[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zwietnie - burknął Herzer, krzywiąc się, gdy Bast wcierała w ranę kolejną porcjęmaści.- Czy poinformowano komandor Gramlich?- Takjest, sir.- Jakieś wieści o sytuacji w Balmoran? - zapytał Herzer.- Nie, sir.Ale dostaliśmy wiadomość, że jesteśmy ostatnim smokowcem.KsiążęEdmund przenosi tu swój sztab.- Może wziąć moją kabinę - zaproponowała Megan, uśmiechając się krzywo.- Zchęcią mu ją oddam.- Na podłodze kabiny wciąż pozostały plamy z krwi, która wsiąkła takgłęboko, że drewno wymagało wymiany.- Pani kapitan chciałaby, żeby powitał go pan osobiście, jeśli.odzyskał pan siły, sir -kontynuowała dziewczyna.- I poprosiła o zapytanie, czy powierniczka Klucza równieżzechciałaby się pojawić.- Och, oczywiście - zapewniła Megan z uśmiechem.- Nie mogę się doczekaćspotkania ze sławnym Edmundem Talbotem.ROZDZIAA TRZYDZIESTY- Książę Edmundzie.- Some Karcher opuściła rękę z salutu równo z umilknięciemdud.- Kapitanie, cieszę się, że podjąłem słuszną decyzję, wybierając panią - oznajmiłEdmund, ściskając jej dłoń.- Mieliśmy szczęście.- Szczęście stoi po stronie przygotowanych - zaprzeczył Talbot.- Mój pierwszy oficer, komandor Sassan.- Some Karcher zignorowała komplement.- Miło mi pana poznać, komandorze.- Edmund uścisnął wyciągniętą rękę pierwszego.- Majora Herricka oczywiście pan zna.- Herzer - rzucił radośnie Edmund, po czym zauważył sposób, w jaki stał młodzieniec.- Oberwałeś?- W zadek, milordzie.- Zdarza się.- Edmund parsknął śmiechem.- Choć to mało honorowe.Cześć Joanno.- Wisisz mi spory bonus bojowy, Eddie - warknęła Joanna.- Moja eskadra zatopiłaoba ostatnie smokowce.W oparciu o punkt czternasty podpunkt b.- Po prostu przyślij rachunek - przerwał jej książę.- A to członkini Rady Megan Travante - kontynuowała prezentację Karcher, niezwracając uwagi na wtrącenia.3- Pani Travante - przywitał się łagodnie Edmund, zauważając, jak blisko Herzerastała.- Znam pani ojca i sądzę, że mam honor nazywania go swoim przyjacielem.Niezmiernie się cieszę, że znów jesteś z nami.- Dziękuję, książę Edmundzie - odpowiedziała Megan z ukłonem.- Pani - dodał Edmund, uśmiechając się lekko - choć formalnie nie jesteś arystokratką,masz znacznie wyższy status niż ja.Nie kłaniaj się mnie, to ja składam ukłon przed tobą.- Poczym się pokłonił.- To.będzie wymagało trochę przyzwyczajenia.- Megan dotknęła palcamiwiszącego na szyi łańcucha.- Chciałabym przedstawić mojego.pracownika, Baradura.Edmund przyglądał się przez chwilę niskiemu mężczyznie, po czym rzucił coś wszybkim, gładkim języku.Ochroniarz na chwilę zmarszczył czoło, po czym odpowiedział wyraznie zdziwiony.- Język się zmienił - stwierdził Edmund.- Ale skąd pochodzisz?- Mały lud mieszka wśród plemion na wyżynach Gaelii - wyjaśniła zaskoczonaMegan.- Znasz ich?- Nie z wyżyn.- Edmund pogłaskał się po brodzie.- Ale poznaję.Stare wspomnienia,bardzo stary lud.Dobrzy żołnierze, najlepsi.Spotkałem ich też trochę w Anarchii.Oddałbymprawą rękę za cały ich batalion.A przy okazji, musimy porozmawiać.Pani, gdybyś zechciałapoświęcić mi trochę czasu.Herzer i Joanna także, co oznacza zagrody wywernów.Shar,ustaw flotę na ustalonym przez nas kursie i przyłącz się do nas.- Takjest, sir.- Pani?- Tędy.