[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Toalety dopełniały długie, sięgające za łokcie, białe rękawiczki.- Bardzo korzystnie się prezentujesz - stwierdziła pani Hunter.- Dobrzeci w tej sukni, chociaż, nie byłam do końca przekonana kiedy madame Deloirją zaproponowała.Sądziłam, że będzie zbyt wytworna, ale madame miałarację.Fason jest niebanalny.- Dziękuję, mamo.Czy już czas wychodzić? Jestem gotowa.- OznajmiłaSara, przypinając do gorsu bukiecik białych i różowych róż zamówiony przezbrata, który właśnie tego dnia zjawił się w Londynie.- To miło ze stronyCharlesa, że pomyślał o kwiatach.- Możesz spodziewać się niejednego bukietu po dzisiejszym wieczorze -oświadczyła zadowolona pani Hunter.- Hester zawiadomiła mnie, że jesteśmyzaproszone na bal, który w przyszłym tygodniu wydaje książę Pentyre, a któ-rego gospodynią będzie lady Jersey.Hester nie spodziewała się zaproszenia,widać jednak po mieście rozeszła się wiadomość o twoim przyjezdzie.Bal u lady Moore był pierwszym ważnym wydarzeniem towarzyskim dlaobu pań.Dotąd spotykały się z niewielkim gronem przyjaciół lady Tate, razbyły na kartach i raz na wieczorku muzycznym.Dla Sary był to pierwszyAnula & ponaousladanscprywatny bal w Londynie, w jakim miała wziąć udział.Nic dziwnego, że byłapodniecona i trochę stremowana.- Wszyscy są dla nas tacy mili, mamo - podjęła.- Chociażby lady Moore,która zaprosiła nas na dzisiejszy wieczór.- Lady Moore znam od niepamiętnych czasów - odparła pani Hunter - alezaproszenie od księcia Pentyre było dla mnie zaskoczeniem.Bardzo to dla naspochlebne, bo u księcia bywa sama śmietanka towarzyska.- Och.- Sara odwróciła się, żeby matka nie dostrzegła zaróżowionychpoliczków.- To doprawdy bardzo uprzejmie ze strony księcia i lady Jersey.- W istocie - przytaknęła pani Hunter.- Idziemy, moja droga.Nie każmyHester i Tildzie zbyt długo czekać.Sara posłusznie wyszła za matką z pokoju.Lady Tate i Tilda zakładaływłaśnie peleryny w holu.Na widok przyjaciółki Tilda uśmiechnęła się.- Wyglądasz ślicznie, Saro.Ta suknia jest doprawdy niezwykła.- Dziękuję.Aadna, prawda?- Tobie jest we wszystkim ładnie - zauważyła lady Tate.- Gotowe dowyjścia? Stangret już podjechał.Pierwsza ruszyła do wyjścia.Przed domem czekał powóz, który miałzawieść panie do domu lady Moore, zaledwie kilka ulic dalej.Mogłyby przejśćspacerem ten krótki odcinek, zanim stajenny zdążył zaprząc konie, alezabrudziłyby balowe pantofelki, a przede wszystkim nie wypadało, by damysame paradowały po mieście wieczorem.W powozie Sara przysłuchiwała się rozmowie swoich towarzyszek.Sama nie odzywała się ani słowem, przejęta czekającym je balem.Czy ktośpoprosi ją do tańca, czy też będzie podpierała ściany? Do tej pory poznawałaprzyjaciółki mamy z dawnych lat oraz damy zaprzyjaznione z lady Tate,aleprawie żadnych panów, a jeśli już, to żonatych albo starych kawalerów.Dom był wspaniale oświetlony, a przed wejściem czekali naAnula & ponaousladanscnadjeżdżających gości pachołkowie z latarniami.Panie wysiadły z powozu,przeszły