[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ramiona i klatka piersiowa wypychały garnitur, a byczy kark ledwomieścił się w kołnierzyku koszuli.Przypuszczałem, że jego ulubionym sportem są zapasy albosterydy.Wskazał na coś nad moim ramieniem.Odwróciłem się i znalazłem twarzą w twarz ztrzęsącą się parą piersi w rozmiarze 80D.Zerknąłem na gospodarza, niepewny, co mi zaoferuje. Co chciałby pan zjeść?  zapytał ostrożnie artykułowanym angielskim. Na cotylko ma pan ochotę.Zamówienie dwóch jaj sadzonych wydawało mi się nie na miejscu, więc wybrałemjajecznicę. Panie Mule, miło mi pana poznać.Nazywam się Borys. Mówi pan znakomicie po angielsku. Zdałem egzamin CPE.To dobre dla mojej pracy. A na czym polega ta praca? Zwiadczymy usługi dla firm. Czy ja potrzebuję waszych usług? Będzie pan robił interesy na Nowym Arbacie.To podlega naszej jurysdykcji.Mafia czy też braterstwo, jak woleli być nazywani, dzieliła między siebie Moskwę.To, iledokładnie rejonów było w danym momencie, zależało od tego, kto dołączał, odchodził alboakurat został sprzątnięty.Do dziś żałuję, że nie zapytałem go, z którą rodziną mam do czynienia,jak są zorganizowani, kim jest ich konkurencja, ilu pracowników zatrudniają, i nie zadawałemmu wszystkich tych pytań, na które musieli mi odpowiadać dyrektorzy spółek, kiedy byłeminspektorem kredytowym w banku.To utemperowałoby fantazje i domysły wypełniające gazety.Ale wówczas uznałem, że roztropniejsze będzie mówienie tylko wtedy, gdy się do mnie zwraca,zwłaszcza że mój głos stał się nagle cichy i piskliwy.W mieszance równie mało biegłegoangielskiego co rosyjskiego zaczęliśmy ustalać zasady i warunki współpracy. Panie Male, prowadzenie biznesu nie jest w Rosji bezpieczne, jeśli nie ma sięprzyjaciół.My jesteśmy pana przyjaciółmi. Już mamy dach.Postanowiłem się popisać   dach było slangowym określeniem na ochronę.Chmuraprzemknęła po jego rozpromienionej twarzy. Kto jest waszym dachem? Związek Rolników.To organizacja rządowa.Słońce znowu wyszło.Zachichotał, myśląc, że żartuję. My pilnujemy, żeby chuligani nie sprawiali wam kłopotów.Będziecie mieli ochronędwadzieścia cztery godziny na dobę, wewnątrz i na zewnątrz. Zwietnie.Kark w skórzanej kurtce z tatuażami na rękach przy drzwiach.Bardzoserdeczne powitanie.Zastanawiałem się, czy moglibyśmy ich skłonić do noszenia kostiumówstrażników londyńskiego Tower, ale to nie był najlepszy moment, żeby o to pytać. Dlaczego mamy pana potrzebować? A co z policją?Zaśmiał się znowu, jakbym kolejny raz żartował. Nie wzywa się wilka do pomocy przeciwko psom.Te śmieci nigdy nie są na miejscu,kiedy się ich potrzebuje.A przychodzą, kiedy nie są mile widziani.Niech pan pozwoli, żewyjaśnię, jak to będzie wyglądać.Przyjdą i powiedzą, że zgodnie z policyjnymi przepisami musipan mieć kraty w oknach z tyłu restauracji albo zapłaci pan ogromną grzywnę.Zamontuje pankraty.Potem pojawi się inspektor ochrony przeciwpożarowej i powie, że według przepisów niemoże pan mieć krat w oknach, żeby ludzie mogli uciec w razie pożaru.Zdejmie pan kraty.Wtedywróci policjant i powie, że musi pan mieć kraty.Wie pan, że chcą łapówki, ale ile? I ciągle będąprzychodzić nowi policjanci i nowi inspektorzy ochrony przeciwpożarowej.Inspektorzy miejscy,sanepid, inspektorzy budowlani, podatkowi.Ze wszystkimi jest tak samo.Zrujnują pana.Z tegożyją.Ich pensje są nic niewarte.My odpowiadamy za zajmowanie się takimi rzeczami.Niebędzie pan miał kłopotów i zaoszczędzi dużo pieniędzy.Chcielibyśmy, żeby pana biznesprosperował. Wilk wynajmuje się tanio jako pasterz. Ach, zna pan rosyjskie przysłowia. Tylko te o wilkach.80D przybyły ze śniadaniem.Jajka dla mnie, stek dla Bareesa, dzbanek z kawą i karafka zwódką.Kelnerka miała jeden z sutków utytłany w bułce tartej.Odruchowo chciałem go otrzećserwetką, ale zmieniłem zdanie.Z jakiegoś powodu było ogólnie przyjęte, że prawdziwy machopowinien ignorować dziewczyny.Skoro mieli zapewnione takie atrakcje przy śniadaniu, to corobili, żeby urozmaicić sobie wieczory?Borys polał i stuknęliśmy się kieliszkami.Po paniatiam, brzmiał toast, za porozumienie. Ma pan jeszcze jeden problem.Jest pan w branży gastronomicznej.Zamówił pan dużoziemniaków.Tak? Dużo pan wie o naszym biznesie. Czarnym to się nie spodoba.Warzywa to ich działka. Czarnym? Naszym czeczeńskim braciom.Jak dowiezie pan ziemniaki do restauracji? Będązabijać pana kierowców.Kraść ciężarówki.Sprzedawać pana ziemniaki na swoich targach.Myzapewniamy, że nie będzie pan miał takich problemów.Mamy z nimi porozumienie. Więc ile bierzecie za swoje usługi? Dziesięć procent.Jesteśmy bardzo rozsądni.Dziesięć procent.To wcale nie tak zle.Po tym, co słyszałem, spodziewałem się conajmniej dwa razy wyższej stawki.Zadałem kolejne pytanie, które najwyrazniej uznał za świetnyżart. To jest dziesięć procent z zysków przed opodatkowaniem czy po? Och, panie Meal, to jest przed wszystkim.Znowu się roześmiał [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl