[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Znów mówię zagadkami, czyż nie? Dobrze, wróćmy do tematu.Co jeszcze uważałeśza niezwykłe w kapitanie Lugathcie?Natężyłem uwagę.To było bardziej podobne do Thodera, którego pamiętałem.Nie po-wiedziałem dotąd nic o spostrzeżeniu, które nasunęło mi się, gdy opuszczałem Piotra i Lilith,o chwili intuicji związanej z reakcją Lugatha na moje nieważne pytanie, czy jego statek jestzwiązany bezpośrednio z Ziemią, co widać uznał za sugestię świadczącą o tym, że przenikną-łem jego pozycję i wiem, że w rzeczy samej nie jest Centaurem, lecz Ziemianinem.Terazodkryłem to przed Thoderem, a on skinął głową. Czyżbyś zaczynał zgadzać się z tym, że w rzeczywistości masz o wiele więcej da-nych, niż jesteś w stanie na bieżąco uporządkować według jakiegoś wzoru? Intuicyjny wglądw istotę rzeczy, podobny do tego, o którym mówiłeś, daje lepsze zrozumienie.Miałem absurdalne uczucie, że stosował taktykę wymijającą.Myśl ta nasunęła mi sięnagle, zdaje się, że bez konkretnego powodu.Wstrzymałem oddech i starałem się wykonać to,czego nauczał mnie dawno temu: przyglądając się poszczególnym krokom, dzięki którymdotarłem do obecnego miejsca, szukałem przeoczonego punktu zwrotnego.Czyż minutę lub dwie temu nie odwrócił wzroku w innym kierunku? Rozejrzałem sięwokół, szukając przedmiotu, na który mógł spojrzeć i w obszarze, po którym przesunęło sięjego spojrzenie, zobaczyłem tylko zegar ścienny.Na pewno coś ukrywał, ale daję głowę, żenie robił tego rozmyślnie.Gdyby spodziewał się wkrótce gościa, był wystarczająco bezpośre-dni, aby szczerze powiedzieć: Przyszedłeś bez uprzedzenia, Rayu, a ja mam spotkanie.Wy-* Nieprzetłumaczalna gra słów, gdyż bear znaczy po angielsku zarówno niedzwiedz, jak i znosić, cierpieć(przyp.tłum.).bacz, lecz musisz przyjść jutro. Prawie zawsze, Thoderze, raczej wybierałem drogę prostą niż okrężną.Miałem czasprzyjrzeć się tym, którzy pochwycili mnie ostatniej nocy.Pomimo osłon osobistych i zmie-nionych głosów zaobserwowałem wiele rzeczy, które pomogą ich rozpoznać.Uczyłeś mnie,że ból wzmacnia zdolność uczenia się u wszystkich istot żyjących.W ciągu kilku godzindoświadczyłem dość bólu, aby wystarczyło na całe życie.Chcę, abyś pomógł mi uświadomićsobie w s z y s t k o, co widziałem, słyszałem, wąchałem i czułem podczas tortur.Odetchnął dwukrotnie, rozważając odpowiedz.W końcu wzruszył ramionami. W twoim obecnym stanie straciłbyś, Rayu natychmiast to, czego byś się nauczył.Idzdo domu.Odpocznij.Wróć do mnie, gdy odzyskasz siły i wtedy rozważymy twoje sugestie. Nie! Byłem już na nogach, nie zdając sobie sprawy z tego, że wstałem. Dojutra będą, a może nawet już są na pokładzie centauryjskiego statku kosmicznego i znikną jużna dobre. Jeżeli powiedziałbym ci tu i teraz, że są właśnie w drodze do portu i tak nie mógłbyśnic zrobić, aby temu zapobiec.Bądz rozsądny, chłopcze. Zaskrzypiał swoim krzesłem.Rób, jak ci mówię i idz do domu odpoczywać. Spławiasz mnie, co? spytałem oskarżycielsko. Ktoś mnie odwiedzi powiedział. Oczekuję go w każdej chwili. Lecz nie ma go tu jeszcze zauważyłem. Przyznaję, że przyszedłem bez ostrze-żenia, lecz pamiętam, co miałeś zwyczaj mówić, kiedy ktoś spózniał się na oznaczoną godzi-nę nauki wówczas, gdy byłem twoim uczniem.Nigdy nie chciałeś po prostu siedzieć i czekać,mówiąc, że jest głupotą tracić darowany nam czas.Będąc na skraju wyczerpania, spowodowanego biczowaniem i mając wrażenie, że niejest ze mną szczery, zgodziłem się w końcu pójść i odpocząć.Jeżeli tak się rzeczy miały, by-łem zdecydowany dotrzeć do sedna tajemnicy.Zanim jednak zdołał wymyślić przekonywającą odpowiedz, jakiś przechodzień, kroczą-cy na wprost chodnikiem, mignął obok mnie za oknem.W samą porę odwróciłem głowę irozpoznałem go [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl matkasanepid.xlx.pl
