[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jestem w ciąży! Spodziewamy się dziecka!Holly przeżyła wstrząs.Tego również nie przewidziała.Łzy nabiegły jej do oczu, kiedy podeszła doSharon i Johna, żeby im pogratulować.Usiadła i zaczęła głęboko oddychać.Nie potrafiła sięopanować.- Wznieśmy toast za zaręczyny Toma i Denise, a także za dziecko Sharon i Johna!Zaczęto trącać się kieliszkami.Holly jadła w milczeniu, bez apetytu.Po kolacji wyszli z Danielemwcześniej niż pozostali goście.Nikt jej nie zatrzymywał.Zostawiła swoje ostatnie trzydzieści eurona rachunek.W drodze powrotnej oboje milczeli.Holly cieszyła się szczęściem przyjaciółek, ale nie opuszczałojej poczucie, że została za nimi daleko w tyle.Wszyscy mieli powody do radości oprócz niej.Daniel podjechał pod jej dom.- Masz ochotę wstąpić na kawę albo na herbatę?Była pewna, że odmówi.Zdziwiła się, kiedy przyjął zaproszenie.Naprawdę polubiła Daniela, alewłaśnie teraz chciała zostać sama.- Niesamowity wieczór, co? - spytał, popijając kawę.Pokiwała głową.- Znam te dziewczyny całe życie, a tak mnie zaskoczyły.Sharon nie piła, kiedy byłyśmy na urlopie,rano wymiotowała, ale twierdziła, że to choroba morska.Nagle w głowie Holly wszystko zaczęło się układać w całość.- Choroba morska? - spytał zdziwiony Daniel.- Po tej przygodzie, kiedy omal nie zginęłyśmy - wyjaśniła.- Rozumiem.Tym razem żadne z nich się nie roześmiało.- Dziwne - powiedział, sadowiąc się na kanapie.No nie, pomyślała Holly.Nigdy stąd nie wyjdzie.- Koledzy zawsze twierdzili, że ja i Laura pobierzemy się pierwsi.Nie przypuszczałem, że Lauramoże wziąć ślub.przede mną.- Wychodzi za mąż? - dopytywała się Holly.- I to za mojego przyjaciela - roześmiał się gorzko.- Rozumiem, że teraz już byłego?- Jasne.Siedzieli jeszcze chwilę w milczeniu, Holly spojrzała na zegar.Minęła północ.Chętnie by go jużpożegnała.Nie mogła się doczekać, żeby otworzyć kopertę.Daniel jakby czytał w jej myślach.- A jak twoje listy z góry?- Właśnie dzisiaj mam otworzyć kolejny, dlatego.- urwała i spojrzała na Daniela.- Rozumiem - powiedział i zerwał się.- W takim razie zostawię cię już samą.Zagryzła wargę.- Stokrotne dzięki za podrzucenie mnie do domu.- Niema za co.Uścisnęli się na pożegnanie.- Do zobaczenia - powiedziała, ogarnięta skrupułami, które jednak natychmiast ją opuściły, kiedyzamknęła za nim drzwi.- A teraz powiedz, Gerry - szepnęła - co przygotowałeś dla mnie na ten miesiąc.Ściskając w ręku kopertę, spojrzała na kuchenny zegar.Wskazywał kwadrans po północy.ZwykleSharon i Denise już o tej porze dzwoniły.Najwyraźniej wobec zaręczyn i ciąży pamięć o Gerrymzeszła na dalszy plan.Złajała się w duchu za swą zgryźliwość.Najchętniej wróciłaby do restauracjii świętowała z przyjaciółmi jak dawniej.Ale nie mogła się zdobyć nawet na uśmiech.Zazdrościła im szczęścia.Przepełniała ją złość, że ich życie biegnie naprzód.Nawet wtowarzystwie koleżanek, nawet wśród tysiąca ludzi czuła samotność.Ale najbardziej doskwierałajej ona we własnym pustym domu.Nie pamiętała, kiedy ostatnio była naprawdę szczęśliwa.Jakże pragnęła zasnąć, nie walcząc znatręctwem myśli.Tęskniła za świadomością, że jest kochana, że Gerry przygląda jej się, gdyoglądają telewizję lub jedzą kolację.Tęskniła za spojrzeniem, którym ogarniał ją, gdy wchodziła dopokoju.Za jego dotykiem, uściskiem, radą, za czułymi słowami miłości.Nienawidziła liczenia dni do następnego listu, bo niczego już po nim nie oczekiwała.Zresztą i takzostały jeszcze tylko trzy.I odpychała od siebie myśl, jak będzie wyglądało jej życie, kiedywiadomości od