[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na razie nie narzucał się Heimie; był bardzo uprzejmy i usłużny.Ani jednymsłowem nie wspomniał o podwyższeniu miesięcznej raty nie chciał się zaj-mować drobnostkami.Chciał zagarnąć wszystko, chciał, obok swojego syna, zo-stać współwłaścicielem majątku Pressen, a przynajmniej panem bocznego skrzy-dła zamku, gdzie teraz zamieszka Helma; chciał dysponować jej dochodami.RLTHelma dziwiła się, że Delmhorst nie żąda więcej pieniędzy.Czyżby została wnim jakaś cząstka uczciwości i nie chciał wykorzystać sytuacji? Przecież terazbez trudności mogłaby mu płacić więcej.Kiedy po śmierci męża uspokoiła się trochę, zaczęła się zastanawiać, czy niemożna by Delmhorsta usunąć z Waldlust" proponując mu wyższą sumę.Jejszwagier, którego prosiła o zdanie w tej sprawie odradził jej to, gdyż nie wyklu-czał, że Delmhorst sam zażąda wyższej sumy. On z pewnością to zrobi, Helmo, on chce tylko trochę odczekać, aż miniegłęboka żałoba; wtedy podasz mu swoje warunki.Byłoby dużym szczęściem,gdybyśmy się go pozbyli, przede wszystkim dlatego, aby nie miał wpływu naHorsta.On wręcz zachęca Horsta do różnych wybryków, a temu należy położyćkres.Ralf miał na Horsta o wiele lepszy wpływ, ale zauważyłem, że go nie lu-bisz, a to zle.Byłoby dobrze, gdyby teraz doszło do małżeństwa Rosmarie z Hor-stem.Ona jest roztropną dziewczyną i będzie umiała nim pokierować tak, aby goochronić przed Delmhorstem, którego nie znosi.Helma nie mogła się zdecydować, aby namówić Horsta do zainteresowania sięzarządzaniem majątku i współpracy z Ralfem.Bała się uzależnienia Horsta odRalfa, a jej niechęć do siostrzeńca wynikała właściwie z poczucia winy wobecniego.Zwięta Bożego Narodzenia obchodzono bardzo cicho tylko służba dworskacieszyła się bogatymi prezentami.Dla Horsta życie w Pressen byłoby nieznośne,gdyby nie towarzystwo Delmhorsta, który robił wszystko na co było go stać, abyoczarować Horsta i przywiązać go do siebie.Delmhorst w końcu pomyślał, że nadszedł czas, aby porozmawiać z Helmą.Wprawdzie było nie do pomyślenia, żeby wyszła za mąż za niego zanim upłynierok żałoby, niemniej chciał, aby mu dała wiążące słowo.Pewnego dnia po Nowym Roku upewniwszy się, że Ralf i Horst wyjechali, po-szedł do zamku i kazał lokajowi zameldować się u pani von Pressen.Helma nieRLTchciała go przyjąć oświadczając, że syna i siostrzeńca nie ma w domu, a ona ni-kogo nie przyjmie. Proszę powiedzieć łaskawej pani, że muszę z nią porozmawiać w bardzoważnej sprawie powiedział Delmhorst lokajowi.Kiedy Helma usłyszała to, przestraszyła się.Czego Delmhorst może chcieć odniej? A więc proszę zaprowadzić tego pana do małego gabinetu.Zaraz tamprzyjdę.Delmhorst wszedł do gabinetu, urządzonego jak wszystkie pomieszczeniazamku, bardzo wytwornie.Stał pozornie obojętnie oglądając obrazy na ścianieignorując fakt, że Helma pozwala mu tak długo czekać.Kiedy w końcu weszłado gabinetu odwrócił się powoli, mówiąc: Kazałaś mi długo czekać, Helmo! Jej twarz drgnęła. Proszę przynajmniej w moim domu zaoszczędzić mi tej przykrości i niezwracać się do mnie po imieniu; dla pana jestem panią von Pressen. Ach tak, przywiązuje pani wagę do tego? A więc dobrze, łaskawa pani, mo-żemy i tak porozmawiać. Jest to konieczne chociażby ze względu na służbę. Proszę się nie obawiać, będę ostrożny.Czy mogę usiąść? Wskazała mukrzesło, a sama usiadła na sofie.Siadając, Delmhorst uśmiechnął się ironicznie: Gdyby nas teraz zobaczono znienacka, robilibyśmy wrażenie dwojga obcychludzi. W to nikt nie powinien wątpić.A więc czego pan sobie życzy? Proszę sięstreszczać.Była przekonana, że będzie żądał wyższej sumy i była skłonna zgodzić się nato pod warunkiem, że opuści Waldlust" i nigdy więcej nie wróci w te okolice.Delmhorst niedbale założył nogę na nogę.RLT Będę mówił krótko i