- Megan wskazała w stronę zagród wywernów.* * *- Siedzimy po szyję w bardzo głębokim g.w bardzo głębokim - oświadczył Edmund,gdy tylko w zagrodach ustawiono krzesła.Joanna zwinęła się w jednym końcu z opartą nasobie Bast, podczas gdy reszta zasiadła w półkolu.- Nowe Przeznaczenie wylądowało napółnocnym końcu półwyspu od wewnętrznej strony i wzniosło ufortyfikowany obóz,odcinając Balmoran.Kontrolująteż otaczające je wody, ale tylko do chwili, gdy tamdotrzemy.Niestety, wznoszą portale i mogą przez nie ściągać zaopatrzenie.- Myślałam, że portowanie do Norau jest niemożliwe - odezwała się Megan,marszcząc czoło.- Mnie się to w każdym razie nie udało.- Force majeure - rzuciła Bast, odrzucając do tyłu włosy.- Kto trzyma ziemię, jest jejwłaścicielem.Bardzo stary protokół, ale wciąż obowiązuje.- Racja - potwierdził Edmund.- Zdobyli teren i mają na nim dość wojska, by goutrzymać i nie dać się przegnać natychmiastowym atakiem oraz mają do niego dostęp drogąwodną.Ergo, w świetle tych przeklętych protokołów mogą się tam portować.Nie zmieni tegonawet zniszczenie ich floty.Musimy ich całkowicie pokonać.- Umocniony obóz? - odezwał się Herzer.- To będzie trudne.- Faktycznie.Zajęli też bazę marynarki wraz z większością zapasów.Stamtąd właśniebiorą teraz zaopatrzenie.- Rachel? - zapytał Herzer.- Nie wiem - przyznał Edmund z kamienną twarzą.- Jeśli schwytali Rachel.- To nie ma znaczenia.Tu nie chodzi o uratowanie Rachel, Herzer, zrozum to.Chodzio odparcie inwazji Nowego Przeznaczenia.- To pańska córka.- Doskonale o tym wiem.Ale nie chodzi tu o specjalne przywileje dla mojej córki.Ryzykuje tak jak wszyscy inni walczący.- Miałem właśnie powiedzieć - przerwał mu Herzer - że jako taka ma dostęp doinformacji, które są cenne dla Nowego Przeznaczenia.Tak, obchodzi mnie, czy Rachelprzeżyje czy zginie, ale podejrzewam, że jeśli Nowe Przeznaczenie wie ojej obecności tam,bardziej są zainteresowani tym, co mogą z niej wycisnąć.Odbicie Rachel niewątpliwie ma wzwiązku z tym dopuszczalny priorytet, książę Edmundzie.- Edmund - odezwała się Joanna.- Herzer ma rację.Możesz być na tylezaangażowany, że ignorujesz to podejście, by uniknąć posądzenia o faworyzowanie.- Nie wiemy, gdzie ona jest - burknął Talbot.- Nie wiemy, czy nie ma jej pośróduciekinierów z półwyspu.Albo czy Nowe Przeznaczenie nie przeteleportowało jej już zpowrotem do Ropazji.Jeśli tak, to przepadła.A to zebranie nie dotyczy losu Rachel.Dotyczysposobu wyrzucenia Nowego Przeznaczenia z półwyspu.- Rozejrzał się po zebranych ikiwnął głową.- No dobrze.Korpus łuczników płynie na drednotach około dzień drogi zanami.- Pozostało tu pięciu rannych - poinformowała Rachel, próbując ignorowaćpodążającego za Connerem umazanego krwią potwora.Nie wspominając o samym agencie,który właściwie przerażał ją jeszcze bardziej.- Zdaję sobie sprawę, że zabijacie rannychwrogów i nie mogę temu zapobiec.Jednakże, jeśli ich zostawicie przy życiu, z własnej wolizajmę się waszymi rannymi.Jeśli ich zabijecie i tak możecie mnie do tego zmusić,3ałe pracując dobrowolnie, będę znacznie lepszym lekarzem, niż robiąc to podprzymusem.- Pokaż mi - polecił, wskazując uprzejmie w stronę sal.- Obiecuję na swój honor jakoakolity lady Celinę, że nie każę ich zabić [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.