Gerry’ego się skończą.Wspomnienia były cudowne, ale trudno tylko nimi żyć.Powoli otworzyła siódmą kopertę.Mierz wysoko, bo nawet jeśli chybisz, znajdziesz się wśród gwiazd.Obiecaj mi, że tym razemznajdziesz pracę, która będzie Ci odpowiadała! PS Kocham Cię.Holly przeczytała list ponownie, zastanawiając się nad własną reakcją.Po tak długiej przerwiebardzo się bała podjąć jakąkolwiek pracę.Wydawało jej się, że jeszcze nie jest gotowa.Zrozumiałajednak, że nie ma wyjścia.Skoro Gerry tak powiedział, musi to zrobić.Uśmiechnęła się do siebie.- Obiecuję - powiedziała wesoło.Długo wpatrywała się w jego pismo, a kiedy przeanalizowała jużkażde słowo, z szuflady w kuchni wyjęła notatnik i długopis, po czym zaczęła sporządzać własnąlistę możliwych prac:1.Agentka FBI: - Nie jestem Amerykanką.Nie chcę mieszkać w Ameryce.Nie mamdoświadczenia z pracą w policji.2.Adwokatka: - Nie znosiłam szkoły.Nie znosiłam nauki.3.Lekarka: - Fuj.4.Pielęgniarka: - Mało twarzowe uniformy.Kelnerka: - Za bardzo bym się objadała.Kosmetyczka: - Obgryzam paznokcie, rzadko depiluję nogi.Nie chcę oglądać różnych zakamarkówludzkich ciał.Sekretarka: - Już nigdy.8.Aktorka: - Chyba już nie przebiję swojego występu w głośnym filmie „Dziewczęta w wielkimmieście”.9.Przedsiębiorcza kobieta interesu, która bierze życie w swoje ręce: - Hm.Jutro sprawdzę oferty.W końcu padła na łóżko i przyśniło jej się, że jako wybitna specjalistka od reklamy prowadzi ważnąprezentację na najwyższym piętrze wieżowca z widokiem na Grafton Street.Rzeczywiście Gerryradził jej mierzyć wysoko.Nazajutrz rano obudziła się wcześnie.Rozemocjonowana snem o sukcesie, poszła do miejscowejbiblioteki, żeby poszukać pracy w Internecie.Bibliotekarka wskazała jej rząd komputerów w głębisali.- Opłata wynosi pięć euro za dwadzieścia minut w sieci.Holly wręczyła jej ostatnie dziesięć euro.Tylko tyle udało jej się wyjąć rano z banku, zanimbankomat zapiszczał: Brak środków na koncie.Nie mogła uwierzyć, że już nic jej nie zostało.- Nie teraz - powiedziała bibliotekarka i oddała jej pieniądze.- Zapłaci pani, kiedy pani skończy.Ruszyła do komputerów, ale zorientowała się, że wszystkie są zajęte.Stała, bębniła palcami wtorebkę i rozglądała się.Wtem zobaczyła klikającego Richarda.Podeszła, dotknęła go w ramię.Ażpodskoczył, wystraszony, i obrócił się z krzesłem.- Cześć - przywitała go szeptem.- Cześć, Holly.Co ty tu robisz? - zapytał speszony, jakby go przyłapała na gorącym uczynku.- Czekam na komputer - wyjaśniła.- Postanowiłam rozejrzeć się w końcu za pracą - oznajmiła zdumą.- W takim razie weź ten - zaproponował i zgasił ekran.- Wcale cię nie poganiam - wybąkała.- Ale ja już skończyłem.Szukałem czegoś do pracy.- Aż tutaj ? - spytała zaskoczona.- Czy nie macie komputerów w Blackrock?Nie była pewna, gdzie Richard pracuje, ale niegrzecznie byłoby pytać teraz, skoro niezainteresowała się tym przez ponad dziesięć lat.Wiedziała, że chodzi w białym kitlu polaboratorium i wpuszcza kolorowe substancje do probówek.- Służba nie drużba - zażartował ni w pięć, ni w dziewięć Richard.Pożegnał się prędko i podszedłdo lady, żeby zapłacić.Holly usiadła do komputera i rozpoczęła poszukiwania.Po czterdziestu minutach też podeszła dolady.Bibliotekarka kliknęła w komputer.- Piętnaście euro.Holly zdumiała się.- Przecież mówiła pani, że pięć za dwadzieścia minut.- Zgadza się - potwierdziła bibliotekarka z uśmiechem.- Przecież korzystałam z sieci czterdzieści minut.