[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chcemy tylko być sobą - myślała Jehonala.W tych dniach przenikał ją rzeczywiście nastrój łagodności, nigdy te\ nie czuła się tak zdrowa na ciele i na duszy.Nie wiedziała, czy jest to wynikiem picia ziół, czy te\ jej własna energia \yciowa odpowiadała na wezwaniemacierzyństwa.Najdziwniejsze ze wszystkiego było to, \e nie nienawidziła ju\ Syna Niebios.To prawda, \e go niekochała, lecz litowała się nad tym cieniem mę\czyzny spowitym w złote urzędowe szaty.W nocy tuliła go jak dzieckow swych ramionach, a w ciągu dnia okazywała mu niezmierne powa\anie i szacunek, bo czy\ nie był ojcem jejdziecka? Ale czy był nim w istocie? W swym sercu ukrywała to podwójne pytanie.Zwiat widział i wierzył, \e jestojcem jej syna.Syn jej musi mieć ojca cesarza.Sekretem ukrywanym w głębi serca była \ywa myśl o Jung Lu i ogodzinie, w której spełnił jej pragnienie.Jej \ycie zasilały dwa strumienie, pierwszym była nieustanna, pogłębiająca się duma z tego, \e nosi w swym łonienastępcę tronu, drugim jej potajemna miłość.Pierwszy sprawiał, \e studiowała pilnie historię ludu, którym będziewładał jej syn, wgłębiała się w stare księgi i zadawała pytania księciu Kungowi.Dzięki drugiemu odkrywała na nowopiękno świata, na którym pewnego dnia pojawi się jej syn.Czasami miast zamykać się w bibliotece, spędzała całegodziny spacerując ze swymi damami i strzegącym ją eunuchem, Li Lien-jingiem, który podą\ał z tyłu.Nigdy niewychodzili poza mury Miasta Cesarskiego, ale w obrębie jego murów było do zobaczenia tyle, \e trzeba by lat, abypoznać wszystko.Kiedy słońce stało wysoko i nie wiały zimne wiatry, chodziła między pałacami, po dworskichkorytarzach i po ograniczonych wysokimi, czerwonymi murami wąskich uliczkach łączących pałacowe podwórza.Zwięte miasto otaczały potrójne mury, a w murach były cztery bramy skierowane w cztery strony świata.W obrębiepierwszej bramy znajdowały się trzy inne, prowadzące do pałacowych mostów i ogrodów oraz do sal tronowych,zawsze wychodzące na południe, w barwach symbolizujących \ywioły.Nawet teraz, zimą, ogrody były piękne, zpółnocnym bambusem zieleniejącym pod śniegiem i bambusem indyjskim dzwigającym purpurowe jagody.PrzyBramie Niebiańskiego Spokoju stały dwie skrzydlate kolumny z białego marmuru, oplecione rzezbionymi smokami.Wracała do nich często, choć sama nie znała przyczyny, wiedziała tylko, \e jej duch wznosi się na widok tychszlachetnych, białoskrzydłych kolumn.Pałac za pałacem, mijając wiele tronowych sal, poznawała święte miastoPółnocy - ośrodek Ziemi, tak jak Gwiazda Polarna jest ośrodkiem nieba.Kroczyła w samotnym zamyśleniu pośródswych dam dworu.Ach, dobrze zrobiła, wybierając to miasto na miejsce narodzin i na dom dla swego syna!Z nadejściem trzeciego księ\yca wiosny nowego roku, w dniu oznaczonym tajemniczą decyzją niebios, Jehonalaurodziła syna.Przyszedł na świat w obecności starszych dam dworu, które zajęły miejsce Wdowy Matki.Urodził sięjako następca tronu i tak zaanonsowały go poło\ne.Kiedy Jehonala siedziała skulona na stołku, poło\na pochwyciładziecko i uniosła je wysoko przed oczami dam.- Spójrzcie, Czcigodne - ogłosiła.