[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zbiera karty i znów zaczyna jetasować.- Czaisz?- Och, złoję ci tyłek, Ward.- Zacieram ręce i sadowię się wygodnie.Jesse uśmiecha się pobłażliwie, pewnie myśli, że mam urojenia.W końcu JesseWard jest mistrzem we wszystkim.Musimy ustalić stawkę, skarbie.- Nie pobieram opłat za seks.Już to chyba ustaliliśmy.Jesse odrzuca głowę do tyłu, śmiejąc się do rozpuku.Próbuję zachować powagę,ale uwielbiam, kiedy się tak śmieje.- Miałem na myśli to, o co gramy.- Wbija we mnie zielone oczy.- Boże,cholernie cię kocham.- Wiem.Więc o co gramy? - Ta gra zaczyna mi się coraz bardziej podobać.- Ile części garderoby masz na sobie? - Przesuwa wzrokiem po moim ciele, jakgdyby przeprowadzał w myślą obliczenia.Gra w karty nie wydaje mi się już nudna.- Trzy.Sukienka, stanik i figi.A, i jeszcze buty, więc pięć.- Wskazuję japonki.- Zdejmij japonki - rozkazuje Jesse.- Ja mam na sobie tylko dwie rzeczy.-Ciągnie za koszulkę i szorty.- A bokserki?- Zawadzały mi - rzuca niedbale Jesse, rozdając każdemu po dwie karty.Doskonale wiem, do czego zmierza.%7ładnych przeszkód.- Ten, kto pierwszy będzienagi, przegrywa -oznajmia z uśmiechem - a wygrywający obejmuje władzę.Wzdycham, widząc jego rozbawienie.- A co z zawsze i wszędzie ?Jestem rozsądny.- Wzrusza ramionami, wskazując ruchem głowy moje karty.-Nie przeginaj.Zawsze mogę wycofać ofertę zrzeczenia się władzy.Podnoszę karty tak, żeby w nie nie zajrzał i trzymam je przy twarzy.Jak zwyklejest bardzo pewny siebie, skoro pozwolił mi zachować o jedną rzecz więcej.Nie ma nic rozsądnego w targowaniu się o to, kto ma władze w naszym związku.- Zerkam w swoje karty.Mam dwie siódemki.- Dobieram.Podsuwa mi kartę, nie przestając się uśmiechać.To część naszej normalności.Proszę.Dziękuję - odpowiadam uprzejmie, podnosząc kartę z podłogi.To ósemka.Prycham teatralnie i rzucam karty na ziemię Fura -burczę.Jesse uśmiecha się i odwraca swoje karty, pokazując waleta i dziewiątkę.- Chyba nie będę dobierał - zastanawia się na głos.- Przegrałaś.- Kręcę głową,gdy odkłada karty i powoli zaczyna iść na czworakach w moją stronę, przewiercającmnie płomiennym spojrzeniem.Serce bije mi szybciej na widok jego zbliżającej siępostaci, a gdy jest już blisko, powoli sięga ku mojej szyi.- Pozbądzmy się tejsukienki - szepcze, rozsupłując węzeł na karku.- Podnieś się.Zmuszam się, żeby wstać, choć wolałabym paść na plecy i pozwolić, żeby mniewziął, tu i teraz.Może zachować władze.Nie chcę jej.Nigdy.Patrzę pożądliwymwzrokiem, jak łapie dół sukienki i ściąga mi ją przez głowę, po czym ,ciska nakanapę.Nachyla mi się do ucha i skubie małżowinę.Koronka - mruczy, a ja czuję na skórze jego gorący oddech.Tężeję, choćwzbraniam się przed tym, a wtedy on zostawia mnie jak gdyby nigdy nic i siada napodłodze.Usiądz.Zamykam oczy i biorę się w garść.Muszę być silna, bo dla niego to naprawdęjest gra.Siadam z powrotem w mojej koronkowej bieliznie i jak prawdziwakusicielka rozkładam szeroko nogi i opieram się na rękach.Skoro ma ochotę nagierki, nie mogę być gorsza.Rozdawaj, Lordzie.Znaczący uśmieszek na jego twarzy potwierdza moje przypuszczenia.Jegokusicielka sprostała swojej reputacji.Gdy rozdał już karty, zaglądam w nie ostrożniei natychmiast oznajmiam, że nie będę dobierać.Jesse kiwa głową z namysłem iodwraca swoje karty.Ma dziewiątkę i królową.Zdrów.- Spogląda na mnie, a ja z uśmiecham rzucam na ziemię moje dwa króle,po czym ruszam w jego stronę na czworakach.Siadam mu okrakiem na udach i łapiędół koszulki.Zdejmij koszulkę - szepczę, podciągając ją do góry.Bez ponaglania unosi ręcedo góry, a ja rzucam T-shirt za niego, wzdycham i całuję go w tors.- Hm, stoi.