[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na blacie Juhle umieścił magnetofon, na coWashburn skinął przyzwalająco.Juhle wyrecytował zwyczajowy wstęp, poczym napotkał rozwścieczony, choć słaby, wzrok swej podejrzanej.- Pani Palmer, jak się pani czuje?Najwyrazniej została pouczona, by nic nie mówić bez zgody adwokata.Spojrzała z ukosa na Washburna w niemym pytaniu.A on na nie odpowie-dział.- Szczerze mówiąc, inspektorze - powiedział prawnik - miałaby się lepiej,gdyby nie musiała borykać się absurdalnością bycia ewidentnie podejrzaną.To absurd.- Pozwoli jej się pan odezwać? - spytał Shiu.- Oczywiście.Powiedziałem ju\, \e pani Palmer chce zrobić wszystko, como\liwe, by pomóc wam w dochodzeniu.Prawda, Jeannette?- Całkowicie.- W porządku - powiedział Juhle.- Mo\e zatem moglibyśmy nam wszyst-kim to ułatwić.- To ju\ zostało dalece zbyt skomplikowane - odparł Washburn.- Zbytniepotrzebnie skomplikowane.Juhle ponownie oparł się pokusie, by zle się obejść z tym prawnikiem.Niebyło sensu wdawać się z nim w daremne kłótnie, choć zdawał się go do tegoprowokować.Zamiast dać się poirytować, Juhle spojrzał pani Palmer wtwarz.- Wczoraj - zaczął - u pani w domu, spytaliśmy, co robiła pani w ponie-działek po południu i powiedziała nam pani, \e pojechała spędzić noc u sio-stry, wyje\d\ając około szesnastej, by uniknąć korków.Zgadza się?- Tak.- Pani Palmer - Juhle zni\ył głos - bardzo by nam to pomogło w śledztwie,gdyby mogła nam pani opowiedzieć dokładnie wszystko, co pani pamięta, odwyjazdu z domu a\ do przyjazdu do siostry.Ponownie spojrzała na prawnika, lecz tym razem skinął i pozwolił jej od-powiedzieć.- Dobrze.Jak ju\ powiedziałam, wyjechałam o czwartej.Nie pamiętam\adnych problemów na drodze, ani dokładnego czasu, gdy dojechałam doVanessy, ale zdziwiłabym się, gdyby nie było to jeszcze przed piątą.- Gdzie pani zaparkowała? - spytał Shiu.Juhle, który chciał, by po prostumówiła, rzucił mu ostre spojrzenie.Ale odpowiedziała.- Na podjezdzie.Ale nie wiem, czy ktoś mnie widział.Z nikim nie rozma-wiałam.Shiu ewidentnie nie chciał odpuścić.- A telefonicznie? Pokręciła głową.- Nie musiałam nigdzie dzwonić.Z Vanessa rozmawiałam ju\ wcześniej,więc wiedziała, \e przyje\d\am, a George był.- przywołanie imienia mę\awywołało natychmiastowy i, według Juhle a, nieco przesadny szok, z któregootrząsnęła się po maleńkiej, lecz niezaprzeczalnej wewnętrznej walce.- Szedłna obiad, jak ju\ mówiłam - przeniosła wzrok z Shiu z powrotem na Juhle a,westchnęła po raz kolejny i mówiła dalej.- Tak czy inaczej, obawiam się, \eniewiele robiłam.Jazda trochę mnie zmęczyła, więc zdrzemnęłam się nachwilę, a\ w końcu wzięłam egzemplarz Sunset, gdzie znalazłam przepis nanadziewaną pierś kurczaka, więc postanowiłam zaskoczyć Vanesse i zrobićto na obiad, zatem pojechałam na zakupy.- Cofnijmy się na chwilę - rzekł Juhle.- Powiedziała pani, \e ju\ wcześniejrozmawiała pani z siostrą.- Tak.- Z domu?- Nie.Z samochodu.Zazwyczaj dzwonię do niej, mijając JV, \eby po-twierdzić, \e nadal jesteśmy umówione.Juhle spojrzał na Shiu, zastanawiając się, czy jego partner zrozumiał wagętego faktu.Jeśli pani Palmer zadzwoniła z komórki, jadąc autostradą przezMili Valley między szesnastą a siedemnastą, mogli określić jej poło\enie zdokładnością do mili lub dwóch, odnajdując zapis przyjęcia i transmitowaniapołączenia.Jeśli istotnie znajdowała się w Mili Valley, to wielce nieprawdo-podobnym było, \eby wróciła do San Francisco zastrzelić mę\a i jego ko-chankę.Jeśli jednak, z drugiej strony, telefon wykonano z miasta - lub, lepiej,z okolic jej domu - to nadal byli na dobrym tropie.Ale tak łatwo nie zamierzał jej odpuścić.Motyw był zbyt dobry, symetriazbyt dokładna.Za du\o w to wło\yli.Wcią\ mieli sklepy, wino, problemy ztą historią.Wcią\ było to mo\liwe.