[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Spoglądając w stronę sali balowej, zaczęła intensywnie myśleć.Nie licząc pana Stone a,przez cały wieczór tańczyła wyłącznie z przyjaciółmi Lucasa bądz Perry ego.A więc onto zaaranżował.Z dobrego serca.W trosce o nią.Nie potrzebowała litości.Wolała jużraczej podpierać ściany. Jess, nie.Przerwał.Ktoś wołał go od drzwi sali balowej.Ellie. O co chodzi, Ellie?Dziewczyna podeszła, uśmiechnęła się do Lucasa, ignorując Jessicę. Pora siadać do kolacji.Obiecałeś, że poprowadzisz mnie do stołu. Poprowadzę.Ciebie i pannę Hayward rzucił lekko. Jeśli pani pozwoli, pannoHayward dodał oficjalnie.Znów to samo.Troskliwość podyktowana lękiem, że nikt inny się nią me zainteresuje.Powinna być mu wdzięczna, tymczasem chciało się jej płakać. Jessico?Skinęła głową.Ellie zaczęła coś mówić, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Porozmawiamy pózniej szepnął Lucas, ale tym razem nie skinęła głową.72Bal miał się ku końcowi, gdy do stojącego na galerii Lucasa podeszła Bella. Zdawało mi się, że widziałam cię przed chwilą z Adrianem i Rupertem. Rzeczywiście odparł, nie odrywając oczu od parkietu, gdzie Jessica gotowała siędo walca z młodzieńcem, który ukradł mu taniec. Gdzie ich znajdę? zapytała podniesionym już tonem.Nie nawykła do lekceważenia. Słucham? A, poszli chyba do sali bilardowej.Spoglądał ze złością na partnera Jess.Smarkacz! Fircyk! Galancik! Całkiem ładna panna z tej Jessiki, nie sądzisz? zagadnęła Bella, sącząc szampanaz wysokiego kieliszka. Aadna, to niewłaściwe określenie.Bella stanęła naprzeciwko Lucasa przy balustradzie.Wyraznie chciała odciągnąć jegouwagę od Jessiki, co przyjął z niejaką pobłażliwością.Po pierwsze, zbyt natarczywieprzyglądał się Jess, po drugie był cały wieczór wyjątkowo nieuprzejmy dla BelliZ włosami zaczesanymi do tyłu i ozdobionymi pąkami białych różyczek, w złocistej sukni,wyglądała ślicznie.Jeszcze bardziej podziwiałby urodę żony Ruperta, gdyby nie znał jejtak dobrze.Przechyliwszy głowę, przyglądała mu się spod rzęs. Jak byś ją zatem określił? zapytała kokieteryjnie.Ponownie spojrzał na parkiet.Orkiestra zaczęła grać.Fircyk ukłonił się, Jessica dygnęłaniczym prawdziwa dama dworu.Lucas się uśmiechnął. Jest godna uwielbienia.Nie przesadzał.Uwielbiał ją.Już przed laty podziwiał jej odwagę, determinację.Gdy cośpostanowiła, nie znała przeszkód.Powiedziała, że pojawi się na balu Belli, i dokonałatego.Podziwiał ją jeszcze za coś innego.Za to, że dotrzymywała słowa. Myślę, że odbudujemy reputację Jessiki.Brak jej, co prawda, obycia, ale z czasem sięotrze.Milczał.Tego, co miał ochotę powiedzieć, człowiek nie mówi żonie przyjaciela.Bella,zawiedziona, pozwalała sobie na uszczypliwości.Liczyła, że Jessica się ośmieszy.Wswoich rachubach nie wzięła pod uwagę siostry Elwiry.Nie wiedziała, że mądra siostraElwira nie wypuści w świat swojego pisklęcia, nie zaopatrując go w stosowne rady.Gdyby siostra Elwira była tylko o kilka kilogramów szczuplej sza i o kilka lat młodsza,chyba zakochałby się w niej. Dlaczego się uśmiechasz?Powściągnął uśmieszek. Myślałem o Jess.Dzisiejszy wieczór to jej wielki triumf powiedział, chcąc rozdrażnić Bellę. Triumf? Czyżby? Z kim cały wieczór tańczyła? Z twoimi przyjaciółmi.Gdyby nie ty, niktnie zainteresowałby