[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Chętnie bym pogadała, ale mam pełną poczekalnię zwierzaków.- Iruszyła w kierunku drzwi, potem zatrzy-221mała się nagle i wskazała na salon.- Zapomniałam zapytać, jak ci siępodoba nasz nowy kolor.Nasz nowy kolor.O.Tak mnie zaabsorbowała zdrada Bustera, że niezauważyłam.- Wybraliście żółty - powiedziałam.Za moich czasów ściany miałygłęboki niebieski odcień.- W zasadzie to musztardowy - informowała Leah.- Musztarda Frencha czy Guldena?- To żółty - roześmiał się Dan.- Leah pomyślała, że będzie cieplejszyod niebieskiego, i muszę się z nią zgodzić.-Jest bardzo ciepły - przyznałam mu rację, czując, jak gorąca falaniechęci sięga mojej szyi i twarzy.- Chcecie tak pomalować całemieszkanie?- Ale w różnych odcieniach - mówiła Leah.- Podoba mi się, kiedy jestjakaś ciągłość, a nie każdy pokój w zupełnie innym kolorze.I bardzo dobrze, uznałam.Pozbądz się niebieskiego z salonu,zielonego z jadalni i bordo z sypialni.Ale pamiętaj, jesteś tylkoprzelotną znajomością i w chwili, kiedy znikniesz z horyzontu, twójurynowy kolor też zniknie ze ścian.- Zwietny pomysł - odparłam z szerokim uśmiechem.Położyła rękę na moim ramieniu.- Bardzo, ale to bardzo się cieszę, że nie masz nic przeciwko.I wyszła.Odwróciłam się do Dana, żeby zapytać, jak mu poszło zpracą, ale on się odezwał pierwszy.- A nie mówiłem, że jest świetna?- Kto? - zapytałam, jakbym nie wiedziała.- Leah - odparł.- Zawsze taka radosna.Nie można się przy niejsmucić, nawet gdyby się chciało.Ricardo byłby szczęśliwy, słysząc te słowa.222- Rzeczywiście, jest radosna.Ale z drugiej strony ma ku temumnóstwo powodów.Jak widzę, już nie tylko się spotykacie, alepraktycznie mieszkacie razem, planujecie wspólną przyszłość.- Owszem, mieszka ze mną - przyznał, a ja gdzieś głęboko w środkupomyślałam, że chciałabym mieć to na taśmie.Jednak inna część mnienie była już taka zadowolona, to ta odpowiedzialna za mój wewnętrznykonflikt.- Ale to wciąż początki, nic nie jest na stałe.Mówiłem cizresztą, Mel.Jeśli mój stan cywilny będzie się miał zmienić, ty i twojaprawniczka dowiecie się pierwsze.Kiwnęłam głową, znów czując wyrzuty sumienia z powodu czynu,którego się dopuściłam.Co do cholery się ze mną działo? Dlaczego sięw ogóle wahałam?Tak nieswojo się czułam, myśląc o Desiree i pozostałych osobachspiskowego dramatu, że zmieniłam temat.- Masz jakieś wieści z uczelni? Wydął usta.- Columbia i Rutgers mnie odrzuciły.- Och, Dan, tak mi przykro.I wtedy się uśmiechnął.- Ale ci z LIU zaprosili mnie na kolejne spotkanie! Zanim mogłamzademonstrować swoją radość, onzrobił to pierwszy.Wziął mnie w ramiona i tańczył ze mną w kółko, aja zamiast się wzdragać albo chociaż wycofać dyplomatycznie, dałamsię ponieść.Ponieść jego radości i chęci podzielenia się nią ze mną.Wtamtej chwili, kiedy się obejmowaliśmy i znów byliśmy jak magnesy,miałam wrażenie, że jestem w Minco tego wieczoru, gdy mi sięoświadczył.Nie było między nami goryczy ani tych wszystkich złychlat.Znów stałam na werandzie jego rodzinnego domu, gdzie wyznawałmi miłość i zapewniał, że nasze życie będzie łatwe i proste, a ja jużnigdy nie będę się musiała martwić o pieniądze.223Skończyliśmy tańczyć, a ja stałam dalej, ale w nowojorskim salonie,zastanawiając się, czy aby nie zwariowałam.Nie byłam w Minco, a Dannie wyznawał miłości.W każdym razie nie mnie.Był poniedziałek ipowinnam iść do pracy.