[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na dobrąsprawę nie był w stanie opisać mordercy profesora Gainswicka,ponieważ ten człowiek dla niepoznaki ukrył twarz pod maską.Mimo tokonstabl stawiał wiele pytań i notował wszystko, co Quentin zdołałsobie przypomnieć.Pózniej on i jego wuj zostali zwolnieni i powrócilido domu.Po drodze nie odzywali się do siebie niemal słowem.Obaj byli pouszy pochłonięci przeżywaniem w duchu wydarzeń tego dnia.Nie tylko dlatego, że sir Walter stracił dobrego przyjaciela - tenprzyjaciel był kolejną ofiarą członków bractwa i fakt ten zdawał sięjeszcze bardziej przygnębiać sir Waltera.Wprawdzie Quentin był wstanie dostrzec gorzką determinację w rysach wuja, ale po raz pierwszytowarzyszyła temu również rozpacz.Wciąż jeszcze nie udało się imrozwiązać zagadki runicznych symboli, a im dłużej to trwało, tymwięcej ludzi musiało pożegnać się z tym światem.W nadziei że zdołają w ten sposób uciec żądzy mordu członkówbractwa, posłuchali rady inspektora Dellarda i wyjechali do Edynburga.Teraz jednak musieli stwierdzić, że wpływy bractwa sięgały aż tutaj.Wydarzenia nabierały tempa i zarówno Quentin, jak i jego wujmieli wrażenie, że czasu jest coraz mniej.W ostatnich tygodniach atakizłoczyńców były coraz gwałtowniejsze i bardziej brutalne.Można byłoodnieść wrażenie, że zmierzali do jakiegoś celu i że szykowali się nacoś, co miało się wydarzyć niebawem.Ale co to mogło być? Jaknależało połączyć poszczególne elementy łamigłówki? Czyrzeczywiście istniała jakaś wielka ponura tajemnica, która łączyła zesobą wszystkie te zdarzenia?Jak dotąd Quentin i jego wuj wiele razy w czasie swojegodochodzenia natrafiali na odmowę.Nieważne, czy był to szeryfSlocombe, inspektor Dellard czy też opat Andrew albo profesorGainswick - wszyscy oni w mniej lub bardziej otwarty sposób radzili,by nie drążyć dalej tej sprawy.Ich motywy mogły być wprawdziezróżnicowanej natury, ale koniec końców Quentin doszedł doprzekonania, że chciano ich za wszelką cenę odwieść od dalszegoposzukiwania tego, co się za tym kryje.Manewry odwracające uwagę,ukryte między wierszami wskazówki oraz niewyrazne sugestie byływszystkim, na co do tej pory się natknęli, podczas gdy członkowiebractwa wciąż uprawiali swój niecny proceder i dopuszczali sięzabójstw, sami pozostając bezkarni.Determinacja Quentina, by rozwiązać zagadkę do końca, była oddawna równie wielka, jak jego wuja.Poza tym zbrodnie ostatnichtygodni w jego oczach nie pozostawały bez związku ze sobą; w dużowiększym stopniu miał przeczucie, że wszystko to łączyło się w całość.%7łe stanowiło elementy tajemnego sprzysiężenia i że kryło się za tymbez porównania więcej, niż dotąd przeczuwali.Być może, pomyślał Quentin, miecz Roberta Bruce'a stanowiłklucz do rozwiązania zagadki.3Gwynneth Ruthven nie mogła zasnąć, co zresztą zdarzało się często wtych nieszczęsnych dniach.Od czasu gdy Wallace utracił władzę, klany i szlachta znówznalazły się w chaosie.Wszędzie wrzało i kipiało, w powietrzu wisiałonieszczęście, które Gwynn wyczuwała wyraznie.Tak wiele zmieniło się od śmierci jej ojca; tak wiele w tak krótkimczasie.Nie dość, że powstanie wzniecone z nadziei szkockiego naroduna pokój i wolność zostało stłumione w krwawy sposób, to jeszczeszlachta była skłócona i w niezgodzie jak zawsze.Podzieliła się na tych,którzy wciąż popierali Wallace'a i chcieli dochować mu wierności, orazna tych, którzy uważali go za niebezpiecznego parweniusza i którymjego klęska pod Falkirk była jak najbardziej na rękę.Ponieważ jednak była kobietą, Gwynn nie przystało zabierać głosuna ten temat.Prowadzenie wojen oraz uprawianie polityki zastrzeżonodla mężczyzn, zatem teraz wyłącznie jej brat Duncan