[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z pewnością był poza domem więcej niż przez połowę każdegoroku.Kiedyś napisałam artykuł na temat żon podróżujących sprzedawców, które należały donajbardziej nieszczęśliwych kobiet, z jakimi kiedykolwiek rozmawiałam.Teraz przekonałam sięo tym na własnej skórze.Nie tylko bardzo za Stevem tęskniłam, ale czułam, że chłopcy też natym cierpią, niezależnie od tego czy zdają sobie z tego sprawę czy nie; brakowało im ojca, którypowinien każdego wieczoru wracać do domu.Nie wiedziałam, jak mam go zastąpić; nie chciałamteż, żeby dzieci zastępowały mi męża.Bałam się, że mogę stać się matką, która od dziecioczekuje potrzebnego jej uczucia.Czasami musiałam się powstrzymywać przed prowadzeniemdługich, jednostronnych rozmów z Nickiem, których z pewnością nie rozumiał, dzieląc się z nimswoim smutkiem.Często uraza spowodowana nieobecnością Steve a powodowała, że witałam gogniewnie, co wkrótce prowadziło do otwartej kłótni, bo i on był bardzo zdenerwowanysamotnością jakiej doświadczał podczas swych zagranicznych wypraw.W tym czasie zatrudniłam Lori, młodą szwajcarską sekretarkę, która przyjechała do StanówZjednoczonych, żeby podszlifować swój angielski.Zamieszkała u nas i pomagała mi przychłopcach.Prała ich rzeczy i zabierała ich na pobliski plac zabaw, czego ja osobiście szczerzenienawidziłam.Nick poszedł do przedszkola, kiedy miał trzy lata, a Tony, jeszcze mały brzdąc,wciąż pozostawał w domu.Pewnego dnia, zupełnie nieoczekiwanie, Herbert Mayes zadzwonił do Steve a, żeby zapytać,czy miałabym ochotę pisać artykuły do McCall 5, gdzie redaktorem wykonawczym był JohnMack Carter. Dlaczego Herb nie zapytał mnie wprost? spytałam złośliwie, kiedy Steve mi otym powiedział.Wkrótce zadzwonił John Mack Carter. Gdzieś słyszałem o tobie , powiedział tonem, jakimsię opowiada dowcipy w męskiej toalecie. Czy mogłabyś się ze mną spotkać? Zgodziłam się.Wiedziałam, że w 1958 roku Hearst nagle wyrzucił z pracy Herberta, z powodu błahej różnicyzdań z nowym kierownictwem, po tych wszystkich wspaniałych latach, które Herbertprzepracował dla Good Housekeeping.Natychmiast porwała go redakcja Mc Call s, magazynu,którego właścicielem był Norton Simon.Prawie z dnia na dzień Herbert zrobił z tego magazynunajwspanialszy magazyn dla kobiet, jaki kiedykolwiek istniał.Teraz był dyrektorem naczelnymogromnej korporacji McCalla i niechętnie przekazał Johnowi swoje redakcyjne obowiązki.Podczas pierwszej wizyty u kędzierzawego Johna Mack Cartera, na którego twarzy zawszegościł szeroki uśmiech i o którym Herbert w swoich pamiętnikach pisze karmiony kaszązarozumialec z Kentucky , postanowiłam dać mu do zrozumienia, że nie urodziłam się wczoraj. Ja wiem i wiem, że ty także wiesz, że gdyby nie Herb Mayes, nie zadzwoniłbyś do mnie,więc nie udawajmy, że gdzieś słyszałeś o mnie , oświadczyłam, gotowa do walki.Wyglądał nazaskoczonego, kiedy próbował wciąż od nowa zapalić fajkę, co było jego ulubionym sposobem,żeby zyskać na czasie.Jak często potężny redaktor wysokonakładowe go magazynu zapraszana spotkanie wolnego strzelca?Pod koniec pierwszej godziny uzgodniliśmy, że zacznę dla niego pracować mniej więcej natych samych zasadach jak pracowałam dla Herberta, wymyślając tematy i pisząc na te z nich,które mi odpowiadały.Podczas tego spotkania popełniłam jeden błąd: zdradziłam Johnowi, żekiedy pracowałam w Good Housekeeping, co miesiąc podrzucałam koło tuzina pomysłów, a niepowinnam była w żadnym razie podawać takiej liczby.Dwanaście świeżych pomysłów namiesiąc to było o wiele za dużo, a teraz musiałam je znalezć.Jednak pracowałam w domu, co miało zasadnicze znaczenie, biorąc pod uwagę, że chciałamspędzać jak najwięcej czasu z dziećmi.Zresztą do dziś dnia pracuję w domu.Postanowiłam takżezwolnić mego agenta, ponieważ miałam już nie pisać dla innych magazynów.Nigdy tego