-Ocieram się lubieżnie o jego krocze.Jesse wciąga gwałtownie powietrze, ale jaschodzę mu z kolan i siadam z powrotem na dywanie.- Rozdawaj.Widzę wyraznie, że walczy z pokusą rzucenia się na mnie.Poznaję to posposobie, w jaki dyskretnie poprawia spodenki w kroku, gryząc wściekle dolnąwargę Jest bardzo skoncentrowany, a ja jestem zachwycona.Z każdym wygranymrozdaniem mogę podziwiać coraz wspanialsze widoki.Jeszcze jedna wygrana ibędzie mój, a ja obejmę władzeZnów rozdaje.Podnoszę karty i szybko obliczam, że mam czternaście punktów.- Dobieram.- Gestem daję mu znać, żeby podał mi kartę.Dwójka.Razem:szesnaście punktów.Holender naprawdę nie wiem, co robić.- Zdrów.Nie, dobieram- Jesse podaje mi z uśmiechem następną kartę.- Nie! Nie chcę -Odpycham kartę, ajego uśmiech robi się jeszcze szerszyNie możesz się zdecydować?-pyta, prostując się, jak gdyby chciał się pochwalićswoją wyrzezbioną klatą.Mrugam powiekami, usiłując zachować koncentrację.Niepozwolę się rozproszyć, ale powstrzymanie się przed zerkaniem jest piekielnietrudne.- Nie, zdrów - potwierdzam wyniośle.Okej.- Z trudem powstrzymując uśmiech, odwraca swoje karty.- Hm, szesnaście- zastanawia się na głos.- Co tu zrobić?Wzruszam ramionami.- Ty decydujesz.- Nie przypominam mu, co mówił podczas partii próbnej.Mamna to ogromną ochotę, ale powstrzymuję się.Chcę zobaczyć, jak Pan Doskonały wewszystkim to rozegra.Dobieram - mówi, odwracając kolejną kartę.Nie wiem, jakim cudem udaje misię zachować powagę, gdy okazuje się, że to szóstka.- Ojej - szepczę, odrywając wzrok od jego kart i sunę w górę jego torsu i szyi, ażw końcu spoglądam w jego cudowną twarz.- Zaryzykowałeś.- Rzucam w niegomoimi kartami, których suma wynosi szesnaście.- Ja nie.Wyskakuj z szortów.Prrzygląda się moim kartom, krzywiąc nieznacznie usta i kręcąc głową.- Pokonałaś mnie, skarbie.- Ja mam władzę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Zbiera karty i znów zaczyna jetasować.- Czaisz?- Och, złoję ci tyłek, Ward.- Zacieram ręce i sadowię się wygodnie.Jesse uśmiecha się pobłażliwie, pewnie myśli, że mam urojenia.W końcu JesseWard jest mistrzem we wszystkim.Musimy ustalić stawkę, skarbie.- Nie pobieram opłat za seks.Już to chyba ustaliliśmy.Jesse odrzuca głowę do tyłu, śmiejąc się do rozpuku.Próbuję zachować powagę,ale uwielbiam, kiedy się tak śmieje.- Miałem na myśli to, o co gramy.- Wbija we mnie zielone oczy.- Boże,cholernie cię kocham.- Wiem.Więc o co gramy? - Ta gra zaczyna mi się coraz bardziej podobać.- Ile części garderoby masz na sobie? - Przesuwa wzrokiem po moim ciele, jakgdyby przeprowadzał w myślą obliczenia.Gra w karty nie wydaje mi się już nudna.- Trzy.Sukienka, stanik i figi.A, i jeszcze buty, więc pięć.- Wskazuję japonki.- Zdejmij japonki - rozkazuje Jesse.- Ja mam na sobie tylko dwie rzeczy.-Ciągnie za koszulkę i szorty.- A bokserki?- Zawadzały mi - rzuca niedbale Jesse, rozdając każdemu po dwie karty.Doskonale wiem, do czego zmierza.%7ładnych przeszkód.- Ten, kto pierwszy będzienagi, przegrywa -oznajmia z uśmiechem - a wygrywający obejmuje władzę.Wzdycham, widząc jego rozbawienie.- A co z zawsze i wszędzie ?Jestem rozsądny.- Wzrusza ramionami, wskazując ruchem głowy moje karty.-Nie przeginaj.Zawsze mogę wycofać ofertę zrzeczenia się władzy.Podnoszę karty tak, żeby w nie nie zajrzał i trzymam je przy twarzy.Jak zwyklejest bardzo pewny siebie, skoro pozwolił mi zachować o jedną rzecz więcej.Nie ma nic rozsądnego w targowaniu się o to, kto ma władze w naszym związku.- Zerkam w swoje karty.Mam dwie siódemki.- Dobieram.Podsuwa mi kartę, nie przestając się uśmiechać.To część naszej normalności.Proszę.Dziękuję - odpowiadam uprzejmie, podnosząc kartę z podłogi.To ósemka.Prycham teatralnie i rzucam karty na ziemię Fura -burczę.Jesse uśmiecha się i odwraca swoje karty, pokazując waleta i dziewiątkę.