kierował losamiklanu Ruthven.Na początku swych rządów Duncan jeszcze dość częstowysłuchiwał rad siostry w spornych kwestiach, lecz w ostatnim czasiejuż tego nie czynił.Pod wpływem doradców, którymi się teraz otoczył,Duncan zmienił się.Na niekorzyść, jak przekonała się Gwynneth.Co chwilę przywoływała w myślach osobliwe spotkanie ze starąKałą.Runiczna wieszczka ostrzegała ją, że jej brat wdaje się w konszachtyz siłami, których ani nie rozumiał, ani nad którymi nie był w staniezapanować.Początkowo Gwynneth pocieszała się jeszcze, że Kala byłastaruchą, której pomieszało się w głowie i do której słów lepiej nieprzywiązywać żadnej wagi.Jednak im więcej czasu upływało, tymwyrazniej dostrzegała, że Kala miała rację pod każdym względem.Początkowo Duncan był tylko nieprzychylny.W coraz większymstopniu zamykał się w sobie i przestał się dzielić swymi myślami zsiostrą.Jego serce zmąciła śmierć ojca, a żałoba zmieszała się znienawiścią - nienawiścią do człowieka, którego obwiniał za śmierćgłowy klanu i za fiasko powstania: Williama Wallace'a.I nienawiść tasprawiła, że dał posłuch swoim nowym doradcom, którzy już oddłuższego czasu nie odstępowali go nawet na krok.Co się tyczy Wallace'a, Duncan nie był wcale jedynym spośródsceptycznych głów klanów.Wielu było takich, którzy nie ufali Walecznemu Sercu", a całkiem liczni z nich uciekli nawet tchórzliwiez pola bitwy pod Falkirk.Fakt, że pózniej Wallace i wierni mu rycerzezemścili się za to krwawo, wcale nie poprawił sytuacji.Szkockaszlachta znów była gotowa powyrzynać się nawzajem, co skończyłobysię ponownym triumfem Anglików.Gwynn próbowała daremnie wyjaśnić to swemu bratu, lecz ontylko wyśmiewał się z niej i twierdził, że białogłowa nic z tych rzeczynie rozumie.I co oczywiste, próbowała, mając na uwadze słowa Kali,ostrzec go przed nowymi doradcami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Na dobrąsprawę nie był w stanie opisać mordercy profesora Gainswicka,ponieważ ten człowiek dla niepoznaki ukrył twarz pod maską.Mimo tokonstabl stawiał wiele pytań i notował wszystko, co Quentin zdołałsobie przypomnieć.Pózniej on i jego wuj zostali zwolnieni i powrócilido domu.Po drodze nie odzywali się do siebie niemal słowem.Obaj byli pouszy pochłonięci przeżywaniem w duchu wydarzeń tego dnia.Nie tylko dlatego, że sir Walter stracił dobrego przyjaciela - tenprzyjaciel był kolejną ofiarą członków bractwa i fakt ten zdawał sięjeszcze bardziej przygnębiać sir Waltera.Wprawdzie Quentin był wstanie dostrzec gorzką determinację w rysach wuja, ale po raz pierwszytowarzyszyła temu również rozpacz.Wciąż jeszcze nie udało się imrozwiązać zagadki runicznych symboli, a im dłużej to trwało, tymwięcej ludzi musiało pożegnać się z tym światem.W nadziei że zdołają w ten sposób uciec żądzy mordu członkówbractwa, posłuchali rady inspektora Dellarda i wyjechali do Edynburga.Teraz jednak musieli stwierdzić, że wpływy bractwa sięgały aż tutaj.Wydarzenia nabierały tempa i zarówno Quentin, jak i jego wujmieli wrażenie, że czasu jest coraz mniej.W ostatnich tygodniach atakizłoczyńców były coraz gwałtowniejsze i bardziej brutalne.Można byłoodnieść wrażenie, że zmierzali do jakiegoś celu i że szykowali się nacoś, co miało się wydarzyć niebawem.Ale co to mogło być? Jaknależało połączyć poszczególne elementy łamigłówki? Czyrzeczywiście istniała jakaś wielka ponura tajemnica, która łączyła zesobą wszystkie te zdarzenia?Jak dotąd Quentin i jego wuj wiele razy w czasie swojegodochodzenia natrafiali na odmowę.Nieważne, czy był to szeryfSlocombe, inspektor Dellard czy też opat Andrew albo profesorGainswick - wszyscy oni w mniej lub bardziej otwarty sposób radzili,by nie drążyć dalej tej