do drzwi po czerwonym chodniku, oddały w holu pelerynypokojówkom, po czym ruszyły na pierwsze piętro do wielkiego salonuzamienionego na ten wieczór w salę balową.Goście zbierali się jednak wmniejszym saloniku połączonym z salą balową szeroko otwartymi,dwuskrzydłowymi drzwiami.Popijali szampana, pozdrawiali się, wymienialipierwsze uwagi.Lady Moore zaprosiła tylko najbliższych przyjaciół, zaledwiepięćdziesiąt osób.Miał to być, jak pisała w zaproszeniu, skromny wieczór ztańcami" wydany dla jej siostrzenicy Julii.Przywitała Sarę z uśmiechem.- Miło mi, panno Hunter.Saro.Poznaj Julię.Jest trochę młodsza odciebie, ale mam nadzieję, że się zaprzyjaznicie.- Tu spojrzała na bratanicęswojego męża.- Julio, to panna Sara Hunter.Zajmij się nią, proszę.Większośćgości już przybyłą, czekam jeszcze na kilka osób, każdego powinnamprzywitać, ale wy możecie ruszać do tańca, moje panny.Nie ma potrzeby,abyście straciły choć jeden taniec.- Dziękujemy, cioteczko.- Julia dygnęła i zwróciła się do Sary: -Chodzmy, panno Hunter.Bardzo się cieszę, że cię poznałam.Ciocia mówiłami, że to twój pierwszy bal w Londynie, mój także.Będziemy dodawały sobienawzajem otuchy, dobrze?- Oczywiście - odparła Sara z uśmiechem.Julia byłaładną panną o ciemnych włosach, nieco niższą od Sary, a przy tym pogodną itowarzyską, co od razu dawało się odczuć.- Ja też się cieszę, że cię poznałam.Nie mam prawie żadnych znajomych w Londynie.- To tak jak ja - wyznała Julia.- Cioteczka jest szczęśliwa, bo dzisiajwieczorem gości kilka znakomitości.Książę jeszcze nie przybył, ale obiecał,że na pewno będzie.- Och.- stropiła się Sara.- Wybacz, ale nie wiem, o kim mówisz.- O kuzynie cioci, księciu Pentyre - wyjaśniła Julia.- Prawdę mówiąc, toAnula & ponaousladanscbardzo daleki krewny.Ciocia wysłała mu zaproszenie, nie wierząc, że jeprzyjmie.Nadzwyczaj starannie dobiera towarzystwo, w którym raczy bywać.Odmawia nawet wyżej postawionym osobom niż ciocia.- Musi czuć się bardzo ważny.- Chyba tak.Spotkałam go tylko raz, popatrzył tak, jakby mnie w ogólenie widział.Byłam wtedy dzieckiem, lecz nie przypadł mi do gustu.CiociaMary ciągle o nim mówi, ale ja wcale nie chciałabym się za niego wydać.- Dlaczego? - zapytała Sara, trochę zaskoczona zwierzeniami panny.- Och.nie wiem.Po prostu się go boję.- Julia zachichotała nerwowo.-Za dużo mówię, to pewnie z przejęcia.- Nie powinnaś się przejmować.Sara posłała nowej przyjaciółce uśmiech, który miał dodać jej otuchy.Weszły do sali balowej.Kilka par ustawiało się właśnie do pierwszego tańca,inni stali w grupkach, gawędząc.Zostały zauważone! Sara wstrzymała oddech.Kilku panów podeszło donich, jeden skłonił głowę przed Julią.- Panno Moore, mogę prosić do tańca? - Tu spojrzał na Sarę i uniósłbrwi.- Nie miałem chyba zaszczytu.- Lord Henry Arnold - dokonała prezentacji Julia.- A to panna SaraHunter.Sir Mathew, lord Bingham.Sara zatańczyła po kolei ze wszystkimi trzema dżentelmenami: najpierwz lordem Binghamem, potem z lordem Arnoldem, wreszcie z sir Mathew [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Toalety dopełniały długie, sięgające za łokcie, białe rękawiczki.