nieżałowałam, ponieważ, w przeciwieństwie do Herberta, John zgadzał się płacić mi tak samo jakinnym autorom.Chociaż zawsze pracowałam jako wolny strzelec i nigdy nie miałam stałegokontraktu, wolałam pisać dla jednego magazynu i kontaktować się bezpośrednio z redaktoremnaczelnym.To dawało mi swobodę, jakiej potrzebowałam, jak również możliwośćbezpośredniego kontaktu, do czego przywykłam, kiedy pracowałam dla Herberta.Przez następne pięć lat pracowałam dla Johna w McCall s, a kiedy został redaktoremnaczelnym Ladies Home Journal, podążyłam za nim, ponieważ polubiłam jego samego i naszeprzyjacielskie potyczki.W ciągu miesiąca napisałam dwa artykuły dla McCall s, z których jeden wydrukowano wgłównej części magazynu a jeden w części Metro, gdzie umieszczano artykuły na temat NowegoJorku.Dumna z tego osiągnięcia, zadzwoniłam do matki, żeby jej powiedzieć, aby kupiła numertego magazynu.Minął miesiąc, a ona jeszcze tego nie zrobiła.Zatelefonowałam i spytałamdlaczego. Po prostu nigdy nie przechodzę koło budki z gazetami , odpowiedziała kobieta, któracodziennie dojeżdżała do pracy metrem, nieustannie mijając liczne budki.Odwiesiłam słuchawkęi gorzko zapłakałam nad jej brakiem zainteresowania.Przysięgłam Steve owi, że już jej nigdy oto nie poproszę.Mimi jako matka dwóch wyjątkowo ładnych i bystrych córek, które ukończyły Harvard, Alizyi Susanny, mówi, że jest to przykład swego rodzaju zazdrości, na który cierpią wszystkie matki,kiedy ich córki dorastają. To nieprzyjemny moment, kiedy wchodzisz do pokoju i nikt cię niezauważa, z wyjątkiem własnej córki , mówi Mimi, a jeszcze trudniej jest widzieć jak się ciesząswoją młodością i swymi osiągnięciami, kiedy na ciebie nikt nie zwraca uwagi, a ty sięstarzejesz.Jednak trzeba się po prostu z tym pogodzić. Matka nigdy tego nie potrafiła możedlatego, że nigdy nie korzystała z dobrodziejstw psychoanalizy.W 1962 roku jadłam obiad sam na sam z matką [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Z pewnością był poza domem więcej niż przez połowę każdegoroku.Kiedyś napisałam artykuł na temat żon podróżujących sprzedawców, które należały donajbardziej nieszczęśliwych kobiet, z jakimi kiedykolwiek rozmawiałam.Teraz przekonałam sięo tym na własnej skórze.Nie tylko bardzo za Stevem tęskniłam, ale czułam, że chłopcy też natym cierpią, niezależnie od tego czy zdają sobie z tego sprawę czy nie; brakowało im ojca, którypowinien każdego wieczoru wracać do domu.Nie wiedziałam, jak mam go zastąpić; nie chciałamteż, żeby dzieci zastępowały mi męża.Bałam się, że mogę stać się matką, która od dziecioczekuje potrzebnego jej uczucia.Czasami musiałam się powstrzymywać przed prowadzeniemdługich, jednostronnych rozmów z Nickiem, których z pewnością nie rozumiał, dzieląc się z nimswoim smutkiem.Często uraza spowodowana nieobecnością Steve a powodowała, że witałam gogniewnie, co wkrótce prowadziło do otwartej kłótni, bo i on był bardzo zdenerwowanysamotnością jakiej doświadczał podczas swych zagranicznych wypraw.W tym czasie zatrudniłam Lori, młodą szwajcarską sekretarkę, która przyjechała do StanówZjednoczonych, żeby podszlifować swój angielski.Zamieszkała u nas i pomagała mi przychłopcach.Prała ich rzeczy i zabierała ich na pobliski plac zabaw, czego ja osobiście szczerzenienawidziłam.Nick poszedł do przedszkola, kiedy miał trzy lata, a Tony, jeszcze mały brzdąc,wciąż pozostawał w domu.Pewnego dnia, zupełnie nieoczekiwanie, Herbert Mayes zadzwonił do Steve a, żeby zapytać,czy miałabym ochotę pisać artykuły do McCall 5, gdzie redaktorem wykonawczym był JohnMack Carter. Dlaczego Herb nie zapytał mnie wprost? spytałam złośliwie, kiedy Steve mi otym powiedział.Wkrótce zadzwonił John Mack Carter. Gdzieś słyszałem o tobie , powiedział tonem, jakimsię opowiada dowcipy w męskiej toalecie. Czy mogłabyś się ze mną spotkać? Zgodziłam się.Wiedziałam, że w 1958 roku Hearst