- Dokładnie czterdzieści cztery, czyli rozpoczęła pani następne dwadzieścia minut.Holly ściszyła głos [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Jestem w ciąży! Spodziewamy się dziecka!Holly przeżyła wstrząs.Tego również nie przewidziała.Łzy nabiegły jej do oczu, kiedy podeszła doSharon i Johna, żeby im pogratulować.Usiadła i zaczęła głęboko oddychać.Nie potrafiła sięopanować.- Wznieśmy toast za zaręczyny Toma i Denise, a także za dziecko Sharon i Johna!Zaczęto trącać się kieliszkami.Holly jadła w milczeniu, bez apetytu.Po kolacji wyszli z Danielemwcześniej niż pozostali goście.Nikt jej nie zatrzymywał.Zostawiła swoje ostatnie trzydzieści eurona rachunek.W drodze powrotnej oboje milczeli.Holly cieszyła się szczęściem przyjaciółek, ale nie opuszczałojej poczucie, że została za nimi daleko w tyle.Wszyscy mieli powody do radości oprócz niej.Daniel podjechał pod jej dom.- Masz ochotę wstąpić na kawę albo na herbatę?Była pewna, że odmówi.Zdziwiła się, kiedy przyjął zaproszenie.Naprawdę polubiła Daniela, alewłaśnie teraz chciała zostać sama.- Niesamowity wieczór, co? - spytał, popijając kawę.Pokiwała głową.- Znam te dziewczyny całe życie, a tak mnie zaskoczyły.Sharon nie piła, kiedy byłyśmy na urlopie,rano wymiotowała, ale twierdziła, że to choroba morska.Nagle w głowie Holly wszystko zaczęło się układać w całość.- Choroba morska? - spytał zdziwiony Daniel.- Po tej przygodzie, kiedy omal nie zginęłyśmy - wyjaśniła.- Rozumiem.Tym razem żadne z nich się nie roześmiało.- Dziwne - powiedział, sadowiąc się na kanapie.No nie, pomyślała Holly.Nigdy stąd nie wyjdzie.- Koledzy zawsze twierdzili, że ja i Laura pobierzemy się pierwsi.Nie przypuszczałem, że Lauramoże wziąć ślub.przede mną.- Wychodzi za mąż? - dopytywała się Holly.- I to za mojego przyjaciela - roześmiał się gorzko.- Rozumiem, że teraz już byłego?- Jasne.Siedzieli jeszcze chwilę w milczeniu, Holly spojrzała na zegar.Minęła północ.Chętnie by go jużpożegnała.Nie mogła się doczekać, żeby otworzyć kopertę.Daniel jakby czytał w jej myślach.- A jak twoje listy z góry?- Właśnie dzisiaj mam otworzyć kolejny, dlatego.- urwała i spojrzała na Daniela.- Rozumiem - powiedział i zerwał się.- W takim razie zostawię cię już samą.Zagryzła wargę.- Stokrotne dzięki za podrzucenie mnie do domu.- Niema za co.Uścisnęli się na pożegnanie.- Do zobaczenia - powiedziała, ogarnięta skrupułami, które jednak natychmiast ją opuściły, kiedyzamknęła za nim drzwi.- A teraz powiedz, Gerry - szepnęła - co przygotowałeś dla mnie na ten miesiąc.Ściskając w ręku kopertę, spojrzała na kuchenny zegar.Wskazywał kwadrans po północy.ZwykleSharon i Denise już o tej porze dzwoniły.Najwyraźniej wobec zaręczyn i ciąży pamięć o Gerrymzeszła na dalszy plan.Złajała się w duchu za swą zgryźliwość.Najchętniej wróciłaby do restauracjii świętowała z przyjaciółmi jak dawniej.Ale nie mogła się zdobyć nawet na uśmiech.Zazdrościła im szczęścia.Przepełniała ją złość, że ich życie biegnie naprzód.Nawet wtowarzystwie koleżanek, nawet wśród tysiąca ludzi czuła samotność.Ale najbardziej doskwierałajej ona we własnym pustym domu.Nie pamiętała, kiedy ostatnio była naprawdę szczęśliwa.Jakże pragnęła zasnąć, nie walcząc znatręctwem myśli.Tęskniła za świadomością, że jest kochana, że Gerry przygląda jej się, gdyoglądają telewizję lub jedzą kolację.Tęskniła za spojrzeniem, którym ogarniał ją, gdy wchodziła dopokoju.Za jego dotykiem, uściskiem, radą, za czułymi słowami miłości.Nienawidziła liczenia dni do następnego listu, bo niczego już po nim nie oczekiwała.Zresztą i takzostały jeszcze tylko trzy.I odpychała od siebie myśl, jak będzie wyglądało jej życie, kiedywiadomości od Gerry’ego się skończą.Wspomnienia były cudowne, ale trudno tylko nimi żyć.Powoli otworzyła siódmą kopertę.Mierz wysoko, bo nawet jeśli chybisz, znajdziesz się wśród gwiazd.Obiecaj mi, że tym razemznajdziesz pracę, która będzie Ci odpowiadała! PS Kocham Cię.Holly przeczytała list ponownie, zastanawiając się nad własną reakcją.Po tak długiej przerwiebardzo się bała podjąć jakąkolwiek pracę.Wydawało jej się, że jeszcze nie jest gotowa.Zrozumiałajednak, że nie ma wyjścia.Skoro Gerry tak powiedział, musi to zrobić.Uśmiechnęła się do siebie.