[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tymczasem mrok zaczÄ…Å‚szybko zapadać i nim siÄ™ obejrzeliÅ›my ciemno byÅ‚o jak w grobie.Zciany dżungli staÅ‚y siÄ™ cza-rne i sprawiaÅ‚y ponure wrażenie.Do brzegu przybiliÅ›my po omacku.ByÅ‚o tu coÅ› w rodzajuprzystani zbudowanej z bali.Rzucono liny.JakiÅ› donoÅ›ny gÅ‚os, w mieszanym hiszpaÅ„sko-portugalskim jÄ™zyku rozkazaÅ‚ opuÅ›cić krypÄ™.Zaprowadzono nas wszystkich do obszernegobaraku, gdzie już zastaliÅ›my grupÄ™ ludzi spoczywajÄ…cych na drewnianych pryczach.Otrzy-maliÅ›my gorÄ…cÄ… kawÄ™ i suchary.Noc zapadÅ‚a dziwna, tajemnicza, przesycona zapachem ziół czy kwiatów, peÅ‚na szme-rów, szeptów, Å›piewu cykad, brzÄ™czenia komarów, dalekich, a nieznanych odgÅ‚osów dżungli.Gdy wyszedÅ‚em przed barak, na niebie lÅ›niÅ‚y nie znane mi konstelacje, a naokoÅ‚o piÄ™trzyÅ‚a siÄ™grozna olbrzymia, niezbadana, ciÄ…gnÄ…ca siÄ™ tysiÄ…cami kilometrów puszcza amazoÅ„ska.W baraku rozmawiano i gwar zmieszanych gÅ‚osów dolatywaÅ‚ do mnie jak brzÄ™czenieowadów.PosunÄ…Å‚em siÄ™ kilka kroków w stronÄ™ rzeki i po chwili znalazÅ‚em siÄ™ wÅ›ród nadbrze-żnych chaszczy.KrążyÅ‚y tu olbrzymie Å›wietliki, Å›wiecÄ…c bladym, niebieskawym, lecz bardzojasnym Å›wiatÅ‚em.Pomimo bliskoÅ›ci ludzi i baraku, którego ogromna sylwetka rysowaÅ‚a siÄ™ natle rozgwieżdżonego nieba, czuÅ‚em jakiÅ› dziwny niepokój, podÅ›wiadomy lÄ™k przed czymÅ›nieznanym.Nagle w pobliskich krzakach rozlegÅ‚ siÄ™ szelest, potem rzężenie i tak wyraznejÄ™ki, że skóra mi Å›cierpÅ‚a, a wÅ‚osy zjeżyÅ‚y siÄ™ ze strachu.KrzyknÄ…wszy zaczÄ…Å‚em uciekać i wparu susach znalazÅ‚em siÄ™ przed barakiem.Tu natknÄ…Å‚em siÄ™ na jednego z miejscowych robo-tników, który widzÄ…c mój przestrach zapytaÅ‚ o powód. Tam nad rzekÄ… ktoÅ› jÄ™czy, może jakiÅ› wypadek wyjaÅ›niÅ‚em ciÄ…gle jeszcze prze-rażony dziwnymi gÅ‚osami.Robotnik rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™. E, to nic ważnego, zapewne wielka żaba, to ona wydaje takie niesamowite gÅ‚osy, alerównież może być niebezpieczny wąż sucuri roncador lub inna, nieprzyjemna niespodziankadżungli.Podczas nocy chodzić nie trzeba, lepiej być ostrożnym.OdszedÅ‚em uspokojony nieco, lecz zaufania do puszczy nie nabraÅ‚em a noc spÄ™dziÅ‚emniespokojnie.Od tygodni żyjemy już w tej dżungli, ciÄ…gnÄ…cej siÄ™ na obszarach tak olbrzymich jak caÅ‚aEuropa.JeÅ›li dotychczas czytaÅ‚em różne opisy puszcz dziewiczych, podane przez najbardziejbujne wyobraznie pisarskie, to obecna rzeczywistość przekracza i dystansuje najÅ›mielszenawet fantazje.Opisać ten straszliwy chaos ksztaÅ‚tów i barw, tÄ™ groteskowość linii i form, nato nie ma słów i okreÅ›leÅ„, to trzeba widzieć, trzeba przeżyć.Tak musiaÅ‚ wyglÄ…dać Å›wiat