- Dziecko płci męskiej, zdrowe i silne!Jehonala, na wpół omdlała, spojrzała w górę i zobaczyła swego syna.Le\ał w ramionach poło\nej, ruszał rękami inogami, a otworzywszy usta, głośno krzyknął.Kiedy zapadła noc, łagodna noc wiosenna, podwórzec na zewnątrz jej osobistego pałacu oświetliły światła latarńumocowanych na ofiarnym ołtarzu.Spoglądając ze swego ło\a przez niskie witra\owe okna, Jehonala mogłaobserwować zgromadzenie ksią\ąt, dam i eunuchów stojących za stołem.Zwiatło świec igrało na ich twarzach ikolorowych, atłasowych szatach wyszywanych złotem i srebrem.Była to godzina ofiary składanej niebu z okazjinarodzin.Przed ołtarzem stał cesarz, który zbli\ył się, by zło\yć dziękczynienie i obwieścić, \e narodził się następcatronu.Na ołtarzach czekały ju\ trzy ofiary: sparzony świński łeb, biały i pozbawiony piór sparzony kogut, oskubany zwyjątkiem głowy i ogona, a między nimi \ywa ryba, rzucająca się w purpurowej, jedwabnej sieci.Rytuał był trudny.Nie mógł go jednak spełnić nikt poza samym Synem Niebios.Ryba, którą schwytano wlotosowym basenie, powinna była powrócić \ywa do tej samej wody, inaczej dziedzic mógłby nie do\yć wiekumęskiego.Cesarski ojciec nie powinien równie\ spieszyć się czy te\ w inny sposób zakłócać powagi ceremonii - niebiosa byłyby ura\one.W głębokiej ciszy uniósł więc ramiona, w ciszy ukląkł przed niebiosami, którym tylko onsam mógł okazać nale\ne posłuszeństwo, i zaczął recytować modlitwy.Zakończył je dokładnie we właściwej chwili iwziąwszy w obie ręce wcią\ \ywą rybę, oddał ją naczelnemu eunuchowi, który podszedł szybko do basenu i wrzucił jądo wody, bacząc, czy odpłynie.Gdyby nie odpłynęła, następca zmarłby w dzieciństwie.Wpatrywał się w wodę zlatarnią uniesioną wysoko, a dwór z cesarzem stającym bez ruchu przed ołtarzem zamarł w oczekiwaniu.Zwiatło wydobyło srebrny błysk z nieruchomej wody.- Ryba \yje, Wasza Wysokość - wykrzyknął eunuch.Po tych radosnych słowach milczące dotąd zgromadzenie rozbrzmiało gwarem rozmów i śmiechem.Zapalonobengalskie ognie, uwolniono ptaki z klatek, race rozświetliły niebo.Jehonala spoczywała oparta na łokciu, a przed jejoczyma rozwarło się niebo i ujrzała, jak w roziskrzoną ciemność płynie ogromna złota orchidea z płatkami oszkarłatnym odcieniu.- Pani, to ku twojej czci! - wykrzyknęła słu\ąca.Kiedy ludzie ujrzeli ten znak, nad miastem uniósł się krzyk, a Jehonala zaśmiała się i opadła na poduszki.Ile\ torazy \ałowała, \e nie jest mę\czyzną, ale teraz jak\e była zadowolona z tego, \e nim nie jest! Który\ mę\czyznamógłby zaznać takiego triumfu jak ona, dając syna cesarzowi?- Czy moja kuzynka, cesarska mał\onka, jest równie\ na dziedzińcu? - spytała.Stara kobieta wpatrzyła się w światła i cienie.- Widzę ją stojącą między damami - odpowiedziała.- Idz do niej - poleciła Jehonala.- Poproś, by tu przyszła.Powiedz, \e za nią tęsknię.Kobieta wyszła.Podeszła dumnie do cesarskiej mał\onki i poprosiła, aby ta przyszła do ło\a jej pani.- Mał\onkę Smoka moja pani uwa\a za swą starszą siostrę - powiedziała zachęcająco kobieta.Ale Sakota odmownie potrząsnęła głową.- Wstałam z łó\ka, by uczestniczyć w ofierze - powiedziała - i muszę ju\ wracać.Naprawdę nie czuję się dobrze.Powiedziawszy to odwróciła się i prowadzona przez eunucha z latarnią, wspierając się na ramionach kobiet,weszła w mrok okrągłej bramy księ\ycowej.Wszystkich zdumiała ta odmowa.Słu\ąca wróciła do Jehonali.- Pani, cesarska mał\onka nie przyjdzie.Mówi, \e jest chora, ale ja sądzę, \e to nieprawda - stwierdziła krótko.- Więc dlaczego nie przyszła? - zapytała Jehonala.- Któ\ wie, jak mogło się odmienić serce mał\onki? - odpowiedziała kobieta.- Ona ma dziewczynkę.Ty maszsyna.- Sakota nie jest małoduszna - upierała się Jehonala, ale mówiąc to, przypomniała sobie, \e kuzynka trzyma nadjej głową miecz, miecz tajemnicy, którą zna.- Któ\ wie, co dzieje się w jej sercu? - odrzekła kobieta.Tym razem Jehonala nie odpowiedziała.Dziedziniec opró\nił się.Cesarz z towarzyszami udali się na ucztę.Tej nocy wszyscy ucztowali i bawili się.Odpółnocy do południa, ze wschodu na zachód, wszędzie otwarto bramy więzień i uwolniono wszystkich więzniów,niezale\nie od tego, jakie popełnili przestępstwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • matkasanepid.xlx.pl