- Obiecuję - powiedziała wesoło.Długo wpatrywała się w jego pismo, a kiedy przeanalizowała jużkażde słowo, z szuflady w kuchni wyjęła notatnik i długopis, po czym zaczęła sporządzać własnąlistę możliwych prac:1.Agentka FBI: - Nie jestem Amerykanką.Nie chcę mieszkać w Ameryce.Nie mamdoświadczenia z pracą w policji.2.Adwokatka: - Nie znosiłam szkoły.Nie znosiłam nauki.3.Lekarka: - Fuj.4.Pielęgniarka: - Mało twarzowe uniformy.Kelnerka: - Za bardzo bym się objadała.Kosmetyczka: - Obgryzam paznokcie, rzadko depiluję nogi.Nie chcę oglądać różnych zakamarkówludzkich ciał.Sekretarka: - Już nigdy.8.Aktorka: - Chyba już nie przebiję swojego występu w głośnym filmie „Dziewczęta w wielkimmieście”.9.Przedsiębiorcza kobieta interesu, która bierze życie w swoje ręce: - Hm.Jutro sprawdzę oferty.W końcu padła na łóżko i przyśniło jej się, że jako wybitna specjalistka od reklamy prowadzi ważnąprezentację na najwyższym piętrze wieżowca z widokiem na Grafton Street.Rzeczywiście Gerryradził jej mierzyć wysoko.Nazajutrz rano obudziła się wcześnie.Rozemocjonowana snem o sukcesie, poszła do miejscowejbiblioteki, żeby poszukać pracy w Internecie.Bibliotekarka wskazała jej rząd komputerów w głębisali.- Opłata wynosi pięć euro za dwadzieścia minut w sieci.Holly wręczyła jej ostatnie dziesięć euro.Tylko tyle udało jej się wyjąć rano z banku, zanimbankomat zapiszczał: Brak środków na koncie.Nie mogła uwierzyć, że już nic jej nie zostało.- Nie teraz - powiedziała bibliotekarka i oddała jej pieniądze.- Zapłaci pani, kiedy pani skończy.Ruszyła do komputerów, ale zorientowała się, że wszystkie są zajęte.Stała, bębniła palcami wtorebkę i rozglądała się.Wtem zobaczyła klikającego Richarda.Podeszła, dotknęła go w ramię.Ażpodskoczył, wystraszony, i obrócił się z krzesłem.- Cześć - przywitała go szeptem.- Cześć, Holly.Co ty tu robisz? - zapytał speszony, jakby go przyłapała na gorącym uczynku.- Czekam na komputer - wyjaśniła.- Postanowiłam rozejrzeć się w końcu za pracą - oznajmiła zdumą.- W takim razie weź ten - zaproponował i zgasił ekran.- Wcale cię nie poganiam - wybąkała.- Ale ja już skończyłem.Szukałem czegoś do pracy.- Aż tutaj ? - spytała zaskoczona.- Czy nie macie komputerów w Blackrock?Nie była pewna, gdzie Richard pracuje, ale niegrzecznie byłoby pytać teraz, skoro niezainteresowała się tym przez ponad dziesięć lat.Wiedziała, że chodzi w białym kitlu polaboratorium i wpuszcza kolorowe substancje do probówek.- Służba nie drużba - zażartował ni w pięć, ni w dziewięć Richard.Pożegnał się prędko i podszedłdo lady, żeby zapłacić.Holly usiadła do komputera i rozpoczęła poszukiwania.Po czterdziestu minutach też podeszła dolady.Bibliotekarka kliknęła w komputer.- Piętnaście euro.Holly zdumiała się.- Przecież mówiła pani, że pięć za dwadzieścia minut.- Zgadza się - potwierdziła bibliotekarka z uśmiechem.- Przecież korzystałam z sieci czterdzieści minut.- Dokładnie czterdzieści cztery, czyli rozpoczęła pani następne dwadzieścia minut.Holly ściszyła głos [ Pobierz całość w formacie PDF ]