[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sebastian chciał się jakoś ostro odciąć, ale połączenie zostało ju\ przerwane.*Ewelina poszła na wspólne nabo\eństwo pierwszy raz od czasu, kiedy zostałaprzeniesiona do ścisłego kręgu wtajemniczonych.Pierwszy te\ raz od pamiętnej nocyzobaczyła brata Roberta.Stał pod ołtarzem, z prawej strony kapłana, i wpatrywał się wdziewczynę przenikliwym, hipnotyzującym spojrzeniem.Spokój, który zaczął do niej wracać,w jednej chwili zniknął bez śladu.Wrócił koszmar niedawnych prze\yć, poczuła ból w dolebrzucha, w pogryzionych i pogniecionych piersiach.W oczach prześladowcy widziała grozbęi drwinę jednocześnie.Przywodziły na myśl straszliwe sceny, kojarzące się zprzedstawieniem piekła na obrazach najwybitniejszych malarzy, które oglądała w szkole nazajęciach ze sztuki - zimne okrucieństwo w tryptyku Hansa Memlinga i zupełne wynaturzenieu Hieronima Boscha.Uciekła oczami, skuliła się, nie chciała, \eby ten człowiek dotykał jąnawet wzrokiem.Nagle poczuła się naga i bezbronna, zupełnie jak wtedy, kiedy brał jąwbrew woli, oszołomioną narkotykami, nie w pełni świadomą tego, co się dzieje, aleprzekonaną, \e to na pewno nic dobrego.Brat Wojciech wzniósł ręce w charakterystycznymgeście.Kiedyś miała wra\enie, \e kapłan jakby unosi się ku Bogu, przebija wzrokiem sufit imierzy się świetlistym spojrzeniem ze Stwórcą.Ju\ nie potrafiła przywołać tego uczucia.Długie rozmowy z przewodnikiem sprawiły, \e odzyskała do niego nieco zaufania, ale terazbyła przekonana, \e jest on takim samym człowiekiem jak inni.Mo\e nawet gorszym odinnych.Ale czy\ Pan nie mo\e wlać szlachetnej duchowej substancji w niegodne ciało? CzyZgromadzenie Serca Jezusa przez niedoskonałość przywódcy musi być automatycznieprzekreślone? Spotkała tu przecie\ wspaniałych ludzi, dla których wiara i chęć zbawienialudzkości są sprawą najwa\niejszą, gotowych dla idei na największe poświęcenia.A światzewnętrzny jest taki zawistny, tak nienawidzi tych, którzy chcą mu pomóc.To dlatego odsamego początku trzeba było wprowadzić zbrojne stra\e, pilnować, aby nikt niepo\ądany niedostał się do środka.Tak przynajmniej myślała jeszcze kilkanaście dni temu.Teraz wcale niebyła pewna, czy stra\nicy nie mają przede wszystkim pilnować, aby nikt się nie wydostał zterenu zgromadzenia.Wreszcie brat Robert odwrócił wzrok.Wiedziała to od razu, bo nagle zel\ało w niejpoczucie za\enowania i strachu.Za to zaczęła swędzieć ją skóra na twarzy.Ewelinapodrapała się odruchowo.A potem nadciągnęła niepowstrzymana fala mdłości.Dziewczynawybiegła z kaplicy, w ostatniej chwili zdołała dopaść do umywalki we wspólnej łazience, wskrzydle dobudowanym bezpośrednio do świątyni.Wstrząsana torsjami myślała w panice, coto mo\e oznaczać.Czy mo\liwe, \eby.Bo\e kochany.czy mo\liwe, \eby była w cią\y? Czy nie zaszybko na pierwsze objawy?Ktoś wszedł, stanął za nią, delikatnie dotknął włosów.- Nic mi nie jest - jęknęła, myśląc, \e to któraś z kobiet.- To tylko taka niedyspozycja.- A mo\e coś więcej.Zmartwiała.To był męski głos.Na dodatek doskonale znany.Znów wrócił ból w dolebrzucha i piersiach.- Masz przesrane, dziwko - powiedział Robert.