- Bardzo korzystnie się prezentujesz - stwierdziła pani Hunter.- Dobrzeci w tej sukni, chociaż, nie byłam do końca przekonana kiedy madame Deloirją zaproponowała.Sądziłam, że będzie zbyt wytworna, ale madame miałarację.Fason jest niebanalny.- Dziękuję, mamo.Czy już czas wychodzić? Jestem gotowa.- OznajmiłaSara, przypinając do gorsu bukiecik białych i różowych róż zamówiony przezbrata, który właśnie tego dnia zjawił się w Londynie.- To miło ze stronyCharlesa, że pomyślał o kwiatach.- Możesz spodziewać się niejednego bukietu po dzisiejszym wieczorze -oświadczyła zadowolona pani Hunter.- Hester zawiadomiła mnie, że jesteśmyzaproszone na bal, który w przyszłym tygodniu wydaje książę Pentyre, a któ-rego gospodynią będzie lady Jersey.Hester nie spodziewała się zaproszenia,widać jednak po mieście rozeszła się wiadomość o twoim przyjezdzie.Bal u lady Moore był pierwszym ważnym wydarzeniem towarzyskim dlaobu pań.Dotąd spotykały się z niewielkim gronem przyjaciół lady Tate, razbyły na kartach i raz na wieczorku muzycznym.Dla Sary był to pierwszyAnula & ponaousladanscprywatny bal w Londynie, w jakim miała wziąć udział.Nic dziwnego, że byłapodniecona i trochę stremowana.- Wszyscy są dla nas tacy mili, mamo - podjęła.- Chociażby lady Moore,która zaprosiła nas na dzisiejszy wieczór.- Lady Moore znam od niepamiętnych czasów - odparła pani Hunter - alezaproszenie od księcia Pentyre było dla mnie zaskoczeniem.Bardzo to dla naspochlebne, bo u księcia bywa sama śmietanka towarzyska.- Och.- Sara odwróciła się, żeby matka nie dostrzegła zaróżowionychpoliczków.- To doprawdy bardzo uprzejmie ze strony księcia i lady Jersey.- W istocie - przytaknęła pani Hunter.- Idziemy, moja droga.Nie każmyHester i Tildzie zbyt długo czekać.Sara posłusznie wyszła za matką z pokoju.Lady Tate i Tilda zakładaływłaśnie peleryny w holu.Na widok przyjaciółki Tilda uśmiechnęła się.- Wyglądasz ślicznie, Saro.Ta suknia jest doprawdy niezwykła.- Dziękuję.Aadna, prawda?- Tobie jest we wszystkim ładnie - zauważyła lady Tate.- Gotowe dowyjścia? Stangret już podjechał.Pierwsza ruszyła do wyjścia.Przed domem czekał powóz, który miałzawieść panie do domu lady Moore, zaledwie kilka ulic dalej.Mogłyby przejśćspacerem ten krótki odcinek, zanim stajenny zdążył zaprząc konie, alezabrudziłyby balowe pantofelki, a przede wszystkim nie wypadało, by damysame paradowały po mieście wieczorem.W powozie Sara przysłuchiwała się rozmowie swoich towarzyszek.Sama nie odzywała się ani słowem, przejęta czekającym je balem.Czy ktośpoprosi ją do tańca, czy też będzie podpierała ściany? Do tej pory poznawałaprzyjaciółki mamy z dawnych lat oraz damy zaprzyjaznione z lady Tate,aleprawie żadnych panów, a jeśli już, to żonatych albo starych kawalerów.Dom był wspaniale oświetlony, a przed wejściem czekali naAnula & ponaousladanscnadjeżdżających gości pachołkowie z latarniami.Panie wysiadły z powozu,przeszły do drzwi po