się Jessicą Hayward.Nie zmieniła się przez ostatnie trzy lata.Tociągle ta sama, nieobyta dziewczyna. Kłopot z tobą na tym polega, Bellu, że nie umiesz dostrzegać prawdziwych wartości odparł uprzejmie. Ogładę można zdobyć.Tego, co posiada Jess, nie można.Nie73kupisz tego za żadne pieniądze.Bella zacisnęła palce na kieliszku, ale miała dość rozumu, by zmilczeć uwagę.Nie mogłasobie pozwolić, by mieć wroga w Lucasie.Był zbyt znaczącą osobą w Chalford, jej mążteż się z nim liczył. Miałam na myśli tylko to, że uczynię wszystko, by pomóc Jessice.Lucas strzepnął niewidoczny pyłek z mankietu. Oczywiście, Bellu.Muszę cię przeprosić.Czekają na mnie w sali bilardowej.Zostawił ją samą przy balustradzie; z zaciśniętymi zębami, kieliszkiem w dłoni, zobojętną z pozoru miną.12Tańce, rozmyślała Rosemary Wilde, powinny być dla młodych ludzi, tylko dla młodych.Osobom w jej wieku, które wiedzą, co to melancholia przemijania, pozostająwspomnienia.Gdzie te przetańczone do białego rana noce? Kiedy to było? Zdawało się,że ledwie wczoraj.A dzisiaj? Gra rolę przyzwoitki.Jak ten czas upływa!Nie czuła się nieszczęśliwa ani zgorzkniała.Ot, po prostu naszła ją zaduma.Caływieczór myślała o innych: o Lucasie, Ellie, Jessice.Należy się jej chwila dla siebie.O niejprzecież nikt nie pomyśli.Zostawili ją samą.Lucas, który nienawidzi tańca, jest na pewnow sali bilardowej, z przyjaciółmi.Ellie poszła z grupką młodzieży do oranżerii oglądaćróże, Jessicę jakiś młodzieniec zaprosił do walca.Nawet Anne ją opuściła i przyłączyłasię do męża.Rosemary nie chciała im przeszkadzać.Spojrzała na swoje odbicie w jednym z ogromnych luster [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Spoglądając w stronę sali balowej, zaczęła intensywnie myśleć.Nie licząc pana Stone a,przez cały wieczór tańczyła wyłącznie z przyjaciółmi Lucasa bądz Perry ego.A więc onto zaaranżował.Z dobrego serca.W trosce o nią.Nie potrzebowała litości.Wolała jużraczej podpierać ściany. Jess, nie.Przerwał.Ktoś wołał go od drzwi sali balowej.Ellie. O co chodzi, Ellie?Dziewczyna podeszła, uśmiechnęła się do Lucasa, ignorując Jessicę. Pora siadać do kolacji.Obiecałeś, że poprowadzisz mnie do stołu. Poprowadzę.Ciebie i pannę Hayward rzucił lekko. Jeśli pani pozwoli, pannoHayward dodał oficjalnie.Znów to samo.Troskliwość podyktowana lękiem, że nikt inny się nią me zainteresuje.Powinna być mu wdzięczna, tymczasem chciało się jej płakać. Jessico?Skinęła głową.Ellie zaczęła coś mówić, chcąc zwrócić na siebie uwagę. Porozmawiamy pózniej szepnął Lucas, ale tym razem nie skinęła głową.72Bal miał się ku końcowi, gdy do stojącego na galerii Lucasa podeszła Bella. Zdawało mi się, że widziałam cię przed chwilą z Adrianem i Rupertem. Rzeczywiście odparł, nie odrywając oczu od parkietu, gdzie Jessica gotowała siędo walca z młodzieńcem, który ukradł mu taniec. Gdzie ich znajdę? zapytała podniesionym już tonem.Nie nawykła do lekceważenia. Słucham? A, poszli chyba do sali bilardowej.Spoglądał ze złością na partnera Jess.Smarkacz! Fircyk! Galancik! Całkiem ładna panna z tej Jessiki, nie sądzisz? zagadnęła Bella, sącząc szampanaz wysokiego kieliszka. Aadna, to niewłaściwe określenie.Bella stanęła naprzeciwko Lucasa przy balustradzie.Wyraznie chciała odciągnąć jegouwagę od Jessiki, co