[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A na to pan MichaÅ‚ ze smutkiem wielkim: Bodajby! bodajby byÅ‚o& Ale mnie pan ZagÅ‚oba powieóiaÅ‚& (tak mówiÄ™ przedwaćpannÄ…, jako przed księóem) pan ZagÅ‚oba powieóiaÅ‚, że amicycja z biaÅ‚ogÅ‚owaminieprzezpieczna rzecz, bo snadnie, jako żar pod popioÅ‚em, gorÄ™tszy afekt pod niÄ… skrywaćsiÄ™ może.Ja zaÅ› pomyÅ›laÅ‚em, że pan ZagÅ‚oba może mieć racjÄ™, i przebacz, waćpanna,prostakowi żoÅ‚nierzowi inny by to misterniej wywiódÅ‚, a mnie& jeno siÄ™ serce krwawi,żem waćpannÄ™ przez te ostatnie dni postponowaÅ‚& i żyć mi niemiÅ‚o&To rzekÅ‚szy pan MichaÅ‚ poczÄ…Å‚ ruszać wÄ…sikami tak szybko, jak żaden żuk nie rusza.Azy, PocaÅ‚unekKrzysia spuÅ›ciÅ‚a gÅ‚owÄ™ i po chwili dwie Å‚ezki poczęły jej pÅ‚ynąć po policzkach. JeÅ›li tak waćpanu bęóie spokojniej, jeÅ›li mój siostrzyÅ„ski afekt nicpotem¹u w , to jago ukryjÄ™&I drugie dwie Å‚ezki, potem trzecie ukazaÅ‚y siÄ™ jej na jagodach¹u x.Ale na ten widok rozdarÅ‚o siÄ™ w panu Michale serce do reszty; skoczyÅ‚ do Krzysii porwaÅ‚ jej rÄ™ce.BÄ™benek potoczyÅ‚ siÄ™ z jej kolan aż na Å›rodek pokoju, rycerz jednak nanic nie zważaÅ‚, tylko do ust przyciskaÅ‚ te ciepÅ‚e, miÄ™kkie, aksamitne dÅ‚onie powtarzajÄ…c: Nie pÅ‚acz waćpanna! Dla Boga! nie pÅ‚acz!Nie przestaÅ‚ zaÅ› caÅ‚ować tych dÅ‚oni nawet i wówczas, gdy Krzysia, jak zwykle czyniÄ…luóie we Êîasunku, zaÅ‚ożyÅ‚a je na gÅ‚owÄ™; owszem caÅ‚owaÅ‚ je tym gorÄ™cej, aż ciepÅ‚o b3Ä…ceod jej wÅ‚osów i czoÅ‚a upoiÅ‚o go jak wino i pomieszaÅ‚o mu zmysÅ‚y.ZazdrośćWówczas, sam nie wieóiaÅ‚ jak i kiedy, usta jego obsunęły siÄ™ jej na czoÅ‚o i caÅ‚owaÅ‚yje jeszcze gorÄ™cej; potem zasiÄ™ obsunęły siÄ™ na jej spÅ‚akane oczy i Å›wiat zakrÄ™ciÅ‚ siÄ™ z nimzupeÅ‚nie; potem uczuÅ‚ ów puszek delikatniuchny nad jej ustami; potem usta ich poÅ‚Ä…czyÅ‚ysiÄ™ i przycisnęły do siebie dÅ‚ugo i z caÅ‚ej mocy.Cicho uczyniÅ‚o siÄ™ w komnacie, tylko zegartykaÅ‚ poważnie.Nagle w sieni rozlegÅ‚o siÄ™ tupotanie Basi i jej półóiecinny gÅ‚os powtarzajÄ…cy: Mróz! Mróz! Mróz!WoÅ‚odyjowski odskoczyÅ‚ od Krzysi jak spÅ‚oszony ryÅ› od ofiary, a w tej chwili wleciaÅ‚az haÅ‚asem BaÅ›ka powtarzajÄ…c ciÄ…gle: Mróz! Mróz! Mróz!Nagle potknęła siÄ™ o bÄ™benek leżący na Å›rodku pokoju.Wówczas stanęła i spoglÄ…dajÄ…cze zóiwieniem to na bÄ™benek, to na KrzysiÄ™, to na pana maÅ‚ego rzekÅ‚a: Cóż to? GoóiliÅ›cie w siebie wzajem jako pociskiem?& A góie ciotula? spytaÅ‚a Drohojowska starajÄ…c siÄ™ wydobyć ze swej falujÄ…cejpiersi spokojny i naturalny gÅ‚os. Ciotula z sanek powoli wyÅ‚azi odrzekÅ‚a również zmienionym gÅ‚osem Basia.I ruchliwe jej nozdrza poruszyÅ‚y siÄ™ kilkakrotnie.SpojrzaÅ‚a jeszcze po razu¹u y na Krzy-siÄ™ i na pana WoÅ‚odyjowskiego, który przez ten czas podniósÅ‚ bÄ™benek, po czym naglewyszÅ‚a z pokoju.Ale w tej chwili wtoczyÅ‚a siÄ™ pani stolnikowa, zeszedÅ‚ i pan ZagÅ‚oba z góry i poczęłasiÄ™ rozmowa o pani podkomorzynie lwowskiej.