zwięzle.Wprawdzie to co mam pani do powiedzeniajest jeszcze przedwczesne, ale sądzę, że nadszedł czas abyśmy uregulowali naszwzajemny stosunek. Między nami nie istnieje nic co wymagałoby uregulowania. Nie? Wystarczy, że ja wiem o tym i mogę panią poinformować.Jest paniwdową, wolną i niezależną; nikt nie może pani zabronić ponownie wyjść za mążpo upływie roku żałoby.Nie łamię już teraz żadnych praw żądając, aby po upły-wie żałoby została pani moją żoną.Zerwała się z sofy na równe nogi na przemian rumieniąc się i blednąc, a ustajej drżały, gdy wykrzyknęła zaciskając pięści: Czy pan zwariował? Nie, nie, to się nigdy nie stanie! Podniósł rękę rozka-zującym ruchem. Proszę mnie wysłuchać do końca.Przede wszystkim chcę mieć mojego sy-na.Wiem, że będę zmuszony zadowolić się tym, że będę go mógł nazywać pa-sierbem.Ale nie przegapię teraz szansy jaką daje mi los, chcę być szczęśliwy.Jaki będzie pani stosunek wobec mnie po ślubie, pani sama zadecyduje.Ale jachcę się wprowadzić do zamku Pressen jako ojczym mojego syna, chcę po ślubiez panią zamieszkać w bocznym skrzydle budynku i dzielić z panią jej dochody.Będę bardzo uważającym mężem, przyrzekam to, ale pani musi zostać moją żo-ną, żebym uzyskał urzędowe prawo do mojego syna.To jest moje ultimatum jeślipani chce, abym dalej przemilczał, że Horst jest moim synem.Pani Helma nieruchomo patrzyła przed siebie.Czuła, że osiągnęła granicę wy-trzymałości.Teraz ta granica została przekroczona i nie mogła myśleć o niczyminnym tylko o tym, żeby temu mężczyznie rzucić w twarz całą swoją pogardę iwstręt.Wyprostowała się dumnie, a w oczach płonęła jej nienawiść. A teraz posłyszy pan moje ultimatum: wolę umrzeć niż zostać pańską żoną.Czuję do pana wstręt, gardzę panem i nigdy nie spotkałam w życiu bardziej odra-żającej istoty od pana.Zniosę wszystko zanim pozwolę, aby pan miał chociażcień prawa do mojego syna [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
.Na razie nie narzucał się Heimie; był bardzo uprzejmy i usłużny.Ani jednymsłowem nie wspomniał o podwyższeniu miesięcznej raty nie chciał się zaj-mować drobnostkami.Chciał zagarnąć wszystko, chciał, obok swojego syna, zo-stać współwłaścicielem majątku Pressen, a przynajmniej panem bocznego skrzy-dła zamku, gdzie teraz zamieszka Helma; chciał dysponować jej dochodami.RLTHelma dziwiła się, że Delmhorst nie żąda więcej pieniędzy.Czyżby została wnim jakaś cząstka uczciwości i nie chciał wykorzystać sytuacji? Przecież terazbez trudności mogłaby mu płacić więcej.Kiedy po śmierci męża uspokoiła się trochę, zaczęła się zastanawiać, czy niemożna by Delmhorsta usunąć z Waldlust" proponując mu wyższą sumę.Jejszwagier, którego prosiła o zdanie w tej sprawie odradził jej to, gdyż nie wyklu-czał, że Delmhorst sam zażąda wyższej sumy. On z pewnością to zrobi, Helmo, on chce tylko trochę odczekać, aż miniegłęboka żałoba; wtedy podasz mu swoje warunki.Byłoby dużym szczęściem,gdybyśmy się go pozbyli, przede wszystkim dlatego, aby nie miał wpływu naHorsta.On wręcz zachęca Horsta do różnych wybryków, a temu należy położyćkres.Ralf miał na Horsta o wiele lepszy wpływ, ale zauważyłem, że go nie lu-bisz, a to zle.Byłoby dobrze, gdyby teraz doszło do małżeństwa Rosmarie z Hor-stem.Ona jest roztropną dziewczyną i będzie umiała nim pokierować tak, aby goochronić przed Delmhorstem, którego nie znosi.Helma nie mogła się zdecydować, aby namówić Horsta do zainteresowania sięzarządzaniem majątku i współpracy z Ralfem.Bała się uzależnienia Horsta odRalfa, a jej niechęć do siostrzeńca wynikała właściwie z poczucia winy wobecniego.Zwięta Bożego Narodzenia obchodzono bardzo cicho tylko służba dworskacieszyła się bogatymi prezentami.Dla Horsta życie w Pressen byłoby nieznośne,gdyby nie towarzystwo Delmhorsta, który robił wszystko na co było go