- Masz ochotę uczcić to kawą? - zapytał z takim błagalnymspojrzeniem, że nie mogłam się oprzeć.Tłumaczyłam się sama przed sobą, że nie codziennie Dan bywa o krokod zdobycia posady trenera, i skończyło się na kawie.I spóznieniu siędo pracy.Oraz telefonie do Weezie w czasie lunchu, żeby spotkała sięze mną możliwie szybko.Kiedy zapytała, o co chodzi, odparłam:- Potrzebuję interwencji.- Narkotyki?- Nie! - Znowu to samo?- Prawie nie pijesz, więc alkohol też odpada zastanawiała się.-Jedzenie? Hazard? Pornografia internetowa?- Chodzi o Dana, Weezie.Ja, eee, zaczynam o nim inaczej myśleć,bardziej pozytywnie.- Tylko tyle? - W jej głosie usłyszałam ulgę.- Nic nie rozumiesz.Zaczynam się zastanawiać, czy projekt z Desireema sens.- Jak to? Przecież odliczasz dni dzielące cię od wolności.-Wiem, ale teraz nie jestem już tego taka pewna.Musiałabyś zobaczyć,jak on się zmienił.Jakby Leah machnięciem różdżki go zaczarowała.Izmiany są na dobre, nie zrozum mnie zle, ale nie podoba mi się, że mana niego aż taki wpływ.- Zaczekaj.Więc teraz chcesz go chronić?- Chyba tak.-Ale dlaczego? Przecież już za niego nie odpowiadasz.- Przerwała nachwilę.- Nie rozumiem.Masz jakiś problem z Leah?224 Właśnie! Otóż to.Wszystko mi zabiera: Dana, Bu-stera,mieszkanie.Przemalowuje je na żółto, wiesz? Więc chcesz, żeby zniknęła z jego życia?Czy tego chciałam? Czy tylko mi się wydawało? To wszystko byłotakie dziwaczne. Czy raczej chcesz Dana z powrotem? wypytywała Weezie. Oto chodzi? Nie - powiedziałam.I zaraz dodałam: - Może. Mel, to szaleństwo.Przecież tak długo go nienawidziłaś. Dlatego potrzebuję interwencji.Czuję, że moja nienawiść słabnie.225ROZDZIAA DWUDZIESTY PIERWSZYSpotkałyśmy się w połowie drogi między Manhattanem i Westport, wdrogiej restauracji hotelu Hilton w Westchester County.To jedna z tychknajp, gdzie wymagają marynarki.Wieczorami w tygodniu zaglądają tubiznesmeni, a w weekendy całe rodziny.Serwują jedzenie, które udajewykwintne, a w rzeczywistości lokal ma po prostu zawyżone ceny.- Nards zgodził się zostać sam? - zapytałam, gdy Weezie wypiłapierwszy łyk martini.- Owszem.I tak pracuje dziś do pózna.- Nie wiedziałam, że laryngolodzy pracują do pózna.Są w ogóle nagleoperacje ucha?- Nie przyjmuje pacjentów - wyjaśniła mi przyjaciółka.- Siedzi nadpapierami.- Myślałam, że ten nowy lekarz miał go odciążyć?- Tak.Ale właściwie dołożyła tylko papierkowej roboty.- Dołożyła?- To kobieta.Molly Corbett.Zwietne referencje, bardzo inteligentna,niesamowicie oddana pracy.- Weezie skosztowała kurczaka zatrzydzieści dolarów.W Boston Market bardzo podobny kosztuje sześć. Ale opowiadaj o Danie.Przecież nie spotkałyśmy się, żeby gadać onudnym Nardsie i o mnie.Opowiedziałam jej, jak Dan się zmienił o poszukiwaniach pracy,wolontariacie, rozmowach o naszym małżeństwie, jego refleksji nadsobą i odmłodzonym wyglądzie przystojniaka z okładki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. Chętnie bym pogadała, ale mam pełną poczekalnię zwierzaków.- Iruszyła w kierunku drzwi, potem zatrzy-221mała się nagle i wskazała na salon.- Zapomniałam zapytać, jak ci siępodoba nasz nowy kolor.Nasz nowy kolor.O.Tak mnie zaabsorbowała zdrada Bustera, że niezauważyłam.- Wybraliście żółty - powiedziałam.Za moich czasów ściany miałygłęboki niebieski odcień.- W zasadzie to musztardowy - informowała Leah.- Musztarda Frencha czy Guldena?- To żółty - roześmiał się Dan.- Leah pomyślała, że będzie cieplejszyod niebieskiego, i muszę się z nią zgodzić.-Jest bardzo ciepły - przyznałam mu rację, czując, jak gorąca falaniechęci sięga mojej szyi i twarzy.- Chcecie tak pomalować całemieszkanie?- Ale w różnych odcieniach - mówiła Leah.- Podoba mi się, kiedy jestjakaś ciągłość, a nie każdy pokój w zupełnie innym kolorze.I bardzo dobrze, uznałam.Pozbądz się niebieskiego z salonu,zielonego z jadalni i bordo z sypialni.Ale pamiętaj, jesteś tylkoprzelotną znajomością i w chwili, kiedy znikniesz z horyzontu, twójurynowy kolor też zniknie ze ścian.- Zwietny pomysł - odparłam z szerokim uśmiechem.Położyła rękę na moim ramieniu.- Bardzo, ale to bardzo się cieszę, że nie masz nic przeciwko.I wyszła.Odwróciłam się do Dana, żeby zapytać, jak mu poszło zpracą, ale on się odezwał pierwszy.- A nie mówiłem, że jest świetna?- Kto? - zapytałam, jakbym nie wiedziała.- Leah - odparł.- Zawsze taka radosna.Nie można się przy niejsmucić, nawet gdyby się chciało.Ricardo byłby szczęśliwy, słysząc te słowa.222- Rzeczywiście, jest radosna.Ale z drugiej strony ma ku temumnóstwo powodów.Jak widzę, już nie tylko się spotykacie, alepraktycznie mieszkacie razem, planujecie wspólną przyszłość.- Owszem, mieszka ze mną - przyznał, a ja gdzieś głęboko w środkupomyślałam, że chciałabym mieć to na taśmie.Jednak inna część mnienie była już taka zadowolona, to ta odpowiedzialna za mój wewnętrznykonflikt.- Ale to wciąż początki, nic nie jest na stałe.Mówiłem cizresztą, Mel.Jeśli mój stan cywilny będzie się miał zmienić, ty i twojaprawniczka dowiecie się pierwsze.Kiwnęłam głową, znów czując wyrzuty sumienia z powodu czynu,którego się dopuściłam.Co do cholery się ze mną działo? Dlaczego sięw ogóle wahałam?Tak nieswojo się czułam, myśląc o Desiree i pozostałych osobachspiskowego dramatu, że zmieniłam temat.- Masz jakieś wieści z uczelni? Wydął usta.- Columbia i Rutgers mnie odrzuciły.- Och, Dan, tak mi przykro.I wtedy się uśmiechnął.- Ale ci z LIU zaprosili mnie na kolejne spotkanie! Zanim mogłamzademonstrować swoją radość, onzrobił to pierwszy.Wziął mnie w ramiona i tańczył ze mną w kółko, aja zamiast się wzdragać albo chociaż wycofać dyplomatycznie, dałamsię ponieść.Ponieść jego radości i chęci podzielenia się nią ze mną.Wtamtej chwili, kiedy się obejmowaliśmy i znów byliśmy jak magnesy,miałam wrażenie, że jestem w Minco tego wieczoru, gdy mi sięoświadczył.Nie było między nami goryczy ani tych wszystkich złychlat.Znów stałam na werandzie jego rodzinnego domu, gdzie wyznawałmi miłość i zapewniał, że nasze życie będzie łatwe i proste, a ja jużnigdy nie będę się musiała martwić o pieniądze.223Skończyliśmy tańczyć, a ja stałam dalej, ale w nowojorskim salonie,zastanawiając się, czy aby nie zwariowałam.Nie byłam w Minco, a Dannie wyznawał miłości.W każdym razie nie mnie.Był poniedziałek ipowinnam iść do pracy.