[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lecz któż był ten człek mały z okiem zapłakanem?Czy Duchem jego losu? Aniołem? Szatanem?Czy szczerze drażni męki lub smutek z nim dzieli?Nie wiem objął rycerza i w ozwał polecieli.XXNa ukraińskiej cerkwi błyszczą się trzy wieże;A ukraińskie baby szepczą swe pacierze.Biją we dzwony żaki i zysk sobie krzeszą;Ludzie dobrzy czy pogrzeb, czy to chrzciny śpieszą:Wewnątrz kiry, katafalk i trans a w rzędyBlado się palą świece czarno, straszno wszędy:Czyjaż tam wzniosła postać wśrzód ciekawych gronaLeży długim i martwym krzyżem rozścielona?Czyjaż tam pierś rycerska w kurzawie się wala?I z tą cichą pokorą, co się nie użala,Choć i najsroższych kazni ciężkie dzwiga brzemię,W swej niemej pobożności jakby wbita w ziemię?Blady jak łysk od gromnic, co mu na twarz wbiega,NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG48Smutny jak śpiew umarłych, co się tam rozlega,Z poziomego zniżenia, gdzie go wiara tłoczy,Jak robak świętojański świecą jego oczy.Ah! to Pana Miecznika siwa, nędzna głowa;Niedawno żonę stracił teraz córę chowa.Na to huśtał kołyskę, by w trumnie uśpili;Na to jej woził lamę, żeby całun szyli.I dziwno jak nieczułym zdał się na pogrzebie,Jak by już dusza jego była z córką w niebie.I takim był i potem ni żalu, ni skargiNikomu nie zwierzyły wypłowiałe wargi;Ni łzów w hardym spojrzeniu nie było oznaki;Mniej z ludzmi, więcej z Bogiem, a zresztą jednaki.Co dzień on w jednej porze chodził po kryjomu;Lecz nim wydano hasła, powracał do domu.Raz i północ minęła, a Miecznik nie wraca;I gdy patrząca Czujność nadzieję utraca Gdy dziko grają trąby a ze snu, jak z procy,Rzucili się rycerze k'zemście lub pomocy Znalezli go w cmentarzu; przy córki i żonyPrzyległych dwóch mogiłach klęczał nachylony:Taż sama w ustach słodycz, a w czole sędziwość Taż sama bladość twarzy, ale oczu żywość Czapka, wąsy, dla Polski straszydło na wrogi I żupan ten sam czarny tylko że gdy trwogiOdgłos z trąby wojennej dochodził daleki,Nie porwał się do korda już spał spał na wieki.I cicho gdzie trzy mogił w posępnej drużynie;I pusto smutno tęskno w bujnej Ukrainie.NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG49PRZYPISY AUTORAPrzypis 1Minął już kozak bezdnię i głębokie jary.Na Rusi, ledwo w każdej wiosce, znajdują się zrzódła lub studnie osą-dzone przez pospólstwo za tak głębokie, że im dna brakuje; ale za tokażda z tych otchłani wsławiona jaką nadzwyczajną powieścią, a cza-sem od Duchów strzeżona.Przypis 2Ten uśmiech w którym może choć cześć zachwycenia,z jakim wybrani słyszą Cherubinów pienia.Wyraz zachwycenia, który dlatego może tak jest ujmującym w pięknejtwarzy, że jeszcze coś piękniejszego zwiastuje, nie pozwala utrwalićżadnym opisem swego ślicznego zapomnienia się; a tylko pędzel Rafa-ela, w obrazie Z-tej Cecylii, zatrzymać go potrafił w całym uroku, ja-kiemu się nicht, prócz wyobrazni, nie wpatrywał.Z-ta Cecylia, lubow-nica muzyki, wystawioną jest w tym malowidle wśrzód narzędzi mu-zycznych, w chwili gdy ją dochodzi odgłos anielskiej harmonii; i niemasz słów, które by opowiedzieć umiały uczucie, jakim uderzona; jejpostać: zdaje się, że jej dusza rozpierszcha się i żeni z każdym z tychsłodkich dzwięków, kiedy wdzięczna skromność harcuje ją zamyśle-niem, że niewarta tak niepojętego szczęścia, a wśrzód rozkoszy nieznanych jej sercu wkrada się smutek, że już muzyka ziemska bawić jąprzestanie.Największa prostota panuje w całym układzie tego obrazu,twarz nawet Z-tej Cecylii mniej ładna niż twarze niewiast w innychobrazach tego malarza, sama jedynie myśl geniuszu świeci od wiekóww tym szacownym płótnie i nieopisanym wdziękiem do siebie pociąga [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Lecz któż był ten człek mały z okiem zapłakanem?Czy Duchem jego losu? Aniołem? Szatanem?Czy szczerze drażni męki lub smutek z nim dzieli?Nie wiem objął rycerza i w ozwał polecieli.XXNa ukraińskiej cerkwi błyszczą się trzy wieże;A ukraińskie baby szepczą swe pacierze.Biją we dzwony żaki i zysk sobie krzeszą;Ludzie dobrzy czy pogrzeb, czy to chrzciny śpieszą:Wewnątrz kiry, katafalk i trans a w rzędyBlado się palą świece czarno, straszno wszędy:Czyjaż tam wzniosła postać wśrzód ciekawych gronaLeży długim i martwym krzyżem rozścielona?Czyjaż tam pierś rycerska w kurzawie się wala?I z tą cichą pokorą, co się nie użala,Choć i najsroższych kazni ciężkie dzwiga brzemię,W swej niemej pobożności jakby wbita w ziemię?Blady jak łysk od gromnic, co mu na twarz wbiega,NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG48Smutny jak śpiew umarłych, co się tam rozlega,Z poziomego zniżenia, gdzie go wiara tłoczy,Jak robak świętojański świecą jego oczy.Ah! to Pana Miecznika siwa, nędzna głowa;Niedawno żonę stracił teraz córę chowa.Na to huśtał kołyskę, by w trumnie uśpili;Na to jej woził lamę, żeby całun szyli.I dziwno jak nieczułym zdał się na pogrzebie,Jak by już dusza jego była z córką w niebie.I takim był i potem ni żalu, ni skargiNikomu nie zwierzyły wypłowiałe wargi;Ni łzów w hardym spojrzeniu nie było oznaki;Mniej z ludzmi, więcej z Bogiem, a zresztą jednaki.Co dzień on w jednej porze chodził po kryjomu;Lecz nim wydano hasła, powracał do domu.Raz i północ minęła, a Miecznik nie wraca;I gdy patrząca Czujność nadzieję utraca Gdy dziko grają trąby a ze snu, jak z procy,Rzucili się rycerze k'zemście lub pomocy Znalezli go w cmentarzu; przy córki i żonyPrzyległych dwóch mogiłach klęczał nachylony:Taż sama w ustach słodycz, a w czole sędziwość Taż sama bladość twarzy, ale oczu żywość Czapka, wąsy, dla Polski straszydło na wrogi I żupan ten sam czarny tylko że gdy trwogiOdgłos z trąby wojennej dochodził daleki,Nie porwał się do korda już spał spał na wieki.I cicho gdzie trzy mogił w posępnej drużynie;I pusto smutno tęskno w bujnej Ukrainie.NASK IFP UGZe zbiorów Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG49PRZYPISY AUTORAPrzypis 1Minął już kozak bezdnię i głębokie jary.Na Rusi, ledwo w każdej wiosce, znajdują się zrzódła lub studnie osą-dzone przez pospólstwo za tak głębokie, że im dna brakuje; ale za tokażda z tych otchłani wsławiona jaką nadzwyczajną powieścią, a cza-sem od Duchów strzeżona.Przypis 2Ten uśmiech w którym może choć cześć zachwycenia,z jakim wybrani słyszą Cherubinów pienia.Wyraz zachwycenia, który dlatego może tak jest ujmującym w pięknejtwarzy, że jeszcze coś piękniejszego zwiastuje, nie pozwala utrwalićżadnym opisem swego ślicznego zapomnienia się; a tylko pędzel Rafa-ela, w obrazie Z-tej Cecylii, zatrzymać go potrafił w całym uroku, ja-kiemu się nicht, prócz wyobrazni, nie wpatrywał.Z-ta Cecylia, lubow-nica muzyki, wystawioną jest w tym malowidle wśrzód narzędzi mu-zycznych, w chwili gdy ją dochodzi odgłos anielskiej harmonii; i niemasz słów, które by opowiedzieć umiały uczucie, jakim uderzona; jejpostać: zdaje się, że jej dusza rozpierszcha się i żeni z każdym z tychsłodkich dzwięków, kiedy wdzięczna skromność harcuje ją zamyśle-niem, że niewarta tak niepojętego szczęścia, a wśrzód rozkoszy nieznanych jej sercu wkrada się smutek, że już muzyka ziemska bawić jąprzestanie.Największa prostota panuje w całym układzie tego obrazu,twarz nawet Z-tej Cecylii mniej ładna niż twarze niewiast w innychobrazach tego malarza, sama jedynie myśl geniuszu świeci od wiekóww tym szacownym płótnie i nieopisanym wdziękiem do siebie pociąga [ Pobierz całość w formacie PDF ]