nagle wyrzucił z pracy Herberta, z powodu błahej różnicyzdań z nowym kierownictwem, po tych wszystkich wspaniałych latach, które Herbertprzepracował dla Good Housekeeping.Natychmiast porwała go redakcja Mc Call s, magazynu,którego właścicielem był Norton Simon.Prawie z dnia na dzień Herbert zrobił z tego magazynunajwspanialszy magazyn dla kobiet, jaki kiedykolwiek istniał.Teraz był dyrektorem naczelnymogromnej korporacji McCalla i niechętnie przekazał Johnowi swoje redakcyjne obowiązki.Podczas pierwszej wizyty u kędzierzawego Johna Mack Cartera, na którego twarzy zawszegościł szeroki uśmiech i o którym Herbert w swoich pamiętnikach pisze karmiony kaszązarozumialec z Kentucky , postanowiłam dać mu do zrozumienia, że nie urodziłam się wczoraj. Ja wiem i wiem, że ty także wiesz, że gdyby nie Herb Mayes, nie zadzwoniłbyś do mnie,więc nie udawajmy, że gdzieś słyszałeś o mnie , oświadczyłam, gotowa do walki.Wyglądał nazaskoczonego, kiedy próbował wciąż od nowa zapalić fajkę, co było jego ulubionym sposobem,żeby zyskać na czasie.Jak często potężny redaktor wysokonakładowe go magazynu zapraszana spotkanie wolnego strzelca?Pod koniec pierwszej godziny uzgodniliśmy, że zacznę dla niego pracować mniej więcej natych samych zasadach jak pracowałam dla Herberta, wymyślając tematy i pisząc na te z nich,które mi odpowiadały.Podczas tego spotkania popełniłam jeden błąd: zdradziłam Johnowi, żekiedy pracowałam w Good Housekeeping, co miesiąc podrzucałam koło tuzina pomysłów, a niepowinnam była w żadnym razie podawać takiej liczby.Dwanaście świeżych pomysłów namiesiąc to było o wiele za dużo, a teraz musiałam je znalezć.Jednak pracowałam w domu, co miało zasadnicze znaczenie, biorąc pod uwagę, że chciałamspędzać jak najwięcej czasu z dziećmi.Zresztą do dziś dnia pracuję w domu.Postanowiłam takżezwolnić mego agenta, ponieważ miałam już nie pisać dla innych magazynów.Nigdy tego nieżałowałam, ponieważ, w przeciwieństwie do Herberta, John zgadzał się płacić mi tak samo jakinnym autorom.Chociaż zawsze pracowałam jako wolny strzelec i nigdy nie miałam stałegokontraktu, wolałam pisać dla jednego magazynu i kontaktować się bezpośrednio z redaktoremnaczelnym.To dawało mi swobodę, jakiej potrzebowałam, jak również możliwośćbezpośredniego kontaktu, do czego przywykłam, kiedy pracowałam dla Herberta.Przez następne pięć lat pracowałam dla Johna w McCall s, a kiedy został redaktoremnaczelnym Ladies Home Journal, podążyłam za nim, ponieważ polubiłam jego samego i naszeprzyjacielskie potyczki.W ciągu miesiąca napisałam dwa artykuły dla McCall s, z których jeden wydrukowano wgłównej części magazynu a jeden w części Metro, gdzie umieszczano artykuły na temat NowegoJorku.Dumna z tego osiągnięcia, zadzwoniłam do matki, żeby jej powiedzieć, aby kupiła numertego magazynu.Minął miesiąc, a ona jeszcze tego nie zrobiła.Zatelefonowałam i spytałamdlaczego. Po prostu nigdy nie przechodzę koło budki z gazetami , odpowiedziała kobieta, któracodziennie dojeżdżała do pracy metrem, nieustannie mijając liczne budki.Odwiesiłam słuchawkęi gorzko zapłakałam nad jej brakiem zainteresowania.Przysięgłam Steve owi, że już jej nigdy oto nie poproszę.Mimi jako matka dwóch wyjątkowo ładnych i bystrych córek, które ukończyły Harvard, Alizyi Susanny, mówi, że jest to przykład swego rodzaju zazdrości, na który cierpią wszystkie matki,kiedy ich córki dorastają. To nieprzyjemny moment, kiedy wchodzisz do pokoju i nikt cię niezauważa, z wyjątkiem własnej córki , mówi Mimi, a jeszcze trudniej jest widzieć jak się ciesząswoją młodością i swymi osiągnięciami, kiedy na ciebie nikt nie zwraca uwagi, a ty sięstarzejesz.Jednak trzeba się po prostu z tym pogodzić. Matka nigdy tego nie potrafiła możedlatego, że nigdy nie korzystała z dobrodziejstw psychoanalizy.W 1962 roku jadłam obiad sam na sam z matką [ Pobierz całość w formacie PDF ]