czerwonym chodniku, oddały w holu pelerynypokojówkom, po czym ruszyły na pierwsze piętro do wielkiego salonuzamienionego na ten wieczór w salę balową.Goście zbierali się jednak wmniejszym saloniku połączonym z salą balową szeroko otwartymi,dwuskrzydłowymi drzwiami.Popijali szampana, pozdrawiali się, wymienialipierwsze uwagi.Lady Moore zaprosiła tylko najbliższych przyjaciół, zaledwiepięćdziesiąt osób.Miał to być, jak pisała w zaproszeniu, skromny wieczór ztańcami" wydany dla jej siostrzenicy Julii.Przywitała Sarę z uśmiechem.- Miło mi, panno Hunter.Saro.Poznaj Julię.Jest trochę młodsza odciebie, ale mam nadzieję, że się zaprzyjaznicie.- Tu spojrzała na bratanicęswojego męża.- Julio, to panna Sara Hunter.Zajmij się nią, proszę.Większośćgości już przybyłą, czekam jeszcze na kilka osób, każdego powinnamprzywitać, ale wy możecie ruszać do tańca, moje panny.Nie ma potrzeby,abyście straciły choć jeden taniec.- Dziękujemy, cioteczko.- Julia dygnęła i zwróciła się do Sary: -Chodzmy, panno Hunter.Bardzo się cieszę, że cię poznałam.Ciocia mówiłami, że to twój pierwszy bal w Londynie, mój także.Będziemy dodawały sobienawzajem otuchy, dobrze?- Oczywiście - odparła Sara z uśmiechem.Julia byłaładną panną o ciemnych włosach, nieco niższą od Sary, a przy tym pogodną itowarzyską, co od razu dawało się odczuć.- Ja też się cieszę, że cię poznałam.Nie mam prawie żadnych znajomych w Londynie.- To tak jak ja - wyznała Julia.- Cioteczka jest szczęśliwa, bo dzisiajwieczorem gości kilka znakomitości.Książę jeszcze nie przybył, ale obiecał,że na pewno będzie.- Och.- stropiła się Sara.- Wybacz, ale nie wiem, o kim mówisz.- O kuzynie cioci, księciu Pentyre - wyjaśniła Julia.- Prawdę mówiąc, toAnula & ponaousladanscbardzo daleki krewny.Ciocia wysłała mu zaproszenie, nie wierząc, że jeprzyjmie.Nadzwyczaj starannie dobiera towarzystwo, w którym raczy bywać.Odmawia nawet wyżej postawionym osobom niż ciocia.- Musi czuć się bardzo ważny.- Chyba tak.Spotkałam go tylko raz, popatrzył tak, jakby mnie w ogólenie widział.Byłam wtedy dzieckiem, lecz nie przypadł mi do gustu.CiociaMary ciągle o nim mówi, ale ja wcale nie chciałabym się za niego wydać.- Dlaczego? - zapytała Sara, trochę zaskoczona zwierzeniami panny.- Och.nie wiem.Po prostu się go boję.- Julia zachichotała nerwowo.-Za dużo mówię, to pewnie z przejęcia.- Nie powinnaś się przejmować.Sara posłała nowej przyjaciółce uśmiech, który miał dodać jej otuchy.Weszły do sali balowej.Kilka par ustawiało się właśnie do pierwszego tańca,inni stali w grupkach, gawędząc.Zostały zauważone! Sara wstrzymała oddech.Kilku panów podeszło donich, jeden skłonił głowę przed Julią.- Panno Moore, mogę prosić do tańca? - Tu spojrzał na Sarę i uniósłbrwi.- Nie miałem chyba zaszczytu.- Lord Henry Arnold - dokonała prezentacji Julia.- A to panna SaraHunter.Sir Mathew, lord Bingham.Sara zatańczyła po kolei ze wszystkimi trzema dżentelmenami: najpierwz lordem Binghamem, potem z lordem Arnoldem, wreszcie z sir Mathew [ Pobierz całość w formacie PDF ]