- Zwietnie - burknął Herzer, krzywiąc się, gdy Bast wcierała w ranę kolejną porcjęmaści.- Czy poinformowano komandor Gramlich?- Takjest, sir.- Jakieś wieści o sytuacji w Balmoran? - zapytał Herzer.- Nie, sir.Ale dostaliśmy wiadomość, że jesteśmy ostatnim smokowcem.KsiążęEdmund przenosi tu swój sztab.- Może wziąć moją kabinę - zaproponowała Megan, uśmiechając się krzywo.- Zchęcią mu ją oddam.- Na podłodze kabiny wciąż pozostały plamy z krwi, która wsiąkła takgłęboko, że drewno wymagało wymiany.- Pani kapitan chciałaby, żeby powitał go pan osobiście, jeśli.odzyskał pan siły, sir -kontynuowała dziewczyna.- I poprosiła o zapytanie, czy powierniczka Klucza równieżzechciałaby się pojawić.- Och, oczywiście - zapewniła Megan z uśmiechem.- Nie mogę się doczekaćspotkania ze sławnym Edmundem Talbotem.ROZDZIAA TRZYDZIESTY- Książę Edmundzie.- Some Karcher opuściła rękę z salutu równo z umilknięciemdud.- Kapitanie, cieszę się, że podjąłem słuszną decyzję, wybierając panią - oznajmiłEdmund, ściskając jej dłoń.- Mieliśmy szczęście.- Szczęście stoi po stronie przygotowanych - zaprzeczył Talbot.- Mój pierwszy oficer, komandor Sassan.- Some Karcher zignorowała komplement.- Miło mi pana poznać, komandorze.- Edmund uścisnął wyciągniętą rękę pierwszego.- Majora Herricka oczywiście pan zna.- Herzer - rzucił radośnie Edmund, po czym zauważył sposób, w jaki stał młodzieniec.- Oberwałeś?- W zadek, milordzie.- Zdarza się.- Edmund parsknął śmiechem.- Choć to mało honorowe.Cześć Joanno.- Wisisz mi spory bonus bojowy, Eddie - warknęła Joanna.- Moja eskadra zatopiłaoba ostatnie smokowce.W oparciu o punkt czternasty podpunkt b.- Po prostu przyślij rachunek - przerwał jej książę.- A to członkini Rady Megan Travante - kontynuowała prezentację Karcher, niezwracając uwagi na wtrącenia.3- Pani Travante - przywitał się łagodnie Edmund, zauważając, jak blisko Herzerastała.- Znam pani ojca i sądzę, że mam honor nazywania go swoim przyjacielem.Niezmiernie się cieszę, że znów jesteś z nami.- Dziękuję, książę Edmundzie - odpowiedziała Megan z ukłonem.- Pani - dodał Edmund, uśmiechając się lekko - choć formalnie nie jesteś arystokratką,masz znacznie wyższy status niż ja.Nie kłaniaj się mnie, to ja składam ukłon przed tobą.- Poczym się pokłonił.- To.będzie wymagało trochę przyzwyczajenia.- Megan dotknęła palcamiwiszącego na szyi łańcucha.- Chciałabym przedstawić mojego.pracownika, Baradura.Edmund przyglądał się przez chwilę niskiemu mężczyznie, po czym rzucił coś wszybkim, gładkim języku.Ochroniarz na chwilę zmarszczył czoło, po czym odpowiedział wyraznie zdziwiony.- Język się zmienił - stwierdził Edmund.- Ale skąd pochodzisz?- Mały lud mieszka wśród plemion na wyżynach Gaelii - wyjaśniła zaskoczonaMegan.- Znasz ich?- Nie z wyżyn.- Edmund pogłaskał się po brodzie.- Ale poznaję.Stare wspomnienia,bardzo stary lud.Dobrzy żołnierze, najlepsi.Spotkałem ich też trochę w Anarchii.Oddałbymprawą rękę za cały ich batalion.A przy okazji, musimy porozmawiać.Pani, gdybyś zechciałapoświęcić mi trochę czasu.Herzer i Joanna także, co oznacza zagrody wywernów.Shar,ustaw flotę na ustalonym przez nas kursie i przyłącz się do nas.- Takjest, sir.- Pani?- Tędy.- Megan wskazała w stronę zagród wywernów.