[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak iż nie-boszczyk król, będący wówczas ieno bratem królewskim, powiedał, iż nie widział białey gło-wy tak zapamiętałey w swoiey stracie y boleści iako ta y że nie ma co, ieno trzeba by ią po-walić y nawdziać iey kaptur, iako się czyni u dzikich sokołów.Wszelako, po nieiakim czasie,248 powiedał, iż sama z się obłaskawiła się dosyć wdzięcznie, tak iż z własney woley dała sobiekapturek nakładać y nikt nie potrzebował iey obalać, ieno ona sama.Cóż owo czyni po nie-długim czasie? Sama ze siebie widzi Pariż naywdzięcznieyszym okiem, przeieżdża się ponim, przebiega tam y sam, wzdłuż a wszyrz, tak y wspak, nie pomnąc żadney przysięgi: zasięgdy raz, wróciwszy z podróży y bywszy nieobecny ośm miesięcy na dworze, przyszedłemoddać pokłon królowi, uzrzałem też samą wdowę wchodzącą do sali w Luwrze tak ochędoż-ną, tak wyfioczoną, otoczoną swemi krewniaczkami a druhiniami, stawaiącą przed obliczekrólów, królowych y całego dworu y przyimuiącą pirwszy zakon małżenstwa, którym są zrę-kowiny, z rąk biskupa, z nazwiska biskupa Dyni, wielgiego iałmużnika królowey Nawarry.Któż był zdumiony? Wierę, ia sam; wszelako wedle tego, co mi rzekła pózniey, ona była za-skoczona więcey, kiedy nie spodziewaiąc się tego uzrzała mnie w onym godnym gronie zrę-kowinnem, gdym patrzał na nią y wybałuszał sielnie oczy, przypominaiąc sobie o iey przysię-gach y twarzach, iakie u niey widziałem, a ona toż samo myśląc o tych, iakie przede mnączyniła; bowiem byłem iey służką y chcącym ią poślubić.Owo mnimała (tak iey się zdało), iżumyślnie przybyłem tam w porę y przypędziłem z umysłu pocztą, aby się pokazać w onymdniu oznaczonym, aby iey posłużyć za świadka y sędziego y potępić ią w oney sprawie.Yrzekła mi y przysięgła, iż byłaby wolała wyłożyć dziesięć tysięcy talerów ze swoiego dobra,iżbych się tam nie był poiawił, poruszaiąc tak głos iey sumnienia.Znałem iedną wielgą panią, grebinię a wdowę barzo znacznego pochodzenia, która uczy-niła tak samo: bowiem będąc zawziętą y wierną ugonotką weszła w małżenstwo z iednymbarzo znacznym szlachcicem katolickiem; wżdy nieszczęście chciało, iż przed iego zawar-ciem frybra morowa przyłapiła ią w Pariżu tak dotkliwie, iż przyprawiła ią o śmierzć.Będącw takowey próbie pogrążyła się we swych lamentach, ba mówiąc:  Ha! trzebaż, aby w takiemwielgiem mieście, obfitem we wszelaką wiedzę, nie nalazł się nikt, kto by mnie mógł wyle-czyć.Ha! niechayby nie oglądał się na piniądze, bo dałabych mu ich do syta! Gdybyż przy-namniey moia śmierzć przyszła po ziszczeniu moiego małżenstwa y gdyby móy małżonekmógł poznać wprzódy, iakom go miłowała a czciła! Sofonizba rzekła inaczey, bowiem ża-łowała, iż się zręczyła przed wypiciem trucizny.Y tak gwarząc, y wiele inych rzekąc podob-nych słów, ona grebinia odwróciła się ku drugiey stronie łoża y zmarła.Co to iest za żarkośćmiłosna, aby sobie wspominać w momencie ostatnim y styxowym one rozkoszki a owocykimiłosne, których byłaby tak rada ieszcze posmakować przed wyniściem z ogrodu!Słyszałem o iedney paniey, która będąc śmiertelnie chora słyszała, iak ieden z iey krew-nych trefnował sielnie z drugiego (wey dobrzy sobie), który był barzo potężnie ozdobiony wprzyrodzeniu.Za czym zaczęła się śmiać y rzekła: ,,Waryiaty z was bezecne ; y obróciwszysię w drugą stronę a śmieiąc się oddała ducha.Wżdy ieśli one białe głowy ugonockie uświadczyły takie sztuki, znałem siła pań katolic-kich, które uczyniły podobne y zaślubiły ugonotów, nahańbiwszy ich wprzódy gorzey szubie-niczników, ich i ich religią.Gdybych ie tu chciał wszytkie przytoczyć, nigdy bych nie skoń-czył.Oto dlaczego one wdowy powinny być skromne y nie hałasić tak na początku swoiegowdowstwa, nie krzyczyć, nie wydziwiać, nie czynić tyle błyskawic, grzmotów, dżdżu swoie-mi łzami, aby potem zwinąć chorągiewkę (rozumiem co insze) y podać się na pośmiechy:lepiey przystało gadać mniey, a czynić więcey.Wżdy one powiedaią k temu:  Ba, iakoż trze-ba na początek stawać śmiało iakoby morderz iaki y bezczelnie, y z gotowością wypicia całe-go wstydu.To trwa czas nieiaki, wżdy miia; kiedy iuż nad tem nastrzępią gęby do syta, po-niechała mnie y wezmą sobie iną.Czytałem w małey xiążeczce iszpańskiey, iż Wiktoryia Kolumnianka, córka onego wiel-giego Fabrycego Kolumny y żena onego wielgiego margrofa Pyskary, nie maiącego podczasrównego sobie, straciwszy swoiego małżonka, sam Bóg wie iakiego, popadła w takową roz-paczliwą boleść, iż nie było możebna dać iey ani nalezć iakowegoś pocieszenia; wżdy kiedyiey chciano na iey boleść zaradzić co iakiermi słowy, powiedała: ,,Z czego chcecie mnie po-249 cieszyć? ze śmierzci moiego męża? W obłądzie iesteście; on nie pomarł, żywie ieszcze y żywiest w moiey duszy.Czuię go co dnia a co nocy, iak odżywa, porusza się a odradza we mnie.Piękne byłyby to zaiste słowa, gdyby nie to, iż po nieiakiem czasie, pożegnawszy się z nim ywyprawiwszy na przechadzkę na drugi brzeg Acheronu, wydała się powtórnie za proboszczaz Farty, wierę, cale niepodobnego do iey wielgiego Pyskary; nie powiedam z rodu, bowiembył on ze szlachetnego domu Ursynów, który wart iest tyleż y równie iest starożytny, abo bar-ziey, co dom Awalosów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl