[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nawet nie znałam odpowiedzi.Nacisnął całym swoim ciężarem na moja rękę - znów wrzasnęłam, żeby nie oszaleć.W oczach Piscary'egobłysnął głód, a mnie ze strachu rozbolała głowa.Moje szamotanie się pobudziło jego instynktowne pożądanie.Nabrzmiewała czerń jego oczu.Wydawane przez mnie dzwięki spowodowane bólem słyszałam jakby z zewnątrz.Zaczęłam widzieć srebrzyste iskierki i w moim krzyku zabrzmiała ulga.Traciłam przytomność.Dzięki Ci, Boże.Piscary też to dostrzegł. Nie - szepnął i szybko przeciągnął językiem po zębach, by zapobiec skapnięciu śliny.- Potrafię lepiej.Zszedł z mojej ręki.Katusze zmieniły się w tępe pulsowanie.Jęknęłam.Przybliżył swoją twarz do mojej na odległość kilkunastu centymetrów i z chłodną obojętnością obserwowałmoje zrenice, aż odzyskałam ostrość widzenia.Przez jego bierność przebijało rosnące podniecenie.Gdyby niezaspokoił już swego głodu dzięki Ivy, nie umiałby się powstrzymać przed wyssaniem całej mojej krwi.Dokładniewiedział, kiedy wróciła mi wola, i uśmiechnął się z niecierpliwością.Nabrałam tchu i plunęłam mu w twarz śliną zmieszaną ze łzami.Piscary zamknął oczy z miną świadczącą o pełnej znużenia irytacji i puścił moją lewą rękę, by wytrzeć twarz.Wyrzuciłam w górę dłoń, chcąc trzasnąć go jej nasadą w nos.Chwycił mnie za przegub i, błyskając kłami, przytrzymał mi rękę.Powiodłam wzrokiem po krwawej rysie, którąna niej zrobił, by uaktywnić amulet.Mocno zabiło mi serce.W stronę łokcia wolno spływał strumyczek krwi.Kropla czerwieni nabrzmiała, zadrżała i spadła mi na piersi, ciepła i miękka.Oddychałam spazmatycznie.Czekałam.Piscary był coraz bardziej spięty, jego mięśnie coraz bardziej się na-pinały.Wpatrywał się w mój nadgarstek.Spadła następna ciężka kropla. Nie! - krzyknęłam, słysząc jego zmysłowy jęk. Teraz rozumiem - powiedział przerażająco miękkim głosem, w którym brzmiało tłumione, pulsującepożądanie.- Nic dziwnego, że Algaliareptowi tyle czasu zajęło określenie, co cię przeraża.Przydusił mi rękę do podłogi i pochylił się tak nisko, że nasze twarze znalazły się o milimetry od siebie.Nie579mogłam się ruszyć ani oddychać. Boisz się pożądania - szepnął.- Powiedz mi, mała czarownico, co chcę wiedzieć, albo cię rozetnę,napełnię sobą twoje żyły i zrobię sobie z ciebie zabawkę.Pozwolę ci pamiętać wolność, chociaż już na zawszebędziesz moja. Idz do diabła.- powiedziałam z przerażeniem.Cofnął się, by zobaczyć moją twarz.W miejscu, gdzieprzesunął się szlafrok i skóra wampira dotykała mojej, czułam gorąco. Zacznę w tym miejscu - powiedział i pociągnął moją ociekającą krwią rękę tak, bym ją widziała. Nie.- zaprotestowałam.Głos miałam cichy i przestraszony.Nic nie mogłam na to poradzić.Spróbowałam przyciągnąć rękę do siebie,ale Piscary mocno ją trzymał.Odsuwał ją powolnym, kontrolowanym ruchem, a ja z całych sił starałam siętrzymać ją nieruchomo.Odpychałam go złamaną ręką z siłą małego kotka, co przyprawiało mnie o fale mdłości. Boże, nie, Boże, nie! - wrzasnęłam i zdwoiłam wysiłki, bo Piscary odchylił głowę i powiódł językiem pomoim łokciu, oblizując go z jękiem rozkoszy.Powoli przesuwał język do miejsca, skąd wypływała krew.Jeśli jego ślina dotrze do moich żył, będę jego.Nazawsze.Wiłam się.Szarpałam.Ciepłą wilgoć języka zastąpiła chłodna ostrość zębów, które ocierały się o moją skórę,lecz jej