sprawy.Ich motywy mogły być wprawdziezróżnicowanej natury, ale koniec końców Quentin doszedł doprzekonania, że chciano ich za wszelką cenę odwieść od dalszegoposzukiwania tego, co się za tym kryje.Manewry odwracające uwagę,ukryte między wierszami wskazówki oraz niewyrazne sugestie byływszystkim, na co do tej pory się natknęli, podczas gdy członkowiebractwa wciąż uprawiali swój niecny proceder i dopuszczali sięzabójstw, sami pozostając bezkarni.Determinacja Quentina, by rozwiązać zagadkę do końca, była oddawna równie wielka, jak jego wuja.Poza tym zbrodnie ostatnichtygodni w jego oczach nie pozostawały bez związku ze sobą; w dużowiększym stopniu miał przeczucie, że wszystko to łączyło się w całość.%7łe stanowiło elementy tajemnego sprzysiężenia i że kryło się za tymbez porównania więcej, niż dotąd przeczuwali.Być może, pomyślał Quentin, miecz Roberta Bruce'a stanowiłklucz do rozwiązania zagadki.3Gwynneth Ruthven nie mogła zasnąć, co zresztą zdarzało się często wtych nieszczęsnych dniach.Od czasu gdy Wallace utracił władzę, klany i szlachta znówznalazły się w chaosie.Wszędzie wrzało i kipiało, w powietrzu wisiałonieszczęście, które Gwynn wyczuwała wyraznie.Tak wiele zmieniło się od śmierci jej ojca; tak wiele w tak krótkimczasie.Nie dość, że powstanie wzniecone z nadziei szkockiego naroduna pokój i wolność zostało stłumione w krwawy sposób, to jeszczeszlachta była skłócona i w niezgodzie jak zawsze.Podzieliła się na tych,którzy wciąż popierali Wallace'a i chcieli dochować mu wierności, orazna tych, którzy uważali go za niebezpiecznego parweniusza i którymjego klęska pod Falkirk była jak najbardziej na rękę.Ponieważ jednak była kobietą, Gwynn nie przystało zabierać głosuna ten temat.Prowadzenie wojen oraz uprawianie polityki zastrzeżonodla mężczyzn, zatem teraz wyłącznie jej brat Duncan kierował losamiklanu Ruthven.Na początku swych rządów Duncan jeszcze dość częstowysłuchiwał rad siostry w spornych kwestiach, lecz w ostatnim czasiejuż tego nie czynił.Pod wpływem doradców, którymi się teraz otoczył,Duncan zmienił się.Na niekorzyść, jak przekonała się Gwynneth.Co chwilę przywoływała w myślach osobliwe spotkanie ze starąKałą.Runiczna wieszczka ostrzegała ją, że jej brat wdaje się w konszachtyz siłami, których ani nie rozumiał, ani nad którymi nie był w staniezapanować.Początkowo Gwynneth pocieszała się jeszcze, że Kala byłastaruchą, której pomieszało się w głowie i do której słów lepiej nieprzywiązywać żadnej wagi.Jednak im więcej czasu upływało, tymwyrazniej dostrzegała, że Kala miała rację pod każdym względem.Początkowo Duncan był tylko nieprzychylny.W coraz większymstopniu zamykał się w sobie i przestał się dzielić swymi myślami zsiostrą.Jego serce zmąciła śmierć ojca, a żałoba zmieszała się znienawiścią - nienawiścią do człowieka, którego obwiniał za śmierćgłowy klanu i za fiasko powstania: Williama Wallace'a.I nienawiść tasprawiła, że dał posłuch swoim nowym doradcom, którzy już oddłuższego czasu nie odstępowali go nawet na krok.Co się tyczy Wallace'a, Duncan nie był wcale jedynym spośródsceptycznych głów klanów.Wielu było takich, którzy nie ufali Walecznemu Sercu", a całkiem liczni z nich uciekli nawet tchórzliwiez pola bitwy pod Falkirk.Fakt, że pózniej Wallace i wierni mu rycerzezemścili się za to krwawo, wcale nie poprawił sytuacji.Szkockaszlachta znów była gotowa powyrzynać się nawzajem, co skończyłobysię ponownym triumfem Anglików.Gwynn próbowała daremnie wyjaśnić to swemu bratu, lecz ontylko wyśmiewał się z niej i twierdził, że białogłowa nic z tych rzeczynie rozumie.I co oczywiste, próbowała, mając na uwadze słowa Kali,ostrzec go przed nowymi doradcami [ Pobierz całość w formacie PDF ]