- Masz ochotę uczcić to kawą? - zapytał z takim błagalnymspojrzeniem, że nie mogłam się oprzeć.Tłumaczyłam się sama przed sobą, że nie codziennie Dan bywa o krokod zdobycia posady trenera, i skończyło się na kawie.I spóznieniu siędo pracy.Oraz telefonie do Weezie w czasie lunchu, żeby spotkała sięze mną możliwie szybko.Kiedy zapytała, o co chodzi, odparłam:- Potrzebuję interwencji.- Narkotyki?- Nie! - Znowu to samo?- Prawie nie pijesz, więc alkohol też odpada zastanawiała się.-Jedzenie? Hazard? Pornografia internetowa?- Chodzi o Dana, Weezie.Ja, eee, zaczynam o nim inaczej myśleć,bardziej pozytywnie.- Tylko tyle? - W jej głosie usłyszałam ulgę.- Nic nie rozumiesz.Zaczynam się zastanawiać, czy projekt z Desireema sens.- Jak to? Przecież odliczasz dni dzielące cię od wolności.-Wiem, ale teraz nie jestem już tego taka pewna.Musiałabyś zobaczyć,jak on się zmienił.Jakby Leah machnięciem różdżki go zaczarowała.Izmiany są na dobre, nie zrozum mnie zle, ale nie podoba mi się, że mana niego aż taki wpływ.- Zaczekaj.Więc teraz chcesz go chronić?- Chyba tak.-Ale dlaczego? Przecież już za niego nie odpowiadasz.- Przerwała nachwilę.- Nie rozumiem.Masz jakiś problem z Leah?224 Właśnie! Otóż to.Wszystko mi zabiera: Dana, Bu-stera,mieszkanie.Przemalowuje je na żółto, wiesz? Więc chcesz, żeby zniknęła z jego życia?Czy tego chciałam? Czy tylko mi się wydawało? To wszystko byłotakie dziwaczne. Czy raczej chcesz Dana z powrotem? wypytywała Weezie. Oto chodzi? Nie - powiedziałam.I zaraz dodałam: - Może. Mel, to szaleństwo.Przecież tak długo go nienawidziłaś. Dlatego potrzebuję interwencji.Czuję, że moja nienawiść słabnie.225ROZDZIAA DWUDZIESTY PIERWSZYSpotkałyśmy się w połowie drogi między Manhattanem i Westport, wdrogiej restauracji hotelu Hilton w Westchester County.To jedna z tychknajp, gdzie wymagają marynarki.Wieczorami w tygodniu zaglądają tubiznesmeni, a w weekendy całe rodziny.Serwują jedzenie, które udajewykwintne, a w rzeczywistości lokal ma po prostu zawyżone ceny.- Nards zgodził się zostać sam? - zapytałam, gdy Weezie wypiłapierwszy łyk martini.- Owszem.I tak pracuje dziś do pózna.- Nie wiedziałam, że laryngolodzy pracują do pózna.Są w ogóle nagleoperacje ucha?- Nie przyjmuje pacjentów - wyjaśniła mi przyjaciółka.- Siedzi nadpapierami.- Myślałam, że ten nowy lekarz miał go odciążyć?- Tak.Ale właściwie dołożyła tylko papierkowej roboty.- Dołożyła?- To kobieta.Molly Corbett.Zwietne referencje, bardzo inteligentna,niesamowicie oddana pracy.- Weezie skosztowała kurczaka zatrzydzieści dolarów.W Boston Market bardzo podobny kosztuje sześć. Ale opowiadaj o Danie.Przecież nie spotkałyśmy się, żeby gadać onudnym Nardsie i o mnie.Opowiedziałam jej, jak Dan się zmienił o poszukiwaniach pracy,wolontariacie, rozmowach o naszym małżeństwie, jego refleksji nadsobą i odmłodzonym wyglądzie przystojniaka z okładki [ Pobierz całość w formacie PDF ]