[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomyślałem, że jedno i drugie było sposobemucieczki od codzienności, w zasadzie bezsensowną rozrywką, niemającąna celu niczego innego poza uniknięciem konfrontacji z prawdziwymiproblemami.Rozważałem, czy nie wrócić do pokoju, ale czekały mnietam jedynie czarna depresja i brunatny alkohol.Zamówiłem więcejbiałego wina i zostałem na dole.Magda pracowała.Czasami posyłała mi spojrzenie, raz podeszła.Jej głos i słowa były neutralne, ale na chwilę dotknęła mnie biodrem,pochylając się nad stołem, żeby sprzątnąć mój talerz.Uśmiechnęła się,a ja odwzajemniłem uśmiech, jednak wydał mi się on sztywnyi sztuczny.Nieco później w drzwiach zjawił się Frank.Przeszedł przez lokali bez pytania ciężko usiadł przy moim stoliku.– Kieliszek wina? – zaproponowałem, unosząc butelkę, alepokręcił głową.– Nie, dziękuję – odparł.– Nie znoszę białego wina.W sumie toczerwonego też nie.Zamówił duże piwo, wypił je jednym haustem, po czym pomachałręką na znak, że prosi o kolejne.Zdałem sobie sprawę, że już wcześniej pił.Miał lekko błędny wzrok i nieskoordynowane gesty, poza tym lekkobełkotał.– Co tam, Mikael? – rzucił.– Znalazłeś mordercę?Mówił zbyt głośno.Goście siedzący przy najbliższych stolikachodwrócili się w naszą stronę.– Nie.Wcale nie szukam mordercy.Nie jestem prywatnymdetektywem.Sprawdzam jedynie dowody, upewniam się, czy sąwystarczające, czy może popełniono błąd.– Na przykład jaki? Czego ty właściwie szukasz?– Czegokolwiek.– Nie no, naprawdę, Mikael.– Pochylił się ku mnie nad stołemz natarczywością typową dla pijanych.Jego oddech pachniał piwemi nikotyną.– No naprawdę, nie wciskaj mi tu kitu.Pamiętaj, że jestempolicjantem.Czego szukasz? Jaką masz hipotezę? Nie mów mi, żebłądzisz po omacku!Zawahałem się.– Pomogłoby mi, gdybym znalazł kogoś, kto mógł mieć motyw.Naprzykład kogoś, kto napastował dziewczęta albo był zazdrosny.Klasyczne motywy zabójstwa.Wykrzywił usta w lekkim grymasie.– Więc jednak szukasz mordercy.Wzruszyłem ramionami.– Szukam luźnych wątków.– Zabito dwie dziewczyny, Mikael, nie jedną.Jak to się ma dotwojej teorii? Zabójca był zazdrosny o obie? – Mówił z pogardąw głosie, a ja znowu wzruszyłem ramionami.– Może jedna z nich coś powiedziała albo coś wiedziała.– To znaczy?Pomyślałem o tym, co Stina zdradziła mi na temat desperackiejmiłości Franka do własnej kuzynki, i o tym, że sam mi o tym niewspomniał.– To znaczy, że motyw obu zabójstw nie musiał być taki sam,chociaż na to wygląda.Anne zginęła pierwsza, prawda? Siri mogła cośzobaczyć albo wiedzieć coś, co zagrażało zabójcy.Gapił się na mnie.– To czyste spekulacje.Ja też wbiłem w niego wzrok.– A co z napadem na mnie? Zrobiłeś cokolwiek w tej sprawie czysądzisz, że dostałem za swoje?Trochę później Magda usiadła z nami, tak samo jak pierwszegowieczoru.Frank był dość mocno pijany, a ja też zdawałem sobie sprawę,że jestem wstawiony.Obaj nie odzywaliśmy się za wiele, przez coMagda mówiła więcej niż zwykle.Frank odpowiadał niechętnie, więc pojakimś czasie zaczęła zwracać się tylko do mnie.Śmiała się głośno,w nieco wymuszony sposób.Frank coraz bardziej pochmurniał.– Posłuchaj – powiedziałem, próbując poprawić atmosferę.–Potrzebuję podwózki.– Dokąd? – zapytała Magda.– Muszę odwiedzić Arona.On nie lubi tutaj przyjeżdżać, więc ktośmusi mnie tam podrzucić łodzią.Znacie kogoś takiego?– Mogę cię tam zabrać – oznajmił Frank, a ja popatrzyłem na niegotrochę zdziwiony.– Ty? Nie sądziłem, że chcesz oglądać jego gębę.– Nie muszę przecież schodzić na ląd i się z nim witać, prawda? Zato mogę cię przewieźć, o ile ci się nie spieszy.Mam żaglówkę, więc nie pójdzie zbyt szybko.– To daleko?– Zejdzie nam pewnie z półtorej godziny.– Okej.Może być jutro?– Umowa stoi – odparł Frank, po czym wstał, zachwiał sięi przytrzymał oparcia krzesła.– A teraz już chyba pójdę do domu.Życzył nam dobrej nocy i chwiejnie skierował się do drzwi.– O co się kłóciliście? – zapytała Magda.– Kłóciliśmy?– Panowała tu dziwna atmosfera, kiedy do was podeszłam.Myślałam.– Był po prostu w kiepskim nastroju.Wiesz, co Frank sądzi o tym,co robię.– Ty też nie masz najlepszego humoru – stwierdziła Magda.Naglewydała mi się wykończona; chwyciła kieliszek i szybko go opróżniła.–Jestem zmęczona, Mikael.Zdecydowanie za mało spałam w nocy.Idęsię położyć.ROZDZIAŁ 32– Fjellbergøy.– Frank wskazał wyspę palcem.Było to jedno z nielicznych słów, jakie wypowiedział przez całądrogę, z wyjątkiem kilku komend [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Pomyślałem, że jedno i drugie było sposobemucieczki od codzienności, w zasadzie bezsensowną rozrywką, niemającąna celu niczego innego poza uniknięciem konfrontacji z prawdziwymiproblemami.Rozważałem, czy nie wrócić do pokoju, ale czekały mnietam jedynie czarna depresja i brunatny alkohol.Zamówiłem więcejbiałego wina i zostałem na dole.Magda pracowała.Czasami posyłała mi spojrzenie, raz podeszła.Jej głos i słowa były neutralne, ale na chwilę dotknęła mnie biodrem,pochylając się nad stołem, żeby sprzątnąć mój talerz.Uśmiechnęła się,a ja odwzajemniłem uśmiech, jednak wydał mi się on sztywnyi sztuczny.Nieco później w drzwiach zjawił się Frank.Przeszedł przez lokali bez pytania ciężko usiadł przy moim stoliku.– Kieliszek wina? – zaproponowałem, unosząc butelkę, alepokręcił głową.– Nie, dziękuję – odparł.– Nie znoszę białego wina.W sumie toczerwonego też nie.Zamówił duże piwo, wypił je jednym haustem, po czym pomachałręką na znak, że prosi o kolejne.Zdałem sobie sprawę, że już wcześniej pił.Miał lekko błędny wzrok i nieskoordynowane gesty, poza tym lekkobełkotał.– Co tam, Mikael? – rzucił.– Znalazłeś mordercę?Mówił zbyt głośno.Goście siedzący przy najbliższych stolikachodwrócili się w naszą stronę.– Nie.Wcale nie szukam mordercy.Nie jestem prywatnymdetektywem.Sprawdzam jedynie dowody, upewniam się, czy sąwystarczające, czy może popełniono błąd.– Na przykład jaki? Czego ty właściwie szukasz?– Czegokolwiek.– Nie no, naprawdę, Mikael.