[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z tych złudzeń po cóż go było wyrywać? któżbymiał odwagę osiemdziesięcioletniego starca uderzyć jak piorunem, odsłaniającprzed nim nagą i straszną rzeczywistość, która przyszła stopniami,niepostrzeżona, a dziś na nią chyba cud mógł być ratunkiem? Szambelanniewidzialnymi ofiarami familii mógł pozostać przy wszystkich swych dawnychnawyknieniach.Odstępując synowi dóbr i zrzekając się nań Brańska, wymówiłsobie stary tysiąc czerwonych złotych, które za bagatelną rzecz uważał, mając zawielką ofiarę ze swej strony, iż się nimi zaspokoił.Oprócz tego zawarował sobieutrzymanie do jakiego przywykł, sześć koni do karety, a cztery do powozu, imnóstwo innych wygódek kosztownych.Nie wiedział że tysiąc czerwonychzłotych owe płacono zawsze prawie z pieniędzy gdzieś pożyczanych, i szafowałnimi po staremu, obdarzając sługi i wiernych klientów.Szambelan podobnym był do ślepego, przed którym ukrywają straty, bo ichdostrzec nie może.Często bardzo gniewał się na skąpstwo i oszczędność syna,na zaniedbanie pewnych okazałych występów tradycjonalnych, do których,według niego, imię i położenie obowiązywało.Generał tłumaczył to jak umiał.Pokoje które zajmował książę Norbert urządzone były z wielkim przepychem.Gromadziło się w nich co dom miał najkosztowniejszego.Służba osobistaksięcia była liczna, dobrana i zawsze czuwać obowiązana.Książę Norbert nierozumiał tego, by mu na czym mogło zbywać, a w razie braku, gniewał się nazaniedbanie, na opieszałość, nie przypuszczając niedostatku.Dzień i tryb życia był jak najdrobnostkowiej programem niezmiennym objęty.Książę, nie mogąc spać, budził się zwykle o siódmej i dzwonił na dyżurnegosługę, który ubrany spędzał noc w krześle w przedpokoju.Wnoszono świecę,jeśli zimą mrok był, książę wstawał, wdziewał ranne ubranie i klękał domodlitwy.Punkt w chwili gdy się ona kończyła, wnoszono kawę z biszkoptami.Po kawie czytał książę dzienniki, a następnie przyjmował członków familii,syna, córkę, generała.Godzinę przed obiadem zajmowała korespondencja, do której trzymany byłsekretarz.Obowiązkiem jego było dyktowane listy wygotowywać do podpisu iwciągać treść ich lub całość do księgi na to przygotowanej.Na obiad wychodziłksiążę Norbert do sali jadalnej, lub jadał go u siebie.W takim razie zawszekogoś dla towarzystwa zapraszał, gdyż jadać sam nie lubił.Po obiedzie i kawie stary lubił grać parę partii bilardu z panem Burskim lub ks.Serafinem, albo z jednym z gości.W lecie przechadzka po ogrodzie, zimąsłuchanie czytania głośnego, które sekretarz miał sobie powierzone, zajmowałoczas do herbaty i wieczerzy.O godzinie dziesiątej następowało uroczystedobranoc i książę usuwał się do swych pokojów, gdzie pomodliwszy się jeszcze,próbował spać.W razie gdy to się nie udało, wołano sekretarza, który czytał,dopóki książę nie usnął.Tryb ten życia o niewiele się zmieniał w niedziele iświęta uroczyste.Niektóre tylko z nich obchodził książę ze szczególnymipraktykami w kaplicy lub kościele parafialnym, w którym zjawiał się kilka razydo roku.Naówczas noszono go tam, w staroświeckiej rzezbionej lektyce isadzano w loży oszklonej i ogrzanej.Boże Narodzenie, Zapusty, Wielkanoc,Zielone święta, imieniny wszystkie musiały być obchodzone z wielką wystawą;szambelan nie dopuszczał, ażeby się to na włos zmienić miało.Całe, najdalsze sąsiedztwo zjeżdżało się na przepyszne świecone, w ostatniwtorek bądz co bądz był bal, na św.Norbert piramidy cukrowe i stół na stoosób.Z tysiąca owych dukatów, które nie zawsze wydawał książę szambelan,odprawiał co lat kilka podróż do