* * *- Siedzimy po szyję w bardzo głębokim g.w bardzo głębokim - oświadczył Edmund,gdy tylko w zagrodach ustawiono krzesła.Joanna zwinęła się w jednym końcu z opartą nasobie Bast, podczas gdy reszta zasiadła w półkolu.- Nowe Przeznaczenie wylądowało napółnocnym końcu półwyspu od wewnętrznej strony i wzniosło ufortyfikowany obóz,odcinając Balmoran.Kontrolująteż otaczające je wody, ale tylko do chwili, gdy tamdotrzemy.Niestety, wznoszą portale i mogą przez nie ściągać zaopatrzenie.- Myślałam, że portowanie do Norau jest niemożliwe - odezwała się Megan,marszcząc czoło.- Mnie się to w każdym razie nie udało.- Force majeure - rzuciła Bast, odrzucając do tyłu włosy.- Kto trzyma ziemię, jest jejwłaścicielem.Bardzo stary protokół, ale wciąż obowiązuje.- Racja - potwierdził Edmund.- Zdobyli teren i mają na nim dość wojska, by goutrzymać i nie dać się przegnać natychmiastowym atakiem oraz mają do niego dostęp drogąwodną.Ergo, w świetle tych przeklętych protokołów mogą się tam portować.Nie zmieni tegonawet zniszczenie ich floty.Musimy ich całkowicie pokonać.- Umocniony obóz? - odezwał się Herzer.- To będzie trudne.- Faktycznie.Zajęli też bazę marynarki wraz z większością zapasów.Stamtąd właśniebiorą teraz zaopatrzenie.- Rachel? - zapytał Herzer.- Nie wiem - przyznał Edmund z kamienną twarzą.- Jeśli schwytali Rachel.- To nie ma znaczenia.Tu nie chodzi o uratowanie Rachel, Herzer, zrozum to.Chodzio odparcie inwazji Nowego Przeznaczenia.- To pańska córka.- Doskonale o tym wiem.Ale nie chodzi tu o specjalne przywileje dla mojej córki.Ryzykuje tak jak wszyscy inni walczący.- Miałem właśnie powiedzieć - przerwał mu Herzer - że jako taka ma dostęp doinformacji, które są cenne dla Nowego Przeznaczenia.Tak, obchodzi mnie, czy Rachelprzeżyje czy zginie, ale podejrzewam, że jeśli Nowe Przeznaczenie wie ojej obecności tam,bardziej są zainteresowani tym, co mogą z niej wycisnąć.Odbicie Rachel niewątpliwie ma wzwiązku z tym dopuszczalny priorytet, książę Edmundzie.- Edmund - odezwała się Joanna.- Herzer ma rację.Możesz być na tylezaangażowany, że ignorujesz to podejście, by uniknąć posądzenia o faworyzowanie.- Nie wiemy, gdzie ona jest - burknął Talbot.- Nie wiemy, czy nie ma jej pośróduciekinierów z półwyspu.Albo czy Nowe Przeznaczenie nie przeteleportowało jej już zpowrotem do Ropazji.Jeśli tak, to przepadła.A to zebranie nie dotyczy losu Rachel.Dotyczysposobu wyrzucenia Nowego Przeznaczenia z półwyspu.- Rozejrzał się po zebranych ikiwnął głową.- No dobrze.Korpus łuczników płynie na drednotach około dzień drogi zanami.- Pozostało tu pięciu rannych - poinformowała Rachel, próbując ignorowaćpodążającego za Connerem umazanego krwią potwora.Nie wspominając o samym agencie,który właściwie przerażał ją jeszcze bardziej.- Zdaję sobie sprawę, że zabijacie rannychwrogów i nie mogę temu zapobiec.Jednakże, jeśli ich zostawicie przy życiu, z własnej wolizajmę się waszymi rannymi.Jeśli ich zabijecie i tak możecie mnie do tego zmusić,3ałe pracując dobrowolnie, będę znacznie lepszym lekarzem, niż robiąc to podprzymusem.- Pokaż mi - polecił, wskazując uprzejmie w stronę sal.- Obiecuję na swój honor jakoakolity lady Celinę, że nie każę ich zabić [ Pobierz całość w formacie PDF ]