- Nie, nie bój się, nie mam zamiaru cięteraz zer\nąć.Masz przesrane z innego powodu.Zapytałaby, co ma na myśli, gdyby nie bała się, \e kiedy tylko otworzy usta, mdłościpowrócą z nową siłą.I gdyby nie parali\ujący strach.- Trzymaj się zdrowo, zdziro - rzucił jeszcze.- Fajna z ciebie dupa, szkoda będzie.Trzasnęły drzwi.Ewelina zamknęła oczy.Nad wszelkimi innymi uczuciamizapanowało jedno - ulga, \e prześladowca poszedł, nie robiąc jej \adnej krzywdy.Co miał namyśli, mówiąc, \e będzie szkoda? Czy\by zamierzał ją zabić? Chyba nie.Mógł to zrobićteraz, kiedy wszyscy przebywali w kaplicy.Mógł ją udusić i stwierdzić, \e zachłysnęła sięwymiocinami.W głowie miała chaos i pustkę zarazem.Przelatywały niekontrolowane myśli,odległe skojarzenia.Nagle ujrzała przed oczami scenę z dzieciństwa.Roześmiana twarz ojca,zbli\ająca się i oddalająca.Podrzucał ją wysoko, pod sufit.Pamiętała to łaskotanie w dolebrzucha, uczucie strachu, ale i radości, pełnego zaufania do mę\czyzny, w którego rękachspoczywało jej \ycie.Cudowne wspomnienie.Po ostatnich prze\yciach nigdy ju\ nikomu niebędzie umiała w pełni zaufać.Bo\e.Z oczu popłynęły łzy.Ile\ by dała, \eby wrócić doczasów beztroski, albo chocia\ te kilka miesięcy wstecz, wiedząc to, co wiedziała teraz.Ztrudem wyszła z łazienki, powlokła się korytarzem.Nagle drzwi kaplicy otworzyły się.Ewelina spojrzała zdumiona.Ju\ po nabo\eństwie? Wydawało jej się, \e przebywała wtoalecie tylko parę minut.Mo\e straciła na chwilę przytomność? A mo\e to zwyczajne w tymstanie zaburzenia poczucia czasu?Chyba czytała o czymś podobnym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Sebastian chciał się jakoś ostro odciąć, ale połączenie zostało ju\ przerwane.*Ewelina poszła na wspólne nabo\eństwo pierwszy raz od czasu, kiedy zostałaprzeniesiona do ścisłego kręgu wtajemniczonych.Pierwszy te\ raz od pamiętnej nocyzobaczyła brata Roberta.Stał pod ołtarzem, z prawej strony kapłana, i wpatrywał się wdziewczynę przenikliwym, hipnotyzującym spojrzeniem.Spokój, który zaczął do niej wracać,w jednej chwili zniknął bez śladu.Wrócił koszmar niedawnych prze\yć, poczuła ból w dolebrzucha, w pogryzionych i pogniecionych piersiach.W oczach prześladowcy widziała grozbęi drwinę jednocześnie.Przywodziły na myśl straszliwe sceny, kojarzące się zprzedstawieniem piekła na obrazach najwybitniejszych malarzy, które oglądała w szkole nazajęciach ze sztuki - zimne okrucieństwo w tryptyku Hansa Memlinga i zupełne wynaturzenieu Hieronima Boscha.Uciekła oczami, skuliła się, nie chciała, \eby ten człowiek dotykał jąnawet wzrokiem.Nagle poczuła się naga i bezbronna, zupełnie jak wtedy, kiedy brał jąwbrew woli, oszołomioną narkotykami, nie w pełni świadomą tego, co się dzieje, aleprzekonaną, \e to na pewno nic dobrego.Brat Wojciech wzniósł ręce w charakterystycznymgeście.Kiedyś miała wra\enie, \e kapłan jakby unosi się ku Bogu, przebija wzrokiem sufit imierzy się świetlistym spojrzeniem ze Stwórcą.Ju\ nie potrafiła przywołać tego uczucia.Długie rozmowy z przewodnikiem sprawiły, \e odzyskała do niego nieco zaufania, ale terazbyła przekonana, \e jest on takim samym człowiekiem jak inni.Mo\e nawet gorszym odinnych.Ale