[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od piekącego powietrza zaczęły mnieszczypać oczy.-Trip!Wołałam i wołałam, w nadziei, że w końcu mi odpowie.Wreszcie wprzecince zobaczyłam jego sylwetkę.Szedł w moją stronę, z rękamiwepchniętymi głęboko w kieszenie szortów i z opuszczoną głową.Widziałam, że jest nieszczęśliwy, może nawet płacze.Podbiegłam doniego i zarzuciłam mu ręce na szyję.- Odejdz ode mnie - powiedział tonem skargi.- Nigdy - odparłam.- Jesteś moim jedynym bratem, a ja twoją jedynąsiostrą, i razem tkwimy w tym wszystkim.Jeśli matka o nas nie dba, ja teżgówno o nią dbam.- Nie dbasz o nią? - Popatrzył na mnie swoimi wielkimi błękitnymioczami, teraz zaczerwienionymi i zapuchniętymi od płaczu.- Czy tywiesz, co ona mi powiedziała dziś rano?- Nie, mów.- Powiedziała, że jest szczęśliwa, że wyjeżdżasz do szkoły, a jeśli janie będę grzeczny, to mnie.to mnie też się pozbędzie.- Wytrzeszczyłoczy, płacząc jak dziecko i pociągając nosem.- Trip, przecież ona nie może czegoś takiego zrobić.Nie może i niezrobi.- Objęłam go ramieniem i pogładziłam po plecach.- To minie, Trip,383RSnie myśl o tym.- Byłam tak wściekła na matkę, że mogłabym jąrozszarpać.- Dlaczego to powiedziała?- Twierdziła, że mam chory mózg i że wyśle mnie do zakładu.- Ale dlaczego miałaby mówić cos takiego? Przecież to nie ma sensu.- To przez to - wyznał, sięgając do kieszeni i wyjmując jakiśprzedmiot, owinięty w chusteczkę do nosa, - Wiem, że nie powinienemtego trzymać, ale tak bardzo nie chciałem, żeby nas opuścił.Pomyślałem,że jeśli to zatrzymam.Och, sam już nie wiem.Odebrałam mu chusteczkę i rozwinęłam.W środku znajdował siępalec taty.Omal go nie upuściłam, ogarnięta przerażeniem i wstrętem, alena szczęście udało mi się zapanować nad tym odruchem.Rozumiałam, cokierowało moim bratem.Jak długo miał to w posiadaniu, tak długo tatuśnie odszedł od nas cały.- Jak go znalazła?- Myłem zęby, a palec położyłem na koszu na bieliznę.Akuratchciała czegoś ode mnie, weszła do łazienki, zobaczyła, podniosła ijęknęła, o tak.- Trip przyłożył rękę do serca i zrobił przerażoną minę.- Trip, to poważna sprawa.- Wiem.Już ci mówiłem.Wiem, że nie powinienem.- Znowu sięrozpłakał.- Już dobrze, Trip, rozumiem.- Rozumiesz?- Tak, ale wiesz co? Ten szczątek to wcale nie jest tatuś.Powinniśmygo pochować razem z nim.- Yeah, masz rację.- I wiesz co jeszcze?384RSPodniósł na mnie oczy, a ja zamyśliłam się na moment.- Człowieku, wyglądasz okropnie.- Ty też nie jesteś zachwycająca.- Tak, wiem, ale zaczekaj, bo jeszcze nie skończyłam.Przyniesieniedo domu palca taty to chyba najobrzydliwszy z twoich numerów.- Yeah, domyślam się.- Najobrzydliwszy, ale nie najbardziej śmierdzący.- Yeah, a jaki był ten najbardziej śmierdzący?- Kiedy przez miesiąc nie zmieniałeś majtek.- Stuknęłam mojegobraciszka w ramię i roześmiałam się, ale on nawet się nie uśmiechnął.-Jezus, przepraszam.No, dobrze już.A wracając do palca taty.Nie wiem,co bym zrobiła, gdybym to ja ten palec znalazła, ale z pewnością niezostawiłabym go tak na ziemi.To może wyglądać ohydnie, ale przecieżjest całkowicie zrozumiałe.Chodz, włożymy go do trumny.Skierowaliśmy się w stronę kaplicy.Tak naprawdę w głębi sercauważałam, że czyn Tripa był odrażający, że tylko ktoś umysłowo chorypotrafiłby się zdobyć na coś takiego.Jeśli jednak nie uznałam Tripa zakompletnego szaleńca, to wyłącznie dlatego, że gdybym ja znalazła palectaty, również zabrałabym go ze sobą.A potem? Co bym z nim zrobiła?Wrzuciła do rzeki? Nigdy w życiu!- Gdzie go znalazłeś?- Tam, przyczepiony do steru - powiedział.- Znalazłem tylko to i nicwięcej.W miarę jak zbliżaliśmy się do kaplicy, ogarniało nas coraz większeprzygnębienie.Nagle wydało mi się dziwne, że nie płaczemy non stop,choć przecież przeżywaliśmy najgorsze z naszych dotychczasowych385RSdoświadczeń [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Od piekącego powietrza zaczęły mnieszczypać oczy.