. Znów mówię zagadkami, czyż nie? Dobrze, wróćmy do tematu.Co jeszcze uważałeśza niezwykłe w kapitanie Lugathcie?Natężyłem uwagę.To było bardziej podobne do Thodera, którego pamiętałem.Nie po-wiedziałem dotąd nic o spostrzeżeniu, które nasunęło mi się, gdy opuszczałem Piotra i Lilith,o chwili intuicji związanej z reakcją Lugatha na moje nieważne pytanie, czy jego statek jestzwiązany bezpośrednio z Ziemią, co widać uznał za sugestię świadczącą o tym, że przenikną-łem jego pozycję i wiem, że w rzeczy samej nie jest Centaurem, lecz Ziemianinem.Terazodkryłem to przed Thoderem, a on skinął głową. Czyżbyś zaczynał zgadzać się z tym, że w rzeczywistości masz o wiele więcej da-nych, niż jesteś w stanie na bieżąco uporządkować według jakiegoś wzoru? Intuicyjny wglądw istotę rzeczy, podobny do tego, o którym mówiłeś, daje lepsze zrozumienie.Miałem absurdalne uczucie, że stosował taktykę wymijającą.Myśl ta nasunęła mi sięnagle, zdaje się, że bez konkretnego powodu.Wstrzymałem oddech i starałem się wykonać to,czego nauczał mnie dawno temu: przyglądając się poszczególnym krokom, dzięki którymdotarłem do obecnego miejsca, szukałem przeoczonego punktu zwrotnego.Czyż minutę lub dwie temu nie odwrócił wzroku w innym kierunku? Rozejrzałem sięwokół, szukając przedmiotu, na który mógł spojrzeć i w obszarze, po którym przesunęło sięjego spojrzenie, zobaczyłem tylko zegar ścienny.Na pewno coś ukrywał, ale daję głowę, żenie robił tego rozmyślnie.Gdyby spodziewał się wkrótce gościa, był wystarczająco bezpośre-dni, aby szczerze powiedzieć: Przyszedłeś bez uprzedzenia, Rayu, a ja mam spotkanie.Wy-* Nieprzetłumaczalna gra słów, gdyż bear znaczy po angielsku zarówno niedzwiedz, jak i znosić, cierpieć(przyp.tłum.).bacz, lecz musisz przyjść jutro. Prawie zawsze, Thoderze, raczej wybierałem drogę prostą niż okrężną.Miałem czasprzyjrzeć się tym, którzy pochwycili mnie ostatniej nocy.Pomimo osłon osobistych i zmie-nionych głosów zaobserwowałem wiele rzeczy, które pomogą ich rozpoznać.Uczyłeś mnie,że ból wzmacnia zdolność uczenia się u wszystkich istot żyjących.W ciągu kilku godzindoświadczyłem dość bólu, aby wystarczyło na całe życie.Chcę, abyś pomógł mi uświadomićsobie w s z y s t k o, co widziałem, słyszałem, wąchałem i czułem podczas tortur.Odetchnął dwukrotnie, rozważając odpowiedz.W końcu wzruszył ramionami. W twoim obecnym stanie straciłbyś, Rayu natychmiast to, czego byś się nauczył.Idzdo domu.Odpocznij.Wróć do mnie, gdy odzyskasz siły i wtedy rozważymy twoje sugestie. Nie! Byłem już na nogach, nie zdając sobie sprawy z tego, że wstałem. Dojutra będą, a może nawet już są na pokładzie centauryjskiego statku kosmicznego i znikną jużna dobre. Jeżeli powiedziałbym ci tu i teraz, że są właśnie w drodze do portu i tak nie mógłbyśnic zrobić, aby temu zapobiec.Bądz rozsądny, chłopcze. Zaskrzypiał swoim krzesłem.Rób, jak ci mówię i idz do domu odpoczywać. Spławiasz mnie, co? spytałem oskarżycielsko. Ktoś mnie odwiedzi powiedział. Oczekuję go w każdej chwili. Lecz nie ma go tu jeszcze zauważyłem. Przyznaję, że przyszedłem bez ostrze-żenia, lecz pamiętam, co miałeś zwyczaj mówić, kiedy ktoś spózniał się na oznaczoną godzi-nę nauki wówczas, gdy byłem twoim uczniem.Nigdy nie chciałeś po prostu siedzieć i czekać,mówiąc, że jest głupotą tracić darowany nam czas.Będąc na skraju wyczerpania, spowodowanego biczowaniem i mając wrażenie, że niejest ze mną szczery, zgodziłem się w końcu pójść i odpocząć.Jeżeli tak się rzeczy miały, by-łem zdecydowany dotrzeć do sedna tajemnicy.Zanim jednak zdołał wymyślić przekonywającą odpowiedz, jakiś przechodzień, kroczą-cy na wprost chodnikiem, mignął obok mnie za oknem.W samą porę odwróciłem głowę irozpoznałem go [ Pobierz całość w formacie PDF ]