czy\ Pan nie mo\e wlać szlachetnej duchowej substancji w niegodne ciało? CzyZgromadzenie Serca Jezusa przez niedoskonałość przywódcy musi być automatycznieprzekreślone? Spotkała tu przecie\ wspaniałych ludzi, dla których wiara i chęć zbawienialudzkości są sprawą najwa\niejszą, gotowych dla idei na największe poświęcenia.A światzewnętrzny jest taki zawistny, tak nienawidzi tych, którzy chcą mu pomóc.To dlatego odsamego początku trzeba było wprowadzić zbrojne stra\e, pilnować, aby nikt niepo\ądany niedostał się do środka.Tak przynajmniej myślała jeszcze kilkanaście dni temu.Teraz wcale niebyła pewna, czy stra\nicy nie mają przede wszystkim pilnować, aby nikt się nie wydostał zterenu zgromadzenia.Wreszcie brat Robert odwrócił wzrok.Wiedziała to od razu, bo nagle zel\ało w niejpoczucie za\enowania i strachu.Za to zaczęła swędzieć ją skóra na twarzy.Ewelinapodrapała się odruchowo.A potem nadciągnęła niepowstrzymana fala mdłości.Dziewczynawybiegła z kaplicy, w ostatniej chwili zdołała dopaść do umywalki we wspólnej łazience, wskrzydle dobudowanym bezpośrednio do świątyni.Wstrząsana torsjami myślała w panice, coto mo\e oznaczać.Czy mo\liwe, \eby.Bo\e kochany.czy mo\liwe, \eby była w cią\y? Czy nie zaszybko na pierwsze objawy?Ktoś wszedł, stanął za nią, delikatnie dotknął włosów.- Nic mi nie jest - jęknęła, myśląc, \e to któraś z kobiet.- To tylko taka niedyspozycja.- A mo\e coś więcej.Zmartwiała.To był męski głos.Na dodatek doskonale znany.Znów wrócił ból w dolebrzucha i piersiach.- Masz przesrane, dziwko - powiedział Robert.- Nie, nie bój się, nie mam zamiaru cięteraz zer\nąć.Masz przesrane z innego powodu.Zapytałaby, co ma na myśli, gdyby nie bała się, \e kiedy tylko otworzy usta, mdłościpowrócą z nową siłą.I gdyby nie parali\ujący strach.- Trzymaj się zdrowo, zdziro - rzucił jeszcze.- Fajna z ciebie dupa, szkoda będzie.Trzasnęły drzwi.Ewelina zamknęła oczy.Nad wszelkimi innymi uczuciamizapanowało jedno - ulga, \e prześladowca poszedł, nie robiąc jej \adnej krzywdy.Co miał namyśli, mówiąc, \e będzie szkoda? Czy\by zamierzał ją zabić? Chyba nie.Mógł to zrobićteraz, kiedy wszyscy przebywali w kaplicy.Mógł ją udusić i stwierdzić, \e zachłysnęła sięwymiocinami.W głowie miała chaos i pustkę zarazem.Przelatywały niekontrolowane myśli,odległe skojarzenia.Nagle ujrzała przed oczami scenę z dzieciństwa.Roześmiana twarz ojca,zbli\ająca się i oddalająca.Podrzucał ją wysoko, pod sufit.Pamiętała to łaskotanie w dolebrzucha, uczucie strachu, ale i radości, pełnego zaufania do mę\czyzny, w którego rękachspoczywało jej \ycie.Cudowne wspomnienie.Po ostatnich prze\yciach nigdy ju\ nikomu niebędzie umiała w pełni zaufać.Bo\e.Z oczu popłynęły łzy.Ile\ by dała, \eby wrócić doczasów beztroski, albo chocia\ te kilka miesięcy wstecz, wiedząc to, co wiedziała teraz.Ztrudem wyszła z łazienki, powlokła się korytarzem.Nagle drzwi kaplicy otworzyły się.Ewelina spojrzała zdumiona.Ju\ po nabo\eństwie? Wydawało jej się, \e przebywała wtoalecie tylko parę minut.Mo\e straciła na chwilę przytomność? A mo\e to zwyczajne w tymstanie zaburzenia poczucia czasu?Chyba czytała o czymś podobnym [ Pobierz całość w formacie PDF ]