Karlsbadu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Z tych złudzeń po cóż go było wyrywać? któżbymiał odwagę osiemdziesięcioletniego starca uderzyć jak piorunem, odsłaniającprzed nim nagą i straszną rzeczywistość, która przyszła stopniami,niepostrzeżona, a dziś na nią chyba cud mógł być ratunkiem? Szambelanniewidzialnymi ofiarami familii mógł pozostać przy wszystkich swych dawnychnawyknieniach.Odstępując synowi dóbr i zrzekając się nań Brańska, wymówiłsobie stary tysiąc czerwonych złotych, które za bagatelną rzecz uważał, mając zawielką ofiarę ze swej strony, iż się nimi zaspokoił.Oprócz tego zawarował sobieutrzymanie do jakiego przywykł, sześć koni do karety, a cztery do powozu, imnóstwo innych wygódek kosztownych.Nie wiedział że tysiąc czerwonychzłotych owe płacono zawsze prawie z pieniędzy gdzieś pożyczanych, i szafowałnimi po staremu, obdarzając sługi i wiernych klientów.Szambelan podobnym był do ślepego, przed którym ukrywają straty, bo ichdostrzec nie może.Często bardzo gniewał się na skąpstwo i oszczędność syna,na zaniedbanie pewnych okazałych występów tradycjonalnych, do których,według niego, imię i położenie obowiązywało.Generał tłumaczył to jak umiał.Pokoje które zajmował książę Norbert urządzone były z wielkim przepychem.Gromadziło się w nich co dom miał najkosztowniejszego.Służba osobistaksięcia była liczna, dobrana i zawsze czuwać obowiązana.Książę Norbert nierozumiał tego, by mu na czym mogło zbywać, a w razie braku, gniewał się nazaniedbanie, na opieszałość, nie przypuszczając niedostatku.Dzień i tryb życia był jak najdrobnostkowiej programem niezmiennym objęty.Książę, nie mogąc spać, budził się zwykle o siódmej i dzwonił na dyżurnegosługę, który ubrany spędzał noc w krześle w przedpokoju.Wnoszono świecę,jeśli zimą mrok był, książę wstawał, wdziewał ranne ubranie i klękał domodlitwy.Punkt w chwili gdy się ona kończyła, wnoszono kawę z biszkoptami.Po kawie czytał książę dzienniki, a następnie przyjmował członków familii,syna, córkę, generała.Godzinę przed obiadem zajmowała korespondencja, do której trzymany byłsekretarz.Obowiązkiem jego było dyktowane listy wygotowywać do podpisu iwciągać treść ich lub całość do księgi na to przygotowanej.Na obiad wychodziłksiążę Norbert do sali jadalnej, lub jadał go u siebie.W takim razie zawszekogoś dla towarzystwa zapraszał, gdyż jadać sam nie lubił.Po obiedzie i kawie stary lubił grać parę partii bilardu z panem Burskim lub ks.Serafinem, albo z jednym z gości.W lecie przechadzka po ogrodzie, zimąsłuchanie czytania głośnego, które sekretarz miał sobie powierzone, zajmowałoczas do herbaty i wieczerzy.O godzinie dziesiątej następowało uroczystedobranoc i książę usuwał się do swych pokojów, gdzie pomodliwszy się jeszcze,próbował spać.W razie gdy to się nie udało, wołano sekretarza, który czytał,dopóki książę nie usnął.Tryb ten życia o niewiele się zmieniał w niedziele iświęta uroczyste.Niektóre tylko z nich obchodził książę ze szczególnymipraktykami w kaplicy lub kościele parafialnym, w którym zjawiał się kilka razydo roku.Naówczas noszono go tam, w staroświeckiej rzezbionej lektyce isadzano w loży oszklonej i ogrzanej.Boże Narodzenie, Zapusty, Wielkanoc,Zielone święta, imieniny wszystkie musiały być obchodzone z wielką wystawą;szambelan nie dopuszczał, ażeby się to na włos zmienić miało.Całe, najdalsze sąsiedztwo zjeżdżało się na przepyszne świecone, w ostatniwtorek bądz co bądz był bal, na św.Norbert piramidy cukrowe i stół na stoosób.Z tysiąca owych dukatów, które nie zawsze wydawał książę szambelan,odprawiał co lat kilka podróż do Karlsbadu [ Pobierz całość w formacie PDF ]