w okresach dyluwialnych.Brak tylko ówczesnych potwo-rów, lecz gdy oko bÅ‚Ä…dzi po tych straszliwych lasach zalanych wodami, po niezgÅ‚Ä™bionychtrzÄ™sawiskach, to mimo woli nasuwa siÄ™ przypuszczenie, że oto za chwilÄ™ spoÅ›ród olbrzymichdrzewiastych paproci i lancetowatych traw wynurzy siÄ™ potworny dinozaur lub z bÅ‚ot wypeÅ‚-znie straszliwy ichtiozaur.Ażeby żyć w tym Å›rodowisku i czuć siÄ™ w nim jako tako, trzeba od urodzenia patrzeć nate dziwy przyrody.Wszystko jest tu nadmierne, wyolbrzymione, fantastyczne i okrutne.Zpodziwem i prawie zabobonnym strachem oglÄ…dam codziennie coraz to inne cuda przyrody ico dzieÅ„ czujÄ™ siÄ™ sÅ‚abszy i bezradniejszy.Podziwiam potężnej gruboÅ›ci drzewa okrÄ™cone takim wężowiskiem lian i pnÄ…czy, żeprawie nie ma do nich dostÄ™pu.Drzewa olbrzymy rosnÄ… z rzadka, natomiast krzewy, cha-szcze, drzewiaste paprocie, trzciny, kolczaste krzaki, pnÄ…cza, trawy, mchy i kwiaty tworzÄ…podszycie tak gÄ™ste, że bez noża foice czy siekiery przejÅ›cie jest niemożliwe.Nigdy niewidziaÅ‚em czegoÅ› podobnego.Utorowanie najmniejszej Å›cieżki w tym morzu zielonoÅ›ci, jesttym samym, co ruch wiosÅ‚a na stawie.Puszcza jak woda zamyka siÄ™ natychmiast i Å›ladu niema, że ktoÅ› tÄ™dy przechodziÅ‚.Toteż nie ma tu dróg, Å›cieżek, czy Å›ladów ludzkich.Jest jednoolbrzymie morze zieleni, w którym nasze wysiÅ‚ki tyle znaczÄ…, ile praca mrówki.LeÅ›ni mieszkaÅ„cy sertonu twierdzÄ…, że puszcze majÄ… swego ducha.W tych tajemni-czych ostÄ™pach, znanych tylko Indianom i zwierzÄ™tom, żyje jakoby i panuje tajemnicza istota,w istnienie której skÅ‚onny byÅ‚em wreszcie uwierzyć.Może to przerost fantazji, może strachprzed nieznanym, a może po prostu chorobliwe przewrażliwienie nerwowe, wynikÅ‚e na skutekwyczerpania w niezdrowym klimacie.PrzekonaÅ‚em siÄ™ jednak, że wszyscy którzy dÅ‚uższyczas przebywali w gÅ‚Ä™bokich puszczach Amazonii czy Mato Grosso, odczuwali tajemniczywpÅ‚yw jakiejÅ› potężnej siÅ‚y, zrodzonej w gÅ‚Ä™bi nieprzebytych ostÄ™pów leÅ›nych.Indianie nazywajÄ… tÄ™ niewidzialnÄ… istotÄ™ różnie, zależnie od miejscowoÅ›ci: Tupan,Supai, a nad Maranionem i Ukajali Chulla-Chaquicuna.Ma to być jakiÅ› potwór, posiada-jÄ…cy jednÄ… stopÄ™ czÅ‚owieka, a drugÄ… jaguara, kto ujrzy jego tajemniczy Å›lad umiera.Szczególnie nocÄ… puszcza jest wyjÄ…tkowo grozna.Z jej tajemniczego wnÄ™trza wiejegroza i budzi obawÄ™ przed czymÅ› nieznanym, zÅ‚owrogim i okrutnym.NiewolnicyKiedyÅ›, bÄ™dÄ…c jeszcze w domu, czytaÅ‚em książki, w których opisywano życie niewolni-ków.CzytajÄ…c tragiczne przygody, rozczulaÅ‚em siÄ™ nad ich losem, wzruszaÅ‚em przeżyciamiludzi, którzy dostali siÄ™ do niewoli, w gÅ‚Ä™bi duszy jednak wierzÄ…c, że to sÄ… tylko opowieÅ›ci