- Okay, wróćmy do zakupów - powiedział [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Na blacie Juhle umieścił magnetofon, na coWashburn skinął przyzwalająco.Juhle wyrecytował zwyczajowy wstęp, poczym napotkał rozwścieczony, choć słaby, wzrok swej podejrzanej.- Pani Palmer, jak się pani czuje?Najwyrazniej została pouczona, by nic nie mówić bez zgody adwokata.Spojrzała z ukosa na Washburna w niemym pytaniu.A on na nie odpowie-dział.- Szczerze mówiąc, inspektorze - powiedział prawnik - miałaby się lepiej,gdyby nie musiała borykać się absurdalnością bycia ewidentnie podejrzaną.To absurd.- Pozwoli jej się pan odezwać? - spytał Shiu.- Oczywiście.Powiedziałem ju\, \e pani Palmer chce zrobić wszystko, como\liwe, by pomóc wam w dochodzeniu.Prawda, Jeannette?- Całkowicie.- W porządku - powiedział Juhle.- Mo\e zatem moglibyśmy nam wszyst-kim to ułatwić.- To ju\ zostało dalece zbyt skomplikowane - odparł Washburn.- Zbytniepotrzebnie skomplikowane.Juhle ponownie oparł się pokusie, by zle się obejść z tym prawnikiem.Niebyło sensu wdawać się z nim w daremne kłótnie, choć zdawał się go do tegoprowokować.Zamiast dać się poirytować, Juhle spojrzał pani Palmer wtwarz.- Wczoraj - zaczął - u pani w domu, spytaliśmy, co robiła pani w ponie-działek po południu i powiedziała nam pani, \e pojechała spędzić noc u sio-stry, wyje\d\ając około szesnastej, by uniknąć korków.Zgadza się?- Tak.- Pani Palmer - Juhle zni\ył głos - bardzo by nam to pomogło w śledztwie,gdyby mogła nam pani opowiedzieć dokładnie wszystko, co pani pamięta, odwyjazdu z domu a\ do przyjazdu do siostry.Ponownie spojrzała na prawnika, lecz tym razem skinął i pozwolił jej od-powiedzieć.- Dobrze.Jak ju\ powiedziałam, wyjechałam o czwartej.Nie pamiętam\adnych problemów na drodze, ani dokładnego czasu, gdy dojechałam doVanessy, ale zdziwiłabym się, gdyby nie było to jeszcze przed piątą.- Gdzie pani zaparkowała? - spytał Shiu.Juhle, który chciał, by po prostumówiła, rzucił mu ostre spojrzenie.Ale odpowiedziała.- Na podjezdzie.Ale nie wiem, czy ktoś mnie widział.Z nikim nie rozma-wiałam.Shiu ewidentnie nie chciał odpuścić.- A telefonicznie? Pokręciła głową.- Nie musiałam nigdzie dzwonić.Z Vanessa rozmawiałam ju\ wcześniej,więc wiedziała, \e przyje\d\am, a George był.- przywołanie imienia mę\awywołało natychmiastowy i, według Juhle a, nieco przesadny szok, z któregootrząsnęła się po maleńkiej, lecz niezaprzeczalnej wewnętrznej walce.- Szedłna obiad, jak ju\ mówiłam - przeniosła wzrok z Shiu z powrotem na Juhle a,westchnęła po raz kolejny i mówiła dalej.- Tak czy inaczej, obawiam się, \eniewiele robiłam.Jazda trochę mnie zmęczyła, więc zdrzemnęłam się nachwilę, a\ w końcu wzięłam egzemplarz Sunset, gdzie znalazłam przepis nanadziewaną pierś kurczaka, więc postanowiłam zaskoczyć Vanesse i zrobićto na obiad, zatem pojechałam na zakupy.- Cofnijmy się na chwilę - rzekł Juhle.- Powiedziała pani, \e ju\ wcześniejrozmawiała pani z siostrą.- Tak.- Z domu?- Nie.Z samochodu.Zazwyczaj dzwonię do niej, mijając JV, \eby po-twierdzić, \e nadal jesteśmy umówione.Juhle spojrzał na Shiu, zastanawiając się, czy jego partner zrozumiał wagętego faktu.Jeśli pani Palmer zadzwoniła z komórki, jadąc autostradą przezMili Valley między szesnastą a siedemnastą, mogli określić jej poło\enie zdokładnością do mili lub dwóch, odnajdując zapis przyjęcia i transmitowaniapołączenia.Jeśli istotnie znajdowała się w Mili Valley, to wielce nieprawdo-podobnym było, \eby wróciła do San Francisco zastrzelić mę\a i jego ko-chankę.Jeśli jednak, z drugiej strony, telefon wykonano z miasta - lub, lepiej,z okolic jej domu - to nadal byli na dobrym tropie.Ale tak łatwo nie zamierzał jej odpuścić.Motyw był zbyt dobry, symetriazbyt dokładna.Za du\o w to wło\yli.Wcią\ mieli sklepy, wino, problemy ztą historią.Wcią\ było to mo\liwe.- Okay, wróćmy do zakupów - powiedział [ Pobierz całość w formacie PDF ]