nie przebijały. Powiedz mi - wyszeptał, odchylając głowę, by widzieć moje oczy - a zabiję cię teraz zamiast ciągnąć toprzez sto lat.Poczułam falę mdłości zmieszanych z mrokiem obłędu.Wyprężyłam się pod wciąż przygniatającym mniewampirem.Palcami złamanej ręki odnalazłam jego ucho i szarpnęłam za nie, sięgając oczu.Walczyłam jakzwierzę, a od szaleństwa dzieliła mnie rozmyta mgiełka odruchów.Moje szamotanie się i ból doprowadziły Piscary'ego do ledwie wstrzymywanej gorączki, którą tak częstowidywałam u Ivy.Zaczął dyszeć chrapliwie. Och, do diabła z tym - powiedział przeszywającym głosem.- Wyssę cię.Mogę się tego dowiedzieć wjakiś inny sposób.Może i jestem martwy, ale wciąż jestem mężczyzną. Nie! - wrzasnęłam.Było jednak za pózno.Piscary odsłonił zęby i przycisnąwszy moją krwawiącą rękę do podłogi, przechylił głowę, by dosięgnąć mojejszyi.Wbił palce w złamaną rękę, ale mgiełka bólu zmieniła się w eksplozję rozkoszy.Mój krzyk zlał się z jegojękiem.Poczułam odległy huk wybuchu, zadrżała podłoga.Wzdrygnęłam się, a ciepła przyjemność płynąca z rękibłyskawicznie zmieniła się w poczucie bólu.Przez oszołomienie spowodowane mdłościami przedarły się krzykimężczyzn. Nie dotrą do nas na czas - mruknął Piscary.- Przybyli za pózno.Nie w ten sposób, pomyślałam śmiertelnie przerażona, przeklinając głupotę całej sytuacji.Nie chciałam takumierać.Pochylił się nade mną z twarzą wykrzywioną głodem.Po raz ostatni zaczerpnęłam tchu.Natychmiast wypuściłam powietrze, bo w Piscary'ego trafiła zielona kula energii zaświatów.Odrobinę się przesunął, a ja zaczęłam się pod nim wić.Warknął i spojrzał w górę.Miałam wolną rękę.Wbiłam kolana między nas [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Nawet nie znałam odpowiedzi.Nacisnął całym swoim ciężarem na moja rękę - znów wrzasnęłam, żeby nie oszaleć.W oczach Piscary'egobłysnął głód, a mnie ze strachu rozbolała głowa.Moje szamotanie się pobudziło jego instynktowne pożądanie.Nabrzmiewała czerń jego oczu.Wydawane przez mnie dzwięki spowodowane bólem słyszałam jakby z zewnątrz.Zaczęłam widzieć srebrzyste iskierki i w moim krzyku zabrzmiała ulga.Traciłam przytomność.Dzięki Ci, Boże.Piscary też to dostrzegł. Nie - szepnął i szybko przeciągnął językiem po zębach, by zapobiec skapnięciu śliny.- Potrafię lepiej.Zszedł z mojej ręki.Katusze zmieniły się w tępe pulsowanie.Jęknęłam.Przybliżył swoją twarz do mojej na odległość kilkunastu centymetrów i z chłodną obojętnością obserwowałmoje zrenice, aż odzyskałam ostrość widzenia.Przez jego bierność przebijało rosnące podniecenie.Gdyby niezaspokoił już swego głodu dzięki Ivy, nie umiałby się powstrzymać przed wyssaniem całej mojej krwi.Dokładniewiedział, kiedy wróciła mi wola, i uśmiechnął się z niecierpliwością.Nabrałam tchu i plunęłam mu w twarz śliną zmieszaną ze łzami.Piscary zamknął oczy z miną świadczącą o pełnej znużenia irytacji i puścił moją lewą rękę, by wytrzeć twarz.Wyrzuciłam w górę dłoń, chcąc trzasnąć go jej nasadą w nos.Chwycił mnie za przegub i, błyskając kłami, przytrzymał mi rękę.Powiodłam wzrokiem po krwawej rysie, którąna niej zrobił, by uaktywnić amulet.Mocno zabiło mi serce.W stronę łokcia wolno spływał strumyczek krwi.Kropla czerwieni nabrzmiała, zadrżała i spadła mi na piersi, ciepła i miękka.Oddychałam spazmatycznie.Czekałam.Piscary był coraz bardziej spięty, jego mięśnie coraz bardziej się na-pinały.Wpatrywał się w mój nadgarstek.Spadła następna ciężka kropla. Nie! - krzyknęłam, słysząc jego zmysłowy jęk. Teraz rozumiem - powiedział przerażająco miękkim głosem, w którym brzmiało tłumione, pulsującepożądanie.