-Trip!Wołałam i wołałam, w nadziei, że w końcu mi odpowie.Wreszcie wprzecince zobaczyłam jego sylwetkę.Szedł w moją stronę, z rękamiwepchniętymi głęboko w kieszenie szortów i z opuszczoną głową.Widziałam, że jest nieszczęśliwy, może nawet płacze.Podbiegłam doniego i zarzuciłam mu ręce na szyję.- Odejdz ode mnie - powiedział tonem skargi.- Nigdy - odparłam.- Jesteś moim jedynym bratem, a ja twoją jedynąsiostrą, i razem tkwimy w tym wszystkim.Jeśli matka o nas nie dba, ja teżgówno o nią dbam.- Nie dbasz o nią? - Popatrzył na mnie swoimi wielkimi błękitnymioczami, teraz zaczerwienionymi i zapuchniętymi od płaczu.- Czy tywiesz, co ona mi powiedziała dziś rano?- Nie, mów.- Powiedziała, że jest szczęśliwa, że wyjeżdżasz do szkoły, a jeśli janie będę grzeczny, to mnie.to mnie też się pozbędzie.- Wytrzeszczyłoczy, płacząc jak dziecko i pociągając nosem.- Trip, przecież ona nie może czegoś takiego zrobić.Nie może i niezrobi.- Objęłam go ramieniem i pogładziłam po plecach.- To minie, Trip,383RSnie myśl o tym.- Byłam tak wściekła na matkę, że mogłabym jąrozszarpać.- Dlaczego to powiedziała?- Twierdziła, że mam chory mózg i że wyśle mnie do zakładu.- Ale dlaczego miałaby mówić cos takiego? Przecież to nie ma sensu.- To przez to - wyznał, sięgając do kieszeni i wyjmując jakiśprzedmiot, owinięty w chusteczkę do nosa, - Wiem, że nie powinienemtego trzymać, ale tak bardzo nie chciałem, żeby nas opuścił.Pomyślałem,że jeśli to zatrzymam.Och, sam już nie wiem.Odebrałam mu chusteczkę i rozwinęłam.W środku znajdował siępalec taty.Omal go nie upuściłam, ogarnięta przerażeniem i wstrętem, alena szczęście udało mi się zapanować nad tym odruchem.Rozumiałam, cokierowało moim bratem.Jak długo miał to w posiadaniu, tak długo tatuśnie odszedł od nas cały.- Jak go znalazła?- Myłem zęby, a palec położyłem na koszu na bieliznę.Akuratchciała czegoś ode mnie, weszła do łazienki, zobaczyła, podniosła ijęknęła, o tak.- Trip przyłożył rękę do serca i zrobił przerażoną minę.- Trip, to poważna sprawa.- Wiem.Już ci mówiłem.Wiem, że nie powinienem.- Znowu sięrozpłakał.- Już dobrze, Trip, rozumiem.- Rozumiesz?- Tak, ale wiesz co? Ten szczątek to wcale nie jest tatuś.Powinniśmygo pochować razem z nim.- Yeah, masz rację.- I wiesz co jeszcze?384RSPodniósł na mnie oczy, a ja zamyśliłam się na moment.- Człowieku, wyglądasz okropnie.- Ty też nie jesteś zachwycająca.- Tak, wiem, ale zaczekaj, bo jeszcze nie skończyłam.Przyniesieniedo domu palca taty to chyba najobrzydliwszy z twoich numerów.- Yeah, domyślam się.- Najobrzydliwszy, ale nie najbardziej śmierdzący.- Yeah, a jaki był ten najbardziej śmierdzący?- Kiedy przez miesiąc nie zmieniałeś majtek.- Stuknęłam mojegobraciszka w ramię i roześmiałam się, ale on nawet się nie uśmiechnął.-Jezus, przepraszam.No, dobrze już.A wracając do palca taty.Nie wiem,co bym zrobiła, gdybym to ja ten palec znalazła, ale z pewnością niezostawiłabym go tak na ziemi.To może wyglądać ohydnie, ale przecieżjest całkowicie zrozumiałe.Chodz, włożymy go do trumny.Skierowaliśmy się w stronę kaplicy.Tak naprawdę w głębi sercauważałam, że czyn Tripa był odrażający, że tylko ktoś umysłowo chorypotrafiłby się zdobyć na coś takiego.Jeśli jednak nie uznałam Tripa zakompletnego szaleńca, to wyłącznie dlatego, że gdybym ja znalazła palectaty, również zabrałabym go ze sobą.A potem? Co bym z nim zrobiła?Wrzuciła do rzeki? Nigdy w życiu!- Gdzie go znalazłeś?- Tam, przyczepiony do steru - powiedział.- Znalazłem tylko to i nicwięcej.W miarę jak zbliżaliśmy się do kaplicy, ogarniało nas coraz większeprzygnębienie.Nagle wydało mi się dziwne, że nie płaczemy non stop,choć przecież przeżywaliśmy najgorsze z naszych dotychczasowych385RSdoświadczeń [ Pobierz całość w formacie PDF ]