[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dlaczego ten Chadwick nie miałby ciągnąć jej dalej? Albo zacząć od początku? Takie są zasady.Wszyscy grają według zasad.Gdyby je złamał, Zarząd Gier dożywotniozakazałby mu udziału w grze.Straciłby sporo na prestiżu. Myślisz, że to wystarczy, żeby go powstrzymać? Do diabła, pewnie, że nie! wtrąciła się Leaves. Zarząd to bezsilna banda trzęsących sięsadystów z W-25.Zalegalizowali tę imprezę, żeby móc bez przeszkód obserwować vendetty, którezawsze się na Drodze zdarzały.Chadwick, jeśli nie dostanie Reda tym sposobem, spróbuje innego.Całe to gadanie o grze to głupota! Leilo, czy to prawda? No cóż.tak, chociaż pominęła to, że gdyby nie było Zarządu, trudno byłoby utrzymaćporządek, jeśli chodzi o zakłady.Są istotnym elementem całości.Sądziłam, że powinieneś znać kilkapodstawowych faktów dlatego o tym mówiłam. Ale myślisz, że Chadwick będzie oszukiwał? Prawdopodobnie. No to jak mamy pomóc Redowi? No, oczywiście pomożemy mu też oszukiwać.Nie wiem tylko jak.Najpierw musimy godogonić.Kończ jeść i ruszamy.Kiedy poszła po bagaż, Randy zapytał Leaves: Dobrze ją znałaś? Możemy jej zaufać? Wiem, że Red jej wierzył.Jest między nimi jakaś silna więz.Myślę, że my też powinniśmy jejzaufać. To dobrze, bo chcę tego.Zastanawiam się tylko, w co się pakujemy.Po kilku minutach Leila wróciła z torbą na ramieniu i cygarem w zębach.Uśmiechnęła się iwskazała ruchem głowy drzwi. Już zapłaciłam powiedziała. Bierz cygaro i jedziemy.Randy kiwnął głową, wziął Leaves i ruszył za nią odwijając cygaro.JEDEN Fleurs? Co, Red? Dobrze prowadziłaś, dzięki. To wszystko? Nie.Skąd wiesz? Nigdy nie prawisz komplementów ani nie dziękujesz ot, tak sobie.To wstęp do czegoś. Naprawdę? Nigdy tego nie zauważyłem.Ale myślę, że masz rację.No, dobrze.Nie znudziłoci się być tym, czym jesteś? Nie marzy ci się jakieś nowe wcielenie? Może bardziej złożony systemkomputerowy albo nawet żywy organizm mogłabyś stać się jego mózgiem? Myślałam już o tym.Tak. Chciałbym cię wynagrodzić za wierną służbę i w ogóle.Zdecyduj więc, czego chcesz i zjedzdo najbliższej stacji napraw.Stamtąd przekażą cię we właściwe miejsce, a ja zagwarantuję pokryciewszelkich kosztów z mojego rachunku. Zaraz, zaraz.Zawsze miałeś węża w kieszeni.To zupełnie do ciebie niepodobne.Co jestgrane? Sądziłam, że wiem o tobie wszystko.Coś mi umknęło? Jesteś bardziej podejrzliwa niż tuzin żon.To uczciwa propozycja. Daj spokój! Dlaczego chcesz się mnie pozbyć? Ja. Znam cię pewnie lepiej niż tuzin żon, więc daruj sobie tę gadkę.Do rzeczy.O co chodzi? Po prostu myślę, że niedługo nie będę już potrzebował twojej pomocy.Byłaś dobrym iuczciwym pracownikiem i przynajmniej w ten sposób chciałbym cię wynagrodzić. Brzmi to, jakbyś szykował się do przejścia na emeryturę albo na śmierć.Co wybierasz? Nic.Jedno i drugie.Nie jestem pewien.Nastąpi pewna.przemiana i nie chciałbym, żebyś wjej wyniku została uszkodzona. Co ty sobie wyobrażasz? Myślisz, że jestem jakimś.kalkulatorem? Po tylu latach obrażaszmnie zakładając, że brak mi ciekawości.Powiedziałeś wystarczająco dużo, żeby mieć pewność, że niepozwolę ci się mnie pozbyć, dopóki nie poznam całej prawdy. Hm..A jeśli zamierzasz wysłać mnie bez mojej zgody, to miej na uwadze, że potrafię zmienić tenpojazd w klatkę. Masz dar przekonywania.Chciałem tego uniknąć, ale chyba rzeczywiście winien ci jestemwyjaśnienie.No, dobrze.Myślę, że trudno będzie ci zrozumieć, czym jest sen.Tym bardziejszczególne sny, które zawsze mnie nawiedzały. W teorii jestem niezła.Jedz dalej. W najczęściej powracającym śnie sunę, prześlizguję się unoszony ciepłym wiatrem,zawieszony nieruchomo nad piękną, urozmaiconą okolicą, a czasem nad morzem.Wydaje się, żemógłbym zawsze tak trwać, spoglądając na tajemną istotę wszystkiego, co dzieje się w dole.Napełniamnie to rozkosznym uczuciem, które jest kombinacją spokoju, cynizmu i jeszcze paru stanów, którychnie potrafię nazwać.Mijające dnie i noce nie mają znaczenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. Dlaczego ten Chadwick nie miałby ciągnąć jej dalej? Albo zacząć od początku? Takie są zasady.Wszyscy grają według zasad.Gdyby je złamał, Zarząd Gier dożywotniozakazałby mu udziału w grze.Straciłby sporo na prestiżu. Myślisz, że to wystarczy, żeby go powstrzymać? Do diabła, pewnie, że nie! wtrąciła się Leaves. Zarząd to bezsilna banda trzęsących sięsadystów z W-25.Zalegalizowali tę imprezę, żeby móc bez przeszkód obserwować vendetty, którezawsze się na Drodze zdarzały.Chadwick, jeśli nie dostanie Reda tym sposobem, spróbuje innego.Całe to gadanie o grze to głupota! Leilo, czy to prawda? No cóż.tak, chociaż pominęła to, że gdyby nie było Zarządu, trudno byłoby utrzymaćporządek, jeśli chodzi o zakłady.Są istotnym elementem całości.Sądziłam, że powinieneś znać kilkapodstawowych faktów dlatego o tym mówiłam. Ale myślisz, że Chadwick będzie oszukiwał? Prawdopodobnie. No to jak mamy pomóc Redowi? No, oczywiście pomożemy mu też oszukiwać.Nie wiem tylko jak.Najpierw musimy godogonić.Kończ jeść i ruszamy.Kiedy poszła po bagaż, Randy zapytał Leaves: Dobrze ją znałaś? Możemy jej zaufać? Wiem, że Red jej wierzył.Jest między nimi jakaś silna więz.Myślę, że my też powinniśmy jejzaufać. To dobrze, bo chcę tego.Zastanawiam się tylko, w co się pakujemy.Po kilku minutach Leila wróciła z torbą na ramieniu i cygarem w zębach.Uśmiechnęła się iwskazała ruchem głowy drzwi. Już zapłaciłam powiedziała. Bierz cygaro i jedziemy.Randy kiwnął głową, wziął Leaves i ruszył za nią odwijając cygaro.JEDEN Fleurs? Co, Red? Dobrze prowadziłaś, dzięki. To wszystko? Nie.Skąd wiesz? Nigdy nie prawisz komplementów ani nie dziękujesz ot, tak sobie.To wstęp do czegoś. Naprawdę? Nigdy tego nie zauważyłem.Ale myślę, że masz rację.No, dobrze.Nie znudziłoci się być tym, czym jesteś? Nie marzy ci się jakieś nowe wcielenie? Może bardziej złożony systemkomputerowy albo nawet żywy organizm mogłabyś stać się jego mózgiem? Myślałam już o tym.Tak. Chciałbym cię wynagrodzić za wierną służbę i w ogóle.Zdecyduj więc, czego chcesz i zjedzdo najbliższej stacji napraw.Stamtąd przekażą cię we właściwe miejsce, a ja zagwarantuję pokryciewszelkich kosztów z mojego rachunku. Zaraz, zaraz.Zawsze miałeś węża w kieszeni.To zupełnie do ciebie niepodobne.Co jestgrane? Sądziłam, że wiem o tobie wszystko.Coś mi umknęło? Jesteś bardziej podejrzliwa niż tuzin żon.To uczciwa propozycja. Daj spokój! Dlaczego chcesz się mnie pozbyć? Ja. Znam cię pewnie lepiej niż tuzin żon, więc daruj sobie tę gadkę.Do rzeczy.O co chodzi? Po prostu myślę, że niedługo nie będę już potrzebował twojej pomocy.Byłaś dobrym iuczciwym pracownikiem i przynajmniej w ten sposób chciałbym cię wynagrodzić. Brzmi to, jakbyś szykował się do przejścia na emeryturę albo na śmierć.Co wybierasz? Nic.Jedno i drugie.Nie jestem pewien.Nastąpi pewna.przemiana i nie chciałbym, żebyś wjej wyniku została uszkodzona. Co ty sobie wyobrażasz? Myślisz, że jestem jakimś.kalkulatorem? Po tylu latach obrażaszmnie zakładając, że brak mi ciekawości.Powiedziałeś wystarczająco dużo, żeby mieć pewność, że niepozwolę ci się mnie pozbyć, dopóki nie poznam całej prawdy. Hm..A jeśli zamierzasz wysłać mnie bez mojej zgody, to miej na uwadze, że potrafię zmienić tenpojazd w klatkę. Masz dar przekonywania.Chciałem tego uniknąć, ale chyba rzeczywiście winien ci jestemwyjaśnienie.No, dobrze.Myślę, że trudno będzie ci zrozumieć, czym jest sen.Tym bardziejszczególne sny, które zawsze mnie nawiedzały. W teorii jestem niezła.Jedz dalej. W najczęściej powracającym śnie sunę, prześlizguję się unoszony ciepłym wiatrem,zawieszony nieruchomo nad piękną, urozmaiconą okolicą, a czasem nad morzem.Wydaje się, żemógłbym zawsze tak trwać, spoglądając na tajemną istotę wszystkiego, co dzieje się w dole.Napełniamnie to rozkosznym uczuciem, które jest kombinacją spokoju, cynizmu i jeszcze paru stanów, którychnie potrafię nazwać.Mijające dnie i noce nie mają znaczenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]