- Chyba nie będę dobierał - zastanawia się na głos.- Przegrałaś.- Kręcę głową,gdy odkłada karty i powoli zaczyna iść na czworakach w moją stronę, przewiercającmnie płomiennym spojrzeniem.Serce bije mi szybciej na widok jego zbliżającej siępostaci, a gdy jest już blisko, powoli sięga ku mojej szyi.- Pozbądzmy się tejsukienki - szepcze, rozsupłując węzeł na karku.- Podnieś się.Zmuszam się, żeby wstać, choć wolałabym paść na plecy i pozwolić, żeby mniewziął, tu i teraz.Może zachować władze.Nie chcę jej.Nigdy.Patrzę pożądliwymwzrokiem, jak łapie dół sukienki i ściąga mi ją przez głowę, po czym ,ciska nakanapę.Nachyla mi się do ucha i skubie małżowinę.Koronka - mruczy, a ja czuję na skórze jego gorący oddech.Tężeję, choćwzbraniam się przed tym, a wtedy on zostawia mnie jak gdyby nigdy nic i siada napodłodze.Usiądz.Zamykam oczy i biorę się w garść.Muszę być silna, bo dla niego to naprawdęjest gra.Siadam z powrotem w mojej koronkowej bieliznie i jak prawdziwakusicielka rozkładam szeroko nogi i opieram się na rękach.Skoro ma ochotę nagierki, nie mogę być gorsza.Rozdawaj, Lordzie.Znaczący uśmieszek na jego twarzy potwierdza moje przypuszczenia.Jegokusicielka sprostała swojej reputacji.Gdy rozdał już karty, zaglądam w nie ostrożniei natychmiast oznajmiam, że nie będę dobierać.Jesse kiwa głową z namysłem iodwraca swoje karty.Ma dziewiątkę i królową.Zdrów.- Spogląda na mnie, a ja z uśmiecham rzucam na ziemię moje dwa króle,po czym ruszam w jego stronę na czworakach.Siadam mu okrakiem na udach i łapiędół koszulki.Zdejmij koszulkę - szepczę, podciągając ją do góry.Bez ponaglania unosi ręcedo góry, a ja rzucam T-shirt za niego, wzdycham i całuję go w tors.- Hm, stoi.-Ocieram się lubieżnie o jego krocze.Jesse wciąga gwałtownie powietrze, ale jaschodzę mu z kolan i siadam z powrotem na dywanie.- Rozdawaj.Widzę wyraznie, że walczy z pokusą rzucenia się na mnie.Poznaję to posposobie, w jaki dyskretnie poprawia spodenki w kroku, gryząc wściekle dolnąwargę Jest bardzo skoncentrowany, a ja jestem zachwycona.Z każdym wygranymrozdaniem mogę podziwiać coraz wspanialsze widoki.Jeszcze jedna wygrana ibędzie mój, a ja obejmę władzeZnów rozdaje.Podnoszę karty i szybko obliczam, że mam czternaście punktów.- Dobieram.- Gestem daję mu znać, żeby podał mi kartę.Dwójka.Razem:szesnaście punktów.Holender naprawdę nie wiem, co robić.- Zdrów.Nie, dobieram- Jesse podaje mi z uśmiechem następną kartę.- Nie! Nie chcę -Odpycham kartę, ajego uśmiech robi się jeszcze szerszyNie możesz się zdecydować?-pyta, prostując się, jak gdyby chciał się pochwalićswoją wyrzezbioną klatą.Mrugam powiekami, usiłując zachować koncentrację.Niepozwolę się rozproszyć, ale powstrzymanie się przed zerkaniem jest piekielnietrudne.- Nie, zdrów - potwierdzam wyniośle.Okej.- Z trudem powstrzymując uśmiech, odwraca swoje karty.- Hm, szesnaście- zastanawia się na głos.- Co tu zrobić?Wzruszam ramionami.- Ty decydujesz.- Nie przypominam mu, co mówił podczas partii próbnej.Mamna to ogromną ochotę, ale powstrzymuję się.Chcę zobaczyć, jak Pan Doskonały wewszystkim to rozegra.Dobieram - mówi, odwracając kolejną kartę.Nie wiem, jakim cudem udaje misię zachować powagę, gdy okazuje się, że to szóstka.- Ojej - szepczę, odrywając wzrok od jego kart i sunę w górę jego torsu i szyi, ażw końcu spoglądam w jego cudowną twarz.- Zaryzykowałeś.- Rzucam w niegomoimi kartami, których suma wynosi szesnaście.- Ja nie.Wyskakuj z szortów.Prrzygląda się moim kartom, krzywiąc nieznacznie usta i kręcąc głową.- Pokonałaś mnie, skarbie.- Ja mam władzę [ Pobierz całość w formacie PDF ]