przyjął z niejaką pobłażliwością.Po pierwsze, zbyt natarczywieprzyglądał się Jess, po drugie był cały wieczór wyjątkowo nieuprzejmy dla BelliZ włosami zaczesanymi do tyłu i ozdobionymi pąkami białych różyczek, w złocistej sukni,wyglądała ślicznie.Jeszcze bardziej podziwiałby urodę żony Ruperta, gdyby nie znał jejtak dobrze.Przechyliwszy głowę, przyglądała mu się spod rzęs. Jak byś ją zatem określił? zapytała kokieteryjnie.Ponownie spojrzał na parkiet.Orkiestra zaczęła grać.Fircyk ukłonił się, Jessica dygnęłaniczym prawdziwa dama dworu.Lucas się uśmiechnął. Jest godna uwielbienia.Nie przesadzał.Uwielbiał ją.Już przed laty podziwiał jej odwagę, determinację.Gdy cośpostanowiła, nie znała przeszkód.Powiedziała, że pojawi się na balu Belli, i dokonałatego.Podziwiał ją jeszcze za coś innego.Za to, że dotrzymywała słowa. Myślę, że odbudujemy reputację Jessiki.Brak jej, co prawda, obycia, ale z czasem sięotrze.Milczał.Tego, co miał ochotę powiedzieć, człowiek nie mówi żonie przyjaciela.Bella,zawiedziona, pozwalała sobie na uszczypliwości.Liczyła, że Jessica się ośmieszy.Wswoich rachubach nie wzięła pod uwagę siostry Elwiry.Nie wiedziała, że mądra siostraElwira nie wypuści w świat swojego pisklęcia, nie zaopatrując go w stosowne rady.Gdyby siostra Elwira była tylko o kilka kilogramów szczuplej sza i o kilka lat młodsza,chyba zakochałby się w niej. Dlaczego się uśmiechasz?Powściągnął uśmieszek. Myślałem o Jess.Dzisiejszy wieczór to jej wielki triumf powiedział, chcąc rozdrażnić Bellę. Triumf? Czyżby? Z kim cały wieczór tańczyła? Z twoimi przyjaciółmi.Gdyby nie ty, niktnie zainteresowałby się Jessicą Hayward.Nie zmieniła się przez ostatnie trzy lata.Tociągle ta sama, nieobyta dziewczyna. Kłopot z tobą na tym polega, Bellu, że nie umiesz dostrzegać prawdziwych wartości odparł uprzejmie. Ogładę można zdobyć.Tego, co posiada Jess, nie można.Nie73kupisz tego za żadne pieniądze.Bella zacisnęła palce na kieliszku, ale miała dość rozumu, by zmilczeć uwagę.Nie mogłasobie pozwolić, by mieć wroga w Lucasie.Był zbyt znaczącą osobą w Chalford, jej mążteż się z nim liczył. Miałam na myśli tylko to, że uczynię wszystko, by pomóc Jessice.Lucas strzepnął niewidoczny pyłek z mankietu. Oczywiście, Bellu.Muszę cię przeprosić.Czekają na mnie w sali bilardowej.Zostawił ją samą przy balustradzie; z zaciśniętymi zębami, kieliszkiem w dłoni, zobojętną z pozoru miną.12Tańce, rozmyślała Rosemary Wilde, powinny być dla młodych ludzi, tylko dla młodych.Osobom w jej wieku, które wiedzą, co to melancholia przemijania, pozostająwspomnienia.Gdzie te przetańczone do białego rana noce? Kiedy to było? Zdawało się,że ledwie wczoraj.A dzisiaj? Gra rolę przyzwoitki.Jak ten czas upływa!Nie czuła się nieszczęśliwa ani zgorzkniała.Ot, po prostu naszła ją zaduma.Caływieczór myślała o innych: o Lucasie, Ellie, Jessice.Należy się jej chwila dla siebie.O niejprzecież nikt nie pomyśli.Zostawili ją samą.Lucas, który nienawidzi tańca, jest na pewnow sali bilardowej, z przyjaciółmi.Ellie poszła z grupką młodzieży do oranżerii oglądaćróże, Jessicę jakiś młodzieniec zaprosił do walca.Nawet Anne ją opuściła i przyłączyłasię do męża.Rosemary nie chciała im przeszkadzać.Spojrzała na swoje odbicie w jednym z ogromnych luster [ Pobierz całość w formacie PDF ]