– Pochylił się ku mnie nad stołemz natarczywością typową dla pijanych.Jego oddech pachniał piwemi nikotyną.– No naprawdę, nie wciskaj mi tu kitu.Pamiętaj, że jestempolicjantem.Czego szukasz? Jaką masz hipotezę? Nie mów mi, żebłądzisz po omacku!Zawahałem się.– Pomogłoby mi, gdybym znalazł kogoś, kto mógł mieć motyw.Naprzykład kogoś, kto napastował dziewczęta albo był zazdrosny.Klasyczne motywy zabójstwa.Wykrzywił usta w lekkim grymasie.– Więc jednak szukasz mordercy.Wzruszyłem ramionami.– Szukam luźnych wątków.– Zabito dwie dziewczyny, Mikael, nie jedną.Jak to się ma dotwojej teorii? Zabójca był zazdrosny o obie? – Mówił z pogardąw głosie, a ja znowu wzruszyłem ramionami.– Może jedna z nich coś powiedziała albo coś wiedziała.– To znaczy?Pomyślałem o tym, co Stina zdradziła mi na temat desperackiejmiłości Franka do własnej kuzynki, i o tym, że sam mi o tym niewspomniał.– To znaczy, że motyw obu zabójstw nie musiał być taki sam,chociaż na to wygląda.Anne zginęła pierwsza, prawda? Siri mogła cośzobaczyć albo wiedzieć coś, co zagrażało zabójcy.Gapił się na mnie.– To czyste spekulacje.Ja też wbiłem w niego wzrok.– A co z napadem na mnie? Zrobiłeś cokolwiek w tej sprawie czysądzisz, że dostałem za swoje?Trochę później Magda usiadła z nami, tak samo jak pierwszegowieczoru.Frank był dość mocno pijany, a ja też zdawałem sobie sprawę,że jestem wstawiony.Obaj nie odzywaliśmy się za wiele, przez coMagda mówiła więcej niż zwykle.Frank odpowiadał niechętnie, więc pojakimś czasie zaczęła zwracać się tylko do mnie.Śmiała się głośno,w nieco wymuszony sposób.Frank coraz bardziej pochmurniał.– Posłuchaj – powiedziałem, próbując poprawić atmosferę.–Potrzebuję podwózki.– Dokąd? – zapytała Magda.– Muszę odwiedzić Arona.On nie lubi tutaj przyjeżdżać, więc ktośmusi mnie tam podrzucić łodzią.Znacie kogoś takiego?– Mogę cię tam zabrać – oznajmił Frank, a ja popatrzyłem na niegotrochę zdziwiony.– Ty? Nie sądziłem, że chcesz oglądać jego gębę.– Nie muszę przecież schodzić na ląd i się z nim witać, prawda? Zato mogę cię przewieźć, o ile ci się nie spieszy.Mam żaglówkę, więc nie pójdzie zbyt szybko.– To daleko?– Zejdzie nam pewnie z półtorej godziny.– Okej.Może być jutro?– Umowa stoi – odparł Frank, po czym wstał, zachwiał sięi przytrzymał oparcia krzesła.– A teraz już chyba pójdę do domu.Życzył nam dobrej nocy i chwiejnie skierował się do drzwi.– O co się kłóciliście? – zapytała Magda.– Kłóciliśmy?– Panowała tu dziwna atmosfera, kiedy do was podeszłam.Myślałam.– Był po prostu w kiepskim nastroju.Wiesz, co Frank sądzi o tym,co robię.– Ty też nie masz najlepszego humoru – stwierdziła Magda.Naglewydała mi się wykończona; chwyciła kieliszek i szybko go opróżniła.–Jestem zmęczona, Mikael.Zdecydowanie za mało spałam w nocy.Idęsię położyć.ROZDZIAŁ 32– Fjellbergøy.– Frank wskazał wyspę palcem.Było to jedno z nielicznych słów, jakie wypowiedział przez całądrogę, z wyjątkiem kilku komend [ Pobierz całość w formacie PDF ]