- Nic dziwnego, że Algaliareptowi tyle czasu zajęło określenie, co cię przeraża.Przydusił mi rękę do podłogi i pochylił się tak nisko, że nasze twarze znalazły się o milimetry od siebie.Nie579mogłam się ruszyć ani oddychać. Boisz się pożądania - szepnął.- Powiedz mi, mała czarownico, co chcę wiedzieć, albo cię rozetnę,napełnię sobą twoje żyły i zrobię sobie z ciebie zabawkę.Pozwolę ci pamiętać wolność, chociaż już na zawszebędziesz moja. Idz do diabła.- powiedziałam z przerażeniem.Cofnął się, by zobaczyć moją twarz.W miejscu, gdzieprzesunął się szlafrok i skóra wampira dotykała mojej, czułam gorąco. Zacznę w tym miejscu - powiedział i pociągnął moją ociekającą krwią rękę tak, bym ją widziała. Nie.- zaprotestowałam.Głos miałam cichy i przestraszony.Nic nie mogłam na to poradzić.Spróbowałam przyciągnąć rękę do siebie,ale Piscary mocno ją trzymał.Odsuwał ją powolnym, kontrolowanym ruchem, a ja z całych sił starałam siętrzymać ją nieruchomo.Odpychałam go złamaną ręką z siłą małego kotka, co przyprawiało mnie o fale mdłości. Boże, nie, Boże, nie! - wrzasnęłam i zdwoiłam wysiłki, bo Piscary odchylił głowę i powiódł językiem pomoim łokciu, oblizując go z jękiem rozkoszy.Powoli przesuwał język do miejsca, skąd wypływała krew.Jeśli jego ślina dotrze do moich żył, będę jego.Nazawsze.Wiłam się.Szarpałam.Ciepłą wilgoć języka zastąpiła chłodna ostrość zębów, które ocierały się o moją skórę,lecz jej nie przebijały. Powiedz mi - wyszeptał, odchylając głowę, by widzieć moje oczy - a zabiję cię teraz zamiast ciągnąć toprzez sto lat.Poczułam falę mdłości zmieszanych z mrokiem obłędu.Wyprężyłam się pod wciąż przygniatającym mniewampirem.Palcami złamanej ręki odnalazłam jego ucho i szarpnęłam za nie, sięgając oczu.Walczyłam jakzwierzę, a od szaleństwa dzieliła mnie rozmyta mgiełka odruchów.Moje szamotanie się i ból doprowadziły Piscary'ego do ledwie wstrzymywanej gorączki, którą tak częstowidywałam u Ivy.Zaczął dyszeć chrapliwie. Och, do diabła z tym - powiedział przeszywającym głosem.- Wyssę cię.Mogę się tego dowiedzieć wjakiś inny sposób.Może i jestem martwy, ale wciąż jestem mężczyzną. Nie! - wrzasnęłam.Było jednak za pózno.Piscary odsłonił zęby i przycisnąwszy moją krwawiącą rękę do podłogi, przechylił głowę, by dosięgnąć mojejszyi.Wbił palce w złamaną rękę, ale mgiełka bólu zmieniła się w eksplozję rozkoszy.Mój krzyk zlał się z jegojękiem.Poczułam odległy huk wybuchu, zadrżała podłoga.Wzdrygnęłam się, a ciepła przyjemność płynąca z rękibłyskawicznie zmieniła się w poczucie bólu.Przez oszołomienie spowodowane mdłościami przedarły się krzykimężczyzn. Nie dotrą do nas na czas - mruknął Piscary.- Przybyli za pózno.Nie w ten sposób, pomyślałam śmiertelnie przerażona, przeklinając głupotę całej sytuacji.Nie chciałam takumierać.Pochylił się nade mną z twarzą wykrzywioną głodem.Po raz ostatni zaczerpnęłam tchu.Natychmiast wypuściłam powietrze, bo w Piscary'ego trafiła zielona kula energii zaświatów.Odrobinę się przesunął, a ja zaczęłam się pod nim wić.Warknął i spojrzał w górę.Miałam wolną rękę.Wbiłam kolana między nas [ Pobierz całość w formacie PDF ]