[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie dostałem lania,od kiedy byłem dwudziestopięcioletnim młokosem.Pamiętam tę noc bardzo dobrze.- Wyraz jego twarzy zmienił sięna zamyślony.- Byłem w małej tawernie w Spitafields, aż tunagle podchodzi do mnie barmanka i.Jules parsknęła śmiechem.Podeszła do Emery'ego, uniosła rękę, w której trzymał tubę, na wysokość jego ucha, i powiedziała przytykając do niej usta:- Dziękuję ci, Emery.To wszystko.Emery skinął głową.- Tak, milady.- Odwrócił się, żeby odejść, ale zatrzymałsię nagle.- Och, byłbym zapomniał.Ciotka panny Delaneyleży zemdlona na kanapie.Wnoszę, iż znów zaniemogła.Pewne sprawy nigdy się nie zmieniają, pomyślała Sheridan.Ale w tej chwili cieszyła ją myśl, że ma w swoim życiujakiś pewnik, coś niezmiennego, dzięki czemu łatwiej jej było odgrodzić się od napierających ciemności.Emery ściągnął brwi i poskrobał się po łysinie.- Prosiła, żebym przekazał panience wiadomość, ale to bezsensu.- Jak brzmiała wiadomość? - zachęciła Jules.- Powiedziała, że chce być przechowana razem z jej utuczonymi berłami i kagańcem zapiętym na pawicy.- Co?! - wykrzyknęła Jules, oglądając się na Sheridan.Sheridan uśmiechnęła się.Będzie jej Emery'ego brakowało.czytelniczkascandalous- Myślę, że powiedział, że moja ciocia życzy sobie być pochowana razem z jej sztucznymi perłami i różańcem zaciśniętym w prawicy.- Sama pani widzi.- Emery potrząsnął ze zdziwieniemgłową i poczłapał do wyjścia.Z ręką na klamce odwrócił sięjeszcze i zwrócił mętne szare oczy ku Sheridan.- Ogromnietu będzie panienki brakowało - dodał cicho.- Anglia nie będzie bez panienki taka sama.Z Bogiem, panienko.z Bogiem.Sheridan już się nie uśmiechała.Zamrugała powiekami, byodegnać łzy.Przez ostatnich kilka minut odczuwała to ulgę,to żal.Słuchając pożegnalnych słów Emery'ego, uzmysłowiła sobie bolesną prawdę.Czas ruszać w drogę.Nicholas wtoczył się do swojego gabinetu w ten sam sposób, w jaki się z niego wydostał: przez witrażowe drzwi, niesiony na obłoku alkoholowych oparów, w stanie przyjemnejdrętwoty, w której cięcie nożem w serce odczuwa się raczejjak zabawne łaskotanie niż zabójczy cios.Zamglonymi oczami rozglądał się po swoim skromnymkrólestwie, kołysząc się niepewnie na nogach.- Król Tuman powrócił do Tumanowa - rzekł do pokoju, który zdawał się szydzić z niego niemo.- Pochylmy wszy-scy czoła nad jego głupotą.- Okey, pan szef.Ja chylić.- Nad wysokim oparciem fo-tela ukazała się czyjaś głowa.Nicholas drgnął, przestraszo-ny, i byłby się z tego powodu potknął, gdyby nie to, że i takmiał to już w planach.Ho-Sing wstał szybko i pokłonił się w pas.- Pan szef głupi na potęgę.Cesarz głupota.Arcykapłan ,głupota.Numer jeden.Nicholas uciszył go ruchem ręki.- Już się orientuję.Na miękkich nogach potoczył się w kierunku biurka.Wepchnął się na fotel z dziwnym uczuciem, że kręgosłup maczytelniczkascandalousz gumy.Gdyby nie biurko, rymsnąłby na podłogę jak długi.- Pan szef zalany.Nicholas z trudem odemknął ociężałą powiekę.- T-twój dar dedukcji mnie poraża, Ho - czknął - Sing.Co teraz, zastanawiam się? Lewitacja?- Pan szef bardzo zabawny.- Ho-Sing pokiwał głowąz uśmiechem na ustach.Jego oczy mówiły za to: Ale czyzdrowy na umyśle?"- Masz, napij się.Będzie ci się lepiej myślało.- Nicholasuniósł butelkę szkockiej i potrząsnął nią.Pusta.Nie starczyłoby dla spragnionej mrówki.- Ho-Sing lubić mieć jasna głowa.- Jak sobie chcesz.Przenikliwe czarne oczy studiowały Nicholasa.- Pan szef pić, żeby zgasić ogień do panienki.Jak zwykle prowokująca uwaga Ho-Singa wyłoniła sięz ciemności bez żadnego ostrzeżenia i uderzyła Nicholasaprosto między oczy.