, po czym spoceni i zmęczeni opadli nałóżko, starając się odzyskad oddechy.Albo, jak w jej przypadku, władzę w nogach.Harperprzekręcił się na bok, ciasno objął ją ramionami i mocno do siebie przytulił.Ułożyła głowę iramię na jego piersi, wsłuchując się w mocne, równe bicie jego serca i starając się odpędzidod siebie poczucie, że jest na właściwym miejscu.Tłumaczenie sobie samej, że to był tylkoseks było dla niej teraz śmieszne.Dla niej to nigdy nie był i nie będzie tylko seks.Ich oddechy się unormowały i serca zwolniły, więc uznała, ze Harper pewnie śpi.Nieruszał się, więc ona też nie zamierzała, ale kiedy emocje opadły, przypomniała sobie co miałamu powiedzied.Czuła sie od tego trochę chora.Naprawdę nie wiedziała jak najlepiej tozrobid.Chyba nie było na to żadnego dobrego sposobu.- Co jest nie tak? - zapytał ją cicho, na co aż podskoczyła, bo była pewna, że usnął.- Nic - skłamała.- Wszystko w porządku.Cicho, gardłowo warknął, gdy zmienił pozycję i podciągnął ją wyżej, żeby mócspojrzed jej w oczy.- Co jest nie tak? - powtórzył cierpliwie, ale z naciskiem.Jedną ręką głaskał ją po włosach i to ją rozpraszało.Może powinna mu to napisad wliście? A może po prostu.Och.Był inny sposób, żeby się dowiedział.I to nie wymagało mówienia.- Chciałabym, żebyś mnie teraz spróbował odblokowad - poprosiła cicho, ale byłapewna, że usłyszał.413Przez sekundę był zaskoczony i to było widad.Nawet jego palce na jej głowieznieruchomiały.- Teraz? - spytał, na co skinęła głową.- Dlaczego właśnie teraz?Wzruszyła ramionami i opuściła głowę niżej, już na niego nie patrząc, ale nie odsunęłasię od niego.Byd może właśnie to zadecydowało o tym, że ją przytulił, po czym wypuściłswoją moc.Ciśnienie w pokoju się zmieniło i Kailee poczuła jak jego wola w nią wnika.Tobyło nawet przyjemne.Czuła jego troskę i wiedziała, ze jest przy nim bezpieczna.Był bardzoopiekuoczy.Nie napierał na nią i nie próbował jej złamad, raczej czekał na zaproszenie.I wkoocu się temu poddała.Harper był jednocześnie zaniepokojony i zachwycony, gdy tym razem z nim niewalczyła i nie napotkał żadnego oporu na swojej drodze.Pierwszy raz z nim współpracowała idzięki temu nie cierpiała.Szybko znalazł tę mentalną barierę, która jej przeszkadzałaswobodnie się przemieniad i bez najmniejszego wysiłku ją usunął.Nie zamierzał też dłużejnadużywad jej gościnności, ale gdy tylko usunął zaporę, natychmiast zalała go fala jej emocji.Wciągnęły go i pochłonęły.Czuł to co ona, widział pewne rzeczy.Dlatego aż głośno wciągnąłpowietrze, gdy do wspomnienia jego twarzy przypisany był ogromny, powalający ból.Przytłoczyło go to.Nie wiedział, czym spowodował ten ból, ale bez najmniejszychwątpliwości to właśnie dlatego nie chciała go znad przez tyle czasu.Zrobił coś, co jązdruzgotało.Ale co to właściwie było?I wtedy znalazł coś jeszcze.Zepchnięte i ukryte, ale jak najbardziej obecne.Kailee miała partnera.I nie musiał już główkowad jak jej o tym najlepiej powiedzied,bo wiedziała, że to on nim jest.Czuła to.Miała te same dominujące potrzeby względemniego, co on względem niej.I kochała go.To wszystko tu było.Bardzo mocno go kochała, aleta miłośd też sprawiała jej ból.Harper wycofał się, zbyt oszołomiony, żeby dalej szpiegowad.Kailee leżała z głową najego piersi, ale nie ruszała się, miała też ledwo wyczuwalny oddech.Najwyrazniej w napięciuoczekiwała na jego reakcję.A on był równie szczęśliwy, co zaniepokojony.Po dłuższej chwili oczekiwania, Kailee usiadła i owinęła się kołdrą, zakrywając sięprzed nim.- Teraz już wiesz - powiedziała trochę gorzko.Prawdę mówiąc, nic nie wiedział.Wszystko było pomieszane.Jedyne co rzeczywiściewiedział na pewno i co napawało go ochotą, żeby wyjśd i zawyd ze szczęścia, to że są414partnerami i że Kailee jest tego w pełni świadoma.Musiał to uporządkowad i musiał siędowiedzied czym spowodował u niej ten paraliżujący ból, który czuła.A potem to naprawid [ Pobierz całość w formacie PDF ]