[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Aż za dobrzewiedziała, jak przyjemnie jest czuć dotyk jego skóry.O nie, nie wolno jej tak myśleć.Zmieniła pozycję i objęła się ramionami.Brakowało jej miejsca w tym aucie, naprawdę, dzieliło ich najwyżej piętnaściecentymetrów.Czuła jego zapach czy raczej zapach jego wody kolońskiej.Już niewspomni, że ilekroć zmieniał biegi, ocierał się łokciem o jej rękę, co budziło w niejfalę ciepła.Gdzieś między udami poczuła pierwsze, zdradzieckie liznięcia gorąca ipogrążyła się we wspomnieniach.Och, Boże.jego dłonie.Jeszcze nigdy tak się nieczuła.Dość! Możesz włączyć klimatyzację albo coś w tym stylu?Popatrzył na nią przeciągle, unosząc brwi. Nie mam klimatyzacji.Oczywiście, że nie ma.Dlaczego taki neandertalczyk miałby inwestować wpodobne fanaberie.Ułożyła inaczej ręce i starała się nie rozpuścić. No to może otwórz okno?Zaśmiał się. Mała, mam szyby na korbki.Chyba Bóg ją znienawidził.Odkręciła szybę.Wiatr uderzył ją w twarz, znówmogła oddychać.Przymknęła oczy i usiłowała odzyskać spokój.Przecież było ją nato stać.Tylko jeden lunch.Nie wychodziła za tego faceta za mąż.To byłby dopiero koszmar. Nie mów do mnie mała.Nie jestem panienką lekkich obyczajów.Anidziewczynką.Przez dłuższą chwilę miała nadzieję, że Gabe po prostu pozwoli ciszy trwać,ale nie miała tyle szczęścia. W sobotę nie byłaś taka nerwowa.Elle wbiła paznokcie w dłoń tak mocno, że spodziewała się zobaczyć krew.Nie mogła sobie pozwolić na utratę panowania nad sobą.Gdy w końcu się odezwała,każde słowo wypowiedziała oddzielnie, usiłując nie wrzeszczeć. Może najpierw ustalmy jedno.To był błąd.Głupi błąd.I nigdy więcej niebędziemy o nim rozmawiać. Tak sądzisz?O którą część pytał? Wolała tego nie uściślać. Owszem. W takim razie będę musiał zadbać o to, żebyś zmieniła zdanie.Czy ten facet niczym nie dawał się odstraszyć? Zachowywała się wobec niegoniegrzecznie, a mimo to się nie zniechęcał.Nie rozumiała go.Gabe na pewno dobrzesobie radził z zaspokajaniem własnych potrzeb, więc nie podrywał jej tylko po to,żeby iść z nią do łóżka.Bez wątpienia mógł sobie znalezć jakąś chętną dziewczynę.Jasne, to, co zrobili, było oszałamiające, ale pewnie cholernie grzeczne wporównaniu z tym, do czego przywykł.Jak zauważył kiedyś jej eks, grzecznie znaczynudno. Tyle w tobie seksu, co w cholernym trupie , był łaskaw się wyrazić, kiedyrzucał ją w obecności wszystkich przyjaciół.Poczuła pierwsze łzy w oczach, więc gniewnie zamrugała, żeby je odpędzić.Jason był dupkiem, który wykorzystał ją dlatego, że mógł.I przez cały czas jązdradzał.To absurd, że wciąż słyszała jego głos, który tłamsił wypracowaną zwielkim trudem pewność siebie.To, że wtedy dała się złamać i wkopać w ziemię, nieoznaczało jeszcze, że była wiecznie skazana na porażkę.Może i nie zachowywała sięw nocy jak gwiazda porno ani dzika wariatka, ale miała w sobie to coś.I to całkiemsporo.Ktoś taki jak Nathan mógłby odkryć w niej to, co przegapił Jason.Tylko żenie udało jej się uwieść Nathana.Wkradła się do łóżka jego brata.Może powinna po prostu skończyć z