¹u w j i j sios y ski a k ni o jeÅ›li moje siostrzane uczucia na nic siÄ™ nie przydaóą.¹u x ja ody (przestarz.) policzki, twarz.¹u y o a óiÅ›: po razie.Pan WoÅ‚odyjowski 45 Nie wieóiaÅ‚am, że to chrzestna matka pana Nowowiejskiego rzekÅ‚a pani stol-nikowa któren też musiaÅ‚ jej jakoweÅ› konfidencje¹v p poczynić, bo okrutnie nim BasiÄ™przeÅ›ladowaÅ‚a. A Basia co na to? spytaÅ‚ ZagÅ‚oba. I, co tam Basia! Na psa Å‚yko! PowieóiaÅ‚a pani podkomorzynie tak: On nie mawÄ…sów, a ja rozumu i nie wiadomo, kto siÄ™ pierwej swego doczeka. WieóiaÅ‚em, że ona jÄ™zyka nie zgubi, ale kto jÄ… tam wie, co naprawdÄ™ myÅ›li.Chytrość biaÅ‚ogÅ‚owska! U Basi co w sercu, to w gÄ™bie.ZresztÄ… mówiÅ‚am już waćpanu, że ona jeszcze wolibożej nie czuje: Krzysia wiÄ™cej! Ciotula! ozwaÅ‚a siÄ™ nagle Krzysia.DalszÄ… rozmowÄ™ przerwaÅ‚ sÅ‚uga, który oznajmiÅ‚, że wieczerza podana.Poszli wiÄ™cwszyscy do jadalnej izby, tylko Basi nie byÅ‚o. Góie panienka? spytaÅ‚a pani stolnikowa pachoÅ‚ka. Panienka w stajni.MówiÅ‚em panience, że wieczerza ióie, a panienka powieóiaÅ‚a: dobrze , i poszÅ‚a do stajni. Zaliby siÄ™ jej co niemiÅ‚ego przygoóiÅ‚o? Taka byÅ‚a wesoÅ‚a! rzekÅ‚a zwracajÄ…c siÄ™do ZagÅ‚oby pani Makowiecka.Wtem maÅ‚y rycerz, który miaÅ‚ sumienie niespokojne, rzekÅ‚: SkoczÄ™ po niÄ…!I skoczyÅ‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.A na to pan MichaÅ‚ ze smutkiem wielkim: Bodajby! bodajby byÅ‚o& Ale mnie pan ZagÅ‚oba powieóiaÅ‚& (tak mówiÄ™ przedwaćpannÄ…, jako przed księóem) pan ZagÅ‚oba powieóiaÅ‚, że amicycja z biaÅ‚ogÅ‚owaminieprzezpieczna rzecz, bo snadnie, jako żar pod popioÅ‚em, gorÄ™tszy afekt pod niÄ… skrywaćsiÄ™ może.Ja zaÅ› pomyÅ›laÅ‚em, że pan ZagÅ‚oba może mieć racjÄ™, i przebacz, waćpanna,prostakowi żoÅ‚nierzowi inny by to misterniej wywiódÅ‚, a mnie& jeno siÄ™ serce krwawi,żem waćpannÄ™ przez te ostatnie dni postponowaÅ‚& i żyć mi niemiÅ‚o&To rzekÅ‚szy pan MichaÅ‚ poczÄ…Å‚ ruszać wÄ…sikami tak szybko, jak żaden żuk nie rusza.Azy, PocaÅ‚unekKrzysia spuÅ›ciÅ‚a gÅ‚owÄ™ i po chwili dwie Å‚ezki poczęły jej pÅ‚ynąć po policzkach. JeÅ›li tak waćpanu bęóie spokojniej, jeÅ›li mój siostrzyÅ„ski afekt nicpotem¹u w , to jago ukryjÄ™&I drugie dwie Å‚ezki, potem trzecie ukazaÅ‚y siÄ™ jej na jagodach¹u x.Ale na ten widok rozdarÅ‚o siÄ™ w panu Michale serce do reszty; skoczyÅ‚ do Krzysii porwaÅ‚ jej rÄ™ce.BÄ™benek potoczyÅ‚ siÄ™ z jej kolan aż na Å›rodek pokoju, rycerz jednak nanic nie zważaÅ‚, tylko do ust przyciskaÅ‚ te ciepÅ‚e, miÄ™kkie, aksamitne dÅ‚onie powtarzajÄ…c: Nie pÅ‚acz waćpanna! Dla Boga! nie pÅ‚acz!Nie przestaÅ‚ zaÅ› caÅ‚ować tych dÅ‚oni nawet i wówczas, gdy Krzysia, jak zwykle czyniÄ…luóie we Êîasunku, zaÅ‚ożyÅ‚a je na gÅ‚owÄ™; owszem caÅ‚owaÅ‚ je tym gorÄ™cej, aż