dlamÅ‚odzieży, a w istocie niewolnictwo nie istnieje.W Brazylii na przykÅ‚ad, zniesione zostaÅ‚o oddawna.Tymczasem nagle z przerażeniem dowiadujÄ™ siÄ™, że niewolnictwo istnieje w caÅ‚ej pe-Å‚ni i to w najohydniejszej postaci.Przecież sytuacja, w której siÄ™ znajdujÄ™, jest niczym innym,jak zamaskowanÄ… niewolÄ….Ja i wszyscy moi współtowarzysze, z chwilÄ… przyjÄ™cia pracy na fazendzie, staliÅ›my siÄ™wÅ‚asnoÅ›ciÄ… jej wÅ‚aÅ›cicieli, którzy mogÄ… zrobić z nami, co im siÄ™ tylko podoba.Gdy wieczorem po ciężkiej i wyczerpujÄ…cej pracy, robotnicy zejdÄ… siÄ™ w baraku, byspÄ™dzić noc, która nie jest wypoczynkiem, lecz walkÄ… z insektami gnieżdżącymi siÄ™ na ciele ipod skórÄ…, gdy ten i ów rozżalony zacznie opowiadać swe przeżycia, dowiadujÄ™ siÄ™ rzeczy,które można by uważać za fantazjÄ™, gdyby nie byÅ‚y prawdziwe.Okazuje siÄ™, że w gÅ‚Ä™bi interioru, istniejÄ… fazendy, w których stosuje siÄ™ metody z czasurozkwitu niewolnictwa.Taka fazenda ukryta w gÅ‚Ä™bi puszcz gdzieÅ› nad AmazonkÄ…, MadeirÄ…, czy Rio Negro lubteż w niedostÄ™pnych kniejach São Paulo, Goias, Mato Grosso czy innej prowincji, przez niko-go nie kontrolowana, zwykle stanowiÄ…ca wÅ‚asność jakiegoÅ› potentata, jest maleÅ„kim paÅ„ste-wkiem feudalnym rzÄ…dzonym przez administratorów i capatazos, którzy majÄ… wÅ‚asnÄ… straż,tzw [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Tymczasem mrok zaczÄ…Å‚szybko zapadać i nim siÄ™ obejrzeliÅ›my ciemno byÅ‚o jak w grobie.Zciany dżungli staÅ‚y siÄ™ cza-rne i sprawiaÅ‚y ponure wrażenie.Do brzegu przybiliÅ›my po omacku.ByÅ‚o tu coÅ› w rodzajuprzystani zbudowanej z bali.Rzucono liny.JakiÅ› donoÅ›ny gÅ‚os, w mieszanym hiszpaÅ„sko-portugalskim jÄ™zyku rozkazaÅ‚ opuÅ›cić krypÄ™.Zaprowadzono nas wszystkich do obszernegobaraku, gdzie już zastaliÅ›my grupÄ™ ludzi spoczywajÄ…cych na drewnianych pryczach.Otrzy-maliÅ›my gorÄ…cÄ… kawÄ™ i suchary.Noc zapadÅ‚a dziwna, tajemnicza, przesycona zapachem ziół czy kwiatów, peÅ‚na szme-rów, szeptów, Å›piewu cykad, brzÄ™czenia komarów, dalekich, a nieznanych odgÅ‚osów dżungli.Gdy wyszedÅ‚em przed barak, na niebie lÅ›niÅ‚y nie znane mi konstelacje, a naokoÅ‚o piÄ™trzyÅ‚a siÄ™grozna olbrzymia, niezbadana, ciÄ…gnÄ…ca siÄ™ tysiÄ…cami kilometrów puszcza amazoÅ„ska.W baraku rozmawiano i gwar zmieszanych gÅ‚osów dolatywaÅ‚ do mnie jak brzÄ™czenieowadów.PosunÄ…Å‚em siÄ™ kilka kroków w stronÄ™ rzeki i po chwili znalazÅ‚em siÄ™ wÅ›ród nadbrze-żnych chaszczy.KrążyÅ‚y tu olbrzymie Å›wietliki, Å›wiecÄ…c bladym, niebieskawym, lecz bardzojasnym Å›wiatÅ‚em.Pomimo bliskoÅ›ci ludzi i baraku, którego ogromna sylwetka rysowaÅ‚a siÄ™ natle rozgwieżdżonego nieba, czuÅ‚em jakiÅ› dziwny niepokój, podÅ›wiadomy lÄ™k przed czymÅ›nieznanym.Nagle w pobliskich krzakach rozlegÅ‚ siÄ™ szelest, potem rzężenie i tak wyraznejÄ™ki, że skóra mi Å›cierpÅ‚a, a wÅ‚osy zjeżyÅ‚y siÄ™ ze strachu.KrzyknÄ…wszy zaczÄ…Å‚em uciekać i wparu susach znalazÅ‚em siÄ™ przed barakiem.Tu natknÄ…Å‚em siÄ™ na jednego z miejscowych robo-tników, który widzÄ…c mój przestrach zapytaÅ‚ o powód. Tam nad rzekÄ… ktoÅ› jÄ™czy, może jakiÅ› wypadek wyjaÅ›niÅ‚em ciÄ…gle jeszcze prze-rażony dziwnymi gÅ‚osami.Robotnik rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™. E, to nic ważnego, zapewne wielka żaba, to ona wydaje takie niesamowite gÅ‚osy, alerównież może być niebezpieczny wąż sucuri roncador lub inna, nieprzyjemna niespodziankadżungli.Podczas nocy chodzić nie trzeba, lepiej być ostrożnym.OdszedÅ‚em uspokojony nieco, lecz zaufania do puszczy nie nabraÅ‚em a noc spÄ™dziÅ‚emniespokojnie.Od tygodni żyjemy już w tej dżungli, ciÄ…gnÄ…cej siÄ™ na obszarach tak olbrzymich jak caÅ‚aEuropa.JeÅ›li dotychczas czytaÅ‚em różne opisy puszcz dziewiczych, podane przez najbardziejbujne wyobraznie pisarskie, to obecna rzeczywistość przekracza i dystansuje najÅ›mielszenawet fantazje.Opisać ten straszliwy chaos ksztaÅ‚tów i barw, tÄ™ groteskowość linii i form, nato nie ma słów i okreÅ›leÅ„, to trzeba widzieć, trzeba przeżyć.Tak musiaÅ‚ wyglÄ…dać Å›wiat w okresach dyluwialnych.Brak tylko ówczesnych potwo-rów, lecz gdy oko bÅ‚Ä…dzi po tych straszliwych lasach zalanych wodami, po niezgÅ‚Ä™bionychtrzÄ™sawiskach, to mimo woli nasuwa siÄ™ przypuszczenie, że oto za chwilÄ™ spoÅ›ród olbrzymichdrzewiastych paproci i lancetowatych traw wynurzy siÄ™ potworny dinozaur lub z bÅ‚ot wypeÅ‚-znie straszliwy ichtiozaur.Ażeby żyć w tym Å›rodowisku i czuć siÄ™ w nim jako tako, trzeba od urodzenia patrzeć nate dziwy przyrody.Wszystko jest tu nadmierne, wyolbrzymione, fantastyczne i okrutne.Zpodziwem i prawie zabobonnym strachem oglÄ…dam codziennie coraz to inne cuda przyrody ico dzieÅ„ czujÄ™ siÄ™ sÅ‚abszy i bezradniejszy.Podziwiam potężnej gruboÅ›ci drzewa okrÄ™cone takim wężowiskiem lian i pnÄ…czy, żeprawie nie ma do nich dostÄ™pu.Drzewa olbrzymy rosnÄ… z rzadka, natomiast krzewy, cha-szcze, drzewiaste paprocie, trzciny, kolczaste krzaki, pnÄ…cza, trawy, mchy i kwiaty tworzÄ…podszycie tak gÄ™ste, że bez noża foice czy siekiery przejÅ›cie jest niemożliwe.Nigdy niewidziaÅ‚em czegoÅ› podobnego.Utorowanie najmniejszej Å›cieżki w tym morzu zielonoÅ›ci, jesttym samym, co ruch wiosÅ‚a na stawie.Puszcza jak woda zamyka siÄ™ natychmiast i Å›ladu niema, że ktoÅ› tÄ™dy przechodziÅ‚.Toteż nie ma tu dróg, Å›cieżek, czy Å›ladów ludzkich.Jest jednoolbrzymie morze zieleni, w którym nasze wysiÅ‚ki tyle znaczÄ…, ile praca