mężczyznami i iść do klasztoru. Co ci krąży po głowie, kiedy tak marszczysz brwi? Byłabym fatalną zakonnicą.Niech to szlag, nie chciała powiedzieć tego na głos.Gabe wbił w nią wzrok natak długo, że zaczęła robić paniczne gesty, zachęcające go do tego, by jednak spojrzałna drogę. Zakonnicą? Tak. Nie będę udawał, że znam wiele zakonnic, ale ty, mała, naprawdę się,kurczę, nie nadajesz.Te słowa nie powinny wywołać w niej fali ciepła, ale jednak tak się stało.Najwyrazniej jej hormony zupełnie nie przejmowały się, że Gabe reprezentowałwszystko to, czego obiecała sobie unikać.Hormony wiedziały tylko, że czuła się znim wspaniale.Prosta chemia, chociaż jakże irytująca.Ale to nie miało znaczenia,dawała sobie z nimi radę. Jak długo pracujesz dla mojego brata?Westchnęła.Widać musieli ciągnąć uprzejmą konwersację, chociaż naprawdęnie miała na to ochoty. Około roku. Podoba cię się ta praca? Oczywiście. Zmarszczyła brwi, bo Gabe wybuchnął śmiechem. Cocię tak bawi? Nic.Pomyślałem tylko, że może wolałabyś jakieś efektowne muzeum wSeattle zamiast małej galeryjki. %7łartujesz? Odwróciła się w jego stronę. To najlepsza praca naświecie.Każdy dzień spędzam otoczona sztuką, rozmawiam o sztuce, kupuję isprzedaję sztukę.To raj na ziemi.No dobra, nie zamierzała mówić aż tyle.Zwykle, kiedy zaczynała wywód oswojej pasji, ludzie uprzejmie kiwali głową i zmieniali temat.Gabe tylko się uśmiechnął. Wiem, o co ci chodzi.Nie pojmowała, jak to możliwe.Przecież to Nathan był tym bardziejwyrafinowanym Schultzem.Artystą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Aż za dobrzewiedziała, jak przyjemnie jest czuć dotyk jego skóry.O nie, nie wolno jej tak myśleć.Zmieniła pozycję i objęła się ramionami.Brakowało jej miejsca w tym aucie, naprawdę, dzieliło ich najwyżej piętnaściecentymetrów.Czuła jego zapach czy raczej zapach jego wody kolońskiej.Już niewspomni, że ilekroć zmieniał biegi, ocierał się łokciem o jej rękę, co budziło w niejfalę ciepła.Gdzieś między udami poczuła pierwsze, zdradzieckie liznięcia gorąca ipogrążyła się we wspomnieniach.Och, Boże.jego dłonie.Jeszcze nigdy tak się nieczuła.Dość! Możesz włączyć klimatyzację albo coś w tym stylu?Popatrzył na nią przeciągle, unosząc brwi. Nie mam klimatyzacji.Oczywiście, że nie ma.Dlaczego taki neandertalczyk miałby inwestować wpodobne fanaberie.Ułożyła inaczej ręce i starała się nie rozpuścić. No to może otwórz okno?Zaśmiał się. Mała, mam szyby na korbki.Chyba Bóg ją znienawidził.Odkręciła szybę.Wiatr uderzył ją w twarz, znówmogła oddychać.Przymknęła oczy i usiłowała odzyskać spokój.Przecież było ją nato stać.Tylko jeden lunch.Nie wychodziła za tego faceta za mąż.To byłby dopiero koszmar. Nie mów do mnie mała.Nie jestem panienką lekkich obyczajów.Anidziewczynką.Przez dłuższą chwilę miała nadzieję, że Gabe po prostu pozwoli ciszy trwać,ale nie miała tyle szczęścia. W sobotę nie byłaś taka nerwowa.Elle wbiła paznokcie w dłoń tak mocno, że spodziewała się zobaczyć krew.Nie mogła sobie pozwolić na utratę panowania nad sobą.Gdy w końcu się odezwała,każde słowo wypowiedziała