ciepÅ‚o b3Ä…ceod jej wÅ‚osów i czoÅ‚a upoiÅ‚o go jak wino i pomieszaÅ‚o mu zmysÅ‚y.ZazdrośćWówczas, sam nie wieóiaÅ‚ jak i kiedy, usta jego obsunęły siÄ™ jej na czoÅ‚o i caÅ‚owaÅ‚yje jeszcze gorÄ™cej; potem zasiÄ™ obsunęły siÄ™ na jej spÅ‚akane oczy i Å›wiat zakrÄ™ciÅ‚ siÄ™ z nimzupeÅ‚nie; potem uczuÅ‚ ów puszek delikatniuchny nad jej ustami; potem usta ich poÅ‚Ä…czyÅ‚ysiÄ™ i przycisnęły do siebie dÅ‚ugo i z caÅ‚ej mocy.Cicho uczyniÅ‚o siÄ™ w komnacie, tylko zegartykaÅ‚ poważnie.Nagle w sieni rozlegÅ‚o siÄ™ tupotanie Basi i jej półóiecinny gÅ‚os powtarzajÄ…cy: Mróz! Mróz! Mróz!WoÅ‚odyjowski odskoczyÅ‚ od Krzysi jak spÅ‚oszony ryÅ› od ofiary, a w tej chwili wleciaÅ‚az haÅ‚asem BaÅ›ka powtarzajÄ…c ciÄ…gle: Mróz! Mróz! Mróz!Nagle potknęła siÄ™ o bÄ™benek leżący na Å›rodku pokoju.Wówczas stanęła i spoglÄ…dajÄ…cze zóiwieniem to na bÄ™benek, to na KrzysiÄ™, to na pana maÅ‚ego rzekÅ‚a: Cóż to? GoóiliÅ›cie w siebie wzajem jako pociskiem?& A góie ciotula? spytaÅ‚a Drohojowska starajÄ…c siÄ™ wydobyć ze swej falujÄ…cejpiersi spokojny i naturalny gÅ‚os. Ciotula z sanek powoli wyÅ‚azi odrzekÅ‚a również zmienionym gÅ‚osem Basia.I ruchliwe jej nozdrza poruszyÅ‚y siÄ™ kilkakrotnie.SpojrzaÅ‚a jeszcze po razu¹u y na Krzy-siÄ™ i na pana WoÅ‚odyjowskiego, który przez ten czas podniósÅ‚ bÄ™benek, po czym naglewyszÅ‚a z pokoju.Ale w tej chwili wtoczyÅ‚a siÄ™ pani stolnikowa, zeszedÅ‚ i pan ZagÅ‚oba z góry i poczęłasiÄ™ rozmowa o pani podkomorzynie lwowskiej.¹u w j i j sios y ski a k ni o jeÅ›li moje siostrzane uczucia na nic siÄ™ nie przydaóą.¹u x ja ody (przestarz.) policzki, twarz.¹u y o a óiÅ›: po razie.Pan WoÅ‚odyjowski 45 Nie wieóiaÅ‚am, że to chrzestna matka pana Nowowiejskiego rzekÅ‚a pani stol-nikowa któren też musiaÅ‚ jej jakoweÅ› konfidencje¹v p poczynić, bo okrutnie nim BasiÄ™przeÅ›ladowaÅ‚a. A Basia co na to? spytaÅ‚ ZagÅ‚oba. I, co tam Basia! Na psa Å‚yko! PowieóiaÅ‚a pani podkomorzynie tak: On nie mawÄ…sów, a ja rozumu i nie wiadomo, kto siÄ™ pierwej swego doczeka. WieóiaÅ‚em, że ona jÄ™zyka nie zgubi, ale kto jÄ… tam wie, co naprawdÄ™ myÅ›li.Chytrość biaÅ‚ogÅ‚owska! U Basi co w sercu, to w gÄ™bie.ZresztÄ… mówiÅ‚am już waćpanu, że ona jeszcze wolibożej nie czuje: Krzysia wiÄ™cej! Ciotula! ozwaÅ‚a siÄ™ nagle Krzysia.DalszÄ… rozmowÄ™ przerwaÅ‚ sÅ‚uga, który oznajmiÅ‚, że wieczerza podana.Poszli wiÄ™cwszyscy do jadalnej izby, tylko Basi nie byÅ‚o. Góie panienka? spytaÅ‚a pani stolnikowa pachoÅ‚ka. Panienka w stajni.MówiÅ‚em panience, że wieczerza ióie, a panienka powieóiaÅ‚a: dobrze , i poszÅ‚a do stajni. Zaliby siÄ™ jej co niemiÅ‚ego przygoóiÅ‚o? Taka byÅ‚a wesoÅ‚a! rzekÅ‚a zwracajÄ…c siÄ™do ZagÅ‚oby pani Makowiecka.Wtem maÅ‚y rycerz, który miaÅ‚ sumienie niespokojne, rzekÅ‚: SkoczÄ™ po niÄ…!I skoczyÅ‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]