mrówki.LeÅ›ni mieszkaÅ„cy sertonu twierdzÄ…, że puszcze majÄ… swego ducha.W tych tajemni-czych ostÄ™pach, znanych tylko Indianom i zwierzÄ™tom, żyje jakoby i panuje tajemnicza istota,w istnienie której skÅ‚onny byÅ‚em wreszcie uwierzyć.Może to przerost fantazji, może strachprzed nieznanym, a może po prostu chorobliwe przewrażliwienie nerwowe, wynikÅ‚e na skutekwyczerpania w niezdrowym klimacie.PrzekonaÅ‚em siÄ™ jednak, że wszyscy którzy dÅ‚uższyczas przebywali w gÅ‚Ä™bokich puszczach Amazonii czy Mato Grosso, odczuwali tajemniczywpÅ‚yw jakiejÅ› potężnej siÅ‚y, zrodzonej w gÅ‚Ä™bi nieprzebytych ostÄ™pów leÅ›nych.Indianie nazywajÄ… tÄ™ niewidzialnÄ… istotÄ™ różnie, zależnie od miejscowoÅ›ci: Tupan,Supai, a nad Maranionem i Ukajali Chulla-Chaquicuna.Ma to być jakiÅ› potwór, posiada-jÄ…cy jednÄ… stopÄ™ czÅ‚owieka, a drugÄ… jaguara, kto ujrzy jego tajemniczy Å›lad umiera.Szczególnie nocÄ… puszcza jest wyjÄ…tkowo grozna.Z jej tajemniczego wnÄ™trza wiejegroza i budzi obawÄ™ przed czymÅ› nieznanym, zÅ‚owrogim i okrutnym.NiewolnicyKiedyÅ›, bÄ™dÄ…c jeszcze w domu, czytaÅ‚em książki, w których opisywano życie niewolni-ków.CzytajÄ…c tragiczne przygody, rozczulaÅ‚em siÄ™ nad ich losem, wzruszaÅ‚em przeżyciamiludzi, którzy dostali siÄ™ do niewoli, w gÅ‚Ä™bi duszy jednak wierzÄ…c, że to sÄ… tylko opowieÅ›ci dlamÅ‚odzieży, a w istocie niewolnictwo nie istnieje.W Brazylii na przykÅ‚ad, zniesione zostaÅ‚o oddawna.Tymczasem nagle z przerażeniem dowiadujÄ™ siÄ™, że niewolnictwo istnieje w caÅ‚ej pe-Å‚ni i to w najohydniejszej postaci.Przecież sytuacja, w której siÄ™ znajdujÄ™, jest niczym innym,jak zamaskowanÄ… niewolÄ….Ja i wszyscy moi współtowarzysze, z chwilÄ… przyjÄ™cia pracy na fazendzie, staliÅ›my siÄ™wÅ‚asnoÅ›ciÄ… jej wÅ‚aÅ›cicieli, którzy mogÄ… zrobić z nami, co im siÄ™ tylko podoba.Gdy wieczorem po ciężkiej i wyczerpujÄ…cej pracy, robotnicy zejdÄ… siÄ™ w baraku, byspÄ™dzić noc, która nie jest wypoczynkiem, lecz walkÄ… z insektami gnieżdżącymi siÄ™ na ciele ipod skórÄ…, gdy ten i ów rozżalony zacznie opowiadać swe przeżycia, dowiadujÄ™ siÄ™ rzeczy,które można by uważać za fantazjÄ™, gdyby nie byÅ‚y prawdziwe.Okazuje siÄ™, że w gÅ‚Ä™bi interioru, istniejÄ… fazendy, w których stosuje siÄ™ metody z czasurozkwitu niewolnictwa.Taka fazenda ukryta w gÅ‚Ä™bi puszcz gdzieÅ› nad AmazonkÄ…, MadeirÄ…, czy Rio Negro lubteż w niedostÄ™pnych kniejach São Paulo, Goias, Mato Grosso czy innej prowincji, przez niko-go nie kontrolowana, zwykle stanowiÄ…ca wÅ‚asność jakiegoÅ› potentata, jest maleÅ„kim paÅ„ste-wkiem feudalnym rzÄ…dzonym przez administratorów i capatazos, którzy majÄ… wÅ‚asnÄ… straż,tzw [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]