oddzielnie, usiłując nie wrzeszczeć. Może najpierw ustalmy jedno.To był błąd.Głupi błąd.I nigdy więcej niebędziemy o nim rozmawiać. Tak sądzisz?O którą część pytał? Wolała tego nie uściślać. Owszem. W takim razie będę musiał zadbać o to, żebyś zmieniła zdanie.Czy ten facet niczym nie dawał się odstraszyć? Zachowywała się wobec niegoniegrzecznie, a mimo to się nie zniechęcał.Nie rozumiała go.Gabe na pewno dobrzesobie radził z zaspokajaniem własnych potrzeb, więc nie podrywał jej tylko po to,żeby iść z nią do łóżka.Bez wątpienia mógł sobie znalezć jakąś chętną dziewczynę.Jasne, to, co zrobili, było oszałamiające, ale pewnie cholernie grzeczne wporównaniu z tym, do czego przywykł.Jak zauważył kiedyś jej eks, grzecznie znaczynudno. Tyle w tobie seksu, co w cholernym trupie , był łaskaw się wyrazić, kiedyrzucał ją w obecności wszystkich przyjaciół.Poczuła pierwsze łzy w oczach, więc gniewnie zamrugała, żeby je odpędzić.Jason był dupkiem, który wykorzystał ją dlatego, że mógł.I przez cały czas jązdradzał.To absurd, że wciąż słyszała jego głos, który tłamsił wypracowaną zwielkim trudem pewność siebie.To, że wtedy dała się złamać i wkopać w ziemię, nieoznaczało jeszcze, że była wiecznie skazana na porażkę.Może i nie zachowywała sięw nocy jak gwiazda porno ani dzika wariatka, ale miała w sobie to coś.I to całkiemsporo.Ktoś taki jak Nathan mógłby odkryć w niej to, co przegapił Jason.Tylko żenie udało jej się uwieść Nathana.Wkradła się do łóżka jego brata.Może powinna po prostu skończyć z mężczyznami i iść do klasztoru. Co ci krąży po głowie, kiedy tak marszczysz brwi? Byłabym fatalną zakonnicą.Niech to szlag, nie chciała powiedzieć tego na głos.Gabe wbił w nią wzrok natak długo, że zaczęła robić paniczne gesty, zachęcające go do tego, by jednak spojrzałna drogę. Zakonnicą? Tak. Nie będę udawał, że znam wiele zakonnic, ale ty, mała, naprawdę się,kurczę, nie nadajesz.Te słowa nie powinny wywołać w niej fali ciepła, ale jednak tak się stało.Najwyrazniej jej hormony zupełnie nie przejmowały się, że Gabe reprezentowałwszystko to, czego obiecała sobie unikać.Hormony wiedziały tylko, że czuła się znim wspaniale.Prosta chemia, chociaż jakże irytująca.Ale to nie miało znaczenia,dawała sobie z nimi radę. Jak długo pracujesz dla mojego brata?Westchnęła.Widać musieli ciągnąć uprzejmą konwersację, chociaż naprawdęnie miała na to ochoty. Około roku. Podoba cię się ta praca? Oczywiście. Zmarszczyła brwi, bo Gabe wybuchnął śmiechem. Cocię tak bawi? Nic.Pomyślałem tylko, że może wolałabyś jakieś efektowne muzeum wSeattle zamiast małej galeryjki. %7łartujesz? Odwróciła się w jego stronę. To najlepsza praca naświecie.Każdy dzień spędzam otoczona sztuką, rozmawiam o sztuce, kupuję isprzedaję sztukę.To raj na ziemi.No dobra, nie zamierzała mówić aż tyle.Zwykle, kiedy zaczynała wywód oswojej pasji, ludzie uprzejmie kiwali głową i zmieniali temat.Gabe tylko się uśmiechnął. Wiem, o co ci chodzi.Nie pojmowała, jak to możliwe.Przecież to Nathan był tym bardziejwyrafinowanym Schultzem.Artystą [ Pobierz całość w formacie PDF ]