- Każdy musi mieć jakieś hobby, Ho-Sing.Moim jestśmierć.Oto moja szansa na życie pozagrobowe [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Nie dostałem lania,od kiedy byłem dwudziestopięcioletnim młokosem.Pamiętam tę noc bardzo dobrze.- Wyraz jego twarzy zmienił sięna zamyślony.- Byłem w małej tawernie w Spitafields, aż tunagle podchodzi do mnie barmanka i.Jules parsknęła śmiechem.Podeszła do Emery'ego, uniosła rękę, w której trzymał tubę, na wysokość jego ucha, i powiedziała przytykając do niej usta:- Dziękuję ci, Emery.To wszystko.Emery skinął głową.- Tak, milady.- Odwrócił się, żeby odejść, ale zatrzymałsię nagle.- Och, byłbym zapomniał.Ciotka panny Delaneyleży zemdlona na kanapie.Wnoszę, iż znów zaniemogła.Pewne sprawy nigdy się nie zmieniają, pomyślała Sheridan.Ale w tej chwili cieszyła ją myśl, że ma w swoim życiujakiś pewnik, coś niezmiennego, dzięki czemu łatwiej jej było odgrodzić się od napierających ciemności.Emery ściągnął brwi i poskrobał się po łysinie.- Prosiła, żebym przekazał panience wiadomość, ale to bezsensu.- Jak brzmiała wiadomość? - zachęciła Jules.- Powiedziała, że chce być przechowana razem z jej utuczonymi berłami i kagańcem zapiętym na pawicy.- Co?! - wykrzyknęła Jules, oglądając się na Sheridan.Sheridan uśmiechnęła się.Będzie jej Emery'ego brakowało.czytelniczkascandalous- Myślę, że powiedział, że moja ciocia życzy sobie być pochowana razem z jej sztucznymi perłami i różańcem zaciśniętym w prawicy.- Sama pani widzi.- Emery potrząsnął ze zdziwieniemgłową i poczłapał do wyjścia.Z ręką na klamce odwrócił sięjeszcze i zwrócił mętne szare oczy ku Sheridan.- Ogromnietu będzie panienki brakowało - dodał cicho.- Anglia nie będzie bez panienki taka sama.Z Bogiem, panienko.z Bogiem.Sheridan już się nie uśmiechała.Zamrugała powiekami, byodegnać łzy.Przez ostatnich kilka minut odczuwała to ulgę,to żal.Słuchając pożegnalnych słów Emery'ego, uzmysłowiła sobie bolesną prawdę.Czas ruszać w drogę.Nicholas wtoczył się do swojego gabinetu w ten sam sposób, w jaki się z niego wydostał: przez witrażowe drzwi, niesiony na obłoku alkoholowych oparów, w stanie przyjemnejdrętwoty, w której cięcie nożem w serce odczuwa się raczejjak zabawne łaskotanie niż zabójczy cios.Zamglonymi oczami rozglądał się po swoim skromnymkrólestwie, kołysząc się niepewnie na nogach.- Król Tuman powrócił do Tumanowa - rzekł do pokoju, który zdawał się szydzić z niego niemo.- Pochylmy wszy-scy czoła nad jego głupotą.- Okey, pan szef.Ja chylić.- Nad wysokim oparciem fo-tela ukazała się czyjaś głowa.Nicholas drgnął, przestraszo-ny, i byłby się z tego powodu potknął, gdyby nie to, że i takmiał to już w planach.Ho-Sing wstał szybko i pokłonił się w pas.- Pan szef głupi na potęgę.Cesarz głupota.Arcykapłan ,głupota.Numer jeden.Nicholas uciszył go ruchem ręki.- Już się orientuję.Na miękkich nogach potoczył się w kierunku biurka.Wepchnął się na fotel z dziwnym uczuciem, że kręgosłup maczytelniczkascandalousz gumy.Gdyby nie biurko, rymsnąłby na podłogę jak długi.- Pan szef zalany.Nicholas z trudem odemknął ociężałą powiekę.- T-twój dar dedukcji mnie poraża, Ho - czknął - Sing.Co teraz, zastanawiam się? Lewitacja?- Pan szef bardzo zabawny.- Ho-Sing pokiwał głowąz uśmiechem na ustach.Jego oczy mówiły za to: Ale czyzdrowy na umyśle?"- Masz, napij się.Będzie ci się lepiej myślało.- Nicholasuniósł butelkę szkockiej i potrząsnął nią.Pusta.Nie starczyłoby dla spragnionej mrówki.- Ho-Sing lubić mieć jasna głowa.- Jak sobie chcesz.Przenikliwe czarne oczy studiowały Nicholasa.- Pan szef pić, żeby zgasić ogień do panienki.Jak zwykle prowokująca uwaga Ho-Singa wyłoniła sięz ciemności bez żadnego ostrzeżenia i uderzyła Nicholasaprosto między oczy.- Każdy musi mieć jakieś hobby, Ho-Sing.Moim jestśmierć.Oto moja szansa na życie pozagrobowe [ Pobierz całość w formacie PDF ]