stać, abyoczarować Horsta i przywiązać go do siebie.Delmhorst w końcu pomyślał, że nadszedł czas, aby porozmawiać z Helmą.Wprawdzie było nie do pomyślenia, żeby wyszła za mąż za niego zanim upłynierok żałoby, niemniej chciał, aby mu dała wiążące słowo.Pewnego dnia po Nowym Roku upewniwszy się, że Ralf i Horst wyjechali, po-szedł do zamku i kazał lokajowi zameldować się u pani von Pressen.Helma nieRLTchciała go przyjąć oświadczając, że syna i siostrzeńca nie ma w domu, a ona ni-kogo nie przyjmie. Proszę powiedzieć łaskawej pani, że muszę z nią porozmawiać w bardzoważnej sprawie powiedział Delmhorst lokajowi.Kiedy Helma usłyszała to, przestraszyła się.Czego Delmhorst może chcieć odniej? A więc proszę zaprowadzić tego pana do małego gabinetu.Zaraz tamprzyjdę.Delmhorst wszedł do gabinetu, urządzonego jak wszystkie pomieszczeniazamku, bardzo wytwornie.Stał pozornie obojętnie oglądając obrazy na ścianieignorując fakt, że Helma pozwala mu tak długo czekać.Kiedy w końcu weszłado gabinetu odwrócił się powoli, mówiąc: Kazałaś mi długo czekać, Helmo! Jej twarz drgnęła. Proszę przynajmniej w moim domu zaoszczędzić mi tej przykrości i niezwracać się do mnie po imieniu; dla pana jestem panią von Pressen. Ach tak, przywiązuje pani wagę do tego? A więc dobrze, łaskawa pani, mo-żemy i tak porozmawiać. Jest to konieczne chociażby ze względu na służbę. Proszę się nie obawiać, będę ostrożny.Czy mogę usiąść? Wskazała mukrzesło, a sama usiadła na sofie.Siadając, Delmhorst uśmiechnął się ironicznie: Gdyby nas teraz zobaczono znienacka, robilibyśmy wrażenie dwojga obcychludzi. W to nikt nie powinien wątpić.A więc czego pan sobie życzy? Proszę sięstreszczać.Była przekonana, że będzie żądał wyższej sumy i była skłonna zgodzić się nato pod warunkiem, że opuści Waldlust" i nigdy więcej nie wróci w te okolice.Delmhorst niedbale założył nogę na nogę.RLT Będę mówił krótko i zwięzle.Wprawdzie to co mam pani do powiedzeniajest jeszcze przedwczesne, ale sądzę, że nadszedł czas abyśmy uregulowali naszwzajemny stosunek. Między nami nie istnieje nic co wymagałoby uregulowania. Nie? Wystarczy, że ja wiem o tym i mogę panią poinformować.Jest paniwdową, wolną i niezależną; nikt nie może pani zabronić ponownie wyjść za mążpo upływie roku żałoby.Nie łamię już teraz żadnych praw żądając, aby po upły-wie żałoby została pani moją żoną.Zerwała się z sofy na równe nogi na przemian rumieniąc się i blednąc, a ustajej drżały, gdy wykrzyknęła zaciskając pięści: Czy pan zwariował? Nie, nie, to się nigdy nie stanie! Podniósł rękę rozka-zującym ruchem. Proszę mnie wysłuchać do końca.Przede wszystkim chcę mieć mojego sy-na.Wiem, że będę zmuszony zadowolić się tym, że będę go mógł nazywać pa-sierbem.Ale nie przegapię teraz szansy jaką daje mi los, chcę być szczęśliwy.Jaki będzie pani stosunek wobec mnie po ślubie, pani sama zadecyduje.Ale jachcę się wprowadzić do zamku Pressen jako ojczym mojego syna, chcę po ślubiez panią zamieszkać w bocznym skrzydle budynku i dzielić z panią jej dochody.Będę bardzo uważającym mężem, przyrzekam to, ale pani musi zostać moją żo-ną, żebym uzyskał urzędowe prawo do mojego syna.To jest moje ultimatum jeślipani chce, abym dalej przemilczał, że Horst jest moim synem.Pani Helma nieruchomo patrzyła przed siebie.Czuła, że osiągnęła granicę wy-trzymałości.Teraz ta granica została przekroczona i nie mogła myśleć o niczyminnym tylko o tym, żeby temu mężczyznie rzucić w twarz całą swoją pogardę iwstręt.Wyprostowała się dumnie, a w oczach płonęła jej nienawiść. A teraz posłyszy pan moje ultimatum: wolę umrzeć niż zostać pańską żoną.Czuję do pana wstręt, gardzę panem i nigdy nie spotkałam w życiu bardziej odra-żającej istoty od pana.Zniosę wszystko zanim pozwolę, aby pan miał chociażcień prawa do mojego syna [ Pobierz całość w formacie PDF ]